Odpowiedz 
 
Ocena wątku:
  • 0 Głosów - 0 Średnio
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
Sigur Rós, 25 czerwca 2013, Warszawa
michal91d
Unregistered

 
Post: #1
Sigur Rós, 25 czerwca 2013, Warszawa
Ponieważ ten zespół na tym forum nie budzi takich emocji jak Coldplay, więc wklejam swoją relację.


FESTIVAL EMOCJI

*To jest relacja przeznaczona na forum, zawierająca sporo elementów, które wydarzyły się poza koncertem. Prawdopodobnie pojawi się jeszcze jedna, przeznaczona na bloga (mam nadzieję, że będzie bardziej "profesjonalna". Tutaj skupiłem się na mniej istotnych aspektach) Strzępki tej relacji powstały w pociągu powrotnym o 4:01 nad ranem.

WSTĘP
Nie wiem czy jestem w stanie opisać tę huśtawkę emocjonalną jaką zafundował mi koncert Sigur Rós w Warszawie.
Wszystko zaczęło się jeszcze na początku czerwca, gdy zostały podane pierwsze terminy egzaminów - trzy z nich pokrywały się z koncertem. Całe szczęście zerówki odbywały się tydzień wcześniej. Nie kupowałem jednak biletu, bo wiedziałem, że może być różnie. W połowie czerwca znalazłem konkurs na student.pl. Wydawało mi się, że jest wielka szansa na wygraną - cztery bilety, tylko pięć osób udostępniających., a w głowie pojawiła się myśl: jak zdam to pewnie pojadę. (taaa....) Pierwszy egzamin poszedł gładko, gorzej było z drugim, choć wiedziałem, że z tych trzech jest najważniejszy (pozostałe dwa wypadały 25 i 26 czerwca z samego rana, a ten 25 czerwca o godzinie 17). Wyszedłem załamany. Zmarnowałem tak dużą szansę na wyjazd przez jeden głupi egzamin. Przez moment byłem załamany. Zastanawiałem się nawet czy nie odpuścić konkursu i dać wygrać komuś innemu. Następnego dnia ogłosili wyniki konkursu - nie wygrałem (jak się okazało post konkursowy udostępniło więcej osób, tylko nie pokazywało ich na fb). Byłem już pogodzony z myślą, że Warszawę będę musiał sobie odpuścić. Przygotowując się na piątkowy wyjazd do domu, spakowałem nawet zeszyt z przedmiotu, który mi nie poszedł. Podczas jazdy autobusem ktoś wrzucił wyniki z egzaminu. Zdałem. Dwa punkty ponad próg. CUD! Gdy już byłem w domu wpisałem w wyszukiwarkę "konkurs sigur rós" i wyskoczył ostatni... na antenie Trójki. Bilety można było zdobyć podczas dwóch audycji. Niestety nie udało mi się ich wygrać podczas "Radiowego Domu Kultury". Czekałem więc na godzinę 22 i audycję Mariusza Owczarka. Doświadczenie podpowiadało mi, że szansa na wygraną jest większa (kto o tej porze słucha radia? Icon_razz2 ). Padło pytanie konkursowe. Znalazłem odpowiedź, piszę smsa, telefon się zacina. Wysłałem. Wiedziałem, że można to było zrobić szybciej, więc gdy po pięciu minutach nikt nie zadzwonił, odłożyłem telefon na półkę. Nagle stał się kolejny cud. Dzwoni Mariusz Owczarek. Wygrałem!! asdfhsadfahdfas!
Od tej pory mogłem już spokojnie organizować swój wtorkowy wyjazd do Warszawy. Następnego dnia, trochę z ciekawości i szukania towarzystwa, napisałem do znajomego z liceum, który lubi Sigur Rós, czy przypadkiem nie wybiera się na koncert. Niespodzianka! On też wygrał bilety w Trójce, w tej samej audycji.
Wspólnie, jeszcze z dwoma znajomymi wybraliśmy się więc pociągiem do Warszawy i o 17 byliśmy na miejscu. Tłum wydawał się spory, choć nie tak duży jak na koncercie Coldplay. Właśnie, na koncercie Coldplay. W pewnym momencie znajomi już mieli dość moich wspomnień o wrześniowym koncercie. Ale ja nic nie poradzę, że większość sytuacji koncertowych kojarzę właśnie z wrześniowym wydarzeniem. Pogoda była cudowna, było ciepło i słonecznie. Przed 19 zaczęli nas wpuszczać. Gdy uchylili bramy tłum pognał do przodu i niektórzy, w tym ja, wylądowali na krzaku pokrzyw, który rósł spokojnie tuż przy ogrodzeniu. Znalazłem się więc z prawej strony tłumu, jak się później okazało, w kolejce, w której znajdowali się ludzie z biletem elektronicznym. Gdy w końcu podszedłem do pana skanującego bilety, powiedział, że muszę przejść do innej kolejki, a w zasadzie to muszę się wrócić. WRÓCIĆ! Całę szczęście dwie sekundy później usłyszałem, że mogę przejść przodem i jakiś miły pan skasuje mój bilet. I ruszyłem. W tym momencie zauważyłem, że tuż przede mną biegnie znajoma. Staliśmy więc w grupce, w drugim lub trzecim rzędzie od barierek. Nie ma sensu wspominać tematów poruszanych podczas oczekiwania, tego co się tam działo, gdyż rozmowy były dość... specyficzne. O 19:45 na scenie miał pojawić się support. Nikt nie wiedział kto to ma być, były tylko domniemania, że prawdopodobnie będzie do 1/2 duetu Fuck Buttons. 19:47 na scenie nie ma nikogo, 19:56 na scenie nie ma nikogo. Kilka minut później na scenie pojawia się on. ON! To był John! Technik, który zebrał owacje, na które niejeden support musiałby sobie zapracować. I tak przy tym świetnym multiinstrumentaliście, którego utwory nie trwały dłużej niż kilka sekund, a sam na scenie pojawiał się od czasu do czasu, czekaliśmy do 21.


Mam świadomość, że właściwa część relacji powinna zająć jeszcze więcej miejsca, ale nie wiem czy słowa będą w stanie wyrazić to, co wydarzyło się we wtorkowy wieczór. Sigur Rós znam od kilku ładnych lat, "Takk..." jest jednym z moich ulubionych albumów, a "Hoppipolla" jednym z najpiękniejszych utworów, które udało mi się usłyszeć podczas mojego życia. Wiedziałem więc, że będzie to koncert niezwykły i pełen emocji.
Tuż po 21 na scenie pojawili się główni bohaterowie wieczoru. 11-osobowy skład miał zapewnić kilkutysięcznej widowni jeden z najpiękniejszych momentów w życiu. Wszystko zaczęło się od "Yfirborð", który wybrzmiał chyba jeszcze lepiej niż na płycie. Tuż po nim usłyszeliśmy charakterystyczne brzmienie pianina. Ten wstęp zapowiadał wewnętrzną burzę emocji. "Vaka". Jónsi wydawał się bardzo skupiony, na ekranie pojawiały się obrazki z rozdzierającego duszę teledysku. Nie sposób się przy niej nie wzruszyć. Końcówka, którą przeżyłem w towarzystwie dreszczy, dosłownie wbiła mnie w ziemię. Dookoła widziałem zachwycone twarze, na których policzkach pojawiały się łzy. To naprawdę niesamowite jak wiele emocji potrafi z nas wycisnąć jeden utwór, intrumentarium, pianino i człowiek. Później przyszła pora na "Svefn-g-englar". Zagrane pięknie, a ja tylko od czasu do czasu zamykałem oczy, celebrując chwilę. Pierwsze dźwięki "Sæglópur" po raz kolejny przyprawiły mnie o dreszcze. Zahipnotyzowany wsłuchiwałem się w serwowane przez islandzkich muzyków dźwięki z "Takk...". Setlista warszawskiego koncertu różniła się od tego, transmitowanego ostatnio przez internet. Tym większe było moje zaskoczenie, gdy usłyszałem wstęp "Isjaki". Euforia! Tekst znałem, więc refren wyśpiewywałem razem z Jónsim. Fantastycznie brzmi ten numer na żywo. Podobnie jak "Brennisteinn", które zachwyciło klimatem i "Hrafntinna". Nie spodziewałem się, że będzie to jeden z moich ulubionych momentów koncertu. Może to zasługa ludzi stojących wkoło, którzy przeżywali każdy dźwięk tego utworu. Nie wiem, nie mam pojęcia jak opisać to, co stało się później. Dwa utwory, które mnie totalnie zniszczyły. Najpierw "Varúð", który sprawia mi ciarki za każdym razem, gdy go słyszę, z którym wiąże się tyle moich wspomnień z ubiegłego roku. Tak, już przed koncertem przypuszczałem, że to będzie jeden z najbardziej emocjonalnych momentów wtorkowego wieczoru. Nie lubię płakać, czasem wydaje mi się, że jestem twardy, ale gdy do głowy przychodzą różne rzeczy, a towarzysząca muzyka rozwala cię na łopatki nie jesteś w stanie zrobić nic. Łzy napłynęły mi do oczu i zostały tam przez kilka chwil. Może chciały zobaczyć radość i euforię ludzi po pierwszych dźwiękach "Hoppípolli". To było to! Nie przeżyłem jeszcze chyba tak niezwykłej radości. Słowa: fantastyczny, cudowny, magiczny nie są w stanie oddać tego, co w tym momencie wydarzyło się w amfiteatrze w Parku Sowińskiego. Na twarzy Jónsiego pojawiał się uśmiech, za każdym razem, gdy patrzył na rozentuzjazmowany tłum. "Með blóðnasir" było fantastycznym dopełnieniem, festiwalem radości i emocji. Nie było chyba nikogo, kto nie dał się ponieść tym magicznym dźwiękom. Wspaniale wyglądała i brzmiała klaszcząca publiczność. Później przyszedł moment wyciszenia i przy "Olsen Olsen" dałem się wciągnąć w kołysanie stojących wokół mnie ludzi. Kolejnym utworem, na który bardzo czekałem był "Kveikur". Mocny, pełen energii, stanowił kontrast do tego, co wydarzyło się przed momentem. "Festival" był cudowny. Jónsi wyciągający dźwięk ponad jedną minutę i kolejna euforia publiczności. Aż chciałoby się napisać: "chwilo trwaj". Zespół zszedł ze sceny i minutę później pojawił się na niej z "Glósóli". Kończące "Popplagið" było idealnym zakończeniem, kwintesencją tego, co wydarzyło się w parku w ciągu ostatnich kilkudziesięciu minut. Pojawił się kolejny cios - czy to znak, że za chwilę będą kończyć?
Ponad dziesięciominutowe dzieło zakończyło koncert. Grupa pojawiła się na scenie dwukrotnie, wzywana przez nasze pokrzykiwania. Na ich twarzach było widać radość, podobnie jak na twarzach kilku tysięcy osób zgromadzonych w tym momencie, w tej chwili w amfiteatrze. Niesamowite przeżycie, ktoś napisał o nim jako "emocjonalne katharsis". Coś w tym jest. O ile koncert Coldplay był pochwałą życia, zabawą, to Sigur Rós przenosili w trochę inny świat- emocji, smakowania i celebrowania każdej chwili. (Nie twierdzę tutaj, że Coldplay nie przenosili w świat emocji Icon_wink ).
Niestety nie udało mi się dorwać setlisty, ani pałeczek...

