Odpowiedz 
 
Ocena wątku:
  • 0 Głosów - 0 Średnio
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
MOJA LISTA notowanie 395(248) - 27.07.2018
marsvolta Offline
Stały bywalec
*****

Liczba postów: 1 500
Dołączył: Mar 2008
Post: #1
MOJA LISTA notowanie 395(248) - 27.07.2018
NOTOWANIE 395(248)

  1. 02 11 ALICE IN CHAINS - THE ONE YOU KNOW
  2. 04 13 A PERFECT CIRCLE - TALKTALK
  3. 01 10 ARCTIC MONKEYS - FOUR OUT OF FIVE
  4. 05 09 JACK WHITE - OVER AND OVER AND OVER
  5. 07 08 CHROMATICS - BLACK WALLS
  6. 03 14 THE VOIDZ - QYURRYUS
  7. 08 12 BULLET FOR MY VALENTINE - OVER IT
  8. 10 07 DARON MALAKIAN AND SCARS ON BROADWAY - LIVES
  9. 06 14 CHVRCHES - MY ENEMY FT. MATT BERNINGER
  10. 12 09 NOSOWSKA - JA PAS!
  11. 13 11 MGMT - WHEN YOU DIE
  12. 15 07 A PERFECT CIRCLE - SO LONG, AND THANKS FOR ALL THE FISH
  13. 16 05 LYKKE LI - HARD RAIN
  14. 17 06 THE VOIDZ - ALL WORDZ ARE MADE UP
  15. 09 15 FOO FIGHTERS - THE LINE
  16. 11 20 THE KILLS - LIST OF DEMANDS (REPARATIONS)
  17. 19 06 CHVRCHES - MIRACLE
  18. 14 23 ARCADE FIRE - PUT YOUR MONEY ON ME
  19. 22 04 NOEL GALLAGHER'S HIGH FLYING BIRDS - SHE TAUGHT ME HOW TO FLY
  20. 23 04 THE SMASHING PUMPKINS - SOLARA
  21. 18 25 THE VOIDZ - LEAVE IT IN MY DREAMS
  22. 26 03 GORILLAZ - HUMILITY
  23. 24 08 MILES KANE - LOADED
  24. 20 22 CHVRCHES - GET OUT
  25. 27 37 METALLICA - SPIT OUT THE BONE
  26. 28 03 JAMES BAY - PINK LEMONADE
  27. NN 01 ALICE IN CHAINS - SO FAR UNDER
  28. 30 02 CHROMATICS - BLUE GIRL
  29. 29 02 KAZIK + ZDUNEK ENSEMBLE - WOJNY
  30. NN 01 PARAMORE - CAUGHT IN THE MIDDLE
    ---
  31. 21 QUEENS OF THE STONE AGE - HEAD LIKE A HAUNTED HOUSE
  32. 33 BULLET FOR MY VALENTINE - LETTING YOU GO
  33. 38 LYKKE LI - SEX MONEY FEELINGS DIE
  34. 25 KAZIK I KWARTET PROFORMA - GDYBYM MIAŁ KOGOŚ
  35. 36 PANIC! AT THE DISCO - HIGH HOPES
  36. 37 ALBERT HAMMOND, JR. - SET TO ATTACK
  37. 42 MILES KANE - CRY ON MY GUITAR
  38. 43 INTERPOL - THE ROVER
  39. 32 ALBERT HAMMOND, JR. - MUTED BEATINGS
  40. 35 MARMOZETS - RUN WITH THE RHYTHM
  41. 44 PALE WAVES - KISS
  42. 39 ROYAL BLOOD - LOOK LIKE YOU KNOW
  43. 40 PARAMORE - ROSE-COLORED BOY
  44. 46 MANIC STREET PREACHERS - HOLD ME LIKE A HEAVEN
  45. 41 THE KOOKS - NO PRESSURE
  46. 49 LENNY KRAVITZ - LOW
  47. NN THE PRODIGY - NEED SOME 1
  48. NN MUSE - SOMETHING HUMAN
  49. 45 BRAND NEW - CAN'T GET IT OUT
  50. NN JUSTYNA ŚWIĘS - CZERWONA SUKIENKA

O nowościach:

ALICE IN CHAINS - SO FAR UNDER

Nowa płyta Alice In Chains już coraz bliżej, a więc mamy kolejną porcję muzyki od zespołu w postaci singla „So Far Under”. Jest to mocna i potężna kompozycja z tym co dinozaury sceny Seattle lubią najbardziej, czyli ciężkim wolnym toczącym się jak walec riffem, który przecinają gdzieniegdzie solowe wycieczki gitarowe Cantrella. Taka kwintesencja muzyki zespołu, który można śmiało powiedzieć, nigdy nie zawodzi. I nie zawiedzie również tym razem, tym bardziej, że zespół część nagrań do nowego albumu „Rainier Fog” postanowił zrealizować w Studiu X w Seattle pod okiem Nick Raskulinecza, który wyśmienicie spisał się w roli producenta przy poprzednich albumach zespołu. Pozostaje zatem uzbroić się w cierpliwość, ale przyznam, że nie jest to proste po takich bombach jak „So Far Under” i „The One You Know”.


PARAMORE - CAUGHT IN THE MIDDLE

Paramore cały czas koncertuje i promuje zeszłoroczny album „After Laughter”, tym razem piątym już singlem „Caught in the Middle”. Ogromnie mnie to cieszy, bo w dzisiejszych czasach mamy tendencję do szybkiego zapominania o nowych płytach i wydawania po pięć singli w jednym tygodniu, a potem koniec. A tu spokój i rozwaga, kolejny singiel i kolejny teledysk, chyba tak jak powinno być zawsze. Jeszcze bardziej cieszy mnie wybór na singla piosenki „Caught in the Middle”, która to od samego początku podobała mi się chyba najbardziej i co tu kryć chciałem, aby została tym singlem trochę wcześniej. Piosenka w genialny sposób oddaje atmosferę albumu, który jest bardzo wesoły i kolorowy, aczkolwiek zawiera w sobie nutkę refleksji w melancholijnym wokalu Hayley Williams. Tak jakby śpiewała czasem z dystansu, spoglądając na sprawy z boku. Wszystko to opakowane skoczną i mega przebojową melodię, która od razu chwyta.
15.08.2018 05:30 PM
Znajdź wszystkie posty użytkownika Cytowanie selektywne Odpowiedz cytując ten post
marsvolta Offline
Stały bywalec
*****

Liczba postów: 1 500
Dołączył: Mar 2008
Post: #2
RE: MOJA LISTA notowanie 395(248) - 27.07.2018
OPEN'ER FESTIVAL 2018

DZIEŃ TRZECI – 06.07.2018r.

Tegoroczna edycja Openera przebiegała równolegle z Mistrzostwami Świata w piłce nożnej, dlatego czas wolny, a czasami koncerty trzeba było organizować w taki sposób, aby zobaczyć tej piłki jak najwięcej. Na szczęście aplikacja nc+ na telefon pozwala oglądać telewizje w każdym miejscu i w tym roku to bardzo się przydawało. Na szczęście organizatorzy pomyśleli o wielkim telebimie, na którym można było kibicować na terenie festiwalu. Ja od początku stawiałem na Belgię i mocno trzymałem za nich kciuki, dlatego godzina koncertu Marmozets trochę mi nie odpowiadała. Okazało się jednak, że gdy dotarłem na miejsce koncert zespołu został przeniesiony na 2:30. No to, to już totalna przesada pomyślałem, ale skoro zespół z powodów logistycznych nie mógł dotrzeć wcześniej, to w sumie dobrze się składa, bo zaraz druga połowa meczu. Belgia wygrała z Brazylią 2:1, pod koniec po golu Renato Augusto było trochę nerwówki, ale ostatecznie wszystko dobrze się skończyło i można było udać się pod główną sceną na koncert największej gwiazdy tego dnia! Tak, tak Gorillaz.


