Odpowiedz 
 
Ocena wątku:
  • 0 Głosów - 0 Średnio
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
VIVA MORRISSEY.
albarn92 Offline
Dużo pisze
****

Liczba postów: 458
Dołączył: Jun 2012
Post: #21
RE: VIVA MORRISSEY.
Powiem tak - thestranglers coś tam trafił Icon_razz
U mnie Morrissey z "Staircase at the University" ostatnio na 4.
25.07.2014 07:09 PM
Znajdź wszystkie posty użytkownika Cytowanie selektywne Odpowiedz cytując ten post
Tomekk Offline
Stały bywalec
*****

Liczba postów: 14 494
Dołączył: Aug 2008
Post: #22
RE: VIVA MORRISSEY.
Ciężko z czasem, żeby coś odsłuchać. Może w późniejszmy terminie się uda?
Jedyny utwór Morrisseya, który znam i jednocześnie bardzo lubię, to "You Have Killed Me". jeżeli nie będzie na podium, to będzie mi przykro Icon_razz
28.07.2014 11:41 AM
Znajdź wszystkie posty użytkownika Cytowanie selektywne Odpowiedz cytując ten post
albarn92 Offline
Dużo pisze
****

Liczba postów: 458
Dołączył: Jun 2012
Post: #23
RE: VIVA MORRISSEY.
No dobra, bo trochę zaniedbałem Moza.
[Obrazek: f-morrissey-you-are-the-quarry.jpg]
10. IRISH BLOOD, ENGLISH HEART
(z albumu You Are The Quarry, 2004)
Utwór pierwszego kontaktu - dzięki niemu dowiedziałem się, że istnieje ktoś taki jak Morrissey. Było to zimą 2005, a stało się to dzięki... grze FIFA 2005, gdzie utwór ten znalazł się na ścieżce dźwiękowej! I przyznam, że już wtedy mi się podobał. Irish Blood to również utwór, dzięki któremu pierwszy raz zobaczyłem Moza w telewizji! W dość kuriozalnych okolicznościach, bo w... Teleexpressie! Swego czasu Sierocki prowadził taki kącik "Muzyczny alfabet" czy coś w tym rodzaju. Pod literą M był właśnie nasz bohater, reprezentowany tym właśnie utworem (myślę, że było to jakoś około 2006). Był to jeden z dwóch momentów, kiedy widziałem Morrisseya na ekranie telewizora - drugi to był koncert The Smiths w TVP Kultura. Jak na postać tego formatu to dziwne... No, ale taki mamy kraj. Icon_wink2

[Obrazek: f-morrissey-you-are-the-quarry.jpg]
9. THE WORLD IS FULL OF CRASHING BORES
(z albumu You Are The Quarry, 2004)
Jeden z utworów, które najwięcej zyskał podczas przesłuchań do topu. Doskonała, trochę taka beatlesowska ballada - Morrissey w 2004 roku wrócił rzeczywiście w formie życia.

[Obrazek: sl-26299.jpg]
8. IT'S HARD TO WALK TALL WHEN YOU'RE SMALL
(z singla Irish Blood, English Heart, 2004)
Nikt nie ma takiego talentu do marnowania przebojowego potencjału utworów co Moz. Ten numer sam powinien być singlem, a nie tylko stroną b... Utwór niesiony genialnym riffem, trochę w stylu The Jam, i znakomitym refrenem. Punkowy trochę Icon_razz

[Obrazek: 200_2997416.jpg]
7. SOMETHING IS SQUEEZING MY SKULL
(z albumu Years Of Refusal, 2009)
Najbardziej czadowy kawałek w repertuarze Morrisseya? Może tak być. Tak bardzo brakuje mi takich numerów na nowej plycie!

[Obrazek: 200_2997416.jpg]
6. I'M THROWING MY ARMS AROUND PARIS
(z albumu Years Of Refusal, 2009)
W tym miejscu sentyment zdecydowanie przesłania wartość muzyczną... O ile piosenką pierwszego kontaktu był Ajrisz, to Paryż był tym utworem, dzięki któremu pokochałem tego artystę. Przełom zimy i wiosny 2009, czas najintensywniejszego słuchania Trójki, a singiel z najnowszej płyty faceta z FIFY pojawiał się często w audycjach Metza i Stelmacha, których chętnie słuchałem. No i na liście. W I'm Throwing My Arms Around Paris zachwycił mnie przede wszystkim ten potężny, pewny siebie, wspaniały głos. Jakoś trudno mi było go dopasować do zawodzącego głosu wokalisty The Smiths, których już jednak znałem z kilku utworów. Chyba dzięki tym solowym kawałkom Morrisseya zainteresowałem się na poważnie również jego zespołem, reszta jest historią...

[Obrazek: c08120q95kg.jpg]
5. SUNNY
(z singla Sunny, 1995)
Takiego Morrisseya chyba lubię najbardziej - pogodny, słodko-gorzki kawałek przypominający, kto jest ojcem chrzestnym wszystkich indiepopowców świata.

[Obrazek: c00624048ku.jpg]
4. THE NATIONAL FRONT DISCO
(z albumu Your Arsenal, 1992)
O Morrisseyu krążą różne plotki. Jedną z nich jest łatka rasisty. W latach 80. w wywiadach hejtował muzykę reggae i czarnych wykonawców, na płycie Viva Hate znalazł się utwór podkpiwający z Bengalczyków, a na płycie Your Arsenal pojawiła się rzecz pod takim tytułem... National Front, czyli brytyjscy naziole. Dziennikarze natychmiast naskoczyli na Morrisseya, jako na rzekomego gloryfikatora nacjonalizmu i rasizmu, choć wystarczy posłuchać tekstu, by się przekonać, że zupełnie nie o to mu chodziło. Gdyby nie ten zapalny tytuł, pewnie byłby to jeden z największych hitów Moza.
10.08.2014 02:57 PM
Znajdź wszystkie posty użytkownika Cytowanie selektywne Odpowiedz cytując ten post
albarn92 Offline
Dużo pisze
****

Liczba postów: 458
Dołączył: Jun 2012
Post: #24
RE: VIVA MORRISSEY.
[Obrazek: morrissey__viva_hate_by_wedopix-d4n7tza.jpg]
3. EVERYDAY IS LIKE SUNDAY
(z albumu Viva Hate, 1988)
Co tu napisać o chyba najbardziej sztandarowym utworze Morrisseya? Manifeście rezygnacji, poczucia beznadziei i życiowej pustki? Opowieść o miasteczkach, gdzie każdy dzień jest jak niedziela - cichy i szary, jakby rozwinięcie Smithsowego Nowhere Fast, na tle jednej z najpiękniejszej morrisseyowskiej melodii.
10.08.2014 10:11 PM
Znajdź wszystkie posty użytkownika Cytowanie selektywne Odpowiedz cytując ten post
albarn92 Offline
Dużo pisze
****

Liczba postów: 458
Dołączył: Jun 2012
Post: #25
RE: VIVA MORRISSEY.
[Obrazek: Morrissey+-+Southpaw+Grammar+-+CD+ALBUM-282167.jpg]
2. READER MEET AUTHOR
(z albumu Southpaw Grammar, 1995)
Piosenka, która nie była singlem z Southpaw Grammar, co mnie zdumiewa, bo utwór deklasuje małe płytki z tego albumu pod każdym względem. To chyba najbardziej morisejowski spośród morisejowskich utworów, wręcz archetypowa piosenka Mozzera - świetna, arcybrytyjska melodia (na swoich płytach z lat 90. Morrissey wyraźnie wskazał, skąd tak naprawdę wziął się britpop), aranżacja ze smyczkami w duchu wyspiarskiej tradycji pop, i intelektualny tekst, o autorach książek, którzy wcale nie są postaciami z cokołów pomników - tylko jeden artysta popowy na świecie mógł coś takiego napisać.
11.08.2014 12:22 PM
Znajdź wszystkie posty użytkownika Cytowanie selektywne Odpowiedz cytując ten post
albarn92 Offline
Dużo pisze
****

Liczba postów: 458
Dołączył: Jun 2012
Post: #26
RE: VIVA MORRISSEY.
[Obrazek: morrissey__viva_hate_by_wedopix-d4n7tza.jpg]
1. SUEDEHEAD
(z albumu Viva Hate, 1988)
Inaczej być nie mogło - moim zdaniem jeden z bardzo nielicznych, jeśli nie jedyny utwór solowy Morrisseya, który może stać w jednym rzędzie z największymi dokonaniami The Smiths. Pierwszy solowy hit naszego bohatera, w ojczyźnie dotarł do 5. pozycji na liście przebojów (The Smiths umieścili swoje utwory maksymalnie na 10.), a lubiany był i w Polsce - 14. pozycja na trójkowej liście to znakomity wynik. Nie da się ukryć, że ta kompozycja Stephena Streeta, w 1988 roku podstawowego partnera muzycznego Moza (wcześniej współproducenta płyt jego macierzystej formacji, a później m.in. producenta Blur) bardzo porzypominała dokonania spółki Morrissey-Marr. Komuś to przeszkadza? Mnie na pewno nie. Morrissey w najlepszej możliwej odsłonie - energiczne, jangle'owe lekko gitary, tęskny wokal, no i tekst z perspektywy wiecznie nieszczęśliwego gościa (to pewnie najlepsza piosenka o friendzone w dziejach popu).
11.08.2014 02:45 PM
Znajdź wszystkie posty użytkownika Cytowanie selektywne Odpowiedz cytując ten post
thestranglers Offline
Moderator
*****

Liczba postów: 31 113
Dołączył: Dec 2014
Post: #27
RE: VIVA MORRISSEY.
thestranglers napisał(a):Spróbuję wytypować jak najwięcej z Top10:

November Spawned a Monster
Will Never Marry
Such a Little Thing Makes Such a Big Difference
Everyday Is Like Sunday
He Knows I'd Love to See Him
Yes, I'm Blind
Suedehead
Let Me Kiss You
You Have Killed Me
Certain People I Know

u, totalnie nie wstrzeliłem się w Twój Top, mam dużo do nadrabiania jak widzę...

Fajnie że Suedehead wygrał, wszystko prawda - tzw. born to be hit Icon_wink

i do zobaczenia na koncercie Moza Icon_smile
07.09.2014 03:00 PM
Znajdź wszystkie posty użytkownika Cytowanie selektywne Odpowiedz cytując ten post
Odpowiedz 


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości