Wczoraj miałem okazję obejrzeć mecze eliminacji MŚ 2018 w strefie Ameryki Płd. I np. zaskoczył mnie średnim poziomem pojedynek
Kolumbii z Chile, który zakończył się bezbramkowym remisem! Tylko że gospodarze nie mieli argumentów (mimo powrotowi do kadry
Radamela Falcao), żeby narzucić rywalom warunki gry, a goście także tego nie byli w stanie, a może im się nie chciało? W innym meczu Urugwaj pokonał 2-1 ekipę Ekwadoru, a wynik został ustalony w końcówce pierwszej połowy. Chociaż goście przez większość drugiej odsłony starali się odrobić straty. I wreszcie najciekawsze spotkanie, w którym
Brazylia pewnie pokonała
Argentynę 3-0! I w grze gospodarzy było już widać pewien styl, który w krótkim czasie wniósł do stylu ich gry nowy trener
Tite. Zaś wicemistrzowie świata, to był jedynie zbiór gwiazd, a ich gra była właśnie tego odzwierciedleniem. Jedynie indywidualne popisy i nic poza tym...
Sytuacja ekipy
Messiego po tej porażce stała się naprawdę poważna (mają 16 pkt.), bo w tym momencie zajmują oni szóste miejsce i nie kwalifikują się nawet do baraży! Za to
Brazylia i
Urugwaj, którą są na czele tabeli (odpowiednio 24 i 23 pkt.), w praktyce (tak na 75%) na siedem kolejek przed końcem rozgrywek poważnie zbliżyły się do rosyjskiego Mundialu.
Bowiem drugie miejsce ma 5 punktów przewagi na trzecią
Kolumbią i dalej różnice są już minimalne, gdyż ósme
Peru ma ich jeszcze 14.
A dziś min. mecz naszych piłkarzy w Bukareszcie z
Rumunią. I mam dziwne przeczucie, że to może być
najłatwiejszy pojedynek w tych eliminacjach.