Post: #1

Rok się kończy. Kolejny. Trzeba go zatem podsumować. Tradycyjnie w dwóch odsłonach. To będzie pierwsza z nich.

Podobnie jak w latach ubiegłych, tak i teraz przyszedł czas na "mocno subiektywny wybór najlepszych płyt i singli roku". Kwestia singli wchodzi w fazę przygotowawczą, zatem ten wybór poznacie za jakiś czas. Natomiast wybór płyt dobiega końca i dlatego mogę dziś zainicjować

[center]2008:BestAlbums[/center]

Już w poniedziałek (22.12) zacznie się odliczanie. Finał 31 grudnia. Czeka Was zatem 10 dni z najlepszymi płytami roku 2008 według vingoe.
W niedzielę jednakże poznacie jeszcze (jako jedyni! :-> ) nieszczęśliwą dwudziestkę płyt, które nie załapały się do tegorocznego zestawienia.
Mam nadzieję, że będziecie śledzić wydarzenia w tym wątku


A na rozgrzewkę drugi koniec kijka, czyli to, co nie spełniło moich oczekiwań.

NIEZASPOKOJONA NADZIEJA ROKU: Glasvegas "Glasvegas"
- rzecz dotyczy tylko tegorocznych debiutów, a ten był jednym z najciekawiej się zapowiadających. Single poprzedzające wydawnictwo narobiły smaczku. Niestety płyta okazała się zbyt jednolita. Nie twierdzę, że jest zła. Po prostu brzmi jak jeden długi utwór. Niewiele się na niej dzieje. Fakt, że urokliwe to dźwięki, ale miałem nadzieję na coś bardziej fascynującego. Potwierdzenie tego otrzymałem na świątecznej ep-ce. Niestety blado wybada w porównaniu do świątecznych wydawnictw The Raveonettes i iLIKETRAiNS.

ROZCZAROWANIE ROKU: Kaiser Chiefs "Off with their heads"
- poprzednia płyta (miejsce 10. w podsumowaniu roku 2007) spowodowała, że miałem ochotę na powtórkę. W zamian za to dostałem pachnącą remizą płytę. Może i chwytliwa wyszła im muzyczka, ale ta kolaboracja z Markiem Ronsonem na dobre nie wyszła. Pozostaje mi zatem mieć nadzieję, że chłopcy odpuszczą sobie takie eksperymenty i nie postanowią zatrudnić do produkcji kogoś jeszcze bardziej odrealnionego w temacie gitarowego grania.

PORAŻKA ROKU: Coldplay "Viva la vida or death and all his friends"
- niestety, niestety, niestety... Dla wielu płyta roku - dla mnie nieporozumienie roku. Coldplay tak pięknie potrafili czarować słuchacza kiedyś. Mam przeczucie, że nadal potrafią, tylko im się nie chciało tym razem poczarować. Przynajmniej takiego słuchacza jak ja. Cały czas się zastanawiam co to do cholery ma być!? Zespół, który miał być legendą nagrał album tak nasycony komerchą i wtórnością, że aż zbiera mi się na wymioty. Jestem wściekły na to, co zrobili ze swoją muzyką. Mam przy tym sen na jawie, że może to taka taktyka tylko: Nagramy badziewie, które się sprzeda. Potem drugie. Zarobimy kasiory, że hej ho... i skończy nam się kontrakt z wytwórnią. Wtedy nagramy coś co chcieliśmy już od dawna i powalimy naszym talentem, wyobraźnią tych, którzy nas docenią. Oby tak było. Wciąż wierzę, że przyjdzie lepszy czas.

O płycie "Metamorfozy" Kory & 5th Element nie wspomnę, bo szkoda klawiatury na taką demolkę klasyki


I to by było na początek tyle

P.S. Info dla zainteresowanych: Podjąłem decyzję o wskrzeszeniu VHL. Teraz myślę jak ma ona wyglądać i kiedy się pojawić. Wiem za to na pewno, że nie będzie to kontynuacja zawieszonej VHL. Ta będzie od zera, czyli numerek notowania jaki się pojawi w tytule to 001. Ot, tyle. Pozdrawiam