Odpowiedz 
 
Ocena wątku:
  • 0 Głosów - 0 Średnio
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
Pet Shop Boys w Gdańsku 04.09.2013
meni Offline
Stały bywalec
*****

Liczba postów: 1 939
Dołączył: Feb 2011
Last.fm
Post: #49
RE: Pet Shop Boys w Gdańsku 04.09.2013
Dobrze, że Paweł tak dokładnie to wszystko zrelacjonował, ja nie byłbym w stanie tyle przekazać. A tak mogę zabawić się w edytora i dopowiadającego całą relację, która została dopieszczona przez niego w każdym szczególe. Icon_smile

Pet Shop Boys – “Do you know what it is?”*

O rany, rany od czego by tu zacząć… A może tak w ten sposób. W końcu obiecaliśmy, że się tym podzielimy:

- „Słuchaj, a Ci Pet Shop Boys to mają w ogóle jakieś przeboje? Znasz ich, słyszałaś jakąś piosenkę?”
- „Nieee, coś Ty, pierwszy raz się spotykam z tą nazwą.”


Zasłyszana rozmowa dwóch kelnerek przez Artura Wojtczaka w kawiarni znajdującej się w Hali Ergo Arena.

Tak wygląda pokolenie RMF’u, który nomen omen przecież sam 13 lat temu organizował ich koncert! Ile to się pozmieniało w polskim radiu, że oprócz Radia Złote Przeboje (gdzie grają same standardy) i radiowej Trójki naprawdę ciężko ich gdziekolwiek spotkać. A w samej Trójce również spotykają się z olbrzymim oporem słuchaczy o czym opowiadał nam sam Piotr Stelmach, a Paweł dokładnie to opisał w swojej relacji. Icon_wink

Cóż można powiedzieć, najlepiej znowu posłużę się cytatem, również zaczerpniętym z Artura: Tym paniom plujemy kawą w twarz w rytmie „The Last to Die”. Icon_lol

*fragment tekstu “I Don't Know What You Want But I Can't Give It Any More”, którego słuchałem w drodze powrotnej.

Dzień 1

Zacznę jednak od marudzenia: pociągi są męczące. Zwłaszcza gdy trzeba przejechać cały kraj, aby dostać się z małej wiochy z zapyziałego i zapomnianego Podkarpacia aż do Trójmiasta. Pobudka o 4:00 rano, proszenie sąsiada o transport i krótka rozmowa po wejściu do samochodu:

- Gdzie to jedziesz?
- Do Gdańska.
- Że co?! A po co aż tam?
- Na koncert Pet Shop Boys, kojarzysz ten zespół?
- No pewnie, jedni z lepszych z czasów mojej młodości, to Niemcy tak?
- Nie… to Brytyjczycy są…


Generalnie miałem ochotę wysiąść z samochodu, ale stwierdziłem że nie ma się co denerwować, wystarczy mi, że wspominając poprzedniego dnia kilku moim znajomym iż wybieram się na ich koncert kompletnie nic ta nazwa nie mówiła… niczym jak tym kelnerkom w Ergo Arenie. A sąsiad? Nie wiem, może sobie ich pomylił z Modern Talking, w końcu to duet i to duet. Icon_biggrin

Ech, 12 godzin w jedną stronę (+1h dojazdu do Rzeszowa), nie powiem żeby to była przyjemność. Ale po tym co przeżyłem, nie żałuję ani jednej sekundy spędzonej w trasie. Forumowa ekipa wraz z daniem głównym występującym 4 września o 20:00, w pełni osłodziła mi wszystkie niedogodności i trudy podróży.

Do Gdańska dotarłem ok. 19:30 i z niecierpliwością oczekiwałem na pozostałych kompanów tej 3-dniowej kampanii. No i kapitalne Kordianowe przywitanie: „Jest mój psycholog!” Icon_biggrin Co później robiliśmy Paweł doskonale to rozpisał, więc ten wątek zostawiam.

