Odpowiedz 
 
Ocena wątku:
  • 0 Głosów - 0 Średnio
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
MOJA LISTA notowanie 440(259) - 07.06.2019
marsvolta Offline
Stały bywalec
*****

Liczba postów: 1 500
Dołączył: Mar 2008
Post: #1
MOJA LISTA notowanie 440(259) - 07.06.2019
NOTOWANIE 440(259)

  1. 01 11 ALICE IN CHAINS - RAINIER FOG
  2. 02 15 JADE BIRD - LOVE HAS ALL BEEN DONE BEFORE
  3. 04 13 LANA DEL REY - HOPE IS A DANGEROUS THING FOR A WOMAN LIKE ME TO HAVE – BUT I HAVE IT
  4. 05 11 CAGE THE ELEPHANT - READY TO LET GO
  5. 06 10 ILLUSION - ŚLADEM KRWI (FEAT. LITZA)
  6. 12 25 MARK RONSON - NOTHING BREAKS LIKE A HEART FT. MILEY CYRUS
  7. 03 14 CHROMATICS - TIME RIDER
  8. 08 13 THE SMASHING PUMPKINS - KNIGHTS OF MALTA
  9. 09 09 THE BLACK KEYS - LO/HI
  10. 07 14 DARIA ZAWIALOW - SZARÓWKA
  11. 13 05 MARK RONSON - LATE NIGHT FEELINGS FEAT. LYKKE LI
  12. 10 08 TAME IMPALA - PATIENCE
  13. 15 05 CAGE THE ELEPHANT - NIGHT RUNNING
  14. 16 21 THE RACONTEURS - NOW THAT YOU'RE GONE
  15. 17 06 MARSHMELLO - HERE WITH ME FEAT. CHVRCHES
  16. 11 18 THE KILLERS - LAND OF THE FREE
  17. 19 26 LANA DEL REY - VENICE BITCH
  18. 14 16 GERARD WAY - HAZY SHADE OF WINTER (FEAT. RAY TORO)
  19. 20 19 THE RACONTEURS - SUNDAY DRIVER
  20. 21 04 THE TING TINGS - ESTRANGED
  21. 23 03 TAME IMPALA - BORDERLINE
  22. 18 12 INTERPOL - FINE MESS
  23. 29 02 THE RACONTEURS - HEY GYP (DIG THE SLOWNESS)
  24. 27 03 THE BLACK KEYS - EAGLE BIRDS
  25. 22 25 GRIMES - WE APPRECIATE POWER
  26. 30 02 NOEL GALLAGHER'S HIGH FLYING BIRDS - BLACK STAR DANCING
  27. 24 35 BRAND NEW - SAME LOGIC/TEETH
  28. NN 01 THE RACONTEURS - HELP ME STRANGER
  29. 25 04 NOCNY KOCHANEK - KOŃ NA BIAŁYM RYCERZU
  30. NN 01 JADE BIRD - I GET NO JOY
    ---
  31. 33 PERRY FARRELL - PIRATE PUNK POLITICIAN
  32. 34 BRING ME THE HORIZON - MOTHER TONGUE
  33. 36 RAMMSTEIN - RADIO
  34. 32 ROBYN - BETWEEN THE LINES
  35. 39 DARIA ZAWIALOW - HEJ HEJ!
  36. 38 ELLIE GOULDING - SIXTEEN
  37. 26 BRING ME THE HORIZON - MEDICINE
  38. 28 BLACK HONEY - CROWDED CITY
  39. 42 BLINK-182 - BLAME IT ON MY YOUTH
  40. 44 LANA DEL REY - DOIN' TIME
  41. 41 THE CRANBERRIES - ALL OVER NOW
  42. 35 THE VOIDZ - PINK OCEAN
  43. 47 BANKS - GIMME
  44. NN MILEY CYRUS - MOTHER'S DAUGHTER
  45. 37 NOCNY KOCHANEK - CZARNA CZERŃ
  46. 40 ALICE MERTON - LEARN TO LIVE
  47. 50 THE KOOKS - GOT YOUR NUMBER
  48. NN THE BLACK KEYS - GO
  49. 43 PANIC! AT THE DISCO - HEY LOOK MA, I MADE IT
  50. 46 DRENGE - AUTONOMY

O nowościach:

