MARY KOMASA - COME

Coraz częściej jestem zachwycony polską muzyką i miejmy nadzieję, że będzie to już stały trend na mojej liście. Młodzi ludzie w końcu wydają muzykę płynącą z serca, bez ograniczeń taką własną. Dziś to już nie problem, bo tak wiele można zrobić w domu, a poza tym nie trzeba się z nikim ścigać, bo przecież kokosów się na tym nie zarobi, ale za to można pozwolić sobie na wszystko. Tak właśnie odczytuję debiut Mary Komasa. „Come” to odważna propozycja, bo muzyczne analogie cisną się na usta same, ale to nie ważne, bo sposób w jaki Mary śpiewa i jej głos sprawiają, że ja tej muzyce po prostu ufam. Najzwyczajniej w życiu całkowicie do mnie trafia, taka melancholia połączona z analogicznym brzmieniem elektroniki i żywych instrumentów. No i jeszcze ten tekst! Cudowny!


KASABIAN - BOW

O nowej płycie Kasabian „48:13” już trochę zapomniałem, a tu taka miła niespodzianki i „Bow” na singlu. Ok rozumiem, że wcale nie jest pewne czy to taki prawdziwy singiel czy też tylko teledysk, ale tak czy siak piosenka w pełni zasługuje na to aby pojawić się na mojej liście. Intryguje już poprzez sam fakt, że śpiewa ją Serge, a w połączeniu z teledyskiem jest już w jakimś stopniu uzależniająca. Wpadająca w ucho melodia połączona z genialną aranżacją i produkcją, a do tego jeszcze przepiękny i prawdziwy tekst o rozstaniu i bólu z nim związanym sprawiają, że jest jedna z najlepszych piosenek na całym albumie. Może będzie w końcu jakiś numer jeden z „48:13”?