Post: #61

obserw99 napisał(a):To w sumie tylko 9 albumów. Dasz radę.

Jeżeli miałbym przesłuchiwać dyskografię to albo wszystko albo nic.

Artur.O napisał(a):A tak nie jest.

No sorry, ale muzyka King Crimson ma się nijak do tego, co robiło Genesis, a i to i to do Mahavishnu Orchestra, Nucleus, Soft Machine czy Gong.

Artur.O napisał(a):Gdyby to nie było do kajmana, to dorzuciłbym do tego Cyferki, które są dość ważną płytą.

Nie wiem dlaczego tak uważasz, bo 90125 to płyta, która kojarzy mi się dobrze.

Post: #62

Akurat poza Genesis wszystko co wymieniłeś to zespoły łączące jazz i rocka (przy czym KC tylko na kilku płytach), czyli coś te zespoły jednak łączy; w dodatku Mahawisznu, Nucleus i Soft Machine po "Fourth" nawet nie są zaliczane do rocka progresywnego, więc kompletnie przestrzeliłeś. A KC i Genesis łączy aplikowanie bardziej skomplikowanych form oraz wirtuozerii, a czasem improwizacyj, do rockowego formatu, oraz symfoniczne zapędy (choć znowu u KC to tylko pojedyńcze płyty), czyli coś, co cechuje "typowego" rocka progresywnego.
W hip-hopie i punku tak samo masz nurty łączące te gatunki z innymi rzeczami, poszerzającymi granice - abstract hip-hop i experimental hip-hop, oraz post-punk i new wave.

Cytat:Nie wiem dlaczego tak uważasz, bo 90125 to płyta, która kojarzy mi się dobrze.

Bo zazwyczaj, z tego co kojarzę, drażnią cię chwytliwe melodie.

Cytat:Jeżeli miałbym przesłuchiwać dyskografię to albo wszystko albo nic.

Fatalne podejście. A co z jazzowcami albo wykonawcami muzyki poważnej, którzy nagrywali po kilkadziesiąt/kilkaset płyt? Przetrawienie wszystkiego to zajęcie na pół roku, przez które możnaby posłuchać ciekawszych płyt niż te mniej ciekawe w danej dyskografii. Ale możesz przesłuchać całość Yes i zdać relację.

Post: #63

kajman napisał(a):Nie wiem dlaczego tak uważasz, bo 90125 to płyta, która kojarzy mi się dobrze.

i to jest sensacja dnia, zadziwiasz po całości

Artur.O napisał(a):Bo zazwyczaj, z tego co kojarzę, drażnią cię chwytliwe melodie.

+1, dodam jeszcze tę złą elektronikę... ale może docenia nasz bohater produkcję

Artur.O napisał(a):I zdaje się, że ten okres to raczej 1971-1977.

no z górą bym się zgodził, a dół? well, kolega nie lubi chyba 'Dramy', tego jedynego w swoim rodzaju albumu

obserw99 napisał(a):plus album z 1994

'Talk', pamiętam dobrze, na kasecie miałem... no dość nierówny to album, ale raczej też oceniam na plus.

Post: #64

Magnificat z 2001 też był fajny.

Post: #65

"Drama" jest tak sobie oceniana przez moich słuchających proga i awangardy znajomych na RYM (wysoko ceniących takie "Close to the Edge"), dlatego jej nie słuchałem. Ale jak mówiłem, czeka mnie porządna powtórka z Yes. I chyba na odwrót liczbowo rozumiemy górę i dół, ale to szczegół.

Post: #66

(19.07.2019 02:13 PM)thestranglers napisał(a):  

kajman napisał(a):Nie wiem dlaczego tak uważasz, bo 90125 to płyta, która kojarzy mi się dobrze.

i to jest sensacja dnia, zadziwiasz po całości

Rzeczywiście szok, kajman chwali coś, co wg jego kryterium powinno się nazywać disco

Post: #67

(19.07.2019 12:40 PM)kajman napisał(a):  

obserw99 napisał(a):To w sumie tylko 9 albumów. Dasz radę.

Jeżeli miałbym przesłuchiwać dyskografię to albo wszystko albo nic.

Masz rację, że warto poznać całą dyskografie jednak od tych 9 albumów zacząłbym przesłuchiwać ich dyskografię.

(19.07.2019 02:23 PM)Miszon napisał(a):  Magnificat z 2001 też był fajny.

Album nazywał się dokładnie Magnification i chyba ich ostatni w całości dobry album.

(19.07.2019 02:13 PM)thestranglers napisał(a):  

kajman napisał(a):Nie wiem dlaczego tak uważasz, bo 90125 to płyta, która kojarzy mi się dobrze.

i to jest sensacja dnia, zadziwiasz po całości

90125 nie jest słabym albumem ale w porównaniu z albumami wydanymi w latach 1971-1979 to sorry jednak inny poziom.

obserw99 napisał(a):plus album z 1994

'Talk', pamiętam dobrze, na kasecie miałem... no dość nierówny to album, ale raczej też oceniam na plus.
[/quote]
Z albumu Talk pochodzi jeden z ich najlepszych utworów z lat 90-tych czyli „Endless Dream” stąd moje wyróżnienie tego albumu.

Post: #68

Może przyjmijmy, że ja będę sam oceniał, co uważam za disco. Ostatnio najbardziej kojarzy się z nim Rammstein.
A płytę musiałbym sobie przypomnieć, bo dobrze to pamiętam jedynie Ownera.

Post: #69

kajman napisał(a):dobrze to pamiętam jedynie Ownera.

z MTv?

kajman napisał(a):Może przyjmijmy, że ja będę sam oceniał, co uważam za disco. Ostatnio najbardziej kojarzy się z nim Rammstein.

i tu jestem skłonny się zgodzić, nie podoba mi się kompletnie to co ostatnio robią żeby tylko jeszcze więcej zarobić

Post: #70

thestranglers napisał(a):z MTv?

Z LP3. Chyba wtedy nie miałem MTV (a nawet wtedy kiedy miałem to rzadko oglądałem).

Post: #71

To nawet nie wiedziałem, że na niej był. Mea culpa.

Post: #72

Nawet 2 razy na czwartym miejscu. Biorąc po uwagę, że wyżej byli jedynie Lady Pank, Republika, Lombard i Maanam, no to wyżej się nie dało .

Post: #73

Jeśli o mnie chodzi, to na Yes mówię "No". Będzie coś o zgoła innym charakterze; niektórzy pewnie będą psioczyć, że w ogóle bez charakteru, ale mam nadzieję, że inni się bardzo ucieszą.

Post: #74

1981 napisał(a):niektórzy pewnie będą psioczyć, że w ogóle bez charakteru, ale mam nadzieję, że inni się bardzo ucieszą.

Kent?

Post: #75

EVENo napisał(a):Kent?

Nie.

Post: #76

Pop, się przyda po Riverside.

Post: #77

1981 napisał(a):niektórzy pewnie będą psioczyć, że w ogóle bez charakteru, ale mam nadzieję, że inni się bardzo ucieszą.

Brak "charakteru" to chyba jedna z głównych rzeczy, których nie znoszę w muzyce. Ale może nie będzie tak źle...

Post: #78

thestranglers napisał(a):Pop, się przyda po Riverside.

Ja odbieram Riverside bardziej jak prog pop niż prog rock.

Post: #79

Ani to pop, ani to prog.

Post: #80

Mariusz Duda podczas koncertu powiedział kiedyś, że niektórzy określają ich muzykę jako metalowe piosenki. Ludzie to mają dziwne spostrzeżenia...
A popu może trochę u nich jest, ale generalnie trudno ich tak określić.