Pociąg do Krakowa miał wyruszyć z Warszawy o 2:28, więc mieliśmy chwilę czasu, by poczekać na ewentualne autografy. Jednak nic takiego się nie wydarzyło. Po ponad godzinie oczekiwania ruszyliśmy na dworzec, by tam dla odmiany, poczekać kolejne dwie. Oczywiście pociąg miał opóźnienie i wsiedliśmy do niego dopiero koło 3.

Kapitalne przeżycie, cudowny koncert, fantastyczna publiczność.


I tylko zastanawiam się, co by było gdybym nie wygrał tego biletu. Prawdopodobnie ominąłby mnie jeden z najpiękniejszych wieczorów w moim życiu.

Ale mi tego wyszło. Icon_cool2
Dwa wyraźnie niewyraźne zdjęcia ode mnie:
[Obrazek: sj45.jpg]
[Obrazek: foym.jpg]

Setlista (niestety nie moja):
[Obrazek: 936439_10201454417585883_1803179016_n.jpg]

I jeszcze filmik "Pana hipstera", który stał tuż przed nami:


27.06.2013 07:03 PM
Cytowanie selektywne Odpowiedz cytując ten post
saferłel Offline
Paweł
*****

Liczba postów: 21 777
Dołączył: Jun 2007
Post: #2
RE: Sigur Rós, 25 czerwca 2013, Warszawa
michal91d napisał(a):Ponieważ ten zespół na tym forum nie budzi takich emocji jak Coldplay, więc wklejam swoją relację.
No u mnie na pewno nie budzi, bo to i nie ten sam kaliber z mojego punktu widzenia. Do dzisiaj żałuje braku recenzji Coldplay i nawet do niej w końcu nie dotarłem gdziekolwiek indziej...

Generalnie wykorzystałeś swój limit szczęścia na ten rok, z tego co czytam Icon_lol. Ja to bym utknął na pierwszym lub drugim etapie tej wielopoziomowej układanki. Może można Cię wynająć jako osobę, która zdobywa bilety w konkursach itd. Icon_razz2?


michal91d napisał(a):Nikt nie wiedział kto to ma być, były tylko domniemania, że prawdopodobnie będzie do 1/2 duetu Fuck Buttons.
Niemożliwe Icon_lol

...ok, dalej przeczytałem i faktycznie wyszło, że niemożliwe Icon_biggrin

michal91d napisał(a):Tekst znałem
To kolejna rzecz jaka mnie zaskoczyła Icon_wink

michal91d napisał(a):Nie lubię płakać, czasem wydaje mi się, że jestem twardy, ale gdy do głowy przychodzą różne rzeczy, a towarzysząca muzyka rozwala cię na łopatki nie jesteś w stanie zrobić nic. Łzy napłynęły mi do oczu i zostały tam przez kilka chwil.
Ja wczoraj po Federerze, więc luz Icon_wink

michal91d napisał(a):Jónsi wyciągający dźwięk ponad jedną minutę i kolejna euforia publiczności.
Właśnie ciekawy jestem czy on na żywo też umie taką manierą cały czas jechać jak robi to na płytach czy trochę inaczej sobie to programują i np. w niższe tony uderza?

Widzę, że duże emocji dostarczył Ci ten występ. Ciężko mi coś więcej komentować, bo nie znam repertuaru generalnie, a z mojej ulubionej płyty tylko jeden numer. Ale wyobrażam sobie jak taka muzyka działa na ludzi, którzy podatni są na takie balansujące między sną i jawą, bardzo precyzyjne, niezwykle skupione i wirtuozerskie w pewien sposób granie. Dobrze, że tam byłeś.

Ja akurat 25 zostałem w Krakowie, bo grało Portishead i tak teraz sobie uświadomiłem, że nawet nie ma tematu o tym koncercie na mycharts, więc tym razem ja pozostanę tajemniczy i tak dalej Icon_razz2, ale w każdym razie słyszałem głosy oburzenia wśród uczestników, że dali te dwie ekipy w jeden dzień.

Call it performance, call it art/I call it disaster if the tapes don't start.
27.06.2013 09:01 PM
Odwiedź stronę użytkownika Znajdź wszystkie posty użytkownika Cytowanie selektywne Odpowiedz cytując ten post
michal91d
Unregistered

 
Post: #3
RE: Sigur Rós, 25 czerwca 2013, Warszawa
saferłel napisał(a):Generalnie wykorzystałeś swój limit szczęścia na ten rok, z tego co czytam Icon_lol. Ja to bym utknął na pierwszym lub drugim etapie tej wielopoziomowej układanki. Może można Cię wynająć jako osobę, która zdobywa bilety w konkursach itd. Icon_razz2?
nie wiem czy to tak zadziała, jeszcze nie próbowałem, ale generalnie wystarczy chcieć Icon_smile
saferłel napisał(a):To kolejna rzecz jaka mnie zaskoczyła Icon_wink
wiesz... nie po to publikowali "lyric video" żeby go nie znać Icon_razz2
saferłel napisał(a):Właśnie ciekawy jestem czy on na żywo też umie taką manierą cały czas jechać jak robi to na płytach czy trochę inaczej sobie to programują i np. w niższe tony uderza?
nie, jest jeszcze lepiej niż na płytach. Bez programowania, bez kombinowania
Tak sobie myślę, że jednej rzeczy żałuję po koncercie - że nie byłoby mnie tam gdybym nie wygrał biletów... ile ja bym stracił...
27.06.2013 09:03 PM
Cytowanie selektywne Odpowiedz cytując ten post
Odpowiedz 


Podobne wątki
Wątek: Autor Odpowiedzi: Wyświetleń: Ostatni post
  Morrissey, Warszawa 19.11.2014, Kraków 21.11.2014 albarn92 8 3 105 21.11.2014 05:59 PM
Ostatni post: prz_rulez
  The National, 9.06.14r., Warszawa michal91d 3 1 490 17.02.2014 08:26 PM
Ostatni post: adik 303
  Oppa(n) Gangnam Style Flashmob, Warszawa, 20.10.2012 prz_rulez 0 1 192 30.09.2012 12:29 PM
Ostatni post: prz_rulez
  Sigur Rós w Polsce! 1981 2 961 11.02.2012 10:47 PM
Ostatni post: michal91d
  M83 - Warszawa i Poznań - w lutym Rincewind 1 855 03.01.2012 04:18 PM
Ostatni post: dziobaseczek
  Lenny Kravitz - Warszawa (09.11.2011) pabloyd 0 766 27.05.2011 12:42 PM
Ostatni post: pabloyd
  AC/DC - 27 maja 2010 (Warszawa) mike 8 1 580 01.06.2010 11:14 PM
Ostatni post: mike
  DEPECHE MODE - Warszawa 23.05.2009 Yacy 37 7 218 25.09.2009 10:50 PM
Ostatni post: Yacy
  Depeche Mode, 23.05.2009, Warszawa ku3a 0 967 06.10.2008 09:55 AM
Ostatni post: ku3a

Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości