Post: #41

saferłel napisał(a):no ale biorąc pod uwagę Twoją ''dostawkę'' pozycji ;P Nie wiem już jak to traktować

nie traktuj tego jakoś zobowiązująco, samo pojawienie się w tym zestawieniu świadczy o tym, że kocham tę płytę!!! Bezwarunkowo.

saferłel napisał(a):Niby hard-rock, ale skoro mówisz, że jest sporo southern rocka i tak wychwalasz...i jeszcze ta zachęcająca okładka.

pamiętaj o aspekcie subiektywnym i "kontekście", ale myślę, że na pewno warto!

Post: #42

Different Class - fajnie mam nadzieję, że i Blur się znajdzie
La Folie... Może powinienem jeszcze do niej wrócić i zweryfikować opinię, ale za pierwszym razem to było megarozczarowanie. Dużo sobie po niej obiecywałem, bo tam znajduje się bezwzględnie mój ukochany utwór Stranglersów - wiadomo jaki

Post: #43

albarn92 napisał(a):że i Blur się znajdzie

prędzej słoń przejdzie przez ucho igielne, niż miała by się tam nie znaleźć płyta jednego z moich ulubionych kapel!

albarn92 napisał(a):Może powinienem jeszcze do niej wrócić i zweryfikować opinię, ale za pierwszym razem to było megarozczarowanie.

Co człowiek, to inna opinia i inna płyta jest tą ulubioną. Na tym polega fenomen stranglersów!

Post: #44

dziobaseczek napisał(a):125. Pulp - Different Class (1995)

No jeśli rzeczywiście klasyka britpopu to warto poznać w całości

dziobaseczek napisał(a):121. King Crimson - In the Court of the Crimson King (1969)

"Stara płyta" jak piszesz ale jara. Ciekaw jestem czy rzucisz coś więcej z następującej po niej dekadzie lat 70. bo aż się prosi by mieli towarzystwo w swoim wieku.

dziobaseczek napisał(a):122. The Stranglers - La Folie (1981)

Po pierwsze miłe zaskoczenie obecność tej płyty tutaj. Po drugie miłe co piszesz o nich. Z tego co kiedyś mówiła Anja Orthodox to jej ulubiona formacja. Nie zapomnę jak kiedyś ich określiła: "nigdy nie zniewieścieli", zaznaczyła oczywiście że do "Aural Sculpture" (powiedzmy włącznie).
A "La Folie" to już o tyle nietypowa płyta że ostatnia nagrana dla EMI. Grupa miała już serdecznie dość niekompetentnego traktowania przez ówczesnych bonzów wytwórni. To że kantowali ich na kasie, to że pozwalali by gryzipiórki mściły się za gwałtowną przeszłość dusicieli...
Warto pamiętać że sukces "Golden Brown" był zaskoczeniem dla samej grupy. Brak promocji wytwórni w tym nie przeszkodził Singiel podciągnął longplay na 11. miejsce w UK (w sumie tylko bo i tak to był pierwszy przypadek że płyta nie doszła do Top10).
Słuchając "La Folie" czuć brak kunktatorstwa, tym razem utwory nie scala wiodąca myśl, dzięki czemu płyta jest bardziej eklektyczna chociażby od poprzedniczki "The Gospel..." Sama muzyka odcina się od panujących wtedy elektronicznych nurtów, co było też kolejną znaczącą zmianą w stylistyce zespołu. Później już na długi czas stępili pazur, który tak dobrze, zupełnie jak za "No More Heroesowych" czasów słychać na "La Folie". Co by nie mówić, wciąż czuć tu powiew historii, który mimo upływu przeszło trzydziestu lat powinien wciąż porywać.

Post: #45

thestranglers napisał(a):Grupa miała już serdecznie dość niekompetentnego traktowania przez ówczesnych bonzów wytwórni.

pewne rzeczy w ogóle się nie zmieniają

120. Slowdive - Souvlaki (1993)



Arcydzieło dream popu, pamiętam po dziś dzień wieczory spędzone przy tej muzyce. Moi rodzice przechodzili koło mojego pokoju, pukali się w czoło i pytali jak można słuchać takiej upierdliwej kakofonii? Odpowiadałem, że można nie tylko słuchać, ale i kochać.

- Machine Gun
- Alison
- Dagger

119. Failure - Fantastic Planet (1996)



I tak oto narodziła się nowa fala space rocka, który w naturalny sposób nawiązywał do jego psychodelicznych odmian (Spacemen 3) jak i grunge'owych (Hum). Nie dość, że kąsało, to intrygowało. Nie dość, że przebojowe, to fascynujące. Jak każdy projekt Kena Andrewsa.

- Smoking Umbrellas
- Another Space Song
- Stuck on You

118. The Stone Roses - The Stone Roses (1989)



Jedna z najważniejszych płyt wszech czasów. Z mrocznej otchłani bylejakości i przeciętności końcówki lat 80 tych narodził się dziki i nieokiełznany Madchester. To był szał i cieszę się, że byłem jego świadkiem.

- I Wanna Be Adored
- Made of Stone
- Waterfall

117. Levellers - Levelling the Land (1991)



Najlepsza folk-rockowa płyta, jaką słyszałem. Choć najchętniej to bym wyściubił coś jeszcze z innych płyt. Świetnie przeplatające się partie skrzypiec to w klimacie celtyckim, to klasycznym, z mocnymi partiami gitary tworzą świetny klimat. Działa lepiej niż kawa, a nie ma w niej pretensjonalnej folkowej maniery.

- One Way
- Liberty Song
- The Boatman

116. Enon - Believo! (2000)



Kompletne wariactwo, które mimo komercyjnego potencjału przepadło. Muzyczne połączenie musztardy z dżemem. Chore, ale pełne pozytywnej energii. Dla fanów dobrego eksperymentu - rzecz obowiązkowa (miałem dylemat, czy przypadkiem High Society tu nie wstawić).

- Rubber Car
- Believo!
- Biofeedback

Post: #46

dziobaseczek napisał(a):Arcydzieło dream popu, pamiętam po dziś dzień wieczory spędzone przy tej muzyce. Moi rodzice przechodzili koło mojego pokoju, pukali się w czoło i pytali jak można słuchać takiej upierdliwej kakofonii?

Nic tylko zazdrościć, że już od najmłodszych lat miałeś okazję obcować z tym graniem. Do wielu z nas ta płyta dotarła dopiero w epoce internetu. To obecnie bardzo ważny, bardzo, longplay w moim życiu. Kocham go.

To pierwsza z płyt, które NAPRAWDĘ bardzo chciałbym tu zobaczyć. Czekam na kolejne

dziobaseczek napisał(a):I tak oto narodziła się nowa fala space rocka

O, a tego nie znam. Opis wielce intrygujący. To może być coś wyjątkowego.

dziobaseczek napisał(a):Levellers - Levelling the Land (1981)

Tu masz chyba błąd w opisie. Szkoda, że to najlepsza płyta tego rodzaju, której zaznałeś. Ja bym znalazł dziesiątki lepszych, ale wniosek z tego taki, że mamy się czym powymieniać jeśli chodzi o doświadczenia i rekomendacje

Post: #47

Souvlaki, Different Class fantastyczne. U mnie w podobnym zestawieniu też znalazłoby się dla nich miejsce.

Post: #48

saferłel napisał(a):Ja bym znalazł dziesiątki lepszych, ale wniosek z tego taki, że mamy się czym powymieniać jeśli chodzi o doświadczenia i rekomendacje

no ja myslę! A chetnie wrzuciłbym wiele pokrewnych płyt (chapterhose, moose, ride, MBV) ale lista nie z gumy

115. The KLF - The White Room (1991)



Przedziwna to płyta, miałem niezłe huśtawki nastrojów, słuchając tego krążka. Z biegiem czasu okazało się niepostrzeżenie, że otworzyli mi zupełnie nieotwarte dotąd muzyczne wrota. Dziś nie mam wątpliwości, że wydanie tej płyty był przełomowym momentem w muzyce, bo w sposób niezwykły połączyło dwa, niepołączalne dotychczas światy.

- Last Train to Trancentral
- 3 A.M. Eternal
- Justified and Ancient

114. Nada Surf - High/Low (1996)



Inkarnacja Pixies w pewnym okresie mojego życia, dodała mi sporo ochoty do życia. Nie jest to wybitna płyta, ale bardzo przebojowa i bardzo lubię do niej wracać.

- Icebox
- Stalemate
- Treehouse

113. Stone Temple Pilots - Tiny Music... Songs From the Vatican Gift Shop (1996)



Dlaczego nie najlepszą teoretycznie Core, albo najbardziej przebojową Purple? Proste. To najbardziej nieoczywista, najbardziej narkotyczna, najdziwniejsza płyta, jaka wyszła ze stajni STP. Jak się potem okazało, Weiland musiał skorzystać z usług terapii dla narkomanów. Na tej płycie było słychać, że coś dziwnego wisi w powietrzu. Genialne ubranie grunge'u w stylistykę dzieci-kwiatów.

- Tumble in the Rough
- Big Bang Baby
- Trippin' on a Hole in a Paper Heart

112. Jane's Addiction - Nothing's Shocking (1988)



Znów narkotyki. Tego się nie trzeźwo nie dało stworzyć. To płyta, która rzuciła zupełnie nowe światło na muzykę w tym okresie. Odjechane dźwięki, pełne jakiegoś irracjonalnego lęku i frustracji, pełne erotyzmu i psychodelii. Wszystko podane w sposób wyśmienity i zaskakująco oryginalny i przystępny. Kamień milowy w muzyce rockowej.

- Up the Beach
- Summertime Rolls
- Ocean Size

111. Dead Can Dance - Within the Realm of a Dying Sun (1987)



Zastanawiałem się nad The Serpent's Egg, bo jakoś bardziej zawsze lubiłem wracać do tej płyty. Wybrałem Realm z kilku powodów. Po pierwsze - wow, po drugie wow, po trzecie wow. Piękno skondensowane do postaci kropli wody i zebrane do jednego pojemniczka, po otwarciu którego świat nigdy już nie będzie taki sam.

- Anywhere Out of the World
- Xavier
- Cantara

Post: #49

dziobaseczek napisał(a):Co człowiek, to inna opinia i inna płyta jest tą ulubioną. Na tym polega fenomen stranglersów! Icon_smile

To żeby się thestranglers na mnie czasem nie obraził, to dodam, że za najlepszą uważam Rattus Norvegicus i tam już żadnych niedociągnięć nie ma świetne są też No More Heroes, Black and White i ta z kotkiem

dziobaseczek napisał(a):117. Levellers - Levelling the Land (1991)

O, Levellers. Znam ten zespół i to co znam mi się bardzo podoba, ale jakoś nie sięgnąłem jeszcze po żadną płytę. Czyli czas na poznanie Levelling, jeśli dziobaseczek poleca

dziobaseczek napisał(a):118. The Stone Roses - The Stone Roses (1989)

w końcu ktoś docenił ten album!! Bez dwóch zdań jedna z najlepszych płyt lat 80... Chociaż mentalnie przynależy raczej do 90., bo tak naprawdę to album britpopowy

dziobaseczek napisał(a):112. Jane's Addiction - Nothing's Shocking (1988)

o! Też zacna płyta. Podobnie jak Souvlaki, cieszę się

dziobaseczek napisał(a):111. Dead Can Dance - Within the Realm of a Dying Sun (1987)

"Lektura" Anastasiego sprawiła, że koniecznie muszę wrócic do starych DCD. Wspomnienia mam jak najlepsze.

Post: #50

albarn92 napisał(a):To żeby się thestranglers na mnie czasem nie obraził

Hehe, staram się być obiektywny wobec mojego subiektywnego pojmowania tej grupy i się nie obrażam, Kajman może potwierdzić

albarn92 napisał(a):za najlepszą uważam Rattus Norvegicus i tam już żadnych niedociągnięć nie ma, świetne są też No More Heroes, Black and White i ta z kotkiem

Każda jest na swój sposób wyjątkowa. Cieszy różnorodność Twojego wyboru. Ta z kotkiem to "Feline" (patrz obok), a Marcin też kiedyś pomylił tytuły, znaczy że musi ona coś mieć w sobie, niczym bohater "Czarownic z Eastwick", którego nazwiska też nikt nie mógł sobie przypomnieć
A teraz ad Dziobasowego vocem:

dziobaseczek napisał(a):120. Slowdive - Souvlaki (1993)

Ale wstyd że nic od nich nie znam. A widzę że lektura obowiązkowa w pewnych bynajmniej nie kamiennych kręgach.

dziobaseczek napisał(a):118. The Stone Roses - The Stone Roses (1989)

Chyba każdy utwór znam, choć w całości nie słuchałem. I tak bywa.

dziobaseczek napisał(a):117. Levellers - Levelling the Land (1991)

Ale cudny wybór. Warto by mieć na półce.

dziobaseczek napisał(a):115. The KLF - The White Room (1991)

Hehe, pamiętam, "What Time Is Love" też tam jest.

dziobaseczek napisał(a):114. Nada Surf - High/Low (1996)

dziobaseczek napisał(a):111. Dead Can Dance - Within the Realm of a Dying Sun (1987)

Kolejne tytuły na nadrobienia.

Post: #51

O z tej piątki znam aż trzy - przy czym KLF jest nie do przejścia jak dla mnie; DCD w całości tworzy świetny klimat i generalnie, chociaż to nie moje brzmienia, to podoba mi się, a JA zabrzmiało mi bardzo dobrze jak na taką muzykę, ale raczej nie zamierzam do niej wracać. Dwie pozostałe są gdzieś na dalekich miejscach listy płyt do odsłuchu

Post: #52

dziobaseczek napisał(a):117. Levellers - Levelling the Land (1991)

Płyta przesłuchana, bardzo mi się podoba, super energia

Post: #53

Tak sobie myślę, że jak skończę ze wszystkimi topami i zestawieniami na lato (a to już niedługo) to postaram się dosłuchać te płyty z tego zestawienia, których nie znam, bo z tego okresu mam największe braki, a jak dotąd wydaje mi się bardziej kompetentne niż jakieś plastikowe rankingi z zachodniej prasy

Post: #54

Też myślę że Dziobas jest lepszy od plastiklist made in cośtam
Po prostu Dziobas w każdym polskim domostwie i tyle ;P

Post: #55

thestranglers napisał(a):Też myślę że Dziobas jest lepszy od plastiklist made in cośtam

jesteście jedwabiści! - jak mawiała Mandaryna (nawiasem mówiąc inspiracja dla poszukujących różnych fajnych powiedzonek )

aaktt napisał(a):a jak dotąd wydaje mi się bardziej kompetentne niż jakieś plastikowe rankingi z zachodniej prasy

a 100 pierwszych pozycji to już mega ekstraklasa i napięcie będzie rosło aż do wielkiego finału, obiecuje.

albarn92 napisał(a):Płyta przesłuchana, bardzo mi się podoba, super energia

cieszę się, że jesteś świadkiem tego pałera!

aaktt napisał(a):a JA zabrzmiało mi bardzo dobrze jak na taką muzykę

hehe

thestranglers napisał(a):Ale wstyd że nic od nich nie znam. A widzę że lektura obowiązkowa w pewnych bynajmniej nie kamiennych kręgach.

koniecznie!

albarn92 napisał(a):118. The Stone Roses - The Stone Roses (1989)
w końcu ktoś docenił ten album!! Bez dwóch zdań jedna z najlepszych płyt lat 80

zdecydowanie! Kolejna porcja jutro rano.

Post: #56

A może jednak dzisiaj wieczorem ?

Post: #57

Jak sobie życzycie!

110. 311 - 311 (1995)



Ileż radości dostarczyli mi Ci panowie, tego się nie da opisać. Mieszanka popu, rapu, rocka, ska i bóg raczy wiedzieć czego jeszcze. Oczywiście ci, którzy nie kumają takich klimatów - dalej ich kumać raczej nie będą. Kopalnia skocznych przebojów, raczej na imprezę niż do smakowania.

- All Mixed Up
- Random
- Loco

109. The Smashing Pumpkins - Siamese Dream (1993)



Płytę poznałem w dziwnych okolicznościach. W radio grali na okrągło Disarm i już mi bokiem wychodził ten utwór. Ale na którejś imprezie kumpel przyniósł kasetę i oczywiście odsłuchałem ją tylko raz, bo grundig wsysnął, jak to miewał w zwyczaju, kasetę. Ale już wtedy wiedziałem, że to będzie jedna z ważniejszych płyt w moim życiu. Grunge skrzyżowany z klasycznym gitarowym graniem z pełną gracją i szczerością.

- Disarm
- Mayonaise
- Today

108. The Dandy Warhols - …The Dandy Warhols Come Down (1997)



Przesympatyczna płyta, przesycona jakimś naiwnym, niesamowicie pozytywnym klimatem, pełnym odniesień do stylistyki Flower-Power. Nieprawdopodobnie jara mnie genialny i niepowtarzalny, niepodrabiany psychodeliczny nastrój. Mało nie zjadłem tej kasety.

- Not If You Were the Last Junkie on Earth
- Every Day Should Be a Holiday
- Cool as Kim Deal

107. The Killers - Hot Fuss (2004)



Podnieśli sobie poprzeczkę tak wysoko, że teraz nie są w stanie nawet jej strącić nie mówiąc o przeskoczeniu. Płyta, może nie doskonała, ale o doskonałość się ocierająca. Kopalnia niesamowitych przebojów, narobiłem sobie nadziei, że to będzie moja miłość. Pomimo kosza, jaki od nich dostałem, nadal kocham ten krążek.

- Jenny Was a Friend of Mine
- Andy, You're a Star
- Midnight Show

106. Spandau Ballet - Journeys to Glory (1981)



Najwybitniejsza ich płyta i jedna z lepszych noworomantycznych ever. Doskonałość pozbawiona późniejszej cukierkowatości, jest w tym energia i autentyczność, pomysł i inwencja. Wspaniałe melodie, nośne a nie lepią się do łapy. Genialna rzecz.

- The Freeze
- Muscle Bound
- To Cut a Long Story Short

Post: #58

Raany, jeśli takie kilery są na tak odległych pozycjach to ciekawe co będzie dalej Najbliższe mi pozycje to 149, 145, 140, 137, 135, 134, 127, 121, 113, 112 i 109 (wszystkie spokojnie weszłyby do mojego Top100), ale reszta niewiele im ustępuje. Przy okazji uświadomiłeś mi że nie znam w całości 119, a chyba by wypadało

Post: #59

W tej 10-stce sporo moich hitów - KLF, DCD, TSP, Warhols, Janes oraz Spandau (bez ''True'' ). 311 to nie moja liga, nie polubiłem. A Pilotsi jednak mieli lepsze krążki wcześniej

Post: #60

dziobaseczek napisał(a):109. The Smashing Pumpkins - Siamese Dream (1993)

świetna jako całośc. Podobnie zresztą jak Mellon Collie.