Świetny utwór! Na liście niestety nie miałem, ale bardzo sobie cenię.
dziobaseczek napisał(a):26. Trust - Bulbform
Mam problem z TRST, bo kompletnie nie mogę znaleźć tam materiału na nowego singla. Mimo iż podoba mi się płyta, to mam wrażenie, że słucham cały czas jednego, mocno rozbudowanego utworu.
RE: Dziobasowa Lista Antyprzebojów - Podsumowanie roku 2012
thestranglers napisał(a):Młodzi to może i są ale pochodzą z Toronto
specjalnie zrobiony błąd, zastanawiałem się po prostu, czy ktoś to wogóle czyta
adik 303 napisał(a):Mam problem z TRST, bo kompletnie nie mogę znaleźć tam materiału na nowego singla. Mimo iż podoba mi się płyta, to mam wrażenie, że słucham cały czas jednego, mocno rozbudowanego utworu.
wiesz, nie wypowiadam się co do płyty, bo sporo osób przeżyło rozczarowanie, a ja nie mam czasu na płytę ale sam kawałek - bomba.
adik 303 napisał(a):Bo do pasjonatów Stay Young nie należę.
zdecydowanie inna choć podobna piosenka. Rozumiem Cię.
RE: Dziobasowa Lista Antyprzebojów - Podsumowanie roku 2012
Znajduję chwilę czasu i odrywam się od pisania pracy, aby skomentować.
Z miejsc 30-21 najbardziej przemawia do mnie The Big Pink, którego w dziwnych okolicznościach nie było u mnie na liście, ba, nawet nie mam porządnie przesłuchanej i ocenionej ich płyty. Civil Twilight to miejsce drugie, pobrzmiewający Tears for Fears Chain Gang to też pozycja godna uwagi. Trust również cenię, chociaż na liście miałem od nich co innego, podobnie jak w przypadku Charlie XCX. Violens trochę przełamują tę indie-eletkroniczną hegemonie i może dlatego brzmią wyjątkowo świeżo (na płycie nie zwróciłem na nich aż tak uwagi - ale to trochę jednostajne, janglowe granie). Z kolei Miracle i Savoir w ogóle nie robią na mnie wrażenia.
Call it performance, call it art/I call it disaster if the tapes don't start.
RE: Dziobasowa Lista Antyprzebojów - Podsumowanie roku 2012
(29.12.2012 07:57 PM)adik 303 napisał(a): Mam nadzieję, że na ich debiutanckiej płycie (o ile taka będzie?) będą takie melodie.
Już była płyta Wish Upon a Paper Crane - wynudziłem się słuchając na soundcloudzie, ale to nie wina kiepskich melodii, tylko cierpiętniczej maniery wokalisty.
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 29.12.2012 09:06 PM przez Kordian.)
RE: Dziobasowa Lista Antyprzebojów - Podsumowanie roku 2012
Tomekk napisał(a):bo to taki mało medialny hit
mało medialny, bo go nie grają w zetkach, eskach i innych p.. k.. #@
Remo napisał(a):Przegapiłem wcześniej i znów żałuję i biję się po twarzy.
Jezusie, Maryjo - wystarczy posłuchać, nie tam zaraz masochistyczne czynności
Remo napisał(a):Słabsze Stay Young się dostało, ale na to już nie miałem siły.
hehe, chyba z tego co pisze Kordian, to przedobrzyli
Remo napisał(a):A wynik tych Panów zadziwijający.
po cichu powiem ci, że wogóle cały top trochę mnie zadziwił
michal91d napisał(a):słyszałem na żywo i chyba studyjna wersja jest lepsza
wiesz, to jest właśnie domena elektro popu, że często ciężko im wypaść lepiej na żywo niż na płycie, trochę się już naoglądałem koncertów i wiem, że nie jest łatwe wypaść dobrze takim wykonawcom na żywo, chyba, że ma sporo doświadczenia.
saferłel napisał(a):(na płycie nie zwróciłem na nich aż tak uwagi - ale to trochę jednostajne, janglowe granie)
no właśnie - wiem, dziobasowy top, to tylko piosenki. Takie dziwne czasy Ale od czego się ma takich ludzi jak Saferłel
Miejsca 20-11 - nieco hpsterskie rejony. Nie polecam, same dziobasowe pitu pitu, Szkoda czasu. A tak serio, to sporo fajnych, acz niezauważonych piosenek. Top 10 to raczej same killery.