Uzupełnię to jedynie o bardzo ciekawą sytuację jaka miała miejsce już w naszym hotelu/schronisku/pensjonacie/jakkolwiek to inaczej nazwać. Mianowicie, przy oczekiwaniu na rozwiązanie sytuacji z naszym zakwaterowaniem pojawiło się dwóch zakapiorów, którzy swoim wyglądem ucieleśniali stereotyp Polaka złodzieja i szubrawcy. Byli to lokatorzy jednego z pokoi. Coś w stylu uciekliśmy z więzienia i znaleźliśmy tutaj miejsce do chwilowego pomieszkiwania. Gdy siedzieliśmy pod recepcją, zmierzyli nas wzrokiem i rzucili złowrogim: „będziemy sąsiadami!”, z którego nabijaliśmy się przez kolejne dwa dni. Icon_wink Ponoć padł jeszcze tekst o wysokoprocentowym alkoholu, ale to usłyszał już tylko Kordian. Być może przez to, że owi panowie spotkali się z moją odpowiedzią: „O ile się zameldujemy”, która została przyjęta gorzkim śmiechem Pawła i Artura.

Motyw z propozycją spędzenia upojnej nocy z striptizerkami, powalił mnie doszczętnie, a jeszcze bardziej odpowiedź Pawła o niepełnoletności, która zmroziła panią od ulotek, a mnie rozbawiła do łez – ledwie wytrzymałem by nie wybuchnąć śmiechem przy pani która nam to oferowała. Icon_biggrin

A w drodze powrotnej ze stadionu rozmowa całkiem przypadkowo zeszła na OMD, bo akurat tak wypadło na moim telefonie, że powracaliśmy w rytmach m.in. „Enola Gay”, czy też „Fade to Gray” Visage.

Aha no i jeszcze, gdy wstąpiliśmy do sklepu tzn. Paweł chciał sobie zakupić coś do zjedzenia, zauważyłem wśród stojących butelek słynnego Ciechana Miodowego, co skończyło się moim skwitowaniem do Artura: „Gdyby tu Dziobas był…” Icon_wink

Tyle gwoli uściślenia Pawłowej relacji z dnia pierwszego. Icon_smile

Dzień 2 – czas do wejścia na halę

Paweł tak to świetnie napisał, że naprawdę nie trzeba wiele dodawać. Ten lokalny konik, o którym wspomina najpierw zauważył mnie z biletem w ręku i chciał ode mnie kupić, to powiedziałem mu, że na sprzedaż ma kolega, ale zignorował mnie. Dobrze, że Paweł szybko przyszedł i udało się go złapać jeszcze na schodach. Później z tego co słyszałem, gdy oczekiwaliśmy na Jacka i Małgosię to tych biletów miał chyba ze 20 (stan na godzinę 18 z minutami), nie sądzę żeby udało mu się to wszystko sprzedać. Icon_razz2 Gdy Paweł był w środku, dokładnie ten sam konik jeszcze zbliżył się niepostrzeżenie do mnie, nawet jak teraz myślę to w sposób dość podejrzany, jakby chciał mi wyrwać bilet z ręki. Ale ja akurat w tym momencie przypadkowo coś rzuciłem o dwóch osobnych wejściach (planowo do Kordiana), facet się speszył i więcej już do nas nie zbliżał.

Odnośnie uzupełnienia spotkania z Piotrem Stelmachem – jeśli chodzi o pytania od fanów, to przewinął się również motyw historyczny w końcu dla takiego pasjonata przeszłości jakim jest Neil, Gdańsk z całą pewnością musiał być interesującym miastem. Icon_wink Kolejna sprawa, naprawdę miło jest usłyszeć od redaktora radiowej Trójki, rozmawiającego przez telefon: „Co teraz robię? Rozmawiam z genialnymi ludźmi.” No i akcja z papierosem, kurcze aż się wierzyć nie chce żeby nikt z całej tej naszej kilkunastoosobowej grupki nie był w stanie go poratować? Icon_biggrin No i na prośbę jednego z nas starał się wkręcić całą tę grupkę popaprańców w próbę przedkoncertową zespołu. Nie powiodło się, co w zasadzie było oczywiste, ale ochrona na tyle słabo pilnowała wejście, że Rafałowi, Arturowi W. i Darkowi – każdemu w innym momencie udało się władować na bezczelnego pod drzwi wejściowe do hali i zobaczyć chociaż minutę występu. Kupa śmiechu i genialni ludzie. Icon_biggrin No i ten rewelacyjny rewanż na kelnerkach wiozących talerze: „Skoro wy nas nie wpuszczacie, to my was też nie wpuścimy”. Icon_biggrin Ostatecznie musieliśmy się wycofać, bo ochrona zwarła szeregi i trochę się zdenerwowała na nas.

