Odpowiedz 
 
Ocena wątku:
  • 0 Głosów - 0 Średnio
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
Bezustanny Top WszechCzasów I.5
lata 1995-2000
thestranglers Offline
Moderator
*****

Liczba postów: 31 003
Dołączył: Dec 2014
Post: #141
RE: Bezustanny Top WszechCzasów I.5
Placebo oscylowali na granicy dobrego rockowego smaku, w późniejszym okresie byli już mało strawni, niestety.
02.02.2019 11:28 AM
Znajdź wszystkie posty użytkownika Cytowanie selektywne Odpowiedz cytując ten post
Miszon Offline
Stały bywalec
*****

Liczba postów: 11 427
Dołączył: Aug 2008
Post: #142
RE: Bezustanny Top WszechCzasów I.5
Niestety, tak jak napisałem, zespół nie rozwinął się tak jak wydawało się, że mógł...

Tymczasem:
Red Hot Chili Peppers AROUND THE WORLD 1999 Californication

(poza nagraniem live, ciekawe materiały z backstage'u)
Ponarzekałem na to, że przy pierwszym zetknięciu "Californication" było dla mnie za spokojne, gładkie i komercyjne, a wrzucam do zestawienia balladę? Ano, paradoksy BTW Icon_lol .
Cóż, nawet już w tym pierwszym przesłuchaniu od razu zwróciłem uwagę na "Road Trippin' ". Ta spokojna ballada była bardzo ładnym zakończeniem płyty, pięknie kojącym, ma piękny klimat i zaskakuje nietypowym, bardzo "wyczyszczonym" brzmieniem, poza tym jest jednym z niewielu nagrań zespołu, które w ogóle nie ma partii bębnów.

Ciekawostka: piosenka opowiada o wyprawie na surfing Anthony'ego, Flea i Johna, którą odbyli wkrótce po powrocie gitarzysty do zespołu. Ponieważ Chad Smith nie surfuje, to nie brał udziału w eskapadzie. I... dlatego nie słychać go w tej piosence! Icon_lol W teledysku zresztą też pojawia się tylko przez chwilę, kiedy przypływa na łodzi.

Statystyki:
LPP3 - 3x1m.
UK - 30
US - nie było (w Stanach nie było singlem)

[Obrazek: jswidget.php?username=Miszon&num...gewidget=1]
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 03.02.2019 09:30 PM przez Miszon.)
02.02.2019 11:44 AM
Znajdź wszystkie posty użytkownika Cytowanie selektywne Odpowiedz cytując ten post
ku3a Offline
Administrator
*******

Liczba postów: 19 088
Dołączył: Jun 2007
Post: #143
RE: Bezustanny Top WszechCzasów I.5
u mnie płyta była wielkim sukcesem. wcześniej oczywiście Red Hoci bywali na mojej liście, ale właściwie dopiero od czasu tego krążka stali się na niej stałym bywalcem. mimo że nie wszystkie późniejsze dokonania w równym stopniu mi się podobały.
03.02.2019 08:15 PM
Znajdź wszystkie posty użytkownika Cytowanie selektywne Odpowiedz cytując ten post
Miszon Offline
Stały bywalec
*****

Liczba postów: 11 427
Dołączył: Aug 2008
Post: #144
RE: Bezustanny Top WszechCzasów I.5
Uzupełniłem linki. Kilka mnie rozwaliło, jak Skunk Anansie na festiwalu w San Remo, czy Flea skaczący po scenie z gołym fiutem Icon_lol .

[Obrazek: jswidget.php?username=Miszon&num...gewidget=1]
03.02.2019 09:31 PM
Znajdź wszystkie posty użytkownika Cytowanie selektywne Odpowiedz cytując ten post
Miszon Offline
Stały bywalec
*****

Liczba postów: 11 427
Dołączył: Aug 2008
Post: #145
RE: Bezustanny Top WszechCzasów I.5
Steve Hackett IN MEMORIAM 1999 Darktown

Wcześniej nie słyszałem w ogóle o Hackecie, dopiero ze 2-3 lata później (a może jeszcze poźniej) się dowiedziałem, że swego czas grał w Genesis, także było to dla mnie zupełnie świeże odkrycie muzyczne. Najpierw z audycji Noc Muzycznych Pejzaży (jest nawet na płycie-składance z tej audycji), a potem z Listy. Na której zresztą utwór miał ciekawą historię, bo zadebiutował w maju 1999, w sierpniu-wrześniu osiągnął szczyty, potem wypadł z 10-ki, tułał się gdzieś w drugiej, w grudniu wydawało się że spadnie do trzeciej i z Listy, ale nagle odbił i w styczniu-lutym 2000 znowu był w 10-ce (w ostateczności wypadł równo z końcem marca)! Czyli poniekąd mieliśmy zapowiedź tego, co wkrótce dokona na Liście "Again", które niejako powtórzyło drogę "In Memoriam", ale w większej dużo skali (włącznie z dłuższym oczekiwaniem na w ogóle wejście na Listę, nie mówiąc o 30-ce).

Bardzo nastrojowy utwór, z tekstem trochę na pożegnanie z życiem, czy też może rozliczeniem, z arcyciekawym brzmieniem gitary, które mi bardzo przypominało Pata Metheny w moim ulubionej jego wersji, czyli właśnie takiej syntezatorowo-trąbkowej.

Statystyki:
LPP3 - 5
UK, US - nie bylo

[Obrazek: jswidget.php?username=Miszon&num...gewidget=1]
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 03.02.2019 09:55 PM przez Miszon.)
03.02.2019 09:53 PM
Znajdź wszystkie posty użytkownika Cytowanie selektywne Odpowiedz cytując ten post
Miszon Offline
Stały bywalec
*****

Liczba postów: 11 427
Dołączył: Aug 2008
Post: #146
RE: Bezustanny Top WszechCzasów I.5
Jeśli komuś przeszkadzała powaga i "napuszoność" kompozycji Hacketta, to teraz czas na muzykę powiedziałbym że wręcz głupią:

Bloodhound Gang THE BAD TOUCH 1999 Hooray for Boobies

Rotfl

Ciekawostka 3: czytając recenzje tego albumu można się natknąć na piękne słowo "plądrofonia". Zacytujmy wiki:
Cytat:est terminem stworzonym przez Johna Oswalda, kompozytora, który napisał w 1985 roku esej pt. "Plądrofonia, czyli piractwo dźwiękowe jako kompozytorski przywilej".