MIEJSCA 20-11
--------------------------------------------- 20. Young Men Dead - Courageous
Rok 2012 minął jako rok pełen bardzo skocznej muzyki spod znaku Indie elektro rock. Young Men Dead zasilają pierwszą ligę tego nurtu. Oczywiście trudno oczekiwać, że powstanie jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki kolejny Klaxons czy Hot Chip. Ale cieszmy się takimi kompozycjami jak ta. Rozwala już za pierwszym przesłuchaniem. Kapitalnie zozpykany rytmicznie i melodycznie kawałek. Young Men Dead – czyli młodzi ludzie nie żyją? Ee tam, jeszcze nie raz o nich usłyszymy. Już ja się o to postaram.
--------------------------------------------- 19. Muse - Madness
O nich można wiele powiedzieć i pastwić się bez umiaru. Ale nikt nie może i nie jest w stanie odmówić im jednej cechy. Tworzenia nieziemskich hiciorów Tworzą patetyczne do przesady epopeje, czasem rozbudowane gnioty, quasi ambitne arcydzieła. Ale przede wszystkim hity, ultra przebojowe i mega chwytliwe. Taki jest Madness. Szalony, wtórny, ale boski. I tak świetnie się kończy. Cały Muse. Nie przepadam za tą kapelą. O nich można wiele powiedzieć i pastwić się bez umiaru, ale tego im nikt nie odmówi.
--------------------------------------------- 18. Bloc Party - V.A.L.I.S.
To, jak ważną formacją w naszych czasach jest Bloc party, każdy z nas doskonale wie. Każdy też widział, że coś złego się zaczęło dziać w ich szeregów, Intimacy okazało się strzałem w stopy. Ale rozwiązanie było proste i z tego rozwiązanie Formacja skorzystała. Kele swoje szalone popowe pasje zaczął realizować solowo, mógł grać tam nawet najbardziej bezczelnie naiwne pomysły artystyczne. Wyszumiał się i znów zapragnął poryczeć i poskakać. Świeżości na nowej płycie nie sposób nie zauważyć. Wróciła radość grania i świeżość. Four to niezwykle eklektyczna i z pozoru nieco chaotyczna pozycja. Ale właśnie to mi się w niej podoba, jak w kalejdoskopie można przeglądać różne światy, balladowy Day 4 obok mocnego rockowego Ketting, nakręcone jak BRMC - Coliseum sąsiaduje z klasycznym Bloc w Octopus. Jest oczywiście mój ulubiony V.A.L.I.S. – moja ulubiona I chyba najlepsza rzecz na płycie.
--------------------------------------------- 17. Lemonade - Neptune
Sporo głosów rozczarowania po rozbudzonych nadziejach nie dziwi mnie, skoro nie dało się wylansować czegoś równie pięknego jak Neptune albo przynajmniej Lifted. Czekałem i się nie doczekałem. Lemonade nadają na tych falach, które u np. Kordiana są silnie wyostrzone. Czyli muzyczny romantyzm. Neptune ma w sobie jakąś soulową moc, głębię, coś co powoduje, że chce się ich wrzucić do worka neosoulu. Ale wiemy doskonale, że Callan Clendenin czuje się lepiej w elektropopie. Czego dowodem był drugi singiel. Będzie jeszcze jakiś wielki utwór ze stajni Kalifornijczyków? Informujcie mnie na bieżąco.
--------------------------------------------- 17. Django Django - Default
Default to najbardziej popularny kawałek 2012 roku. Nie dlatego, że grant przez media i popularny na forum. Ale nagrałem go jako dzwonek na telefon. Nie ma się w sumie czemu dziwić, bo Django Django to arcyciekawe zjawisko na scenie muzycznej. Silnie osadzeni w muzycznej przeszłości, w psychodelicznych zabawach spod znaku klasycznego surf popu, z Beachboysowymi wokalizami i wybornie skrojonymi aranżacyjnie piosenkami. Sporo skojarzeń z Beckiem i niektórymi pozycjami Butthole Surfers, gdzie psychodelia i przebojowość zawsze idą w parze. Już w ubiegłym roku WOR stawiał ich w roli czarnego konia sceny Indie. Pokładane nadzieje okazały się właściwie spełnione.