JADE BIRD - I GET NO JOY

Może „I Get No Joy” nie ma takiej mocy jak „Love Has All Been Done Before”, ale w zasadzie jest to równie porządne nagranie, które w idealny sposób ukazuje moc tej dziewczyny, która tkwi przede wszystkim w niesamowitym głosie. Jade potrafi różnymi odcieniami swojego wokalu ubarwiać swoje piosenki. Raz śpiewa mocno i z przekonanie, drugim razem mocno i sugestywnie, a barwa jej głosu w wysokich rejestrach potrafi się jeszcze modulować, co musi budzić uznanie. Muzycznie też jest ciekawie, trochę przypomina mi to Alice Wolf, z tym małym zastrzeżeniem, że w muzyce Jade jest jakby bardziej swojsko, folkowo. Choć oczywiście recytowane fragmenty tekstu piosenki brzmią bardzo nowocześnie i niesamowicie ożywiają kompozycję. Zachęcam też do posłuchania całego albumu i jęczę na jakiś polski koncert.


THE RACONTEURS - HELP ME STRANGER

Dużo tych piosenek The Raconteurs przed premierą całego wydawnictwa! Do tej pory Jack White raczej szybko wydawał swoją muzykę, ale teraz muzycy postanowili trochę celebrować wydanie „Help Us Stranger”. I co ciekawe zabawili się też z tym tytułem, bo album nie będzie się nazywał „Help Me Stranger” jak dzisiejsza nowość. Muzycznie jest to typowa dla zespołu mieszanka rokowych brzmień z delikatnym folkowym zabarwieniem. Coś takiego jak „Old Enough” tylko szybsze i żwawsze. Piosenka kupi niesamowicie barwną aranżacją, w której główny prym wiodą różnego rodzaju perkusyjne wstawki, przeszkadzajki i bębenki. Mamy też klasyczną gitarę White i fajne śpiewanie na dwa głosy. Piosenka jest przebojowa i melodyczna i od razu sprawdzi się na koncertach, o czy zresztą miałem już okazje się przekonać. Po tym co do tej pory już usłyszeliśmy myślę, że cały album będzie mocny, dosłownie i w przenośni.
13.06.2019 10:21 PM
Znajdź wszystkie posty użytkownika Cytowanie selektywne Odpowiedz cytując ten post
marsvolta Offline
Stały bywalec
*****

Liczba postów: 1 500
Dołączył: Mar 2008
Post: #2
RE: MOJA LISTA notowanie 440(259) - 07.06.2019
ORANGE WARSAW FESTIVAL – 01.06.2019 r.

Uczciwie przyznam, że nie przepadam za festiwalami w Warszawie, ale skoro na OWF ogłoszono The Raconteurs to postanowiłem jednak się wybrać. Nie miałem do tej pory okazji zobaczyć tego genialnego projektu Jacka White’a i Brendana Bensona, bo akurat na Openerze w 2008 roku nie byłem, a na liście zespołów, których nie widziałem jeszcze na żywo The Raconteurs byli bardzo wysoko i po prostu nie mogłem przegapić okazji. Potem ogłoszono jeszcze Milesa Kane’a i Miley Cyrus, no i zrobił się bardzo mocny drugi dzień tegorocznej edycji festiwalu.

Służewiec okazał się bardzo fajnym miejscem na organizację takiej imprezy, panuje tam fajny klimat. Pogoda też dopisała, ale niestety nie obyło się bez paru smutnych odkryć. Ekologiczny festiwal zadbał o zwrotne kubki po piwie, co samo w sobie nie wydaje się najgorszym pomysłem, ale czy na pewno? Nie mówiąc już o cenach, które były po prostu absurdalne! 10zł za małe piwo 0,33l i do tego kaucja 7zł za kubek plus żeton. No to jak już piwo kosztuje dychę to chyba powinno być pół litrowe. Bo tu nawet nie chodzi o cenę, która jest kompletnie nieadekwatna do zawartości, ale przede wszystkim o to, że 0,33l znika od razu i znowu trzeba czekać w kolejce na następne, a tak jak mówiłem pogoda dopisała. Do tego jeszcze zwroty kubków do punktów i przelewy zwrotne, jednym słowem strata czasu. Śmiem też twierdzić, że to nie jest żadna ekologia, bo jednorazowe kubki też są ekologiczne tak samo jak każdy plastik, który łatwo można wtórnie odzyskać.