Pojęcie to ma zastosowanie w odniesieniu do każdego rodzaju muzyki powstałej przez wykorzystanie jednego lub więcej nagrań dźwiękowych i przetworzenie ich w nową kompozycję. Nie chodzi przy tym o ukrycie faktu, że dźwięki użyte w nowej kompozycji zostały bezpośrednio zapożyczone, czasem wręcz mogą pochodzić z powszechnie znanych źródeł. Plądrofonia jest uważana za formę kolażu dźwiękowego.

Proceder wykorzystywania nagrań dźwiękowych (samplowania) w komponowaniu utworów można odnaleźć również w innych gatunkach muzycznych (zwłaszcza w muzyce hip-hop), ale plądrofonia zazwyczaj opiera się na samym samplowaniu bez dodawania innych dźwięków podczas tworzenia utworu.
Człowiek uczy się całe życie! Rozkoszne słowo! Icon_smile2

Statystyki:
brak, nie weszło na żadne z tych 3 list (ale m.in. było na #6 w Niemczech)

Blisko BTW: Fire Water Burn, The Ballad Of Chasey Lain

[Obrazek: jswidget.php?username=Miszon&num...gewidget=1]
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 05.02.2019 12:27 AM przez Miszon.)
05.02.2019 12:22 AM
Znajdź wszystkie posty użytkownika Cytowanie selektywne Odpowiedz cytując ten post
Miszon Offline
Stały bywalec
*****

Liczba postów: 11 427
Dołączył: Aug 2008
Post: #147
RE: Bezustanny Top WszechCzasów I.5
Bomfunk MC's FREESTYLER 1999 In Stereo

(koncert w ojczyźnie, 2000)

Zważywszy na to, z jaką muzyką kojarzy się Finlandia (dyskotekowy pop oraz ciężki metal), to jest to zapewne zaskoczenie, że to pierwszy i co więcej chyba nawet jedyny przedstawiciel tego kraju w BTW! Icon_eek
Mnie w każdym razie zaskoczyło, kiedy się dowiedziałem, że są z Finlandii. Przez lata byłem pewien, że to jest w ogóle jakiś solowy/poboczny projekt członka któregoś z zespołów rockowych (nie pamiętam w tej chwili którego), dopiero szperając w necie przygotowując BTW dowiedziałem się, że jest zupełnie inaczej.
Ogólnoeuropejski hit, wielki przebój lata 2000, ciekawy miks hip hopu i elektroniki (dance plus breakbeat?).

Statystyki:
Europejska - 1x1m.
UK - 2
LPP3 - 3x32m. (i jeszcze parę razy na 33. W sumie 19 tygodni w Poczekalni, wtedy wydawało się, że to bardzo długo...)
US - brak

[Obrazek: jswidget.php?username=Miszon&num...gewidget=1]
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 07.02.2019 10:22 PM przez Miszon.)
05.02.2019 12:35 PM
Znajdź wszystkie posty użytkownika Cytowanie selektywne Odpowiedz cytując ten post
Miszon Offline
Stały bywalec
*****

Liczba postów: 11 427
Dołączył: Aug 2008
Post: #148
RE: Bezustanny Top WszechCzasów I.5
Aimee Mann WISE UP 1999 Magnolia: Music from the Motion Picture

(Aimee wyglądała chyba starzej niż 15 lat później Icon_wink2 )

[Obrazek: jswidget.php?username=Miszon&num...gewidget=1]
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 07.02.2019 10:34 PM przez Miszon.)
05.02.2019 03:53 PM
Znajdź wszystkie posty użytkownika Cytowanie selektywne Odpowiedz cytując ten post
Miszon Offline
Stały bywalec
*****

Liczba postów: 11 427
Dołączył: Aug 2008
Post: #149
RE: Bezustanny Top WszechCzasów I.5
Dido HERE WITH ME 1999 No Angel

(koncert w Brixton Academy)
Piosenka niefilmowa, ale znalazła się w zestawie nieco dzięki filmowi. Wcześniej owszem lubiłem, ale jakoś bez szału. I to wcale nie mam na myśli serialu "Roswell", gdzie była zdaje się motywem tytułowym, tylko film "To właśnie miłość", gdzie znalazła się w scenie, po której dotarło do mnie w kinie, że właśnie oglądam super film (wcześniejsze sceny tego nie zapowiadały, co więcej sam początek sprawił że miałem pewne obawy, że będzie to raczej głupawa komedia, niż klasyczny z dzisiejszego punktu widzenia kom-rom).

Dido "odkryła" dla szerokiego rynku jej współpraca z Eminemem, czyli wykorzystanie przez niego fragmentu piosenki "Thank You" w singlu "Stan". Ciekaw jestem, o ile później jej kariera by rozkwitła, a jeśli to czy tak mocno?

W nagraniu podoba mi się ciekawy nastrój, do którego idealnie pasuje głos Angielki, a także brzmienie (na czele z klawiszem i tym "echem" w perkusji).

Statystyki:
UK - 4
LPP3 - 5
US - 116 (#21 na Adult Top 40)

[Obrazek: jswidget.php?username=Miszon&num...gewidget=1]
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 07.02.2019 10:44 PM przez Miszon.)
06.02.2019 06:02 PM
Znajdź wszystkie posty użytkownika Cytowanie selektywne Odpowiedz cytując ten post
Miszon Offline
Stały bywalec
*****

Liczba postów: 11 427
Dołączył: Aug 2008
Post: #150
RE: Bezustanny Top WszechCzasów I.5
Garbage THE WORLD IS NOT ENOUGH 1999 OST: The World is Not Enough

(występ u Davida Lettermana)
Skoro o filmach mowa, to wracamy do serii z Jamesem Bondem i witamy w zestawie trzeci z rzędu motyw z niego. Garbage zagrało zupełnie w nie swoim stylu, co zresztą można poczytywać jako minus: zatracili własny charakter, poddając się bondowskiemu nastrojowi i światu. W sumie nic dziwnego: autorami piosenki są David Arnold, który napisał muzykę do "Świat to za mało" oraz Don Black, "nadworny" tekściarz bondowych piosenek, Garbage tutaj tylko grają (i współprodukują). Jeden z lepszych bondowskich tematów i przebojów zespołu, choć jakby się uprzeć faktycznie można się zżymać, że nie wnieśli wiele od siebie i równie dobrze mógł tu grać ktokolwiek inny.

Mnie (i pewnie wielu innym też) piosenka kojarzy się też z ostatnią audycją Tomasza Beksińskiego, ta piosenka była zagrana zdaje się w miarę wcześnie (kończyła pierwszą godzinę?) i jeszcze nie spałem. Tak się składa, że dziwnym trafem słuchałem tej audycji na żywo, zupełnie przypadkiem, bo zwykle raczej nie słuchałem Go, poza tym wtedy dopiero zaczynałem słuchanie późnowieczornego/nocnego radia.

Ciekawostka: chyba to był już znak czasów, bo mamy do czynienia z drugim już w zestawieniu singlem, którego premiera została przyśpieszona (o tydzień) po tym, jak do sieci (i stacji radiowych z Los Angeles) wyciekł niskiej jakoś rip mp3.

Ciekawostka 2: Frank P. Fogerty i Nathan Crow pozwali Eon, MGM, Universal Music i Universal Studios, oskarżając ich o kradzież ich pomysłu na piosenkę: w lutym 1999 przedstawili MGM Studios utwór "This Game We Play", który chcieli by wykorzystano w filmie "Afera Thomasa Crowna". Konkretnie chodziło im o cztero-nutowy fragment identyczny z wykorzystanym w piosence do "Świat to za mało". Sąd uznał, że Arnold skomponował swój motyw niezależnie i nie kompozycje nie mają punktów wspólnych pozwalających twierdzić inaczej, co więcej nie znaleziono dowodu, jakoby Arnold miał dostęp do kompozycji autorstwa powodów, z drugiej strony w dniu kiedy zaprezentowali oni MGM swój pomysł temat do Bonda był już na tyle zaawansowany, że zmiany później poczynione były niewielkie (tyczyły się lekkiej zmiany tekstu, usunięcia jednej z linijek kompozycji i trzy-nutowego motywu).

Statystyki:
LPP3 - 5
UK - 11
US - brak

[Obrazek: jswidget.php?username=Miszon&num...gewidget=1]
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 07.02.2019 10:47 PM przez Miszon.)
06.02.2019 06:31 PM
Znajdź wszystkie posty użytkownika Cytowanie selektywne Odpowiedz cytując ten post
Miszon Offline
Stały bywalec
*****

Liczba postów: 11 427
Dołączył: Aug 2008
Post: #151
RE: Bezustanny Top WszechCzasów I.5
uzupełniłem linki

Piosenka wrzucona do zestawu jako jedna z ostatnich, pod wiosny 2017:

Jennifer Lopez LET'S GET LOUD 1999 On the 6


Specjalnie wrzuciłem to wideo, które wrzuciłem, bo choć pod obrazek z występu wstawili nagranie studyjne, robiąc z tego oficjalny teledysk, to w sumie się nie dziwię. Tamto wykonanie (na otwarcie MŚ kobiet w piłce nożnej?) zrobiło na mnie DUŻE wrażenie i pozostało w moim sercu na długo Icon_wink2 , z takich piłkarskich okazji to dopiero Shakira uczyniła podobnie (ale nie wiem, czy przebiła JLo, musiałbym nad tym się zastanowić, a wybór trudny Icon_razz ).

Jennifer znałem wcześniej jako aktorkę, oglądałem "Selenę" gdzie grała wokalistkę i wspólnie z kolegami stwierdziliśmy zgodnie, że jest naprawdę niezła (nie ocenialiśmy gry aktorskiej rzecz jasna Icon_wink2 ). Tak swoją drogą, to właśnie ta rola naprowadziła ją na myśl, czy aby nie spróbować kariery muzycznej, przesłała swoje demo do Sony, Tommy Mottola stwierdził, że jest w tym potencjał, dostała najlepszych producentów i autorów i wydała płytę, która z miejsca zapewniła jej komercyjny sukces muzyczny, jaki przypadł niewielu aktorkom przed nią. Ja strasznie na to wybrzydzałem, wcześniejsze single był z mojego punktu widzenia okropne (a późniejsze "Jenny from the Block" to już w ogóle ultrakoszmar), a Lopez uznałem za przedstawicielkę fali wokalistek, która skorzystały na popularności Britney Spears (właściwie to miałem rację) i właśnie przejmowały rynek muzyczny. Dopiero 5 singiel z płyty okazał się dla mnie strawny. A dzięki późniejszym skojarzeniom z nim (i temu zjawiskowemu występowi), choć nadal żałowałem że Lopez przestała grać w filmach, a zaczęła "jęczeć w rytmach latino-r'n'b", to z tego całego grona popowych kobiet patrzyłem na nią przychylniej niż na inne.

Co do skojarzenia: wspominałem wcześniej, że chodziłem na studiach przez kilka semestrów na taniec towarzyski w ramach WF-u. Jednym z utworów, które ćwiczyliśmy, było "Let's Get Loud", w takiej "uczaczowionej" wersji (oryginał to salsa), którą tańczyło się bardzo fajnie i był to jeden z moich ulubionych kawałków na tych zajęciach. To dołożyło kolejny kamyczek do znalezienia się piosenki w BTW.

Ciekawostka: piosenkę napisała Gloria Estefan, ale uznała że jest zbyt podobna do jej wcześniejszych nagrań (w sumie racja) i nie zdecydowała się nagrać, lecz odstąpiła Jennifer.

Stastystyki:
LPP3 - 22 (w sumie to zastanawia mnie, że Lopez miała na Liście aż 6 utworów, w tym "If You Had My Love" aż na 5! Niedźwiedź miał do niej słabość? Icon_wink2 ) W ogóle trochę zabawne, że na LPP3 weszło, a jak widać niżej...
UK - brak
US - brak

[Obrazek: jswidget.php?username=Miszon&num...gewidget=1]
07.02.2019 11:21 PM
Znajdź wszystkie posty użytkownika Cytowanie selektywne Odpowiedz cytując ten post
Miszon Offline
Stały bywalec
*****

Liczba postów: 11 427
Dołączył: Aug 2008
Post: #152
RE: Bezustanny Top WszechCzasów I.5
Piąta z rzędu piosenka śpiewana przez kobietę!

Eurythmics I SAVED THE WORLD TODAY 1999 Peace

(chyba wszystkie lepszej jakości koncertowe nagrania tej piosenki są w wersji akustycznej, niewykluczone że zawsze tak grali)

Eurythmics po 14 latach wracają do BTW. Bo też płyta "Peace" była powrotem po 10 latach i jak się okazało tylko jednorazowym wystrzałem, po którym powrócili do swoich solowych karier. A szkoda, bo nadal trzymali formę i pokazali że grają świetny pop. Może zaryzykują jeszcze kiedyś nowe nagrania pod starym szyldem?

Piosenka ma brzmienie, które uparcie kojarzy się z tematem filmowym i przyznam, że świetnie pasowałoby jako temat do przygód Jamesa Bonda (hah, nawet tytuł: "Dziś ocaliłem świat", pasowałby na tytuł kolejnej części Icon_biggrin3 ), ta oprawa smyków, ten nastrój, wszystko brzmi filmowo. Jest też taki moment w refrenie, że nie mogę się powstrzymać i nie śpiewać drugiego głosu, tak to się na maxa narzuca (zresztą Annie też tak czyni, tylko chyba nie w każdym refrenie i krócej jakoś), jest też taki moment, który od razu mi się skojarzył z fragmentem jakiejś innej piosenki, niestety do dziś nie rozgryzłem jakiej i zresztą po pewnym czasie nie było to możliwe, bo już zapamiętałem ten kawałek i zapomniałem, jaka nieco inaczej rozwijająca się linia melodyczna mi wtedy przychodziła na myśl).

Ciekawostka: płyta "Peace" miała przesłanie pacyfistyczno-ekologiczne i z tej okazji premierowe jej wykonanie miało miejsce na słynnym "Tęczowym Wojowniku", krążowniku organizacji Greenpeace. Co więcej, cały dochód z trasy koncertowej został przekazany na rzecz Amnesty International i Greenpeace! Mieli gest!

Statystyki:
LPP3 - 2x2m. (zablokował ich Myslovitz z "Długością dźwięku samotności", czyli chyba nie muszą się wstydzić)
UK - 11
US - brak (nie było singla)

[Obrazek: jswidget.php?username=Miszon&num...gewidget=1]
07.02.2019 11:40 PM
Znajdź wszystkie posty użytkownika Cytowanie selektywne Odpowiedz cytując ten post
Miszon Offline
Stały bywalec
*****

Liczba postów: 11 427
Dołączył: Aug 2008
Post: #153
RE: Bezustanny Top WszechCzasów I.5
Santana & Dave Matthews LOVE OF MY LIFE 1999 Supernatural
Santana & Rob Thomas SMOOTH 1999 Supernatural

Proszę państwa - oto płyta kiler, zarówno komercyjny (30 milionów sprzedanych egzemplarzy), jak i artystyczny (m.in. 8 nagród Grammy). "Smooth" to pierwszy z niej przebój, choć co ciekawe w Europie większym była "Maria Maria", choć to "Smooth" wydaje się bardziej uniwersalnym utworem, mniej typowo latynoskim, czyli niby docierającym do szerszego grona odbiorców.

Osobiście z tych dwóch kawałków bardziej cenię "Love of my life". Owszem, "Smooth" jest bardziej przebojowy, ma rockowy pazur i latynoskie bujanie, ale ostatecznie jest dość "standardowym" numerem. Wokalnie Rob i Dave brzmią podobnie. Ale to ten drugi numer jest łatwiejszy do zagrania przez co lubiłem sobie grać go razem z kasetą, ma świetny dialog gitary i śpiewu, a także wspaniałą drugą część, gdzie zaczyna się nieokiełznana instrumentalna zabawa, typowa dla zespołu. Mam też osobiste wspomnienie związane z tym kawałkiem: otóż latem 1999 przebywałem na obozie integracyjnym w Międzyzdrojach. Organizowano tam różne atrakcje, wśród nich rzecz jasna koncerty. I pewnego wieczoru zagrał instrumentalny zespół grający coś w rodzaju fusion, jeden z numerów które zasunął to było właśnie "Love of my life" - zrobili to świetnie, a całość miała dla mnie ten smaczek, że nie wszyscy (a raczej prawie nikt) wówczas jeszcze znali ten kawałek i mogłem potem im odpalić (na walkmanie Icon_wink2 ) kasetę "Supernatural" i uświadomić, jak dużo świetnych numerów jest na niej ukrytych.

Co ważne historia sprzedaży krążka rozwijała się dość powoli: przykładowo dopiero po 18 tygodniach od debiutu wspiął się na szczyty US Top 200 (i pozostał tam przez kolejne 12 tygodni). Świadczy to o tym, że album wypromował się niejako sam, nie było przedpremierowego nakręcania zainteresowania i marketingowej karuzeli. Osobiście, tak jak chyba innych, Santana mnie zaskoczył tym krążkiem. Facet, który od 25 lat był raczej w cieniu, owszem grał świetnie, ale trzymał się na swoim własnym poletku, nagle zasunął nam takim wydawnictwem, że wszystkim buty spadły z wrażenia. Istotne przy tym, że nie było to kosztem jakiejś radykalnej zmiany stylu. Carlos z zespołem nadal był wierny swojemu brzmieniu, ale być może z powodu zaproszenia wielu gości wyłamał się z "bańki" własnego kręgu odbiorców, przypomniał starym, a także zaprezentował nowym odbiorcom.

Pisałem już dawno temu, że w podsumowaniu wszech czasów Billboardu prowadzi "The Twist" Chubby Checkera. Co jest na drugim miejscu? Otóż właśnie "Smooth".

Całościowo płyta to prawdziwa perełka: niemal każdy utwór z niej nadaje się na singla i mógłby być przebojem, moje ulubione oprócz tych dwóch tutaj to ten z Everlastem (o którym wcześniej nigdy nie słyszałem) i "(Da Le) Yaleo". Chyba każdy, z którym o tej płycie rozmawiałem, niezależnie od tego, jaki miał gust, to mówił że jest świetna (większość uważała, że może ze 2 numery są słabsze, pozostałe świetne, zwykle wymieniano w tych gorszych "Africa Bamba", co do drugiego to już były różne głosy).

Ciekawostka: "Supernatural" to najlepiej sprzedawany album z nowym materiałem autorstwa wykonawcy, który przed nagraniem albumu był umieszczony Rock and Roll Hall of Fame.

Ciekawostka 2: Rob Thomas, autor słów, napisał piosenkę dla swojej żony. Słowa "My Spanish Harlem Mona Lisa" były zainspirowane "Mona Lisas and Mad Hatters" Eltona Johna.

Ciekawostka 3: słuchając "Love of my life" od razu wydawało mi się, że melodia zwrotki brzmi mi dziwnie znajomo. I oto pewnego dnia kiedy sobie odpaliłem na głośnikach III symfonię Brahmsa (pozdrawiam AKT Icon_wink2 ) z zaskoczeniem odkryłem, że pojawia się tam niemal kropka w kropkę ten sam motyw! W creditsach Brahmsa nie ma, ciekaw jestem czy o tym zapomniano napisać, czy Carlos nieświadomie skopiował.