Gdy Paweł wszedł na halę ja, Kordian i Artur oczekiwaliśmy na przekazanie biletów Jackowi i Małgosi. Widząc formującą się coraz dłuższą kolejkę rzuciłem pomysłem aby ktoś w niej stanął, bo później ciężko będzie znaleźć dogodne miejsce. Jak się później okazało się, że moje obawy okazały się niepotrzebne, a sam ostatecznie wycofałem się z niej zaraz przed kontrolą biletów i wróciłem do chłopaków. Na facebookowej galerii zdjęć MJM Prestige nawet zostałem uwieczniony jak stoję w tej kolejce, zresztą w tle również można zauważyć Kordiana i Artura. Icon_wink

zdjęcie

Hala/Koncert/Zdarzenia po koncercie

Na samą halę weszliśmy gdzieś przed 19, w sile osób pięciu, bo szanowny Paweł już od dawna koczował w strefie dla wybrańców. Icon_razz2 Tak na marginesie miał On również pomysł na przekręt (który nomen omen rozgryzłem bez jego tłumaczenia Icon_biggrin) aby chociaż jeszcze jeden z nas dostał się na DC, ale stwierdziliśmy że już nie będziemy się rozdzielać. Aczkolwiek wiem, że Pawłowi bardzo na tym zależało, aby przynajmniej jeszcze jeden z nas zaznał luksusu oglądania zespołu z pierwszego rzędu. Gdy znaleźliśmy się w miejscu gdzie miał odbyć się koncert zastały nas zatrważające pustki, które przynajmniej mnie naprawdę zasmuciły. Rozglądałem się po trybunach, po płycie, no garstka ludzi. Icon_neutral3 Ostatecznie frekwencja nie wyglądała najgorzej, trybuny w jakichś 50-60% były zapełnione, dwie osobne strefy czyli DC i nasza czyli GC również dość ładnie nabite ludźmi. Nie wiem jak wyglądała sytuacją z płytą A, bo w żaden sposób z mojej pozycji tego dostrzec nie można było.

Może teraz klika słów o ludziach mnie otaczających podczas koncertu…

Po mojej prawicy usytuowały się trzy pary, wiekowo w okolicach 25-30 lat. Z twarzy dziewczyn można było odczytać olbrzymie emocje związane z oczekiwanie na początek koncertu, ich mężczyźni raczej stali spokojnie tak jakby to po nich spływało. Generalnie od razu odniosłem wrażenie: „te panie kochają PSB, a dla ich facetów to pewnie zespół jeden z wielu, ale ich dziewczyny ich uwielbiają, więc muszą nadrabiać dobrą miną.” Zaraz przed rozpoczęciem koncertu dwie z tych pań zrobiło sobie urocze, stylowe czapeczki z pamiątkowych gazet rozdawanych przed halą. Te papierowe ozdoby jakie sobie stworzyły nawiązywały do nakryć głowy znanych z teledysku do „Can You Forgive Her?”. Jeśli pomagaliście Pawłowi zdobyć bilety na koncert to pan Marek Sujecki z swoją córką miał dokładnie tak samo wyglądające czapki. Icon_smile I jak się okazało miałem rację - od pojawienia się otwierającego „Axis”, kobietki uskuteczniały w 100% moje podejrzenia. Natomiast panowie dość biernie się temu przyglądali, chociaż jakieś podrygi dało się zauważyć. Cóż można i tak, dlatego postanowiłem troszkę pomóc, aby dziewczyny na zawsze zapamiętały ten koncert i z minuty na minutę samoczynnie zbliżaliśmy się do siebie aż w końcu staliśmy ramię w ramię. Już tego nie mówiłem tego chłopakom, ale zdawało mi się, że jeden z mężczyzn, który akurat patrzył w kątem oka w moją stronę powiedział coś takiego do swojej dziewczyny: „On mi się nie podoba!”, ta go na szczęście zbyła gromkim śmiechem. Mistrzu, trzeba było od razu bawić się ze swoją dziewczyną to nie będzie szukać innych, którzy od pierwszych taktów „Axis” tańczyli ile mieli sił w nogach. Icon_biggrin Generalnie gdzieś w okolicach „West End Girls” piękna niewiasta została odciągnięta z moich okolic i już nie miałem okazji tworzyć z Nią zwariowanych układów choreograficznych. Ale z drugiej strony szacowny osobnik rad nie rad w końcu zaczął się bawić tak jak należy, a nie delikatnie gibać się tak jakby robił to ze względu na swoją dziewczynę. Aczkolwiek, muszę mu oddać że podczas partii „Integral” (po którym nastąpiła krótka przerwa) – „I Wouldn't Normally Do This Kind Of Thing”„Suburbia” tworzyliśmy zgrane trio pląsające, rytmiczne wymachujące rękami i śpiewające najbardziej zapamiętywalne partie tychże utworów. Ta urocza brunetka i tak powróciła w moje okolice podczas „It’s A Sin”, ale już nawet nie próbowałem się podłączać do jej szalonych tańców, bo nie wiadomo gdzie ostatecznie skończyłby się ten koncert dla mnie. Icon_biggrin

Z lewej strony natomiast zauważyłem kompletne przeciwieństwo ekipy wspomnianej wyżej. Stał pan mający nieco ponad czterdziestkę na karku. Zresztą… stał? To złe określenie, ponieważ gdy człowiek stoi to i tak czasami musi przystąpić z nogi na nogę. A ten delikwent zachowywał się jakby go złapali na z ulicy, wsadzili w wiaderko, zacementowali mu nogi i postawili w naszej strefie. Jego wyraz twarzy też mówił wszystko: niewzruszony, jakby z maską założoną na swoje oblicze, z charakterystycznie wysuniętą dolną wargą. Ręce również miał założone i swoją postawą prezentował się miej więcej tak: „Aha, to wy już gracie? A zresztą, ja i tak mam was w... wiadomo gdzie. Niech się to wreszcie skończy.” Jedyny ruch jaki zrobił przez cały koncert to wyciągnięcie aparatu i pstryknięcie kilku zdjęć. No jak tak można? Coś Ty tu chłopie robił? Stałeś sam, nikt Cię nie zmuszał, nikt Cię nie wyciągał na koncert, naprawdę wiesz po co się tutaj znalazłeś? Z tego co mi Kordian opowiadał, ponoć byłem ucieleśnieniem hasła przewodniego tego koncertu czyli „ELECTRIC ENERGY” i zarażałem tym ładunkiem energetycznym innych, ale widać nie zawsze robiłem to skutecznie. Na szczęście tuż za nim było dwóch panów wyglądających na oko na 30 lat, którzy wrócili mi wiarę w to, że patrząc w lewo również ujrzę bajecznie bawiących się ludzi. Icon_smile

Przede mną działali Kordian i Artur, którzy dali z siebie wszystko i jeszcze więcej. Pierwszy ujawił się ze swoim ponoć znanym wśród niektórych tutaj układem tanecznym, a drugi już w trakcie koncertu jak sam twierdzi ledwie słaniał się na nogach ze zmęczenia. Icon_biggrin Zauważyłem również chłopaka z torbą z tegorocznego OFF’a (kurcze jak to czytam to brzmi jakbym był w Katowicach, a przecież to nieprawda), który po koncercie również czekał na autografy od bohaterów wieczoru. Natomiast za mną usytuowała się trzyosobowa grupka fanów z Rosji. Czasami miałem wrażenie, że właśnie jedna pani Rosjanka czasami niby to przypadkowo dotykała mnie po plecach, abym opuścił ręce i przestał skakać, żeby mogła zrobić jakieś zdjęcie. Widać nawet moje marne 170 cm potrafi uprzykrzyć niektórym życie, ale rzeczywiście ta pani była bardzo niska (nie powiem niewielka, bo masy trochę było ;D). Ale poza tym złego słowa na nich powiedzieć nie można, bo również śpiewali ile mieli sił w gardle. Icon_smile

Koniec spojrzenia społeczno-psychologicznego. Czas na muzykę i duet który sprawił że ten wieczór był tak wyjątkowy.

Po wejściu na halę przywitały nas dźwięki deep house’owe, stopniowo przeistaczające się w coraz bardziej techniczną odmianę tej muzyki. Przyznam, że o ile na początku selekcja mi się podobała, właśnie z tego względu, że była bardziej deepowa, tak pod koniec było coraz bardziej monotonnie i z niecierpliwością czekałem aż cały show się rozpocznie. Aż w końcu zgasły światła i ruszyliśmy wraz z instrumentalnym „Axis” w kosmiczną podróż poprzez przekrój doskonale dobranych utworów obrazujących prawie każdy moment kariery PSB. Dodam, ze początkowa wizualizacja z tym stożkiem rozbawiła tą 6-osobową grupę stojącą po mojej prawej stronie, ponieważ od razu wzbudziło to ich skojarzenia z czapeczkami jakie sobie stworzyli. Icon_biggrin

Szargały mną wątpliwości odnośnie nagłośnienia, chociaż ze względu iż w tej materii nie mam żadnego doświadczenia, pewnie i tak nawet gdyby było przeciętne to bym tego nie wychwycił. Ale z perspektywy uczestnika w strefie GC muszę powiedzieć że brzmiało to doskonale, bez problemu dało się wychwycić mnóstwo smaczków producenckich bez których muzyka PSB nie byłaby taka sama. Bałem się o wokal Neila, rany Julek jak to będzie brzmiało. W końcu jest, aaaa, jak czysto, jak pięknie, jak żywiołowo śpiewa! Wtedy już nie martwiłem się o nic. Wiedziałem, że koncert będzie porywający!

Paweł dokładnie rozpisał każdy utwór i wszystko co im towarzyszyło, ja tak nie potrafię, bo i prawdą jest, że skupiłem się przede wszystkim na szalonej zabawie, przy okazji patrząc na to co dzieje się na scenie, nie zaś odwrotnie i wiele rzeczy o których napisał zwyczajnie mi umknęło. Co mi się najbardziej podobało? Wszystko! Icon_mrgreen Ale jeśli mam coś wyróżnić to zdecydowanie klimatyczne, głębokie, progresywne „Flourescent”, podczas którego skupiłem się na podziwianiu fantastycznej gry świateł, które wraz z doskonale podbitymi bassami wprawiły mnie w hipnotyczny trans. Niesamowite doznanie. Przearanżowane „Rent” również sprawiło moje szybsze bicie serca. Kapitalnym pomysłem była ta „łóżkowa” kreacja podczas „Love Etc.”, która rozbawiła chyba wszystkich znajdujących się dookoła mnie (pomijając tego pana o którym wspomniałem wyżej). Wtedy również dało się usłyszeć komentarze ludzi: „oni są genialni, pomysł jest powalający!” Nie ukrywam, że „Leaving” również zabrzmiało magicznie, skąd inąd również dlatego, że do niego znam prawie cały tekst na pamięć i mogłem dać upust swoim wątpliwym talentom wokalnym. Chociaż o tym czy aż tak to fatalnie brzmiało powinni pisać Kordian albo Artur, którzy musieli znosić wszystkie moje zaśpiewy. Icon_razz2 Nie brakowało również ukłonów dla fanatyków, takich jak „I Get Excited (You Get Excited Too)”, czy „Miracles”, które pięknie dopełniały całość tego misternie przygotowanemu koncertowi. A „It’s a Sin” oraz „Always On My Mind” rozgrzały publikę do czerwoności, ale tego można było się spodziewać, takie standardy znają wszyscy! I niech Paweł nie ściemnia, że oba zabrzmiało blado, bo to nieprawda, tylko on jest taki marudny. Icon_lol Finałowe „Go West” oraz wyrywający z kapci „Vocal” wyciągnęły ze mnie resztki energii jakie jeszcze w sobie posiadałem. Grzechem byłoby nie wykorzystać potęgi „Vocal” na zamknięcie koncertu! Mam wrażenie, że te półtorej godziny z okładem przeminęło tak szybko, że nawet Usain Bolt na 100m nie potrafi tak biegać. I nie wiadomo jak długo by grali, zawsze pozostawałoby uczucie niedosytu, ach ten koncert mógł się nie kończyć… Icon_smile

O późniejszym polowaniu przy bramie wyjazdowej napisał Paweł zostawiam to, bo nie mam nic do dodania, szkoda się powtarzać. Icon_smile

Powrót z koncertu, gdzie błądziliśmy po mieście i zamiast dojść do SKM-u w 5 minut to krążyliśmy padnięci przez 30-40 minut w poszukiwaniu stacji też miał swój urok. Icon_smile Myślę, że rzeczywiście wybralibyśmy się nad morze, gdyby nie mój dość wczesny powrót, ale cóż zrobić gdy to jedyne bezpośrednie połączenie… I tak w pensjonacie nie mogłem zasnąć do czwartej nad ranem, tak olbrzymie wrażenie wywarli na mnie Neil i Chris.

Epilog

Kordian, Paweł, Artur dzięki ogromne za te trzy dni, za te wszystkie rozmowy, za czas spędzony na odbieraniu biletów, za wizytę w muzeum i pod stadionem, było fenomenalnie!

Gorące pozdrowienia również dla Jacka i Małgosi, za bardzo miłe spotkanie i serdeczną pogawędkę przed i po koncercie. Icon_smile

No i pokłony dla całej ekipy forum PSB za spotkanie przed koncertem! Szczególnie dziękuję Rafałowi, dzięki któremu zdobyłem autografy (przy okazji opatrzony komentarzem Neila – „Od tego pana już nie wezmę!” Icon_biggrin), dwóm paniom z którymi szanowny kolega stał, Arturowi który swoimi opowieściami bawił nas podczas żarliwego oczekiwania na bohaterów wieczoru wśród utworów PSB granych przez niego oraz Agacie, urodziwej pani w wystrzałowej, krwistoczerwonej sukni wieczorowej. To chyba dokładnie o takiej „Lady in Red” śpiewał Chris de Burgh. Icon_smile Aaaaaa, no i jeszcze wysokiemu chłopakowi z brzuszkiem którego imienia nie pomnę z którym na pożegnanie strzeliłem pobratyńczego niedźwiedzia. Icon_biggrin

Jeszcze raz, ogromne dzięki za te trzy dni! Chłopak w czarno-białej koszuli w kratkę – Mariusz, znany w sieci jako meni. Icon_smile

[Obrazek: zau.png]

P.S. Jeszcze taki fajny artykuł znaleźliśmy w gazetce, którą rozdawali przed halą a obiecałem chłopakom, że wrzucę. Icon_wink Zwłaszcza chodzi o pierwszy jego akapit. Icon_razz2
klik

http://rateyourmusic.com/~meni
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 07.09.2013 01:18 AM przez meni.)
07.09.2013 01:09 AM
Znajdź wszystkie posty użytkownika Cytowanie selektywne Odpowiedz cytując ten post
Odpowiedz 


Wiadomości w tym wątku
RE: Pet Shop Boys w Gdańsku 04.09.2013 - michal91d - 13.06.2013, 05:56 PM
RE: Pet Shop Boys w Gdańsku 04.09.2013 - michal91d - 13.06.2013, 09:39 PM
RE: Pet Shop Boys w Gdańsku 04.09.2013 - adik 303 - 13.06.2013, 10:59 PM
RE: Pet Shop Boys w Gdańsku 04.09.2013 - michal91d - 14.06.2013, 01:28 PM
RE: Pet Shop Boys w Gdańsku 04.09.2013 - michal91d - 05.09.2013, 01:26 PM
RE: Pet Shop Boys w Gdańsku 04.09.2013 - meni - 07.09.2013 01:09 AM
RE: Pet Shop Boys w Gdańsku 04.09.2013 - adik 303 - 07.09.2013, 09:13 PM

Podobne wątki
Wątek: Autor Odpowiedzi: Wyświetleń: Ostatni post
  Muzyczne lato 2008 w Gdańsku prz_rulez 3 1 779 14.06.2008 12:20 AM
Ostatni post: Listoholik

Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 2 gości