Szymek79
Moderator
Liczba postów: 40 430
Dołączył: Sep 2010
|
Linkin Park - Hybrid Theory
Debiutancki album Linkin Park "Hybrid Theory" miał swoją premierę 24 października 2000 roku i stał się początkiem kariery tego amerykańskiego zespołu. W samych Stanch sprzedał się w ponad 10 milionowym nakładzie a ogólnie na świecie w 24 milionach kopii czyniąc ten album najlepiej sprzedającą się płytą debiutanta w XXI wieku. Z albumu zostały wydane 4 single "One Step Closer", "Crawling", "Papercut" i "In the End", które dotarło do drugiego miejsca w Billboardzie.
Tracklista:
1. "Papercut"
2. "One Step Closer"
3. "With You"
4. "Points of Authority"
5. "Crawling"
6. "Runaway"
7. "By Myself"
8. "In the End"
9. "A Place for My Head"
10. "Forgotten"
11. "Cure for the Itch"
12. "Pushing Me Away"
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 21.09.2012 11:58 AM przez AKT!.)
|
|
12.09.2012 06:15 PM |
|
AKT!
jegomość
Liczba postów: 24 587
Dołączył: May 2008
|
RE: Linkin Park - Hybird Theory
Mając 12 lat byłem zachwycony. "In the End" było jednym z pierwszych dużych rockowych przebojów na mojej liście, a "Crawling" czy "One Step Closer" zdumiewały mocno gitarową ekspresją. Dziś - zaciskam wargi w półuśmiechu i mrużę oczy. Trzeba było dobrych kilku lat, żebym zrozumiał, że to jednak nie tylko nie muzyka dla mnie, ale też nie jest tym za co ją wcześniej brałem. To jednak mimo wszystko całkiem udana płyta, nawet jeśli powodują mną resztki dawnych sentymentów.
1. "Points of Authority"
2. "One Step Closer"
3. "Crawling"
4. "Cure for the Itch"
5. "With You"
6. "Pushing Me Away"
7. "Papercut"
8. "Forgotten"
9. "By Myself"
10. "In the End"
11. "A Place for My Head"
12. "Runaway"
P.S.1. Wieki tego nie słuchałem tak w ogóle! Co najmniej od wczesnego gimnazjum
P.S.2. Do "Points of Authority" nadal często wracam, bo lubię ten numer, choć raczej w wersji z "Re:Animation"
— ——————
—— ——— ——————
————— ———————
————
— ————— — ——
———
|
|
12.09.2012 07:02 PM |
|
adik 303
Unregistered
|
RE: Linkin Park - Hybird Theory
Również miałem wcześniej ułożoną kolejność
Przez pierwszą połowę przyjemnie mi się słuchało (!), ale z czasem mnie zaczął męczyć ten album. Przynajmniej nie przedłużają piosenek w nieszkończoność i chwała im za to, bo gdyby ten album był chociażby 15 minut dłuższy to bym z trudem wytrzymał. 5/10
1. In The End
2. Pushing Me Away
3. Runaway
4. With You
----
5. One Step Closer
6. Forgotten
7. Papercut
8. A Place
----
9. Crawling
10. Cure For The Itch
11. Points of Authority
12. By Myself
|
|
12.09.2012 09:08 PM |
|
saferłel
Paweł
Liczba postów: 21 777
Dołączył: Jun 2007
|
RE: Linkin Park - Hybird Theory
prz_rulez napisał(a):Jak to się dzieje, że ludzie tak silnie odwracają się od swych kiedyś ulubionych utworów...
Nie jestem pewien czy mając lat 20, 30, 40 i więcej takie ''silne odwracanie się'' ma miejsce. Pewne zmiany zachodzą, ale chyba nie na tak dużą skalę. Tym charakteryzuje się raczej jedynie okres dzieciństwa i wczesnej młodości. Łapiesz się ''jakiejś'' muzyki, aby potem dojść do ''MUZYKI''. I te pierwsze miłości po czasie często bywają jedynie przypadkową furtką, która prowadzi do czegoś większego. Ja miałem przyjemność zaczynać niemal od początku z wykonawcami, których do dzisiaj cenię i uważam za bezwzględnie świetne ekipy, ale były też grupy pokroju Ich Troje czy masa pojedynczych piosenek niemal nic nieznaczących z dzisiejszej perspektywy. Jeden traktuje się z sentymentem, drugie nie są wystarczająco dobre by nawet w takim stopniu oddziaływać na dwudziestoletniego mnie.
Co do LP. Ja też uważam, ze rap-rock to dosyć makabryczna kombinacja, która wyewoluowała w niewłaściwy sposób z pierwszych płyt RATM czy nawet Korna. Pamiętam, że strasznie szałowe były podobne hybrydy na przełomie wieków i w pierwszych latach nowego tysiąclecia. Na szczęście gdzieś to już wyparowało. Nawet bohaterowie tego wątku zmienili orientację. ''Hybrid'' to wszak ich kamień milowy w gatunku, chociaż ja podczas odsłuchu czuję się raczej jakbym miał kamienie nerkowe. Co mnie zawsze bolało? Pretensjonalność tekstów, ich buntowniczy, anarchiczny charakter. Wszystko podane w konwencji wylewania szamba na świat, co mnie w muzyce niekoniecznie przekonuje. Do tego mało zapamiętywalna z mojego punktu słyszenia muzyka, głośna, niby true-rockowa (bo do true-tekstów), ale wyraźnie szlifowana przez elektroniczne zabawki. Pomijając zawsze złe rozwiązania z rapem, nigdy nie lubiłem też wokalisty, który w swoim repertuarze bazował albo na maksymalnym wrzeszczeniu, albo na chłopięcym pochlipywaniu. Wszystko to + fakt, że LP byli w pewnym okresie mojego życia ''wszędzie dookoła'' sprawiło, że z każdym kolejnym albumem stawali się potencjalnym kandydatem do tytułu ''nieoficjalnego najgorszego zespołu świata'' ostatnich lat.
01. In The End
02. By Myself
03. One Step Closer
04. Papercut
05. Points of Authority
06. Cure For The Itch
07. Forgotten
08. With You
09. Runaway
10. Crawling
11. A Place For My Head
12. Pushing Me Away
Call it performance, call it art/I call it disaster if the tapes don't start.
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 13.09.2012 01:25 AM przez saferłel.)
|
|
13.09.2012 01:24 AM |
|