Post: #151

Pierwszy półfinał w Krakowie. Pojedynek w którym mierzą się dwie niespodzianki turnieju. Od pierwszych minut dało się wyczuć stawkę meczu. Pierwsi emocje opanowali Norwegowie i raz po raz obejmowali prowadzenie. Jednak gdy aż dwóch ich zawodników "złapało" 2-minutowe kary do głosu doszli Niemcy i odskoczyli na cztery bramki. Na szczęście w norweskiej bramce stał Erevik i zaczął bronić fantastycznie przez co jego drużyna dogoniła i nawet wyprzedziła Niemców. W końcówce pierwszej połowy powtórzyli ten błąd (znowu kara) i Niemcy wygrali ją dzięki temu jedną bramką. Druga połowa to bardzo wyrównana walka o każdą bramkę. A prowadzenie zmieniało się co chwila, chociaż optycznie częściej byli na nim Wikingowie. I jak dokładnie policzyłem Niemcy prowadzili tylko trzy razy jedną bramką, zaś Norwegowie też trzy razy ale dwiema bramkami! Czyli te statystyki potwierdzają moje pierwsze obserwacje. Jednak bardziej chyba tradycja piłki ręcznej spowodowała, że to Niemcy byli w stanie walczyć do końca i zachować zimną krew. W ostatniej akcji regulaminowego czasu bowiem zdołali doprowadzić do dogrywki, w której już przejęli inicjatywę! Jeszcze w jej początku norwescy gracze prowadzili lecz później ich młody lider Tønnesen nie wytrzymał kondycyjnie meczu i już w niej go nie widzieliśmy. Za to brylował Sagosen. W drużynie niemieckiej nie zawiedli także zawodnicy, którzy zostali dowołani na mistrzostwa w miejsce dwóch kontuzjowanych graczy! I w tym meczu razem rzucili 10 bramek. W ten sposób nasi zachodni sąsiedzi znowu będą w finale, po chudych latach dla niemieckiego handballu.

Norwegia - Niemcy 33:34 (13:14 * 27:27)
*** strzelcy ***
Bjørnsen - 8 / Reichmann - 10
Myrhol - 5 / Häfner - 5
Jøndal - 5 / Kühn - 5
Sagosen - 4 / Fäth - 4
gracz meczu = Tobias Reichmann