Céline Dion MY HEART WILL GO ON 1997 Let's Talk About Love
(występ na Oscarach 1998)
Dopiero co wspomniałem, że "Torn" przegrało z Celiną, a tu od razu ona.
Przyznam, że piosenka jest na skraju wypadnięcia z Topu, tylko trochę mi szkoda że wtedy nie byłoby żadnej od Dion. W latach 90-tych nie znosiłem kawałka (przez co nie obejrzałem filmu w kinie, mimo że miałem gratis wyjście do kina, a raczej jako "zapłata" za występ na festynie u nas w mieście. Trzeba dodać, że w tamtym czasie jakakolwiek projekcja w kinie, nie licząc szkolnych wizyt, to była rzadkość i rzekłbym wielkie święto). Potem może nie tyle lubiłem, co po prostu doceniałem jego wielkość (zwłaszcza od strony wokalnej rzecz jasna), wreszcie zacząłem lubić. Ale, paradoksalnie, jak wrzuciłem do zestawu i ostatnio trochę słuchałem w towarzystwie innych utworów (mam na CD nagrany cały swój BTW i słuchałem w samochodzie od roku, czyli odkąd dostałem samochód w spadku, głównie tych płytek, ale teraz mi się już znudziło ). I niestety w takim towarzystwie kawałek wypadał na tyle blado, że znowu przestał mi się podobać, sam nie wiem czy jeszcze długo pożyje w BTW. Aczkolwiek fragment jak zmienia się tonacja i wokalistka pokazuje naprawdę ostry "wygar z paszczy" muszę przyznać, że powala. Za to boli mnie nieco płaska i plastikowa, taka typowo "tapeciarska", charakterystyczna dla ścieżek dźwiękowych z Hollywood, aranżacja.
Oczywiście mamy do czynienia z przebojem nad przebojami: ósme miejsce w historii na liście sprzedaży singli na świecie (drugie w kategorii wykonawców żeńskich), czyli bagatela ponad 18 mln sztuk. Dostało m.in. 4 Grammy, Oscara, Złotego Globa. Warto jednak dodać, że po latach spotykało się z coraz większym krytycyzmem (być może dlatego, że zostało zajechane przez stacje radiowe? A może się po prostu zestarzało?). Z ciekawszych "nagród": czytelnicy Rolling Stone wybrali je na 7 miejscu najgorszych piosenek lat 90-tych, AOL Radio umieściło na 11 miejscu najgorszych nagrań wszech czasów i zasadniczo powszechnie coraz częściej pojawiały się opinie, że piosenka po zderzeniu z falą czasu zatonęła jak "Titanic". Może więc jednak jest coś w tym, że jak jej słucham w otoczeniu innych utworów z Topu, to mnie coraz bardziej uwiera?
Nagranie znajduje się na liście "Songs of the Century", czyli dość skromnej, bo liczącej 365 pozycji, grupie utworów uznanych za amerykańskie dziedzictwo XX wieku (z Top 25 w BTW znajdują się z tej listy: "The Entertainer", "Over the Rainbow", "Rock Around the Clock", "Stand by Me", "(I Can't Get No) Satisfaction", "Good Vibrations", "Respect" oraz "American Pie").
Co by nie mówić: wzorcowa popowa power ballada. Tommy Mottola z Sony twierdzi, że Celina zaśpiewała to w jednym podejściu i to pierwsze podejście, jeszcze z wersji demo, zostało umieszczone na płycie. Zresztą Dion bardzo opierała się przed nagraniem piosenki, nie chciała kolejnego filmowego tematu (bo "Piękna i bestia"), a na dokładkę "komercyjnego chwytu" na napisach końcowych nie chciał też reżyser James Cameron. Ogólnie - nikt nie chciał tego kawałka, ale i tak wszedł do filmu i do historii muzyki, ot paradoks .
Ciekawostka: główny temat (skomponowany przez Jamesa Hornera jako instrumental do ścieżki filmowej "Titanica") jest wzorowany na "Flying Dutchman" Jethro Tull (ten konkretny moment jest od 5:05).
Ciekawostka 2: dzięki temu nagraniu Dion stała się pierwszym żeńskim wykonawcą, który sprzedał w UK 2 single w ponad milionie egzemplarzy (pierwszym było "Think Twice").
Statystyki:
Europejska - 17x1m.
UK - 2x1m.
US - 2x1m.
LPP3 - 6x2m. (czyli wyjątkowo pechowo! Najpierw dwa razy przegrywało z "Niepokonani" Perfectu i dwa z "Frozen" Madonny, a po kilku tygodniach przerwy z znowu 2 razy z "Frozen". Trzeba przyznać, że konkurencja była mocarna!)
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 05.01.2019 12:33 AM przez Miszon.)