MILES KANE

Miles Kane niby zawsze w cieniu Alexa Turnera, ale co by nie mówić solowe albumy artysty trzymają poziom i niejeden hit już wylansował. Ja o tym doskonale wiem i nie trzeba mnie do tego przekonywać, ale tego dnia na małej scenie festiwalu nie było jakiś zabójczych tłumów. Trochę przykro, ale z drugiej strony Ci którzy się pojawili doskonale wiedzieli po co przyszli. Występ rozpoczął się punktualnie od „Silverscreen” z zeszłorocznego albumu Milesa „Coup De Grace”. Kane wyskoczył na scenę jak to On pełen energii i z ruchami w stylu Elvisa. Jak ktoś widział występ The Last Shadow Puppets to wie o co chodzi. Po szybkim wstępie zespół od razu przeszedł do konkretów w postaci „Give Up” i „Inhaler”, które to błyskawicznie poderwały wszystkich do zabawy i wspólnego śpiewania. Te starsze przeboje naprawdę świetnie ukierunkowały klimat koncertu. Równie dobrze sprawdziła się nowa energiczna „Too Little Too Late” i pod namiotem w kilka minut zrobiło się naprawdę gorąco. Potem usłyszeliśmy jeszcze nowsze nagranie „LA Five Four (309)”, które Kane przygotował z okazji zeszłorocznego Halloween. Najwięcej było oczywiście materiału z ostatniego albumu, w końcu to trasa promująca ten, a nie inny album. Usłyszeliśmy zatem „Loaded” (bez Lany), „Shavambacu”, genialne wykonanie „Killing the Joke” i jeszcze lepsze „Wrong Side of Life”. Chwile później Miles powrócił do swojego pierwszego niezapomnianego albumu „Colour of the Trap” za sprawą tytułowego nagrania z tego krążka oraz „Rearrange”, na które czekałem oczywiście najbardziej. To bezsprzecznie moje ulubione nagranie Kane, a wykonanie na żywo tylko to potwierdziło. Charakterystyczna gitara Milesa, narastające napięcie przed refrenem, to po prostu istna magia, a do tego jeszcze przebojowość i cała publika śpiewająca „You rearrange my mind”. Po tym utworze publiczność delikatnie przerzedła, bo jak mniemam część ludzi postanowiła udać się już na Raconteurs, ale ja postanowiłem zostać do końca. Okazało się, że naprawdę było warto, bo usłyszeliśmy brawurowe wykonanie „Cry on My Guitar”, cover Donna Summer „Hot Stuff” oraz „Coup De Grace”, które w jakiś sposób bardzo ładnie splotło się z ikonicznym hymnem disco ery. Na koniec Miles zagrał swoje dwa największe przeboje „Don't Forget Who You Are” oraz „Come Closer”. I to by było na tyle, bo trzeba było uciekać na The Raconteurs, a Miles na finał Ligi Mistrzów (w końcu grał jego Liverpool), tak więc o bisach nie mogło być mowy. Był to świetny szybki energiczny występ, który na długo zapamiętam.


THE RACONTEURS

Gdy trzynaście lat temu The Raconteurs wydawali pierwszy album świat wyglądał jeszcze trochę inaczej. Cały czas istniało jeszcze The White Stripes, a sama myśl o tym, że Jack White będzie grał w zespole i dzielił z kimś obowiązki wokalisty, kompozytora i lidera była trochę nie do pomyślenia, a jednocześnie elektryzująca. Współpraca Benson i White przyniosła dwa niezapomniane albumy, a potem zespół pozostawił swoich fanów na lata. Mijał rok za rokiem i nadzieja na nowe wydawnictwo zespołu powoli gasła, aż tu nagle niespodziewanie końcem zeszłego roku zespól powrócił i to w wielkim stylu podwójnym singlem „Sunday Driver” / „Now That You're Gone”. Jeszcze większą radość sprawiła nam wiadomość o nadchodzącym albumie i zapowiedziane koncerty. Okazało się, że chłopaki przyjadą też do nas i tym razem nie mogło mnie na takim występie zabraknąć.
Nie tak dawno bawiliśmy się na koncercie White’a w Tauron Arenie, a tu trochę ponad pół roku później Jack White z pełnym impetem i energią kolejny raz wparował na polską scenę. Udało mi się zająć naprawdę dobre miejsce pod sceną zważywszy na fakt, że rozemocjonowane fanki Miley Cyrus były już tam wcześniej. Zespół spóźnił się około pięć minut, ale już po pierwszych dziwakach „Consoler of the Lonely” wiedziałem, że cały trud wyjazdu do Warszawy był tego wart. Panowie White, Benson, Lawrence, Keeler i Dean Fertita z miejsca pokazali na co ich stać i dlaczego dobre rockowe granie nigdy nie umrze. Następnie usłyszeliśmy „Level” z debiutanckiego krążka zespołu i tutaj niemal łezka zakręciła się w oku, bo to naprzemienna śpiewanie White’a i Bensona to czysta magia i miód dla ucha. Ich głosy idealnie się uzupełniają. Następnie usłyszeliśmy nowe niepublikowane jeszcze oficjalnie nagranie „Bored And Razed” i jeżeli cały album ma taki być plus to co znamy, to spokojnie może to być płyta roku. Genialnie zabrzmiało też „Old Enough” ale publiczność nie do końca odwzajemniała entuzjazm muzyków. Wszystko za sprawą tego, że Alter Art zrobił sobie jaja i postanowił zakończyć główną sceną koncertem Miley Cyrus. A gdyby zrobić odwrotnie, to dzieciarnia by sobie poszła i przed sceną zjawiliby się wszyscy Ci, którzy przyszli na The Raconteurs. Jack White z miejsca to zauważył i powiedział parą słów do młodych dziewczynek pod sceną. Między innymi to, że jest dumny z sukcesów Cyrus, i że Patrick Keeler spotkał ją kiedyś w sklepie w Nashville. Na koniec zaś dał do zrozumienia, że rozumie ból tych którzy muszą tkwić pod sceną w oczekiwaniu na swoją idolkę i zasiadając za klawiszami zadedykował im piosenkę „You Don't Understand Me”. Następnie usłyszeliśmy świetne wykonanie „Top Yourself”, po którym przyszedł najfajniejszy moment występu. Jack White wziął do ręki kojarzonego z ciężkim brzmieniem Gibsona Flying V i odpalił z całą siła pierwsze dźwięki „Now That You're Gone”! Od razu można było poczuć moc tego instrumentu i zrozumieć w czym tkwi siła tych zeszłorocznych singli. Między innymi właśnie w tym, że są mocne ostre i bezkompromisowe, niczego nie łagodzi też fakt, że „Now That You're Gone” to w przecież w jakimś sensie ballada. Jeszcze ostrzej bardziej czadowo było przy „Sunday Driver”. Następnie usłyszeliśmy trzy kolejne nowe piosenki „Live A Lie” i „Help Me Stranger” i „Only Child”. O tej pierwszej nie mam jeszcze zdania, ale zupełnie niedawno wydany prawie tytułowy singiel będzie bezsprzecznie wielkim przebojem na lata. Taki sam los powinien też spotkać wyśpiewaną przez Brendana Bensona balladę „Only Child”. To nagranie naprawdę mam moc oraz potrafi też wzruszyć. Potem do końca występu zespół grał już tylko swoje największe hity niezapomniane „Broken Boy Soldier”, cudowne „Many Shades of Black”, porywające i najbardziej punkowe „Salute Your Solution” oraz oczywiście chóralnie odśpiewane przez wszystkich „Steady, as She Goes”!
Koncert według mnie trochę za krótki, bo trwał tyko godzinę i piętnaście minut, natomiast nie ma wątpliwości, że każda minuta tego występu była muzycznym świętem i konkretem, którego próżno szukać wśród innych gwiazd tego festiwalu.


MILEY CYRUS

Nie będę ukrywał, że Miley Cyrus to nigdy nie była moja bajka. Jestem za stary na Hannah Montane, ale o dziwo ku mojemu zaskoczeniu w ostatnich miesiącach bardzo polubiłem byłą gwiazdę Disneya. Dziś po miłej grzecznej dziewczynce nie zostało za wiele, o czym boleśnie w trakcie trwania występu przekonał się niejeden rodzić, który przyprowadził swoje pociechy (No chyba, że nie zna angielskiego). Wszystko zaczęło się końcem zeszłego roku od „Nothing Breaks Like a Heart”, piosenki Marka Ronsona z Miley na wokalu. Z miejsca zakochałem się w tym nagraniu, oprócz naturalnej przebojowości idealnie oddaje klimat i ból, który towarzyszy nam w dzisiejszym świecie. I dokładnie od tego nagrania rozpoczął się koncert największej jak utrzymują organizatorzy gwiazdy festiwalu. No nie sposób było się już po wyjściu z Raconteurs dopchać z powrotem pod scenę, dlatego to nagranie obserwowałem ze sporej odległości. Potem przeniosłem się na z góry upatrzone pozycję za obrodzeniem z boku sceny za strefą zabaw dzieci. Tam miałem wszystko jak na dłoni, niemalże jak w loży honorowej, aż dziw berze, że tak mało osób obcziło to miejsce. Miley grała zaś nowości z wydanego dwa dni wcześnie mini albumu „She Is Coming”. Na początek najnowszy singiel „Mother's Daughter”, bardzo fajna piosenka, która wytycza jakby nowy kierunek w twórczości artystki. Potem tak samo jak na małej płytce „Unholy”, ta delikatnie niegrzeczna piosenka naprawdę potrafi wciągnąć słuchacza, ma fajną melodię i sprytnie poprowadzony tekst, który sprawia, że kompozycja z miejsca staje się przebojem. Później przyszła pora na utwór, którego obawiałem się chyba najbardziej, czyli „Cattitude”. Piosenka jest naprawdę kontrowersyjna, a jeszcze bardziej kontrowersyjne było zachowanie Miley podczas zapowiadania tego utworu. Biorąc pod uwagę, że na koncercie znajdowało się sporo młodzieży wieku szkolonego z rodzicami, to naprawdę Miley mogła sobie to darować. Podczas tego kawałka niektóre osoby, przede wszystkim rodzice nie wytrzymali i zabrali z koncertu swoje pociechy. Przy kolejnej piosence „D.R.E.A.M” odbyło się już bez większych ekscesów, a ja mam wrażenie, że oprócz nieszczęśliwego „Cattitude” na tym krążku podoba mi się niemal wszystko. Do starszego repertuaru Miley powróciła dopiero teraz za sprawą wielkiego przeboju „We Can't Stop”, a potem ostatnia nowa piosenka tego wieczoru „Party Up the Street”, gdzie można się doszukać delikatnych inspiracji muzyką Quincy Jones’a. Następnie usłyszeliśmy bardzo udane nagranie „Malibu” z poprzedniego albumu artystki, do którego klimatem idealnie wpasował się cover „Jolene” z repertuaru Dolly Parton. Następnie kolejny wielki przebój „Party in the U.S.A.”, po którym nastąpił powrót do odległej przeszłości „Can't Be Tamed” i wielki finał w postaci „Wrecking Ball”. Naprawdę przyjemny koncercik i w sumie cały czas nie mogę się nadziwić, że byłem na koncercie Mailey i nawet trochę (albo nawet bardziej) ją polubiłem.
13.06.2019 10:23 PM
Znajdź wszystkie posty użytkownika Cytowanie selektywne Odpowiedz cytując ten post
Odpowiedz 


Podobne wątki
Wątek: Autor Odpowiedzi: Wyświetleń: Ostatni post
  MOJA LISTA PODSUMOWANIE ROKU 2019 marsvolta 1 742 02.02.2020 08:00 PM
Ostatni post: thestranglers
  MOJA LISTA notowanie 469(265) - 27.12.2019 marsvolta 0 398 31.12.2019 06:02 PM
Ostatni post: marsvolta
  MOJA LISTA notowanie 468(265) - 20.12.2019 marsvolta 1 435 29.12.2019 11:27 PM
Ostatni post: marsvolta
  MOJA LISTA notowanie 467(265) - 13.12.2019 marsvolta 0 457 26.12.2019 02:12 PM
Ostatni post: marsvolta
  MOJA LISTA notowanie 466(265) - 06.12.2019 marsvolta 0 399 22.12.2019 08:16 PM
Ostatni post: marsvolta
  MOJA LISTA notowanie 465(264) - 29.11.2019 marsvolta 1 428 18.12.2019 10:44 PM
Ostatni post: marsvolta
  MOJA LISTA notowanie 464(264) - 22.11.2019 marsvolta 1 505 11.12.2019 09:36 PM
Ostatni post: marsvolta
  MOJA LISTA notowanie 463(264) - 15.11.2019 marsvolta 1 474 28.11.2019 08:27 PM
Ostatni post: marsvolta
  MOJA LISTA notowanie 462(264) - 08.11.2019 marsvolta 0 391 20.11.2019 08:26 PM
Ostatni post: marsvolta
  MOJA LISTA notowanie 461(264) - 01.11.2019 marsvolta 0 465 15.11.2019 05:00 PM
Ostatni post: marsvolta

Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości