NOTOWANIE 354(239)
- 03 11 ROYAL BLOOD - I ONLY LIE WHEN I LOVE YOU
- 02 14 THE KILLERS - THE MAN
- 01 14 QUEENS OF THE STONE AGE - THE WAY YOU USED TO DO
- 06 13 KASABIAN - BLESS THIS ACID HOUSE
- 07 10 PROPHETS OF RAGE - LIVING ON THE 110
- 05 23 METALLICA - NOW THAT WE'RE DEAD
- 04 15 ROYAL BLOOD - HOOK, LINE & SINKER
- 08 18 FOO FIGHTERS - RUN
- 11 13 JULIA MARCELL - TESKO
- 14 06 QUEENS OF THE STONE AGE - THE EVIL HAS LANDED
- 12 08 BILLY TALENT - GHOST SHIP OF CANNIBAL RATS
- 10 18 PROPHETS OF RAGE - UNFUCK THE WORLD
- 15 05 PVRIS - WHAT'S WRONG
- 16 04 FOO FIGHTERS - THE SKY IS A NEIGHBORHOOD
- 09 16 ARCADE FIRE - EVERYTHING NOW
- 19 06 NOTHING BUT THIEVES - SORRY
- 13 20 CHROMATICS - SHADOW
- 18 12 ARCADE FIRE - CREATURE COMFORT
- NN 01 HEY - GDZIE JESTEŚ, GDZIE JESTEM?
- 24 04 THE KILLERS - RUN FOR COVER
- 23 05 NOSOWSKA - KING
- 27 02 KAZIK I KWARTET PROFORMA - MOST
- 20 11 ST. VINCENT - NEW YORK
- 17 09 PVRIS - HEAVEN
- 25 03 THE DUMPLINGS - ACH NIE MNIE JEDNEJ
- 21 07 CAGE THE ELEPHANT - SWEETIE LITTLE JEAN
- 30 02 PARAMORE - FAKE HAPPY
- 22 26 BILLY TALENT - BIG RED GUN
- 26 21 CHRIS CORNELL - THE PROMISE
- NN 01 PROPHETS OF RAGE - RADICAL EYES
---
- 33 LONDON GRAMMAR - NON BELIEVER
- 35 MARMOZETS - PLAY
- 37 KASABIAN - III RAY (THE KING)
- 41 GRETA VAN FLEET - HIGHWAY TUNE
- 29 KAZIK I KWARTET PROFORMA - TA DROGA BYŁA DALEKA
- 39 LANA DEL REY - WHITE MUSTANG
- 28 PARAMORE - TOLD YOU SO
- 38 THE CRIBS - RAINBOW RIDGE
- 42 ST. VINCENT - LOS AGELESS
- 34 PARAMORE - HARD TIMES
- 43 COURTNEY BARNETT & KURT VILE - OVER EVERYTHING
- 36 GARBAGE - NO HORSES
- 45 THE BLOODY BEETROOTS + JET - MY NAME IS THUNDER
- 40 AT THE DRIVE-IN - HOSTAGE STAMPS
- 48 WOLF ALICE - BEAUTIFULLY UNCONVENTIONAL
- 50 NOTHING BUT THIEVES - BROKEN MACHINE
- 44 ROYAL BLOOD - LIGHTS OUT
- NN NOCNY KOCHANEK - DZIEWCZYNA Z KEBABEM
- 46 DAN AUERBACH - WAITING ON A SONG
- NN PVRIS - ANYONE ELSE
O nowościach:
HEY - GDZIE JESTEŚ, GDZIE JESTEM?
Dwadzieścia pięć lat to dużo i mało zależy jak na to spojrzeć, ale na pewno jest to większość mojego życia. Jako bardzo młody dziesięcioletni chłopak, trochę na przekór panującym w moim wśród moich rówieśników modą zaraziłem się wirusem Hey’a i tak zostało mi już do dzisiaj. Ten zespół wyróżniał się właściwie od samego początku. Na ostrej i bezkompromisowym debiucie „Fire” nie było przecież lukrowych przebojów, teksty Nosowskiej traktowały o sprawach trudnych i często dramatycznych. Była w nich jednak niezwykła siła, uczciwość i prawda, która do dzisiaj emanuje z tego krążka, a ja byłem jeszcze mały i strasznie przeżywałem rozterki Nosowskiej. Drugi album zespołu „Ho!” rozpoczynał się jeszcze ostrzej od świetnego kawałka „Empty Page”. I choć na tym albumie znalazło się kilka pięknych i spokojnych piosenek, notabene wielkich przebojów „Ja Sowa”, i „Is It Strange” czy tytułowe „Ho” to cały czas był to mocny rockowy i niesłychanie zadziorny krążek. Prawdziwy przełom nastąpił na jednej z najlepszych płyt Hey’a „?”. Tutaj zespół po raz pierwszy pokazał pełnie swoich możliwości. Muzycy doszlifowali nowe kawałki, wyciągnęli parę klasyków z wczesnych lat Banacha oraz naprawdę popracowali nad aranżacjami i nagraniami w studio. Leszek Kamieński realizator tego albumu, przeszedł tutaj samego siebie. Nawet po latach cudownie się tego słucha, muzyka jest niesamowicie czysta i przejrzysta, a zarazem wymowna, ostra kiedy trzeba oraz subtelna i delikatna w wolniejszych i melancholijnych momentach. To bezsprzecznie moja ulubiona płyta z pierwszego okresu działalności zespołu pod wodzą Banacha. Potem przyszedł czas piątą płytę na pięciolecie zespołu, choć tak naprawdę „Karma” była czwartą, bo przecież koncertowego „Live!” nie powinno się chyba liczyć. Zespół postanowił brzmieniowo nawiązać do muzyki lat siedemdziesiątych i nie osądzając czy ten zamysł został zrealizowany z powodzeniem czy nie, to na pewno w jakimś sensie, był to krok niesłychanie odważny. Płyta nie sprzedał się już tak dobrze jak poprzednie krążki, choć z perspektywy czasu nakłady w okolicach 80 tyś. są dziś taktowane jak niebywały sukces. Następny album zespołu przysłowiowy ‘stop’ był znowu zwrotem w stronę klasycznej prostej rockowej formy, mniej aranżacji więcej punka, mniej realizacji więcej życia w muzyce. Trzeba też wspomnieć o niesamowitej okładce w kształcie znaku stop, która na pewno nie była tania, ale po latach warta każdej wydanej złotówki. Po tym albumie z zespołu odszedł Piotr Banach i nie ukrywam, że dla mnie był to w jakimś sensie koniec tego zespołu. Po prostu nie wyobrażałem sobie w jaki sposób mogłoby to teraz funkcjonować dalej. Przecież Piotrek napisał większość materiału na pierwsze pięć albumów zespołu. Okazało się jednak, że płyta [sic!] była niebywałym sukcesem. Nowe otwarcie bardzo ożywiło muzykę zespołu. Powstały niezapomniane, mocne choć niesłychanie przebojowe piosenki „Antiba”, „[sic!]”, „Cisza, ja i czas”, „Mikimoto – król pereł”, ale album miał też drugą stronę „Z rejestru strasznych snów”, „Cudzoziemka w raju kobie” czy „DOLLY”, która wyznaczała w jakimś sensie drogę do takiego Hay’a jakim jest dzisiaj. Dla mnie najlepsza polska płyta dwudziestego pierwszego wieku. Na kolejnym albumie „Music Music” przyszła pora na prawdziwe eksperymenty z aranżacją oraz formą i choć były to dopiero zalążki, to ten album również był krokiem milowym w dochodzeniu do „Błysku”. Na „Echosystem” zespół postanowił wrócić do bardziej klasycznych rockowych brzmień, wyraźnie czuć, że muzycy postawili tutaj na piosenki. Wszystkie kawałki z tego albumu to właściwie potencjale przeboje. No i w końcu przyszedł czas na finalną trylogię, bo chyba tak należy traktować trzy ostatnie albumu Hay’a. Marcin Bors pomógł zespołowi inaczej spojrzeć na proces tworzenia muzyki, co zresztą można obejrzeć na świetnym dokumencie, towarzyszącemu wydawnictwu „Miłość! Uwaga! Ratunku! Pomocy!”. Zespół odważnie sięga tutaj, po elektroniczne wstawki, klawiszowe aranżacje, oraz nieoczywiste i rozbudowane aranżacje. I dla minie kolejny album „Do rycerzy, do szlachty, doo mieszczan” jest logiczną kontynuacją wyznaczonej na poprzednim albumie ścieżki. Zaś zeszłoroczny „Błysk” to już mistrzowskie poruszanie się po strefie komfortu wyznaczonej na tych dwóch albumach. Jest to też dla mnie bezsprzecznie najlepszy album zespołu od [sic!]. Ma jego rockową moc oraz zbudowane i dotarte w ostatnich latach brzmienie oraz pozostawia charakter zespół. I to by było na tyle jeśli chodzi o Hey’a! A tak jeszcze ta nowa piosenka „Gdzie Jesteś, Gdzie Jestem?” Piękna i mocna podróż sentymentalna, a zarazem doskonała piosenka. Jest idealnym podsumowaniem pięknej kariery mojego ulubionego zespołu. To było naprawdę piękne 25 lat!
PROPHETS OF RAGE - RADICAL EYES
Różne opinie czytałem o nowej płycie Prophets Of Rage, od zachwytów, po zarzuty o wtórność. Dla mnie jest to jednak czysta esencja brzmienia RATM oraz niesłychana radość z każdego dźwięku tego albumu. W końcu czekaliśmy na ten krążek osiemnaście lat! Jest tu wszystko od klasycznych Rage’owych piosenek z mocny i wyraźnym przekazem, po bardziej luźne w zasadzie rapowe kawałki w freestyle’owym stylu. Najbardziej zaś przykuwają uwagę teksty, bo w ostatnich latach świat zwariował, a więc przyszedł też czas na nową dawkę wściekłego sprzeciwu. W „Radical Eyes” zespół sprzeciwia się stereotypom i uprzedzeniom narastającym obecnie na świecie. Jeżeli masz odmienny punkt widzenia od razu można ci przyczepić łatkę radykała.