Statystyki:
Love of my life:
LPP3 - 2x23m. (myślę, że tak słabo dlatego, że puścili to jako pierwszy singiel, zanim wybuchła popularność krążka, gdzie indziej to był dopiero 4 singiel, nie wiem dlaczego Trójka tak się wyrwała)
US - brak (ale #39 na Adult Pop)
UK - brak

Smooth:
US - 12x1m.
LPP3 - 2x1m. (i aż 6x2m.!, zablokowana przez Myslovitz "Długość dźwięku samotności", a potem Stinga z Chebem Mamim)
UK - 3

[Obrazek: jswidget.php?username=Miszon&num...gewidget=1]
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 24.02.2019 12:23 PM przez Miszon.)
24.02.2019 12:22 PM
Znajdź wszystkie posty użytkownika Cytowanie selektywne Odpowiedz cytując ten post
Miszon Offline
Stały bywalec
*****

Liczba postów: 11 427
Dołączył: Aug 2008
Post: #154
RE: Bezustanny Top WszechCzasów I.5
Travis WHY DOES IT ALWAYS RAIN ON ME? 1999 The Man Who
Britpopu w tutejszym zestawieniu mało, skoro nawet Oasis czy Blur pojawiają się szczątkowo, to o innych nie ma co mówić. Ale zdarzają się wyjątki.
Jest nim kawałek, którego wtedy niby nie lubiłem (może minimalnie, ale jednak na skali lubienie-nielubienie lekko przechylał się w tę negatywną stronę), ale który o dziwo nawet wtedy mnie wciągał w śpiewanie. Być może jednak nastawienie do niego wynikało ze zmęczenia częstym graniem w stacjach radiowych. Kiedy po latach od tego odpocząłem, okazało się, że kawałek niby brzmi tak samo jak wtedy (co w sumie może być na plus), ale już nie denerwuje, za to nadal zaprasza do śpiewania i jak się go rano usłyszy, to trudno zapomnieć przez cały dzień (co wtedy mnie irytowało, teraz trochę śmieszy).

Ciekawostka: Fran Healy napisał go na wakacjach w Izraelu. Kiedy wyjechał z rodzinnego Glasgow do Eliatu, który słynie z wielu słonecznych dni w ciągu roku (specjalnie dlatego wybrał taki cel podróży bo czuł się zmęczony rodzinnym deszczem i mgłą), o ironio przez 2 z 5 dni pobytu nonstop padało (w dodatku to były 2 pierwsze dni). Padało również na festiwalu Glastonbury w 1999 - przez cały dzień było słońce, a ledwie zespół wyśpiewał pierwszą linijkę piosenki, to lunął deszcz. Magiczna piosenka? Icon_razz

Statystyki:
UK - 10
LPP3 - 20
US - brak (#36 na Adult Top 40)

[Obrazek: jswidget.php?username=Miszon&num...gewidget=1]
24.02.2019 02:24 PM
Znajdź wszystkie posty użytkownika Cytowanie selektywne Odpowiedz cytując ten post
Miszon Offline
Stały bywalec
*****

Liczba postów: 11 427
Dołączył: Aug 2008
Post: #155
RE: Bezustanny Top WszechCzasów I.5
Żegnamy lata 90-te tym utworem:
Tori Amos 1000 OCEANS 1999 To Venus and Back
Kolejna porcja piękna od Tori. Kolejny raz wersja płytowa nie dorasta do pięt wykonaniom fortepianowym na koncertach (choć tym razem nie jest to aż tak duża przepaść, a nawet rzekłbym różnica jest mała). Tori w tamtym okresie zaczęła eksperymentować z elektroniką, co mocno słychać na płycie "To Venus and Back", a w tym konkretnym nagraniu mamy mocno przetworzone klawisze i lekko triphopowy (z domieszką ambientu) posmak całości brzmienia.
Bardzo lubiłem sobie grać na pianinie Icon_smile2 . Można było się zanurzyć w plamach dźwiękowych w zwrotkach i otworzyć na melodię w refrenie, fajnie dało się to wszystko modyfikować i improwizować, czasem po 10- czy więcej minutowe wersje powstawały.

Ciekawostka: wieki temu pisałem, że "Yesterday" jest najsłynniejszym chyba przykładem piosenki, która się przyśniła. "1000 Oceans" to kolejny dowód na to, że dobre pomysły często przychodzą we śnie: Tori wspominała, że przyśniło się jej, że melodię śpiewa jej jakaś stara Afrykanka. Jak tylko wokalistka się obudziła, koło 5:30 nad ranem, szybko pochwyciła leżący w pobliżu dyktafon, zanim się dobrze nie rozbudzi i nie zapomni i nagrała ową melodię. Z kolei jeśli chodzi o tekst, to powstał pod wpływem śmierci teścia i pomógł mężowi Tori przejść przez żałobę.

Statystyki:
LPP3 - 29 (tak szybko przeleciało przez Listę, że nawet tego nie zauważyłem Icon_frown )
US - nie było (trochę absurdalne, że jednocześnie doszło do 22 miejsca na Hot 100 Singles Sales - nie wiem jak to możliwe)
UK - nie było

[Obrazek: jswidget.php?username=Miszon&num...gewidget=1]
24.02.2019 03:59 PM
Znajdź wszystkie posty użytkownika Cytowanie selektywne Odpowiedz cytując ten post
Miszon Offline
Stały bywalec
*****

Liczba postów: 11 427
Dołączył: Aug 2008
Post: #156
RE: Bezustanny Top WszechCzasów I.5
2000-2002 będą chyba najciekawszym okresem jeśli chodzi o nietypowe utwory, bo wtedy porzuciłem Listę, słuchałem dużo innych audycji i rzeczy mniej komercyjnych, przez co może być trochę zaskoczeń. A na pewno będą inne brzmienia: minimax, Trójkowy Express, audycje pozatrójkowe. Drugi taki ciekawy okres to będą lata 2007-2010, kiedy z kolei słuchałem dużo rzeczy z internetu, których radia w ogóle nie grały lub mało.

[Obrazek: jswidget.php?username=Miszon&num...gewidget=1]
24.02.2019 06:04 PM
Znajdź wszystkie posty użytkownika Cytowanie selektywne Odpowiedz cytując ten post
Miszon Offline
Stały bywalec
*****

Liczba postów: 11 427
Dołączył: Aug 2008
Post: #157
RE: Bezustanny Top WszechCzasów I.5
Przepraszam za sporą zwiskę, cóż - myślałem, że się uda do końca marca wyrobić, ale skoro dopiero w połowie zaczynam rok 2000, a będzie bardzo obszerny, to szans na to dużych nie widzę...
Zaczynamy z grubej rury:

Lou Reed LIKE A POSSUM 2000 Ecstasy
Wystarczy spojrzeć na sam tekst utworu...:

Cytat:Dzień dobry, to opośny dzień
Czuję się jak opos całym sobą
Jak opos

Opośne wąsy, opośna twarz
Opośny oddech i opośny smak
Ooo, jak opos

Opośny ogon, opośne oczy
Opośne kości, opośne uda
Ooo, jak opos

Opośne odloty, opośne jazdy
Opośne drzemki przy opośnych bębnach
Spokojny jak anioł

Dzień dobry, to opośny dzień
Czuję się jak opos całym sobą
Jak opos

Budzę się z opośnym uśmiechem
Spójrz na mnie, spójrz na ten uśmiech
Jak opos

Wszystko jest OK, nie martw się
Mój umysł zbłądził, straciłem rozsądek

Mój uśmiech jest ołowiany, mój krok gumowy
I mówię jak opos do innych takich jak ja oposów
Spokojny jak anioł

Jedyną rzeczą, jakiej mam nadzieję nie ujrzeć
Jest inny opos na tym drzewie
Udający oposa

Tak jak opos

W mym sercu dziura wielkości ciężarówki
Nie wypełni jej dymanko na jedną noc

Siorbiąc i wyciskając nie mam farta
Mając w sercu dziurę jak ciężarówka
Jak ciężarówka

Diabeł chciał we mnie wstąpić, ale mój dół był jak haj
A niebo nade mną, ach
To nie mój fart
Spokojny jak anioł

Paląc cracka z dziwkami ze śródmieścia
Ćpając i odlatując tak, że aż zaboli
Spokojny, spokojny, ach, spokojny
Spokojny jak anioł

Parzą się jak małpy w zoo
Ach, jedna dla mnie i jedna dla ciebie
Czy to nie byłoby piękne?

Kolejna stracona noc w łóżku, ach, ach
Nad rzeką Hudson rolkarze sobie obciągają
Zużyte kondomy płyną nurtem nad brzegiem rzeki

Czy to nie byłoby piękne?
Czy to nie byłoby piękne?

W mym sercu dziura wielkości ciężarówki
Nie wypełni jej dymanko na jedną noc
Jak opos
Jak opos

Ach
Spokojny jak anioł

Znasz mnie, lubię dużo tańczyć
Z różnymi "ja", które się dezaktualizują
Jedno po drugim
Jestem jedynym, który pozostał

Jeden lubi mięśnie, olej i brud
A drugi lubi kobiety z zajebistym tyłkiem
Jak opos

Diabeł próbował we mnie wstąpić
Ale mój dół był jak haj
Spokojny jak anioł

W mym sercu dziura wielkości ciężarówki
Nie wypełni jej dymanko na jedną noc
Jak opos

Znasz mnie, lubię dużo tańczyć
I trzymam się
Nie wiem, które "ja" pojawi się, ach
O porannym słońcu

Księżyc świeci
Nad dokami świeci
Och, spokojny jak anioł

Dziewczęta w sklepie wiedzą o co mi chodzi
Szczypią sutki i podnoszą sukienki, ach
Z przekutym językiem, liżąc poplamione t-shirty

Spójrz na ten uśmiech

Mój umysł zbłądził

Paląc cracka z dziwkami ze śródmieścia
Ćpając i odlatując tak, że aż zaboli
Spokojny, spokojny

Siedząc na krawędzi rzuciłem kamień
Na przejeżdżające ciężarówki z mięsem do marketu
To tylko mój fuks
Jestem jedyny, który pozostał

Teraz już wiecie, że lubię dużo wypić, ach
Jedyny, który pozostał

Dziewczęta w sklepie wiedzą o co mi chodzi
Szczypią sutki i podnoszą sukienki
Liżąc poplamione t-shirty
Spokojny jak anioł

Paląc cracka z dziwkami ze śródmieścia
Ćpając i odlatując tak, że aż zaboli
Czyż nie byłoby, czyż nie byłoby

Czyż nie byłoby
Czyż nie byłoby pięknie
Spokojny jak anioł

W mym sercu dziura wielkości ciężarówki
Nie wypełni jej dymanko na jedną noc

To nie tylko mój fuks
Mam dziurę w sercu wielkości ciężarówki

Kolejna stracona noc w łóżku
Chodzę wzdłuż rzeki Hudson sobie obciągając
Spokojny, spokojny, spokojny, spokojny, spokojny jak anioł

Nie wiem czemu kochanie, wciąż tu jestem, silny
I nieustraszony, na świeżym powietrzu
Jam jedyny, który pozostał

Jam jedyny
Jedyny
Jedyny który pozostał

Jam jedyny
Jam jedyny
Który pozostał
Spokojny jak anioł

Jam jedyny
Jam jedyny, jedyny
Który pozostał
Spokojny jak anioł

Ćpając i odlatując, że aż zaboli
O jaśnie poranku

Spokojny jak anioł
... by powiedzieć jedno wielkie: WHAT THE FUCK?!?!
Jak dodać, że całość trwa ponad 18 minut, wokal wchodzi po bodajże 3,5 czy 4, brzmieniowo mamy typowe dla Lou Reeda (zawsze się zastanawiałem, czy to nie pseudonim pochodzący od słowa "lurid" Icon_razz ) sprzężenia, plamy barwne, hałas i chaos, to z tego wszystkiego wyłoni się obraz nagrania jednocześnie odpychającego i odrażającego, jak intrygującego i fascynującego. Dla niektórych - kompletnie asłuchalne, dla innych - raz na jakiś czas, ale jednak jak to mówią "coś w tym jest". Nie wiem, czy Reed nadal ćpał jak to nagrywał, ale brzmi tak, jakby jednak nie odstawił hery, jest to zbyt odjechane i nienormalne. Co trzeba przyznać budzi podziw, że tyle lat pociągnął na heroinie i nie zmarł.

Pamiętam, że kiedy po raz pierwszy usłyszałem ten kawałek, to było w minimaxie, Kaczkowski zapowiadał chyba ze 2 razy w trakcie audycji, żeby się szykować "na oposa", oczywiście w takim razie wcisnąłem nagrywanie i ku mojej rozpaczy nie starczyło mi strony w kasecie. Bo skąd mogłem wiedzieć, że potrzeba ponad połowy strony? (pechowo była to akurat 60-ka, chociaż w 90% przypadków używałem 90-tek) Oczywiście rozpacz wynikała z tego, że nie spodziewałem się usłyszeć to jeszcze kiedykolwiek w radio (jak się okazało: raz jeszcze usłyszałem Icon_wink2 ), a przecież skąd mogłem wiedzieć, że będzie można go w minutę znaleźć w internecie.

Ciekawostka: okładka albumu przedstawia artystę sfotografowanego w momencie tytułowej ekstazy. Konkretniej: zrobiono mu zdjęcie w trakcie... masturbacji.

Statystyki:
rzecz jasna brak

Lou wraca do zestawienia po 28 latach przerwy, co rzecz jasna daje mu wysokie miejsca w klasyfikacjach długowiecznych wykonawców w BTW.

[Obrazek: jswidget.php?username=Miszon&num...gewidget=1]
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 16.03.2019 04:23 PM przez Miszon.)
16.03.2019 04:18 PM
Znajdź wszystkie posty użytkownika Cytowanie selektywne Odpowiedz cytując ten post
Miszon Offline
Stały bywalec
*****

Liczba postów: 11 427
Dołączył: Aug 2008
Post: #158
RE: Bezustanny Top WszechCzasów I.5
Limp Bizkit ROLLIN' (AIR RIDE VEHICLE) 2000 Chocolate Starfish and the Hot Dog Flavored Water
Rok 2000 zaczynał zwiastować pierwsze jaskółki końca rockowego kryzysu (przynajmniej w dostępnym i interesującym mnie świecie muzycznym). Owszem, nadal mieliśmy "erę Britneyek, boysbandów i tańców synchronicznych", ale zdarzały się wyjątki. Takim głównym nurtem, który wziął wtedy na siebie ciężar walki ze "złym światem muzycznym", swoistą "nową nadzieją białych", był numetal. Co prawda nazwa jest raczej myląca i głupia, ale cóż zrobić, ważny jest sam fakt, że ktoś był na placu boju Icon_wink2 .

Nazwa dobra czy nie, mamy tutaj klasyczny przykład numetalu: hardrockowe granie, wokal mieszany: śpiewający, skręcający w stronę darcia się plus rapowanie, scratche i szczypta elektroniki, unikanie solówek (zwykle miejsca w których by były są "zagospodarowane" przez fragmenty scratchy i zabaw elektroniką), mocne nastawienie na riffy, synkopowe wstawki na perkusji, nisko strojone gitary (często zespoły używały gitar z dodatkową, grubszą struną, aby w ten sposób obniżyć brzmienie). Limb Bizkit należał do czołowej trójki nurtu, która wykrastalizowała swe brzmienie już w drugiej połowie lat 90-tych, jak tylko umarł grunge. Trójcę uzupełniają Korn i Papa Roach - tych ostatnich w zestawienie będzie, z Kornem wciąż się waham. Lata 1998-2003 to szczyt rozwoju gatunku, po 2005 już był ewidentny artystyczny i komercyjny kryzys (symboliczne było to, że chyba jedyny zespół z największych gatunku, który pozostał do tego momentu wierny stylowi, czyli Limp Bizkit właśnie, zapłacił za to fatalną sprzedażą krążka z 2005 roku i w 2006 zawiesił działalność), z kolei 2000 to chyba szczytowy jego moment.

Statystyki:
UK - 2x1m.
US - 65
LPP3 - brak

[Obrazek: jswidget.php?username=Miszon&num...gewidget=1]
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 17.03.2019 11:25 PM przez Miszon.)
17.03.2019 11:21 PM
Znajdź wszystkie posty użytkownika Cytowanie selektywne Odpowiedz cytując ten post
Miszon Offline
Stały bywalec
*****

Liczba postów: 11 427
Dołączył: Aug 2008
Post: #159
RE: Bezustanny Top WszechCzasów I.5
The Gathering & Metropole Orkest LEAVES (live!) 2000 EP: Rollercoaster / 2005: Accessories – Rarities and B-Sides
Rzadko w BTW zaglądamy do Holandii, ale wydaje mi się że jak już, to zawsze się trafia coś ciekawego. Tym razem grupa, która zaczynała na przełomie lat 80/90 od grania doom metalu, może nawet ze wspływami death metalu, ale w 1998 zmieniła znacząco styl, kierując się ku brzmieniom kojarzącym się może nawet z wytwórnią 4AD: post rock, trip hop, klasyczny rock progresywny. Wg mnie to najlepszy okres zespołu, który znacząco podupadł po odejściu wokalistki Anneke van Giersbergen w 2007 (była w zespole od 1994, jedyni członkowie zespołu którzy działali w nim od początku do końca to bracia Rutten) i już się z tego dołka nie wydobył.
Jednak już pierwszy nagrany z Anneke krążek - "Mandylion" z 1995, zwrócił uwagę nieco szerszego grona odbiorców. I to na nim znajduje się pierwotnie "Leaves", co więcej był to nawet singiel.

Bo, proszę państwa, oto mamy do czynienia w BTW z tzw. autocoverem, kiedy zespół wziął na warsztat starsze nagranie, zmienił je całkiem znacząco specjalnie na potrzeby koncertu, w czym wydatnie dopomógł udział Metropole Orkest i nagrał to wykonanie, wrzucając do EP-ki, a potem umieszczając na składance z ciekawostkami.

Tutaj warto się zatrzymać nad najważniejszym moim zdaniem elementem tej całej opowieści, czyli Metropole Orkest. Ta założona w 1945 w Holandii orkiestra, grająca zarówno jazz, jak muzykę poważną, w czasie swojej długoletniej działalności wielokrotnie flirtowała także z lżejszą (w znaczeniu "poważności", a nie brzmienia) muzyką, chociażby akompaniując wykonawcom w trakcie różnych festiwali (nawet grali na Eurowizji jako orkiestra festiwalowa). Chwalą się, że są największą na świecie orkiestrą hybrydową - jednocześnie big bandem, jak składem symfonicznym. Co ciekawe, mają nawet dwie osobne sekcje rytmiczne: jedną do grania jazzu, a drugą do popu i rocka. Zdobyli wiele nagród, w tym wielokrotnie Grammy. Spóśród płyt sygnowanych przez orkiestrę wyróżnić można chociażby te wspólnie z Elvisem Costello, Stevem Vai'em, Johnem Scofieldem, Within Temptation, a nawet Basement Jaxx.

Nie bez kozery piszę o doświadczeniu Metropole w graniu muzyki rozrywkowej. Kiedy Metallica wydała płytę "S&M" zaroiło się od masy lepszych lub gorszych projektów łączących orkiestrę symfoniczną z muzyką rockową. Niestety, w większości przypadków są to takie kupy jak płyta Metalliki (nie jest może aż tak bardzo zła, ale wystarczy pomyśleć, jak bardzo zmarnowano potencjał, by stwierdzić że ten projekt należy zdecydowanie postawić po stronie tych złych przykładów. Zasadnicze wrażenie z tego projektu jest takie, że oba składy sobie przeszkadzają i robi się tylko wielki hałas i chaos.), Deep Purple, czy patrząc na krajowe podwórko Perfectu. W większości to kaszana, typowy skok na kasę i odwalenie roboty bez pomyślunku i artystycznej wizji. Jest jednak trochę wyjątków (będą jeszcze w zestawieniu, stąd nie będę spoilerował. Z krajowego podwórka za to jakoś nie przychodzi mi żaden przykład. O dziwo blisko była Coma, szkoda że nie dopracowali tego występu), które pokazują że można to zrobić z głową, wizją i efektem przewyższającym oryginalne wersje. Takim przykładem jest nagranie-bohater niniejszego postu (nagrali bodajże jeszcze 2 kawałki z orkiestrą, nie pokusili się jednakże o płytę, może nawet chwała im za to). Owszem, słychać może trochę jeszcze chaosu, wokal niedomaga, proporcje między zespołem rockowym, a symfonicznym nie są idealnie wyważone, nie do końca wyznaczono granice, w których obszarach dźwięku mają grać oba składy (największa bolączka takich projektów: zwykle grają to samo, tak samo i w tym samym momencie, pomijając jakieś smętne wstępy, które chyba mają być takim alibi, że "zobaczcie jak przerobiliśmy to nagranie: ma nowy wstęp!". Często słychać też, że było stanowczo za mało wspólnych prób, raczej każdy pracował osobno i spotkał się w ostatniej chwili wspólnie), ale biorąc pod uwagę swego rodzaju jednorazowość (ilościową i czasową) projektu, to jest to prawie tak jak być powinno, a przede wszystkim lepiej niż wersja pierwotna.
Jest potężne brzmienie, wspaniały aranż dęciaków (ich współpraca z sekcją rytmiczną zasługuje na największe uznanie: one przejmują rolę "sekcji riffującej" i słucha się tego wyśmienicie), jest klimat, są emocje. Tak się robi muzykę z orkiestrą - słychać doświadczenie Metropole Orkest, fajnie że The Gathering im zaufali i nie nie wychodzili za bardzo przed szereg.

[Obrazek: jswidget.php?username=Miszon&num...gewidget=1]
19.03.2019 12:21 AM
Znajdź wszystkie posty użytkownika Cytowanie selektywne Odpowiedz cytując ten post
Miszon Offline
Stały bywalec
*****

Liczba postów: 11 427
Dołączył: Aug 2008
Post: #160
RE: Bezustanny Top WszechCzasów I.5
Goldfrapp LOVELY HEAD 2000 Felt Mountain
Pozostajemy przy żeńskich wokalach, przenosząc się do Anglii. Tam spotykamy duet, który w 2000 mocno zadebiutował w rynku muzycznym i wówczas zwrócił moją uwagę (szkoda, że za bardzo pozytywnymi recenzjami nie poszedł sukces komercyjny krążka). Ta płyta i następna, "Black Cherry", były długo na mojej shortliście do kupienia i gdybym nie był wtedy studentem, który szukał lokali, gdzie można było kupić zupę pomidorową za 1,12 PLN i 3 naleśniki z serem za 1,23 i w ten sposób poniżej 2,50 mieć obiad w żołądku, to pewnie bym sobie wtedy je obie kupił Icon_wink2 (PS. Bar Szwajcarski na Nowym Świecie, w którym się wtedy tak tanio stołowałem, kilka lat później został zamknięty i dziś sprzedają tam garnitury jakiejś bardzo drogiej marki, gdzie pewnie sam guzik jest sporo droższy Icon_razz , a na przeciwko stoi salon Ferrari).

O nagraniu często mówiono, że jest w duchu Shirley Bassey i faktycznie słychać to bardzo mocno. Nad wszystkim oczywiście góruje klimat, oniryczny i dziś powiedzieliśmy że retro/vintage, a najbardziej zapada w pamięć charakterystyczny gwizdany motyw, gdzie gwizd nie brzmi jak gwizd, tylko jak dźwięk wydobywany z jakiegoś syntezatora, czy innego thereminu. Jest dużo wkładu produkcyjnego w to nagranie, postprodukcji można rzec, dyskretnych, ale wpływających na brzmienie i charakter utworu elektronicznych manipulacji dźwiękiem. Jest nostalgicznie, dziwnie sennie, słodko jak rozpuszczona czekolada, jakby lekko przypalona, ale o dziwo nie skarmelizowana. Wszystko to jest bardzo eleganckie, zwłaszcza jak na muzykę zasadniczo taneczną, bo tak można w skrócie scharakteryzować Goldfrapp, szczególnie w kontekście ich dalszego rozwoju, a także dużej liczby remiksów i podejścia do nagrań charakterystycznego dla tego kręgu muzycznego. Z kolei przecież od strony aranżacyjnej mamy do czynienia z mocno rozbudowanymi aranżacjami, szczególnie instrumentacyjnie (co sprawiało problem na koncertach, bo niektóre nagrania trzeba było bardzo mocno pozmieniać, jeśli zespół nie chciał wozić za sobą kilkudziesięciu muzyków - wkładka do płyty wymienia ponad 30 czy 30 osób!).

Statystyki:
UK - 68
US i LPP3 - brak (LPP3 trochę dziwi, sporo grał ich Kostrzewa, w tym najwięcej ten numer)

[Obrazek: jswidget.php?username=Miszon&num...gewidget=1]
19.03.2019 12:41 AM
Znajdź wszystkie posty użytkownika Cytowanie selektywne Odpowiedz cytując ten post
Odpowiedz 


Podobne wątki
Wątek: Autor Odpowiedzi: Wyświetleń: Ostatni post
  Bezustanny Top Wszechczasów - odsłona I.3 (1982-1990) Miszon 162 41 970 15.09.2022 11:42 PM
Ostatni post: Miszon
  Bezustanny Top WszechCzasòw odsłona I.4 (1989-1994) Miszon 17 4 228 15.09.2022 11:10 PM
Ostatni post: Miszon
  Bezustanny Top Wszechczasów - odsłona I.1. Miszon 91 86 348 24.07.2022 08:47 AM
Ostatni post: kajman
  Bezustanny Top WszechCzasów Miszon 49 6 516 29.12.2019 02:09 PM
Ostatni post: Miszon

Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości