15 Betablock3r – What You Wanted
Betablock3r mocno wpisali się w granie 2016. Momentami brzmią tu jak Tesla Boy. Tyle, że to mógłby to być najlepszy kawałek Rosjan. Moc parkietu jest tu wyczuwalna w wielu aspektach. Tak uroczego NuDisco dawno już nie słyszałem. Po prostu genialna kompozycja. Już Out Of Touch i In My Head zapowiadały, że Kalifornijczycy mają ponadprzeciętne umiejętności. What You Wanted potwierdziło to ponad wszelką wątpliwość. Krew na parkiecie.
14 Lisbon - Vice
Nie będę ukrywał, że to co gra formacja Lisbon gra mi też w duszy. Jest tu wszystko za co kocham muzykę. Luz, przebojowość, skoczność, dobrze pojęta łagodność, jest koci pazurek i świetnie grająca gitarka. Oczywiście dla wszystkich pamiętających mnie, jako uwielbiającego brudną i ciężką muzykę wydaje się być dziwne – niemniej w tej chwili jest to gitarowa muzyka, do której jako jedynej nie mam żadnych zarzutów. Praktycznie każdego roku Panowie zaskakują mnie świetnymi hitami i wyrazistym, bardzo przebojowym graniem. Gdyby ktoś utyskiwał na łagodność Vice może sięgnąc po mocne Shark. Ja jednak wożę się na takim graniu, bo uważam, że w tej chwili jest to jedyny powiew świeżości w stęchniałej muzyce rockowej.
13 Dream Koala - Dimension Sleeper
Yndi Ferreira wygląda jak Inkarnacja Terence’a Trenta. Maluczki spoglądając na zdjęcie rzeknie, że pewnie pali faję i gra reggae. Nic bardziej mylnego. Dimension Sleeper jest zupełnie z innej bajki, śmiem zaryzykować stwierdzenie, że raczej baśni. Choć głos ma w sobie smoothpopową lekkość, w muzyce wyczuć można kilka palet – z jednej strony to ambnientowe przestrzenie, które pozwalają nam na chwilę zapomnieć o grawitacji, z drugiej elektrosoulowe wokalizy i brzmienia, które skłaniają do subtelnego kiwania się na lewo i prawo, z innej zaś subtelny z lekka pulsujący soft rock. Tu i ówdzie (szczególnie na samym końcu) można usłyszeć uroczo naiwne początki elektroniki z początku lat 80. Myślę, że gdyby Terence’a Trent zaprosił do współpracy Orbital – tak mogłoby się to skończyć. Znakomite granie.
12 Keroscene - Just Like Zero
Keroscene przypomina najlepsze tradycje z okresu z-rocka. Piosenka Just Like Zero po prostu miażdży. Miesza się tu masa różnych świetnych dźwięków zespolonych w genialną miksturę grunge, lo-fi, Indie. Miesza się słońce z deszczem, syntezator z gitarową melancholią. Myślę, że Keroscene nie obrazili się, gdybyśmy ich porównali do Fluorescein czy Smashing Pumpkins, co najlepiej słyuchać na ich nowym singlu I Can't Do A Thing. Nie oszukujmy się takie granie umarło, ale na szczęście są tacy, którzy potrafią tchnąć trochę życia. Keroscene z pewnością do takiego grona należy. I to dlatego, że tchną w to granie iskrę bożą, czyli pierwiastek, jaki posiadają nieliczni. Trzymam wielkie kciuki za tę ekipę, bo jeszcze wiele dobrego mogą zrobić dla muzyki.
11 T O F F E - Painting Pictures
Grać electro pop to nie jest żadna filozofia. Wystarczy posiąść jakieś elektroniczne zabawki i lecimy. Schody zaczynają się, gdy z tych zabawek trzeba wycisnąć coś więcej niż piosenki. Painting Pictures jest właśnie czymś więcej niż zwykłą piosenką. Oczywiście nie brakuje w niej typowych składników stylu, czyli pozytywnych wibracji pięknej melodii i słońca, ale jest i dusza, którą muzyk wrzuca do piosenki mając odpowiednie umiejętności i iskrę bożą. Podniosły piękny refren przeplatany pulsującym, bardzo rytmicznym canto pod koniec zamienia się w przeuroczy hymn. Na tę chwilę nie zauważyłem zbyt dużej aktywności Szwedów, ale nie stanowi to problemu, by uznać ten kawałek za jeden z piękniejszych, najbardziej podniosłuch popowych piosenek roku.