--------------------------------------------- 16. Computers Want Me Dead - Little Steps
Już rozpisywałem się, że to będą następcy Junior boys, bo po rok 2011 zdomimowany przez genialne piosenki Circles i In my Blood – mówiły – przyjdzie płyta i będzie miazga. A płyty nie ma, dostaliśmy tylko na otarcie łez singiel Little Steps z kilkoma remiksami. O co chodzi? Nie stać ich na nagranie płyty, czy wydanie epki? Nie wierzę, że zespół o tak wyrazistym stylu, takim talencie i takim potencjale nie był w stanie czegoś wyczarować. Antycypowaniu 2013? Nie wiem. Może. Ważne, że jednak nie zginęli na amen. Że nagrali tę świetną piosenkę, dorzucili kapitalny teledysk i każą wierzyć, że kiedyś będzie coś więcej.
--------------------------------------------- 15. Casablanca - Yes
Antycypowaniu 2013? Z całą pewnością. Po skromnych ruchach wydawniczych nie mam wątpliwości, że nadzieja jest. Już I Needed To Know mówił, że mamy do czynienia z wyjątkową formacją, bardzo ładnie bawiącą się emocjami i zaskakująco dojrzale brzmiącą. Jest to boska piosenka, ale jakby preludium. Bo moje serducho podbiło wspaniale przebojowe i na wskroś udane Yes. Piosenka oczywiście przepadła z kretesem nie tylko na my_charts. Świetne gitowe granie, pięknie zagrane, świetnie zaśpiewane. Yes to genialna piosenka.
--------------------------------------------- 14. The Maccabees – Child (serce)
Podpatrzyłem tą piosenkę, bo była na szczycie nieobecnego już na forum adra. Choć doskonale znam Maccabees I wiem na co ich stać. Ale mają takie momenty, że po prostu mnie zatyka. Ich siłą nie są single, te z reguły są narzucone przez wytwórnie, które zaczynają mieć coraz mniej cierpliwości, bo na płytach coraz częściej zdarzają się takie perły, takie arcydzieła. Tak głębokie, tak niezwykle urocze kompozycje, ak ta czy np. Go. A wytwórnia potrzebuje sprzedaży. Wydmuszek. Kolejna piosenka, która zasługuje na więcej niż otrzymała Słucham i tonę w łzach wzruszenia.
--------------------------------------------- 13. Grimes - Skin
Grimes - Gdyby ktoś kiedyś 10 lat temu powiedział, że taka piosenka będzie moją obsesją, to bym puknął się w czoło. Dziś dla mnie to poezja muzyki pop - to kwintesencja piękna i delikatności w muzyce. W dodatku buszująca w wielu rejonach muzycznych, godzi fana wykręconej alternatywy i fanów grania spod znaku Birdy czy innych delrejów. Zrobiłem test - spacer wieczorem z tą piosenką na uszach. Zabójcza. Podobnie miałem słuchając Keep Shelly In Athens. Magia, uroda i odwaga. Dziobas się starzeje.
--------------------------------------------- 12. Atlas Genius - Symptoms
Kolejna Antycypowana formacja wg dziobasa, już zresztą mająca spory sukces z piosenką Trojans, która bardzo dobrze radziła sobie na listach przebojów. Od razu słychać Australijską szkołę. Taki np. Back Seat z debiutanckiej EPki to perła, rozdygotane brzmienie, jakby jakiś autystyk to produkował, tu popikuje girtarka, tu świetne wokalizy, bombastyczne rozwiązania rytmiczne. Symptoms to kwit esencja ich stylu. Tu wszystko aż tętni pomysłem I ma ogromny potencjał komercyjny. Niemniejszy niż pokrewni stylistycznie Foster the poeople. Nie ma tu ducha uroczej nieznościości jak u Klaxonsów, energetycznej siły jak u Bloc Party, ale jest pierwiastek, który zawsze jest mile widziany – nieprawdopodobny talent towrzenia zmyślnych efektów dźwiękowych i melodii.
--------------------------------------------- 11. Between Borders – Misunderstanding
Ostatni przegrany, bo niewiele brakowało do top 10. Kolejny wynalazek bardzo inspirującej mnie play listy SAG Indie elektro rock. Ta hymn, który może spodobać się tylko dziobasowi. Co też się stało, bo piosenka przepadła zupełnie. Czy ASYMMETRICAL EP pozwala wierzyć, że Between Borders są W gronie wielkich nadziei? Nie wiem. Misunderstanding jest fantastyczny, przebojowy, skoczny i przesympatyczny. Hit pełną gębą. Ale Niemcy czasam wpadają w różne mielizny, które z kolei mogą siępodobać innym. Hit tylko dla dziobasa. Stanowczo odradzam
RE: Dziobasowa Lista Antyprzebojów - Podsumowanie roku 2012
dziobaseczek napisał(a):19. Muse - Madness
nie ma co hejtować tak świetnego zespołu, tym bardziej, że jako jedyni z drugiej dziesiątki gościli na moim podium.
Ważne, że nie stoją w miejscu i próbują grać trochę inaczej i nie jest to totalna rewolucja.
RE: Dziobasowa Lista Antyprzebojów - Podsumowanie roku 2012
Grimes to taka Lady Gaga dla hipsterów, ale tak samo jak pierwowzór mnie nie przekonuje.
O Madness się przed chwilą wypowiadałem.
Reszta do przypomnienia/przesłuchania.
RE: Dziobasowa Lista Antyprzebojów - Podsumowanie roku 2012
Top Dziobasowski jest po prostu boski!
Tym razem o rzeczach których wcale nie miałem na liście.
dziobaseczek napisał(a):18. Bloc Party - V.A.L.I.S.
Muszę oczywiście słowo o moich ulubieńcach. Myślę że Marcin dobrze o tym wie że mam ich głęboko w sercu, że zawdzięczam im tak wiele że faktycznie może wiele im wybaczam.
dziobaseczek napisał(a):Four to niezwykle eklektyczna i z pozoru nieco chaotyczna pozycja.
Prawda, prawda. Jeszcze bardziej niż Silent Alarm bo obciążeni doświadczeniem Intimacy nie kryją się ze swoją prawdziwą twarzą, i dobrze, w komputerowym, sztucznym świecie są naturalni a wiemy dobrze że tego nie można kupić, wygrać, to się po prostu ma i za to Cię szanują.
dziobaseczek napisał(a):Jest oczywiście mój ulubiony V.A.L.I.S. – moja ulubiona I chyba najlepsza rzecz na płycie.
Dobrze że dodałeś "chyba" przymierzam się do ocenienia własnej propozycji W Topłycie tyle że nie wiem jakie kryterium zastosować. Miałem takie rozterki przy chociażby "English Riviera" i wtedy pomyślałem jakby każdy numer grał na wielkim koncercie, w gorący letni wieczór, najlepiej blisko mojego ukochanego Witomina (ludzie z Trójmiasta będą wiedzieli o co cho). A że "Four" genialnie brzmi w trakcie jazdy samochodem to chyba odpowiednie numerki zapiszę na kierownicy, mknąc w wieczność mrocznymi łódzkimi ulicami w takt "V.A. L. I. S." czy "Truth" i obserwując niezrozumiały ludzki pęd w rytmie "The Healing" czy "Real Talk"...
Jeszcze raz dzięki za docenienie Four.
dziobaseczek napisał(a):13. Grimes - Skin
Pamiętasz jak czekałem na ten odpowiedni moment by "Skin" zabrzmiała najpełniej jak się da?
dziobaseczek napisał(a):Zrobiłem test - spacer wieczorem z tą piosenką na uszach. Zabójcza.
Tylko to musi być samotny spacer. Jeszcze większe wrażenie robi gdy ten delikatny głos, to niedopowiedzenie, ten żal i naiwną nadzieję ma się w głowie. Wtedy można tak wciąż i wciąż... Tylko to może być niebezpieczne. Muzyka na śmierć i życie zostaje zdefiniowana na nowo. Doczekaliśmy się wreszcie takich czasów. Dzięki uroczej osóbce jaką jest Claire.
RE: Dziobasowa Lista Antyprzebojów - Podsumowanie roku 2012
Gdyby Muse byli tacy jak piszesz, to by się właśnie nad nimi nikt nie pastwił. Zaplątałeś się w zeznaniach, ale to akurat był znośny kawałek jak na ich obecną formę Bloc Party to na pewno kandydat na mojego nowego singla, bo już czas coś wybrać i myślę, że ma szansę się pojawić na DLP. Podobnie powinno być z Casablancą, której w przeciwieństwie do Ciebie nie wpuściłem wtedy na listę, a sam zespół pojawił się w poczekalni do "Antycypowanych". The Maccabees również się u mnie pojawią, ale z innym nagraniem. Olałem ich album, bo pierwsza ich płyta to była jakieś indie-rockowa sieczka, ale grupa wyraźnie się rozwinęła i miałem okazję doświadczyć tego w ostatnich tygodniach na swoich uszach Grimes to oczywiście ekstraklasa niezależnie od nagrania, kolejna do kolejki oczekującej na nowe nagrania na DLP (tylko, ze miała już 3 i musi odstać swoje). Tak więc masa wspólnych rzeczy, wspólnych faworytów - prawidłowo jak na ten moment topu Oczywiście nie mogę nie wspomnieć o Django Django, jednej z najlepszych rzeczy, jakie w tym roku odkryłem i mogłem się podzielić z innymi na forum. To już jest kapela startująca z wysokiego C.
Call it performance, call it art/I call it disaster if the tapes don't start.
RE: Dziobasowa Lista Antyprzebojów - Podsumowanie roku 2012
adik 303 napisał(a):Remigu, czyli rozumiem, że Ariel Pink's Haunted Grafitti to Katy Perry dla hipsterów? Wystarczy popatrzeć na różowe włosy w teledyskach
RE: Dziobasowa Lista Antyprzebojów - Podsumowanie roku 2012
(30.12.2012 09:21 PM)adik 303 napisał(a): Remigu, czyli rozumiem, że Ariel Pink's Haunted Grafitti to Katy Perry dla hipsterów? Wystarczy popatrzeć na różowe włosy w teledyskach
Ale Ariel to facet, a Perry to kobieta. ;P Ale mocne i tak.
Prace nad nową Muzyczną Galaktyką trwają. Żegnaj phorum.pl, witaj niezależności!
RE: Dziobasowa Lista Antyprzebojów - Podsumowanie roku 2012
------------------------------------------------------------------ 10. Beach House - Wild Przynudzająca muzyka dla Indie psycholi, taką oto laurkę wystawił twórczości Beach house jeden z moich znajomych. Nie ukrywam, że nawiązała się bezsensowna polemika, ale cóż … przekonywanie melomana, którego fascynacje muzyczne skończyły się na piątej płycie Kreatora mijało się z celem. Przynudzanie może i faktycznie tu jest, a ja jestem Indie psycholem, ale czy to było prawidłowe podejście do sprawy? Beach House przenoszą słuchacza w otchłań muzycznych wzruszeń i uniesień niespotykanym w dzisiejszym nerwowym świecie, oni nie tylko koją swoją muzyką, ale i zmuszają do refleksji i zastanowienia się nad wieloma aspektami życia. Beach House odpłacają się pięknym za nadobne otwierając pozamykane przez nas furtki siłą codziennych trudów i znojów. Wild to bardziej błogosławienie, niż dodanie otuchy, to podana chusteczka, a nie poprawa humoru. Wystarczy tylko otworzyć się i posłuchać, tylko tyle i aż tyle..
------------------------------------------------------------------ 9. Fiction - Careful Fiction brzmią zupełnie niedzisiejszo, choć wykorzystują podobne patenty, co innie Indie wariaci. Siłą tej piosenki jest przekonanie, że gdzieś już to słyszałem kilkadziesiąt lat temu, trochę pobrzmiewają echa Gene Loves Jesebel, czy The Danse Society. Kto to jeszcze dziś pamięta? Świetna nośna piosenka, której nie sposób nie ulec, która ma w sobie bardzo dużo uroku i bezpretensjonalności jangle popu lat 80tych. Ciekawe na co ich będzie stać w 2013 roku?
------------------------------------------------------------------ 8. Swiss Lips – In The Water Swiss lips, przedtem Ten bears złamali moje serducho dopiero tym kawałkiem. Po prostu padem na kolana i tańczyłem we własnej krwi. I nie było w tym ni krztyny przesady, bo widziałem jak ta przesympatyczny wirus spacerował dalej po innych duszyczkach, ewidentnie spragnionych takich brzmień i takiego fajnego, melodyjnego popu. Ta piosenka jest doskonale wykonana, wyśmienicie zaaranżowana. A do tego ultraprzebojowa i ultrachwytliwa. Nie bez znaczenia miał fakt, że ta melodia cały czas siedzi głowie i nie czuję przesytu. Dalej tak samo mi się podoba, jak na początku. Brawo dla tych młodych ludzi, że grają muzykę dla każdego, ale nie dla każdego. Dla popowców zbyt idie, dla Indie zbyt popowe, dla metalizbyt gówniane, dla dyskotekowców zbyt ciężkie, dla kierowców tirów zbyt skoczne, dla matek ciężarnych zbyt komercyjne. Można w nieskończoność.
------------------------------------------------------------------ 8. Northeast Party House - Pascal Cavalier Pascal Cavalier zrobił na mnie spore wrażenie i po pierwszym odsłuchu nawet nie myślałem, o ewidentnych zapożyczeniach od Bloc Party. Daj boże Kele i spółce taką piosenkę. Dla mnie zdecydowanie genialna piosenka, z bardzo chwytliwą melodią i udaną konstrukcją. Kawałek po prostu wymiata, nie oszukujmy się, nieważne kto pożyczył od kogo, Ale co z tym zrobił. Nie mam wątpliwości, że to jedno z lepszych nagrań, jakie w tym roku miałem okazję usłyszeć i żywię nadzieję, że usłyszę jeszcze sporo tak udanych, żywiołowych, przebojowych i szalonych kompozycji.
------------------------------------------------------------------ 7. Customs - Toupee Customsi kolejną swoją płytą udowodnili, że są w grze, ba! Oni po prostu krzepną i bardzo ładnie się rozwijają. I o ile niektóre pokrewne stylistycznie formacje popadają w mielizny, to oni trzymają lekki dystans od tego całego szumu. I nieźle im to wychodzi. Oczywiście chciałbym, by Toupee było na ustach całego świata, ale tak nie jest i tak nie będzie. Belgowie w tej piosence przechodzą samych siebie. Kompozycja jest po prostu fantastyczna, kręci i nęci wyborną melodią, wyśmienitym brzmieniem gitarowych pejzaży i świetnym post Interpolowym klimatem. Absolutna czołówka piosenek dziobasowych.
------------------------------------------------------------------ 6. Bear In Heaven - The Reflection Of You Najgorszy teledysk roku, po prostu nie potrafię go oglądać. Głowa boli już po kilku sekundach przyzwyczajania się błędnika i oczu do wyjątkowo upierdliwej koncepcji tego obrazu. Nie pierwszy to raz, gdy teledysk nie idzie w parze z piosenką. Reflektions of you jest znów kolejnym magicznym kawałkiem tej formacji. Tak jak mnie oczarowali na poprzedniej płycie, tak teraz czarują dalej. Oczywiście nie wnikam w to, jaka jest ta płyta, bo jej nie słyszałem, ale jeśli jest cała taka, jak ta piosenka, to klękajcie narody. Siłą tej piosenki jest znów wspaniały liryzm i bardzo charakterystyczny luz wykonawczy, jakaś niecodzienna przestrzeń. Pamiętam, gdy strasznie szybko biegłem n ich koncert, by tylko nie uronić ani kropelki tego sugestywnego klimatu. Wprawdzie nie do końca się udało go wygenerować, z powodu ogromnego upału, parnoty i nędznego nagłośnienia, ale i tak ich kupiłem.
RE: Dziobasowa Lista Antyprzebojów - Podsumowanie roku 2012
Pierwsze trzy pozycje z tej części to nasza wspólna wybitność, która na wielu innych listach odwaliła solidną robotę i zapisała się w świadomości na - mam nadzieję - wiele lat Niedługo pora na kolejny singiel od Beach House i Swiss Lips. Fiction trochę zawodzi nowym nagraniem, ale to nie jest ich ostatnio słowo coś czuję. Kolejna trójka nieco słabsza, ale Customs są highlitsem. Nie podzielam natomiast aż takiego zachwytu NPP, których Ty będziesz jak mniemam promował bardzo w 2013 roku. Ale może mnie też chwycą, też śledzę ich od początku i niewiele im w sumie brakowało by zaakcentować swoją obecność na DLP.
PS - wydaje mi się, że Art Brut wygrał Twój konkurs
Call it performance, call it art/I call it disaster if the tapes don't start.
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 31.12.2012 01:06 PM przez saferłel.)