GORILLAZ

Gdy dotarłem pod główną scenę okazało się, że publiki jest tak dużo, że w zasadzie pod scenę chyba w żaden sposób nie uda mi się wcisnąć. Wbiłem się zatem najbliżej jak się dało, gdzieś na okolice czterdziestego metra od sceny na wysokości telebimu i konsekwentnie piosenka po piosence przesuwałem się do przodu, ale po kolei. Na telebimie ogromny napis GORILLAZ, a ze sceny megafonowy okrzyk „Hello, hello, is anyone there?” I w końcu pojawił się On! Tak kolejny raz na Openerowej scenie przywitaliśmy Damona Albarna. Muzycy chwycili za instrumenty, Albarn za swojego Telecastera, podszedł do mikrofonu i zaśpiewał „M1 A1”. Tak oto rozpoczął się jeden z najlepszych koncertów tegorocznej edycji. W końcu ziściło się też marzenie niezliczonej rzeszy fanów zespołu, którzy od lat konsekwentnie domagali się występu Gorillaz na Openerze. Przy kolejnej piosence „Tranz” przekonaliśmy się zaś, że zespół na serio będzie promował tym koncertem nowy album, co dopiero wydany „The Now Now”, oraz że dopiero teraz poznaliśmy pełnie brzmienia i genialnej realizacji tego koncertu. Telebimy rozpostarły zaś przed zgromadzoną publiką całą gamę kolorowych efektów i wizualizacji, które idealnie pasują do animowanego świata zespołu. Równie przepięknie zabrzmiała kolejna piosenka „Last Living Souls”, choć tutaj na scenie dominowały głównie stroboskopowe światła, a animacje na chwilę zniknęły. Za to chwilę później telebimy pokazywały już Damona bawiącego się z publicznością, do której wyszedł się przywitać, przybić parę piątek, a na koniec wszedł nawet do tłumu. Taka interakcja zdecydowanie mi się podoba! Przy kolejnej piosence „Rhinestone Eyes” udało mi się przebić przez tłum i znalazłem się trochę bliżej sceny. Mogłem wreszcie rozejrzeć się po całej scenie oraz z uznaniem i lekkim niedowierzeniem zaobserwować, że znajduje się tam chyba z sześć osób w rzędzie, które śpiewają tylko chórki. Chwilę później na głównym telebimie za muzykami pojawiły się znajome obrazki teledysku „Tomorrow Comes Today”, tylko teraz muzyka była na żywo, a to zmienia wszystko. Usłyszeć jeden największych przebojów zespołu na takim koncercie – bezcenne! Przy zdecydowanie najcięższym w riffowych momentach „Every Planet We Reach Is Dead” udało mi się znaleźć parę osób, które zdecydowanie nie były jeszcze usatysfakcjonowane bliskością sceny. Przedostaliśmy się zatem w podskokach bliżej, a przy kolejnych piosenkach setlisty, najnowszym singlu „Humility” oraz „On Melancholy Hill” wbiliśmy się już właściwie pod same przednie barierki, tak że od tego momentu koncert zaczął się dla mnie jakby na nowo, w zupełnie innych warunkach. Owszem panował niemiłosierny ścisk, ale za to miałem cudowny widok, już na całą scenę i Damona Albarna w zasięgu kilku metrów. Zresztą wydaje mi się, że „On Melancholy Hill” to jeden z najwspanialszych momentów tego występu. Pobliskość bawiła się znakomicie i chyba ciężko byłoby znaleźć choć jedną osobę, której ten gorylowy słoneczny klimat nie poprawił humoru. Potem zespół zagrał „El Manana”, która to swoim klimatem i teledyskiem jest ze swoją poprzedniczką bardzo związana. Następnie Damon powiedział, że jesteśmy niesamowici, a na scenie pojawił się Peven Everett i usłyszeliśmy skoczne i idealnie pasujące do dalszej zabawy „Strobelite” z zeszłorocznego albumu Goryli „Humanz”. Później zespól zagrał „Andromeda” i „Hollywood”, a więc zdecydowanie weszliśmy w okres koncertu, gdzie Gorillaz skupili się na nowym repertuarze, w którym zdecydowanie świetnie się czują. Albarn przez megafon oraz Jamie Principle na pierwszym planie. Dało się to wyraźnie odczuć, że cały zespół jest niesamowicie zgrany i w większości przecież sesyjni muzycy wykonują tutaj swoją pracę nad wyraz profesjonalnie. To był po prostu kawał solidnego koncertu, gdzie o przypadku nie mogło być mowy, wszystko było na tip top. Następnie na Little Simz wykonała „Garage Palace” mniej znaną piosenkę ukrytą na specjalnej vinylowej edycji „Humanz”. Mocno taneczny i energiczny rap wokalistki oraz lekko dyskotekowe brzmienia rozgrzały zgromadzoną publikę do czerwoności. Dlatego idealnym kontrastem do wcześniejszej piosenki okazało się „Stylo”. Był to moim zdaniem najmocniejszy i najfajniejszy moment koncertu. Peven Everett i Bootie Brown naprawdę dali czadu i godnie wcielili się w rolę Mos Def i nieodżałowanego Bobby Womacka. Cała scena dosłownie emanowała energią, a wszystko przecinał senny głos Damona Albarna, na telebimie zaś nie kto inny jak Bruce Willis. W kolejnym utworze rządził już tylko Albarn i jego „Magic City” z ostatniej płyty. Naprawdę piękne wykonanie i trzeba to przyznać, doskonała klimatyczna piosenka, z albumu gdzie na pierwszym planie jest 2-D. Przyszedł w końcu też czas na prawdziwe wielkie hity w postaci „Dirty Harry” i „Feel Good Inc.”. Przy tym pierwszym mogliśmy się rozkoszować pustynną przejażdżką goryli na wielkim telebimie, a przy drugim zapanowała już nieokiełznana zabawa i przyznam szczerze, że na to chyba czekali wszyscy. To co działo się wtedy pod sceną trudno właściwie opisać, ale zaznaczę, że trzeba mieć wielką determinację i krzepę, żeby to wytrzymać. Koncert podobnie jak płytę „The Now Now” zakończyła piosenka „Souk Eye”. W tym momencie właściwie nie wiedziałem czy będą jeszcze jakieś bisy czy nie, bo przerwa trwała dosyć długo. W końcu jednak zespół wyszedł jeszcze na sceną i wykonał kolejne utwory zaczynając bis od „Lake Zurich”. Naprawdę nieźle, sześć piosenek z ostatniego albumu, to też świadczy w jakiś sposób o jego jakości i sile tych kompozycji, które niejako powracają nas do początków Gorillaz. Potem usłyszeliśmy „Saturnz Barz” pierwszego singla z poprzedniego albumu, który w tych okolicznościach przyrody zabrzmiał naprawdę wyśmienicie. Następnie jeszcze „Kids With Guns” i fenomenalny koniec z Clintem Eastwood’em w roli głównej.

Był to tak jak wiele razy już wcześniej wspominałem fenomenalny występ, przy którym czas zleciał w mgnieniu oka, ale wspomnienia pozostaną na długo. Ja zaś cieszę się, że miałem okazją zobaczyć jednego z najwspanialszych muzyków świata z tak bliskiej odległości. Co ciekawe, kiedy Damon Albarn wykonuje piosenki Gorillaz bawi się przy tym swoją muzyką jak dziecko. Młodzieńcza energia dosłownie z niego emanuje, a przecież ma już na karku pół wieku. Na scenie jednak zupełnie tego nie widać, bo Damon jakby w ogóle się nie zestarzał, ciągle wygląda młodo. No może nie tak jak w „Boys & Girls”, ale jak na pięćdziesiąt wiosen to naprawdę robi wrażenie. Nie wiem, dałbym mu maks. trzydzieści parę.


TACONAFIDE

Na Openerze od kilku lat coraz więcej jest polskiego rapu, co może nie do końca mi odpowiada, ale takiego Taco to nawet można posłuchać. Nie byłem w zeszłym roku na solowym koncercie artysty, bo akurat strasznie padało (co i tak nie uchroniło mnie przed totalnym przemoczeniem na Prophets of Rage), ale w tym roku z braku laku i trochę z ciekawości postanowiłem zobaczyć ten nowy fenomen. Ludzi na koncert przyszło co nie miara, aż ciężko uwierzyć, że polscy artyści mogą zgromadzić taką publikę. Pooglądałem, posłuchałem i przyznam, że jestem pod wrażeniem, zarówno od strony muzycznej, jak i produkcyjno-realizacyjnej koncert pierwsza klasa. Chłopaki mają też kilka znakomitych kawałków, jak na przykład „Metallica 808”, „Ekodiesel” czy „Kryptowaluty”, dlatego przynajmniej z powodu ciekawych i niesztampowych tekstów ciężko się jest takim występem znudzić. No i jeszcze Quebonafide i Taco Hemingway robią na scenie genialne show, nie tylko w piosenkach, ale i w konferansjerce między kolejnymi kawałkami świetnie się uzupełniają. W połowie koncertu każdy z raperów wykonał po kilka swoich piosenek, a na koniec była nawet „Nostalgia” oraz oczywiście „Tamagotchi” na finał i to dwa razy! Od tak, bo dlaczego by nie.


MARMOZETS

Oj było już naprawdę późno i ta godzina koncertu oraz trudy dnia sprawiły, że Alter Stage nie było do końca wypełnione, za to ludzie którzy pojawili się na koncercie Marmozets na pewno nie byli przypadkowi. W końcu jednak po przedłużających się przygotowaniach zespół pojawił się na scenie i rozebrzmiały pierwsze dźwięki „Play”. Nie trudno się domyślić, że pod sceną zapanowała totalna euforia i podskokom, przepychanką i obijaniu się o siebie z rozpędu nie było końca. Zwłaszcza, że było dosyć luźno to można było poszaleć. Szalała też na scenie Rebecca MacIntyre, która pięknie przeprosiła za to, że zespół nie zdążył na czas i powiedziała, że zrobili wszystko, aby dziś móc jeszcze dla nas zagrać. I zagrali, może i krótko, bo take ponoć były ramy czasowe sceny, ale z prawdziwą werwą i energią. Było m.in. „Meant To Be”, „Like A Battery”, „Habits”, „Move, Shake, Hide”, „Why Do You Hate Me?” Na finał zaś genialne „Major System Error” i tak oto z przytupem zakończył się kolejny dzień festiwalu. Mocno i konkretnie, świetny zespół. Szkoda tylko, że trzy lata temu byli na głównej scenie, a teraz jakby trochę krok wstecz? Czasem nie rozumiem poczynań organizatorów.
15.08.2018 05:34 PM
Znajdź wszystkie posty użytkownika Cytowanie selektywne Odpowiedz cytując ten post
Odpowiedz 


Podobne wątki
Wątek: Autor Odpowiedzi: Wyświetleń: Ostatni post
  MOJA LISTA PODSUMOWANIE ROKU 2018 marsvolta 2 694 13.01.2019 06:43 PM
Ostatni post: kajman
  MOJA LISTA notowanie 417(253) - 28.12.2018 marsvolta 0 410 11.01.2019 07:41 PM
Ostatni post: marsvolta
  MOJA LISTA notowanie 416(253) - 21.12.2018 marsvolta 1 516 10.01.2019 08:50 PM
Ostatni post: marsvolta
  MOJA LISTA notowanie 415(253) - 14.12.2018 marsvolta 1 496 05.01.2019 09:01 PM
Ostatni post: marsvolta
  MOJA LISTA notowanie 414(253) - 07.12.2018 marsvolta 1 440 05.01.2019 02:34 PM
Ostatni post: marsvolta
  MOJA LISTA notowanie 413(252) - 30.11.2018 marsvolta 0 402 21.12.2018 08:02 PM
Ostatni post: marsvolta
  MOJA LISTA notowanie 412(252) - 23.11.2018 marsvolta 3 619 21.12.2018 08:01 PM
Ostatni post: marsvolta
  MOJA LISTA notowanie 411(252) - 16.11.2018 marsvolta 2 687 13.12.2018 10:11 PM
Ostatni post: marsvolta
  MOJA LISTA notowanie 410(252) - 09.11.2018 marsvolta 0 441 29.11.2018 07:32 PM
Ostatni post: marsvolta
  MOJA LISTA notowanie 409(252) - 02.11.2018 marsvolta 0 549 16.11.2018 07:55 PM
Ostatni post: marsvolta

Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości