Z roku na rok raczej coraz gorzej sobie radzą, szczególnie Gotye.
A co powiecie na taką rzecz: Adele została dodana w wersji live i to nie ze swoim największym przebojem. No kurczę, toż to czysty sabotaż względem szans na pojawienie się nowszych utworów. Chociaż właściwie... okazuje się, że to raczej było pokłosie wielkiego sukcesu na LP3, tak oczywiście jak w przypadku Gotye - i widocznie te utwory nie przetrwały jako ponadczasowe.
Jest i inna kwestia, o której pisałem podczas komentowania Topu. Otóż z roku na rok liczba głosujących raczej rośnie niż się zmniejsza, w tym roku było grubo ponad milion głosów (chyba że coś pomyliłem, ale raczej nie głosujących). Tak więc nie jest to jakaś elitarna grupka ludzi, która głosuje tylko na kanoniczne utwory muzyki rockowej, co roku dochodzą nowi głosujący i prawdopodobnie większość to osoby młode. Pytanie: dlaczego zatem głosują na tak stare utwory, których właściwie nie mają prawa pamiętać? Odpowiedź moim zdaniem jest prosta. Ktoś ich kiedyś zachęcił do słuchania Topu, a może usłyszeli o nim podczas LP3 i postanowili posłuchać. Znali niewiele, ale za rok znów posłuchali i jakoś duża część utworów już robiła się znajoma, zaczęła się podobać. No tak to, stety-niestety bardzo często działa (wiem to też z konkretnych przykładów maili czytanych na antenie oraz swojego własnego
) . Tak więc to jest takie zamknięte koło: słuchamy przez te wszystkie lata mniej więcej 100-120 tych samych kawałków i siłą rzeczy one zdobywają największe uznanie w kolejnych latach. Pewnie też wiele osób poznających dopiero muzykę sobie myśli: skoro są w Topie, to pewnie to wartościowe rzeczy. Do tego dochodzą bardzo silnie działające fankluby, przede wszystkim Pink Floyd, który umieszcza na wysokich pozycjach w setce niemal wszystko, co jest w propozycjach. Plus oczywiście kwestie okolicznościowe, najczęściej wpisujące się w ten ponury nastrój większości utworów, czyli odejście w zaświaty danych artystów (w sumie może dobrze, bo inaczej raczej nie byłoby M. Jacksona czy Bowiego).
Chyba jedynym realnym rozwiązaniem, o którym pisał inny forumowicz, jest prezentacja większej ilości utworów, na przykład 200 (skoro Holendrzy mogą 2000, to czemu my nie możemy choć 1/10 z tego?). Wówczas z pewnością pewne zmiany by nastąpiły.
Inna rzecz to ograniczenie możliwości głosowania do tyko 1 kawałka danego artysty, ale to na pewno nie przejdzie, więc nie ma o czym mówić.
Jedno jest pewne, zwiększenie liczby głosów do 100 nie było dobrym pomysłem, paradoksalnie trochę, im więcej ma się głosó do dyspozycji, tym raczej bardziej betonuje to zestawienie, bo często pewnie to wygląda tak: zagłosuję na swoje ulubione rzeczy, zostało mi trochę głosów, no to wesprę jeszcze paru gigantów i teraz te ulubione będą dość różne, a giganci są ci sami, więc nic dobrego z tego raczej nie może wyjść.
Osobiście uważam, że np. takiemu "Frozen" miejsce w Topie należy się jak psu buda, podobnie chociażby Whitney Houston, a z rockowego podwórka The White Stripes. Podobnie uważam co do Jamesa Browna czy Kate Bush. Jednak, mimo wszystko, ciężko byłoby wybrać jakiś bardziej "doniosły" kawałek z ostatnich 10 lat powiedzmy. Już łatwiej jest w przypadku polskiego podwórka ("Gdybym" albo "Idzie wiatr"). Mam wrażenie że jest tak dlatego, ze jednak muzyka staje się coraz bardziej wtórna i mało odkrywcza, ale to jest normalna rzecz, nie zarzut bynajmniej. Oczywiście można sobie wyobrazić "Get Lucky" albo "Happy" w Topie, ale czy nie brzmiałoby trochę... słabo?
Mój Top Trójki 2018
