11. Nelly Furtado - Maneater (2006)
12. The Fugees - Fu-Gee-La (1996)
13. Destiny's Child - Lose My Breath (2004)
14. The 411 - On My Knees (2004)
15. Alicia Keys - Fallin' (2001)
16. The Fugees - Ready or Not (1996)
17. Jamie Woon - Street (2011)
18. Amerie - 1 Thing (2005)
19. Mary J. Blidge - Family Affair (2001)
20. Beyoncé - Crazy In Love (feat. Jay-z) (2003)
I jest Nelly. "Maneater" to wzorcowa produkcja Timbalanda, która tak samo elektryzowała wtedy, jak teraz. "Lose My Breath" słyszę głosy, że to nie tak dobre, jak wcześniejsze single Destiny's Child, ale nie słyszę tego - a może ogranie w Esce i Maxxxie robi swoje.
"1 thing" to taki utwór, którego wtedy niezbyt lubiłem, a dopiero po latach doceniłem, co mi serwowało TV Gryf... i nawet jest mocno aprobowane-przez-Internet jak widzę. Pomimo sporego podobieństwa do "Crazy In Love" wypada jeszcze lepiej, jeszcze składniej, a w dodatku Amerie ma jeszcze w zapasie naprawdę dobrą płytę "Because I Love It" z 2007 roku - niesłusznie przeoczoną.
Jamie Woon w 2011 roku stał na czele rodzącego się alt-r&b. Szybko inni wykonawcy zdobyli dużo większy rozgłos, a Woon zawiódł swoją drugą płytą (i długą przerwą, i jakością). Klimatu "Street" jednak nikt inny nie odtworzył.
Również trochę zbyt zapomniane jest "On My Knees" (jeden z największych przebojów 2004!). Wykonawczo nic nie brakuje, doskonale dobrane sample i klimat trochę jak u The Fugees - którzy również się pojawiają w tej dziesiątce, nie mogłoby ich nie być.