Odpowiedz 
 
Ocena wątku:
  • 1 Głosów - 5 Średnio
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
Bezustanny Top Wszechczasów - odsłona I.1.
dziobaseczek Offline
Stały bywalec
*****

Liczba postów: 8 095
Dołączył: Nov 2008
Facebook Last.fm
Post: #41
RE: Bezustanny Top Wszechczasów - odsłona I.1.
Świetnie zrobiony Top, przysłuchuję się, czytam, komentowanie przychodzi mi z trudem. Bo to muzyka z dawnych lat, gdy na świecie mnie nie było, niemniej kontynuuj, ja forwarduję moim kolegom, którzy siedzą w temacie Icon_smile Są zachwyceni!

http://www.mycharts.pl/forumdisplay.php?fid=111 Icon_wink
28.05.2012 06:30 PM
Odwiedź stronę użytkownika Znajdź wszystkie posty użytkownika Cytowanie selektywne Odpowiedz cytując ten post
Miszon Offline
Stały bywalec
*****

Liczba postów: 11 428
Dołączył: Aug 2008
Post: #42
RE: Bezustanny Top Wszechczasów - odsłona I.1.
dziobaseczek napisał(a):ja forwarduję moim kolegom, którzy siedzą w temacie Icon_smile2 Są zachwyceni!
Miło Icon_smile2 .

Gerry And The Pacemakers YOU'LL NEVER WALK ALONE 1963 How Do You Like It?
w BTW, a jakżeby inaczej od: 2005 (czyli finału Liv-Mil Icon_biggrin3 )

Rotfl

Ciekawostka: nie będzie ciekawostki, bo że tytuł wymyślił Ringo po ciężkiej sesji nagraniowej, to nie będę chyba pisał, bo każdy to wie

A z pierwszych trzech płyt (plus singli z tego okresu) blisko BTW mają jeszcze: And I Love Her (chociaż chyba się złamię i wrzucę kiedyś zamiast czegoś bardziej poważanego ogólnie, ale mniej przeze mnie), From Me To You (kiedyś moje Top 3 jeśli chodzi o nich!), Twist and Shout, Till There Was You i Long Tall Sally, które wolę w ich wersji, ale dałem oryginał do Topu.

[Obrazek: jswidget.php?username=Miszon&num...gewidget=1]
29.05.2012 11:42 PM
Znajdź wszystkie posty użytkownika Cytowanie selektywne Odpowiedz cytując ten post
Miszon Offline
Stały bywalec
*****

Liczba postów: 11 428
Dołączył: Aug 2008
Post: #43
RE: Bezustanny Top Wszechczasów - odsłona I.1.
Wykonawcy amerykańscy mieli naprawdę ciężko w tym okresie. Mamy British Invasion, trzeba dać jakoś odpór najeźdźcom zza oceanu, którzy przywłaszczyli sobie rock'n'rolla, śmieli się go ulepszyć i wrócić do jego ojczyzny w triumfalnym (i gromadnym) pochodzie.
Znaleźli się tacy, co próbowali walczyć. Nieraz osamotnieni w tej walce. No i są:

The Beach Boys I GET AROUND 1964 All Summer Long
w BTW od: 2011, "zastąpiło" niejako Surfin' USA

Zawsze mnie zastanawiał przedziwny image i w ogóle zachowanie Roya - wyglądał jak beznamiętny, niewidomy wampir Icon_wink .
Utwór oczywiście ogromnie spopularyzowany przez film z Roberts i Gere'em, wtedy też ja go poznałem, pomógł Royowi w nagłym renesansie jego popularności u schyłku życia (niejako oddając mu pod sam koniec to, co mu się należało. ale niestety - los był okrutny i zaraz zabrał co oddał, a nawet więcej...).
Rzecz wydana w 1964, ale Beatlesi, którzy byli z Royem na tournee rok wcześniej, twierdzili że już wówczas grał to na koncertach (ciekawe - kolejne tournee miał z BeachBoysami, a kolejne ze Stonesami). Roy, który już wówczas miał na swoim koncie 2 duże hity, wydawał się już wówczas (i zawsze potem) człowiekiem z innej epoki - epoki lat 50-tych i początków rock'n'rolla, który się nieco spóźnił i nie zauważył, że teraz nadeszli nowi. I tak chyba było z nim zawsze później. Nie zwracał uwagi na to za bardzo i grał po swojemu, co mu wychodziło zresztą bardzo dobrze i nadawało stylowi jego utworów fajnej patyny już w momencie ich wydania. Oryginalny facet, nie ma co - wiecznie nie w czasie, wiecznie "spóźniony". I nawet nagrody dostawał zawsze za późno - złota płyta za ten singiel dopiero w 1969, Grammy za wykonanie tego na żywo - pośmiertnie (w 1991, za nagranie występu z 1988). Naprawdę - dziwna historia.

Ciekawostka: od sierpnia 1963, przez kolejne 68 tygodni, Roy Orbison był jedynym amerykańskim artystą, który miał #1 na liście singli w UK. W dodatku - zrobił to z 2 utworami - "It's Over" w czerwcu i "Oh, Pretty Woman" w październiku 1964.

To był jego trzeci #1 w Stanach, drugi w 1964. Piszę o tym dlatego, że na szczycie zastąpił kawałek, o którym napiszę za chwilę.

Na załamanie kariery Orbisona w latach 70-tych wpłynęły na pewno tragedie rodzinne - pierwsza żona, Claudette (i znowu jakie imię "nie z epoki"!), która się stała inspiracją dla tytułu powyższej piosenki i w ogóle jej powstania (i z którą się rozwiódł w 1964 i ponownie ożenił rok później Icon_wink2 ), zginęła potrącona przez ciężarówkę w 1966 roku. Ich dwóch starszych synów (z trzech) spłonęło w pożarze domu rodzinnego 2 lata później...

[Obrazek: jswidget.php?username=Miszon&num...gewidget=1]
29.05.2012 11:51 PM
Znajdź wszystkie posty użytkownika Cytowanie selektywne Odpowiedz cytując ten post
Miszon Offline
Stały bywalec
*****

Liczba postów: 11 428
Dołączył: Aug 2008
Post: #44
RE: Bezustanny Top Wszechczasów - odsłona I.1.
Cytat:Piszę o tym dlatego, że na szczycie zastąpił kawałek, o którym napiszę za chwilę.
Słowo się rzekło. Przed Royem na szczycie było:

The Animals HOUSE OF THE RISING SUN 1964 singiel / The Animals [US]
w BTW od: 1995, czyli od początku

Tutaj kolejne małe oszustwo, jak przy Boom Boom - tam wolę (i znałem wczesniej) wersję z 1992, ale umieściłem w roczniku 1962. Tutaj nie wiem czy wolę, ale na pewno poznałem, jak niemal wszyscy zresztą, wersję z 1966.
Nie będę dokładnie opisywał za bardzo historii z tym nagraniem. Ale wiadomo wszystkim - wersja pierwotna z 1964 (ta tu wyżej), jak cała płyta, nie odniosła sukcesu, co przyczyniło się do rozpadu duetu, potem bez wiedzy ich (pewnie i tak by się nie zgodzili Icon_wink ), producent wpadł na pomysł "remixu" nagrania, dograno gitarę elektryczną, bas i bębny, dodano charakterystyczny efekt echa i wypuszczono jako singiel. I zajarzyło, bo był nr 1 na Nowy Rok 1966. Dzięki temu Simon i Garfunkel znowu się zeszli i nagrali 3 kolejne płyty. Dlatego warto zapamiętać nazwisko tego pana, dzięki temu mogliśmy poznać więcej owoców pracy tego duetu: to pan Tom Wilson.

2 rzeczy:
Pierwsza - tekst. Tekst! TEKST! Podobno powstał pod wpływem wieści o zabójstwie JFK. Dawniej rozumiałem w całości tylko 2 zwrotki (ta z "Ten thousand people maybe more" i następna) i nie miałem pojęcia za bardzo o czym to jest. Potem niby przeczytałem tłumaczenie oglądając "Absolwenta" (zresztą, mam go na DVD), jeden z moich ulubionych filmów. Ale że rzadko go grali w TV, a w dodatku w czasie oglądania filmu człowiek się skupia na obrazie i jeszcze w dodatku słucha POWALAJĄCEJ melodii (no i te wspaniałe współbrzmienie wokali Paula i Arta!), to na tekście już mniej się skupia.
Potem, już w dobie internetu, zobaczyłem sobie tłumaczenie. I - no kurde! - czy ktoś wówczas śpiewał takie piosenki? Czy ktoś dziś śpiewa takie piosenki? Jeszcze wtedy nie wiedziałem, co było inspiracją dla tekstu i opadła mi kopara po prostu, bo nie wiedziałem, jak się w ogóle do tego odnieść.
Takie pierwsze z brzegu tłumaczenie:
Cytat:Witaj ciemności, moja stara przyjaciółko
Znowu przyszedłem z Tobą porozmawiać
Ponieważ jakaś wizja, zakradając się z cicha,
Zasadziła we mnie swe ziarno gdy spałem,
I ten obraz który zostawiła w mojej głowie
Jest ciągle żywy
w dźwięku ciszy.

W moich niespokojnych snach szedłem sam
Przez ciasne, brukowe ulice.
W blasku ulicznej lampy
Postawiłem kołnierz, chroniąc się od zimna i wilgoci
Kiedy moje oczy zostały przeszyte neonowym światłem,
które rozdarło noc
i poruszyło ciszę

I w plamie światła ujrzałem
dziesięć tysięcy ludzi, może więcej
Ludzi, którzy rozmawiali, nic nie mówiąc
Ludzi, którzy słyszeli, nie słuchając
Ludzi, którzy pisali pieśni, których nikt nigdy nie zaśpiewa
I nikt nie śmiał
zakłócić dźwięku ciszy

"Głupcy", rzekłem, "Nic nie rozumiecie
Cisza rozrasta się jak rak.
Usłyszcie moje słowa, a będę mógł was pouczyć
Podajcie mi dłonie, a będę was mógł dosięgnąć"
Ale moje słowa padały, i jak ciche krople deszczu
rozbrzmiewały
W studniach ciszy

A ludzie płaszczyli się i modlili
do neonowych bogów, których sami stworzyli
I znak ukazał swoje ostrzeżenie
w słowach, które wyświetlił.
I znak rzekł: "Słowa proroków są spisane na dworcach
i w osiedlowych bramach,
i cicho brzmią w dźwiękach ciszy"
Nie mam pytań po prostu. Dziękuję i leżę.

Druga rzecz - na zawsze chyba ich piosenki będą mi się kojarzyły tak: piwnica w naszym bloku, schodzi się do niej, tam siedzi tata i cośtam majsterkuje, a w magnetofonie leci składanka z Simonem i Garfunkelem (taka wydana około 1990) (czasami to były inne kasety, ale najczęściej właśnie ta). Ostatnio coś mówiliśmy w domu o tym, że tata mógłby coś zrobić z piwnicą, bo jest tak zagracona, że nie da się wejśc dalej niż na metr Icon_wink2 (np. wywalić ze 200 kg egzemplarzy czasopisma "Młody Technik" z lat 80-tych, bo już chyba nie są za bardzo aktualne Icon_wink ) i co ciekawe siostra przywołała wówczas dokładnie ten sam obraz: że wszystko ładnie pochowane w swoich szufladach, słoiki też we własnym kącie, stare gazety na swoich półeczkach, etc., a tata siedzi przy stole i "coś tam dłubie", słuchając S&G.
Ot, historyjka prywatna Icon_smile .

Ciekawostka: w 1999 piosenka znalazła się w 20-ce najczęściej odtwarzanych piosenek XX wieku, ranking stworzyło BMI.

Jakby kogoś interesował ten ranking odtworzeń:
http://web.archive.org/web/2001071209394...top100.txt
(miejsce pierwsze to jakiś totalny zaskok Icon_eek2 Icon_eek2 Icon_eek2 )

[Obrazek: jswidget.php?username=Miszon&num...gewidget=1]
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 29.05.2012 11:58 PM przez Miszon.)
29.05.2012 11:57 PM
Znajdź wszystkie posty użytkownika Cytowanie selektywne Odpowiedz cytując ten post
Miszon Offline
Stały bywalec
*****

Liczba postów: 11 428
Dołączył: Aug 2008
Post: #45
RE: Bezustanny Top Wszechczasów - odsłona I.1.
Bob Dylan MR. TAMBOURINE MAN 1965 Bringing It All Back Home
w BTW od: 2011

to chyba jedyny przypadek, kiedy publiczność słuchała utworu w czasie koncertu Beatlesów i nie przeszkadzała w graniu Icon_wink
Nie ma co się za bardzo rozpisywać - wspaniała melodia, świetnie rozwijający się ("i zjadający własny koniec", łącząc go z początkiem) utwór. Jedyny minus - zajechana przez radia całego świata.

Przezabawna historia o tym utworze jest nadmieniona w książce "Liczenie baranów", o której już pisałem na sąsiednim forum i którą polecam - cała melodia przyśniła się Paulowi we śnie. Kiedy wstał, był tak zafascynowany jej pięknem, że pobiegł prędko do pianina, żeby jej nie zapomnieć. Ale cały czas sądził, że to jest jakiś utwór, który gdzieś usłyszał i potem o nim zapomniał. Przez kilka tygodni grał go znajomym, dziennikarzom muzycznym i innym muzykom, pytając się ich, cóż to za kawałek. Wszyscy zgodnie stwierdzali, że nie znają takiego utworu, ale jest wspaniały. Kiedy w końcu doszło do niego, że to chyba faktycznie jest jego własna kompozycja, która mu się cudownie wyśniła, miał problem z wymyśleniem tekstu. Początkowy tytuł brzmiał... "Jajecznica" Icon_lol ("Scram-bled-Eggs/Oh, my baby how I love your leeegs" Rotfl Paul nawet zachował ten cały pierwotny tekst i nawet go kilkukrotnie wykonywał w programach rozrywkowych w TV Icon_smile ). W czasie kręcenia filmu "Help!", nonstop pracował nad tekstem i grał ten kawałek w kółko w czasie przerw w między kręconymi scenami, co wkurzało bardzo reżysera, jak i też w końcu kolegów z zespołu, którzy mieli dość chwalenia się przez Paula, jaką to super piosenkę napisał Icon_wink .

Tak naprawdę rzecz byłaby może ostatecznie gotowa do nagrania już na płytę "A Hard Day's Night", ale zarówno na nią, jak i na kolejną - "Beatles for Sale", nie weszła, bo McCartney nie mógł się dogadać z Martinem co do aranżu, a reszta zespołu uważała, że ten kawałek w ogóle nie pasuje do ich muzyki i nie ma jak go przypiąć do pozostałych kompozycji, burzyłby kompletnie klimat płyty, na którą by wszedł. Nawet po nagraniu - Martin z Epsteinem się zastanawiali przez chwilę, czy można to wydać jako The Beatles, bo to przecież absolutnie solowy utwór Paula. Ale szybko stwierdzili, że to nie byłoby dobre rozwiązanie.

Rzecz nagrano w dwóch podejściach, był to pierwszy utwór Beatlesów wykonywany tylko przez jednego członka zespołu. Potem George Martin dodał do gitary i głosu Paula, także kwartet smyczkowy. Kiedy przygotowywano płyte "LOVE", utwór o mało co się na niej nie znalazł, ale pod naciskiem McCartneya w końcu nie zdecydowano się na taką "zbrodnię" Icon_wink . Problemem nawet nie było to, że utwór został już niemal zajechany przez stacje radiowe, szzególnie jak dorzucić te wszystkie jego wersje, ale od strony technicznej było to trudne - płyta miała być w wersji surround, a z powodu sposobu, w jaki nagrano ten utwór, bardzo trudno było to zrobić właściwie (Paul grał i śpiewał jednocześnie w czasie nagrania, a ponieważ gitara była akustyczna, to miała własny mikrofon, co oznacza że na ścieżce gitary nagrał się głos, a na głosie gitara. Potem dodatkowo obie te ścieżki nagrały się na ścieżce kwartetu, bo muzycy odmówili grania w słuchawkach i Martin puścił im to po prostu z głośników, a oni dograli do tego co słyszeli swoją partię. Czyli - technicznie - totalny bałagan i makabra).

Ciekawostka: utwór tak bardzo różnił się on reszty twórczości zespołu, że nie wyrazili oni zgody na wydanie go na singlu w Wlk. Brytanii (dopiero w drugiej połowie lat 70-tych to się stało), przez co przebojem stał się tam cover niejakiego Matta Monro (w Stanach już nie zawetowali, ciekawe).

Ciekawostka 2: w 2000 McCartney poprosił Yoko Ono, czy na nowo wydanej płycie z antologią nagrań zespołu, może być zapisane przy autorach jako McCartney/Lennon. Ale Yoko odmówiła Icon_wink .

Ciekawostka 3: po nagraniu dema kawałka, podrzucili go Chrisowi Farlowe, czy by nie chciał tego nagrać (heh, niezła wielkoduszność Icon_wink ). Ale... odrzucił, bo stwierdził, że rzecz jest "za delikatna" :jezor: .

Aha - i jednak NIE JEST to najczęściej coverowana piosenka świata (przynajmniej jesli chodzi o wersje, które ukazały się na oficjalnych płytach. O tym potem Icon_wink2 .

[Obrazek: jswidget.php?username=Miszon&num...gewidget=1]
02.06.2012 11:34 PM
Znajdź wszystkie posty użytkownika Cytowanie selektywne Odpowiedz cytując ten post
Miszon Offline
Stały bywalec
*****

Liczba postów: 11 428
Dołączył: Aug 2008
Post: #46
RE: Bezustanny Top Wszechczasów - odsłona I.1.
Skoro takie romantyczne klimaty się zrobiły, no to jeszcze jeden:

The Righteous Brothers UNCHAINED MELODY 1965 Just Once in My Life
w BTW od: 1998 (zresztą, dzięki wersji U2 Icon_wink )

Chudzina blondyna i pulchna brunetka, panowie możliwe że też o różnych typach urody, trudno mi powiedzieć. Także - dla każdego coś miłego Icon_wink .

Zespół o bardzo krótkiej karierze (1965-68 plus krótko około 1971), ale sporych sukcesach. Złożony z małżeństwa Phillipsów, oraz jeszczee dwóch osób (w tym jednego Kanadyjczyka, także to był zespół międzynarodowy).
A przede wszystkim znany z tego wspaniałego songu, absolutnie niesamowitego, już pierwsze dźwięki gitary na wstępie wzbudzają we mnie ciarki, a potem świetne przenikanie się chórku z wokalem głównym tworzy magiczny klimat, idealnie oddający ducha czasów i mający w sobie coś z nostalgii za utraconą przeszłością.

Bo trochę też taka była geneza piosenki. John i Michelle Phillipsowie napisali tę piosenkę już w 1963, podczas pobytu w zimowym Nowym Jorku, tęskniąc za słoneczną Kalifornią. W dodatku - drugi raz w krótkim czasie mamy do czynienia z piosenką, która się komuś przyśniła. Konkretniej - Johnowi. Obudził szybko żonę, by pomogła mu dokończyć piosenkę.

Jeden z moich ulubionych utworów i jakby mi kazano z tej części BTW wybrać tylko 20 (a może nawet 10?) utworów, to na pewno by się znalazł w tym gronie. A w kategorii ulubionych melodii ogólnie - myślę, że też pierwsza 20-ka pewna.

Ciekawostka: w lewym głośniku można usłyszeć także głos Barry'ego McGuire'a, który wykonywał kawałek w pierwszej wersji na swojej płycie solowej, w której to Phillipsowie śpiewali mu tylko chórki. Krótko potem nagrano nową wersję, już jako The Mamas & The Papas, zostawiając cały podkład i chórki, dogrywając tylko nowe wokale, solo na flecie i wstęp na gitarze. Ale nie usunięto całkiem wokalu McGuire'a. Singiel początkowo był grany w radiach w Kalifornii, ale tam nie radził sobie za dobrze (nie było za czym tęsknić?), dopiero w Bostonie stał się lokalnym przebojem (bo tam BYŁO zimno, gdyż wydano to pod koniec roku? Icon_wink ), co stopniowo rozlało się na cały kraj.

[Obrazek: jswidget.php?username=Miszon&num...gewidget=1]
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 02.06.2012 11:40 PM przez Miszon.)
02.06.2012 11:39 PM
Znajdź wszystkie posty użytkownika Cytowanie selektywne Odpowiedz cytując ten post
Miszon Offline
Stały bywalec
*****

Liczba postów: 11 428
Dołączył: Aug 2008
Post: #47
RE: Bezustanny Top Wszechczasów - odsłona I.1.
The Troggs WILD THING 1966 From Nowhere - The Trogg
w BTW od: ok. 2006

Bardzo nietypowa, bardzo szybka wersja z paryskiej Olimpii, z 1966
Rzecz wiecznie żywa, wiecznie tańczona, wiecznie świeża, przebój prywatek, dyskotek, balów sylwestrowych i wesel (ale tych z DJ-em, bo nie znam zespołu weselnego, który by to dobrze zagrał i zaśpiewał, więc pewnie dlatego nie próbują. I dobrze Icon_wink.

Mamy cała Brownową klasykę - niby 12-taktowy blues, ale przerobiony totalnie, krzyki i wrzaski, niespokojny rytm z przesuniętym akcentowaniem, słynne solo, nagłe pauzy i "wybuchy" dźwiękowe akompaniamentu. Funk i już. No nie ma co - biodra i nóżki same chodzą Icon_biggrin .

Najsłynniejsze jest chyba jednak "wykonanie" przez Robina Williamsa w filmie "Good Morning, Vietnam" Icon_wink :
https://www.youtube.com/watch?v=PV_gycC2...lated&hd=1

Absolutnie - jeden z najbardziej afirmacyjnych kawałków w historii! Icon_biggrin

Ciekawostka: 3 lata wcześniej bardzo podobny kawałek (ale z minimalnie innym tekstem i pod innym tytułem) nagrała jedna z wokalistek Brownowego chórku. James przerobił to całkiem, uzyskując z tego nową jakość i rzeczywiście inny utwór. Wykonywał kawałek już w 1964, wraz ze swoim towarzyszącym zespołem, The Famous Flames. Ostatecznie nagrał jako własny, bo zespół tu faktycznie mu nie towarzyszy.

Na dziś tyle, ale oczywiście to nie koniec 1966. Choć na pobicie rekordu 9 kawałków z 1956 wciąż trzeba będzie poczekać 8) .

[Obrazek: jswidget.php?username=Miszon&num...gewidget=1]
02.06.2012 11:47 PM
Znajdź wszystkie posty użytkownika Cytowanie selektywne Odpowiedz cytując ten post
Miszon Offline
Stały bywalec
*****

Liczba postów: 11 428
Dołączył: Aug 2008
Post: #48
RE: Bezustanny Top Wszechczasów - odsłona I.1.
Skończyłem na Jamesie Brownie. Dziś od niego zacznę:

James Brown IT'S A MAN'S MAN'S MAN'S WORLD 1966 It's a Man's Man's Man's World
w BTW od: 2007
Niewykluczone, że poznane dzięki jakiejś reklamie, bo był często w nich wykorzystywany.

(dla niewtajemniczonych - chodziło tu o to, że hasłem jest zagranie melodii z Good Vibrations. Ta postać była muzykiem, więc jako jedyna mogła to zrobić. O czym wcześniej nie wiedziano zresztą, w sensie że dlatego właśnie to on tam się powinien znaleźć)
Oglądałem połowę pierwszej serii (bo leciało równolegle z Desperate Housewifes, więc oglądałem odcinek jednego i odcinek drugiego), potem drugiej w ogóle nie oglądałem i całą trzecią. Nie wiem, w której odlecieli, ale dalej nie oglądałem (może fragmenty kilku odcinków). Na końcu tego odcinka puścili właśnie "Good Vibrations", aczkolwiek to nie był dobry koniec odcinka... Icon_sad .

Trochę mnie w BB razi głos tego gostka śpiewającego najwyżej. W sensie - w momencie jak śpiewa już tak naprawdę wysoko, taką "syrenką". Tu trochę tego słychać, ale na szczęście nie za dużo.

Ciekawostka: Brian Wilson twierdzi, że pomysł na piosenkę przyszedł mu, jak wspomniał scenę z dzieciństwa, kiedy to mama wyjaśniła mu, dlaczego na niektórych psy szczekają, a na innych nie, mówiąc że psy odbierają pozytywne (lub nie) wibracje wysyłane przez ludzi.

[Obrazek: jswidget.php?username=Miszon&num...gewidget=1]
05.06.2012 03:30 PM
Znajdź wszystkie posty użytkownika Cytowanie selektywne Odpowiedz cytując ten post
Miszon Offline
Stały bywalec
*****

Liczba postów: 11 428
Dołączył: Aug 2008
Post: #49
RE: Bezustanny Top Wszechczasów - odsłona I.1.
Wracamy do brytyjskiej inwazji. Ale to już ostatni rok takiego poważnego nawału tych zespołów, potem wykonawcy amerykańscy się wyrobili i zaczęli nadążać. Poza tym - śmiało to można powiedzieć - powstał rock jako gatunek muzyczny. No i ogólnie - zrobiło się BARDZO ciekawie i nie zdradzę wiele, jeśli napiszę, że lata 1967-70 będą biły rekordy jeśli chodzi o liczbę utworów z nich pochodzących.
Ale to potem. Na razie jeszcze coś co śmiało można nazwać popem w brytyjskim stylu:

Herman’s Hermits NO MILK TODAY 1966 singiel / 1967: There's a Kind of Hush All Over the World
w BTW od: 2009. znałem oczywiście dużo wcześniej, bo miałem też taką dwupłytową składankę z British Invasion

To jest dopiero afirmacja! Od razu za życia człowiek jak w niebie! Icon_biggrin

Ciekawostka: jako autorzy piosenki są zapisani 2 członkowie zespołu Percy'ego, ale tak naprawdę napisał go on sam, ale podarował niejako kolegom. Niezły gest! Icon_smile

Ciekowostka 2: tuż przed wejściem do studia, piosenka nie miała w ogóle słów ani tytułu (a nawet melodii konkretnej!). Sesja trwała, zostało trochę czasu i producent poprosił o nagranie jakiegoś wokalu. Percy zaimprowizował więc w trakcie śpiewu słowa, mając wcześniej tylko ogólny obraz, jak mają wyglądać. Zrobiły tak duże wrażenie na obecnych, że stwiedzili, że trzeba je zapisać, bo jest OK. Potem dokonano tylko kilku poprawek. Niezłe, no nie?! Icon_biggrin

[Obrazek: jswidget.php?username=Miszon&num...gewidget=1]
05.06.2012 03:38 PM
Znajdź wszystkie posty użytkownika Cytowanie selektywne Odpowiedz cytując ten post
Miszon Offline
Stały bywalec
*****

Liczba postów: 11 428
Dołączył: Aug 2008
Post: #50
RE: Bezustanny Top Wszechczasów - odsłona I.1.
Z okresu British Invasion blisko BTW są jeszcze (potem podlinkuję, teraz już się zmywam):
The Searchers - Love Potion no. 9
Manfred Mann - 5-4-3-2-1, oraz Do-wah-diddy-diddy
The Dave Clark Five - w sumie nie wiem co
The Animals - Don't Let Me Be Misunderstood (ale wolę wersję Cockera, ta jest jakaś za nerwowa)
The Zombies - Time of the Season
Myślę, że też coś The Ventures czy The Shadows, ale nie mam pomysłu co konkretnie.

The Who - My Generation nie ma bo zapomniałem po prostu o tym kawałku Icon_redface .

[Obrazek: jswidget.php?username=Miszon&num...gewidget=1]
05.06.2012 03:40 PM
Znajdź wszystkie posty użytkownika Cytowanie selektywne Odpowiedz cytując ten post
Miszon Offline
Stały bywalec
*****

Liczba postów: 11 428
Dołączył: Aug 2008
Post: #51
RE: Bezustanny Top Wszechczasów - odsłona I.1.
Powrót po grupowej przerwie Euro Icon_wink2 :

Jimi Hendrix Experience FIRE 1967 Are You Experienced?
w BTW od: 1999

Ciekawa sprawa - singiel wydany w 1967 był raczej średnim sukcesem (ledwo Top 20 w UK), dopiero ponowne wydanie w 1972 dało #2 na Billboardzie. Wydaje się, że publiczność nie była jeszcze przyzwyczajona do takich długich piosenek, stąd średni sukces początkowy. W 1979 zresztą wydano kolejny raz, tym razem w UK i tym razem znów weszło do 20-ki.

W tej najlepszej wersji jest ta część orkiestrowa, w której klawiszowiec Mike Pinder recytuje (rewelacyjnym radiowym głosem!) wiersz perkusisty Graeme'a Edge'a (reszta piosenki jest autorstwa wokalisty Justina Haywarda, który zresztą napisał ją mając zaledwie 19 lat!). Ponieważ cała płyta z której pochodzi utwór jest jedną wielką suitą, część tego wiersza pojawia się też na początku płyty (to był ostatni kawałek). Wiersz się zwie "Late Lament". Polecam zresztą całą płytę (mam na półce Icon_smile ).

Ciekawostka: mimo że część brzmień to faktycznie orkiestra, w głównej części utworu wykorzystano przede wszystkim mellotron, na którym grał Pinder. Mellotron oczywiście będzie nam za chwilę częściej towarzyszył w BTW, bo nadeszły jego złote czasy Icon_smile . Brzmienie to było zresztą charakterystyczne dla stylu Moody Blues w tamtym okresie.

Ciekawostka: pod koniec lat 90-tych zrobiła się afera, że niby piosenkę napisał francuski zespoł Jelly Roll, a Moody Blues kupili od nich prawa do niej i podpisali jako swoją. Powoływano się na singiel, który wydał ten zespół we Włoszech, na którym widać napis "This is the original version of Nights in White Satin". Prawda była taka, że owszem istniał taki zespół i owszem nagrał tę piosenkę, ale był to cover. Ale że mieli szansę wydać to kilka miesięcy przed wydaniem płyty Moody Blues, to dla dowcipu wrzucili ten napis na płytkę Icon_mrgreen .

Ciekawostka 2: chyba nawet przez kilka lat zapisywałem ostatnie słowo tytułu jako "sutton", a nie "satin". Podświadomy wpływ Chrisa Suttona, który wówczas miał zdaje się szczyt formy? Icon_wink

[Obrazek: jswidget.php?username=Miszon&num...gewidget=1]
22.06.2012 12:14 AM
Znajdź wszystkie posty użytkownika Cytowanie selektywne Odpowiedz cytując ten post
Miszon Offline
Stały bywalec
*****

Liczba postów: 11 428
Dołączył: Aug 2008
Post: #52
RE: Bezustanny Top Wszechczasów - odsłona I.1.
Cream SUNSHINE OF YOUR LOVE 1967 Disraeli Gears
w BTW od: 2009


Serial polecam, szczególnie jak ktoś lubi klimaty "wietnamskie". Ja uwielbiam, więc zacząłem oglądać od pierwszego odcinka Icon_biggrin (to nie był długi serial, chyba 1 sezon 13 odcinków. Musiałbym spojrzeć do swojego "serialowego zeszytu", kiedy to dokładnie leciało i ile miało odcinków).

A jeszcze co do samego nagrania - jest to jeden z najlepiej sprzedających się singli w historii: ponad 10 milionów na świecie (mimo niedużej promocji w Stanach).

Ciekawostka: w 2004 w UK ogłoszono, że jest to najczęściej grany przez tamtejsze radia utwór w ciągu ostatnich 70 lat.

Ciekawostka 2: oryginalny tekst ma aż 4, a nie 2 zwrotki (faktycznie, to byłoby już nieco za długo), ale trzecią zespół całkiem często wykonywał na koncertach, a bardzo rzadko również czwartą. Co do jego analizy - niektórzy sądzą, że chodzi tu o uwiedzenie spowodowane opiciem się Icon_wink .
Cały tekst wygląda tak:
Cytat:We skipped the light fandango
Turned cartwheels cross the floor
I was feeling kinda seasick
But the crowd called out for more
The room was humming harder
As the ceiling flew away
When we called out for another drink
The waiter brought a tray

And so it was that later
As the miller told his tale
That her face, at first just ghostly,
Turned a whiter shade of pale

She said, there is no reason
And the truth is plain to see.
But I wandered through my playing cards
And would not let her be
One of sixteen vestal virgins
Who were leaving for the coast
And although my eyes were open
They might have just as wellve been closed

She said, Im home on shore leave,
Though in truth we were at sea
So I took her by the looking glass
And forced her to agree
Saying, you must be the mermaid
Who took neptune for a ride.
But she smiled at me so sadly
That my anger straightway died

If music be the food of love
Then laughter is its queen
And likewise if behind is in front
Then dirt in truth is clean
My mouth by then like cardboard
Seemed to slip straight through my head
So we crash-dived straightway quickly
And attacked the ocean bed
Nie będę pisał jako ciekawostki opowieści o nierówno grającym perkusiście sesyjnym, bo to wszyscy znają Icon_wink .

Ciekawostka 3: w 2006 roku organista zespołu wywalczył w Sądzie Najwyższym 40% praw do piosenki (wcześniej całość była Gary'ego Brookera). Aczkolwiek chciał 50%.

[Obrazek: jswidget.php?username=Miszon&num...gewidget=1]
22.06.2012 12:27 AM
Znajdź wszystkie posty użytkownika Cytowanie selektywne Odpowiedz cytując ten post
Miszon Offline
Stały bywalec
*****

Liczba postów: 11 428
Dołączył: Aug 2008
Post: #53
RE: Bezustanny Top Wszechczasów - odsłona I.1.
Kolejny z "zapomnianych" utworów, czy też takich, które dopiero w 2012 dorzuciłem do BTW. Czwarty, albo piąty, nie pamiętam już:

The Beatles LUCY IN THE SKY WITH DIAMONDS 1967 Sgt. Pepper's Lonely Hearts Club Band
w BTW od: 2012


Najbardziej mi się to video kojarzy z "Dozwolone od lat 40" na TVP, szczególnie w czasach jak była tam jakby taka lista przebojów (ale jak zaczął zawsze wygrywać Scott McKenzie, to zakończyli projekt).
Natchniony, emocjonalny śpiew, w dodatku wysokim głosem, dobrze się zgrywa z bardzo chłopięcym wyglądem Gene'a. Niektórzy mogą też kojarzyć wersję nagraną przez niego wraz z Markiem Almondem w latach 80-tych (nawet na Zlocie LPP3 wspominał o tym djjack). Zresztą, to tamta wersja była największym hitem - oryginał owszem był #5 w UK, ale w Stanach w ogóle nie wszedł do setki. A w 1989 było kilkukrotnie miejsce 1 w UK i także w innych krajach duży przebój.

Mam jeszcze takie skojarzenie, że utwór ten zagrał Piotr Kaczkowski w minimaxie w 2006 roku, zaraz po tym, jak doszła wiadomość o śmierci Gene'a. Zmarł w hotelu na atak serca (Something's Gotten Hold Of My Heart...), kilka godzin po swoim występie, na którego końcu zresztą dostał owację na stojąco, w czasie tournee po Wielkiej Brytanii. Zresztą ten kawałek zaczynał zawsze jakąś audycję w Trójce, zaraz po minimaxie, o 2 w nocy. Więc to było tak, że słuchałem tego i szedłem spać Icon_wink .

Okres największej popularności Pitneya to lata 1966-70. Popularny był głównie w Europie Zachodniej i Australii, w Stanach jakoś nie doczekał się uznania. Od 1970, kiedy postanowił ograniczyć aktywność koncertową (max. pół roku poza domem - tak sobie postanowił i się tego trzymał), nieco spadła jego popularność, ale do połowy lat 70-tych jak najbardziej utrzymywała się na sporym poziomie.

[Obrazek: jswidget.php?username=Miszon&num...gewidget=1]
22.06.2012 12:47 AM
Znajdź wszystkie posty użytkownika Cytowanie selektywne Odpowiedz cytując ten post
Miszon Offline
Stały bywalec
*****

Liczba postów: 11 428
Dołączył: Aug 2008
Post: #54
RE: Bezustanny Top Wszechczasów - odsłona I.1.
Scott McKenzie SAN FRANCISCO (BE SURE TO WEAR SOME FLOWERS IN YOUR HAIR) 1967 singiel / The Voice of Scott McKenzie
w BTW od: ok. 1998


Coś mi się ostatnio pokopało, że największy Isle of Wight był w 1968. W 1970 (oczywiście w 1968 też był, ale to w 1970 grał np. Miles Davis Icon_exclaim ). I z niego ten obrazek
Jeden z największych poetów pogranicza rocka, jak widać głos miał zawsze niski i ochrypnięty, o niewielkiej skali, co pomogło mu zapewne wykonywać w tej chwili stare kawałki tak samo dobrze, jak dawniej Icon_wink .
Suzanne znałem oczywiście dużo wcześniej w wersji polskiej, pana Zembatego, miałem nawet taki śpiewnik turystyczny "Lokomotywa", były w nim piosenki "socjalistyczne", "bieszczadzkie", partyzanckie, a nawet biesiadne, a do tego kilka piosenek Cohena własnie w polskich tłumaczeniach (na pewno jescze "Tańcz mnie po miłości kres" i "Błękitny prochowiec", ale chyba ze 2 inne też).

Oto tłumaczenie pana Macieja [*] :
Cytat:Zuzanna (Suzanne)

W swe miejsce nad rzeką
Zabiera cię Zuzanna
Możesz słuchać plusku łodzi
Możesz zostać z nią do rana
Wiesz że trochę źle ma w głowie
Lecz dlatego chcesz być tutaj
Proponuje ci herbatę
Oraz chińskie pomarańcze
I gdy właśnie chcesz powiedzieć
Że nie możesz jej pokochać
Zmienia twoją długość fali
I pozwala mówić rzece
Że się zawsze w niej kochałeś

I już chcesz z nią powędrować
Powędrować chcesz na oślep
Wiesz że ona ci zaufa
Bowiem ciała jej dotknąłeś
Myślą swą

Pan Jezus był żeglarzem
Gdy przechadzał się po wodzie
Spędził lata na czuwaniu
W swej samotnej wieży z drewna
Gdy upewnił się że tylko
Mogą widzieć go tonący
Rzekł - Żeglować będą ludzie
Aż ich morze wyswobodzi...
Lecz zwątpił zanim jeszcze
Otworzyły się niebiosa
Zdradzony niemal ludzki
Jak kamień zapadł Jezus
W mądrość swą

I już chcesz z nim powędrować
Powędrować chcesz na oślep
Myślisz - chyba mu zaufam
Bowiem dotkną twego ciała
Myślą swą

Dziś Zuzanna za rękę
Prowadzi cię nad rzekę
Cała w piórach i w łachmanach
Z jakiejś Akcji Dobroczynnej
Słońce kapie złotym miodem
Na Madonnę tej Przystani
Są tu dzieci o poranku
Bohaterzy w wodorostach
Wszyscy dążą do miłości
I podążać będą zawsze
Gdy Zuzanna trzyma lustro

I już chcesz z nią powędrować
Powędrować chcesz na oślep
Wiesz że można jaj zaufać
Bo dotknęła twego ciała
Myślą swą
Lubiłem, znałem potem też wersję Cohena, ale zawsze jakoś lekceważyłem w kontekście Topu. Ot, miły utwór z fajnym tekstem z fajną polską wersją. Ale jakoś parę lat temu zdarzyło mi się kilka razy usłyszeć w niedużych odstępach czasowych, potem chyba nawet sam zagrałem w HJ i jakoś tak mnie zaczęło to wciągać. Rzecz jest niewątpliwie hipnotyczna, także przez swoją jednostajność i "bezrefrenowość", swego rodzaju "litanijność". A ja bardzo lubię piosenki "litanijne" (i nie umiem takich układać niestety...). W dodatku Cohen śpiewa ot tak, jakby nic się nie działo, niespiesznie i od niechcenia, niemal beznamiętnie. Ale gdzieś podskórnie czuć powracające wspomnienia owej Zuzanny.

Piosenka była początkowo tylko wierszem i pojawiła się w tomiku Leonarda wydanym w 1966. Potem trafiła na płytę trochę na zasadzie wypełnienia braków czasowych na płycie debiutanckiej artysty (sic!). Zresztą, wcześniej zdążyła ją zaśpiewać Judy Collins na swojej płycie jeszcze w 1966.

Ciekawostka: inspiracją i prawdziwą Suzanne była niejaka Suzanne Verdal, wówczas żona pewnego kanadyjskiego malarza, którą Cohen poznał około 1965 roku w Montrealu. W tekście piosenki zresztą jest sporo nawiązań do tego miasta. Zarówno Suzanne, jak i Leonard, w wywiadach z lat 90-tych stwierdzali, że choć w piosence doszukiwano się erotycznych podtekstów, nigdy nie mieli romansu. A Cohen wprost przyznał, że tylko wyobrażał i myślał o seksie z nią, ale nigdy do niczego nie doszło pomiędzy nimi, bo nie było ku temu sposobności/czasu/okazji. Czyli - takie platoniczne, romantyczne uczucie można rzec Icon_wink . A po tym, jak piosenka stała się sławna, spotkali się tylko dwukrotnie, raz w latach 70-tych, raz w 90-tych. Za drugim razem nawet Cohen prawdopodobnie jej nie poznał Icon_cool .

[Obrazek: jswidget.php?username=Miszon&num...gewidget=1]
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 22.06.2012 12:42 PM przez Miszon.)
22.06.2012 12:41 PM
Znajdź wszystkie posty użytkownika Cytowanie selektywne Odpowiedz cytując ten post
Miszon Offline
Stały bywalec
*****

Liczba postów: 11 428
Dołączył: Aug 2008
Post: #55
RE: Bezustanny Top Wszechczasów - odsłona I.1.
Czas nadrobić zaległości Euro-olimpiadowe:

I oo raz pierwszy taki przypadek - 3 utwory z jednej płyty:

The Doors BREAK ON THROUGH (TO THE OTHER SIDE) 1967 The Doors
w BTW od: ok. 1998



Ciekawostka: piosenka opowiada o zerwaniu z dziewczyną Jima, Mary Werbelow. Przez miesiące ewoluowała na koncertach, aż osiągnęła rozmiary niesamowitego, kilkunastominutowego długasa. W czasie rejestrowania płyty nagrano ją bez żadnych dogrywek, najpierw zespół, a potem wokal, praktycznie na setkę.

[Obrazek: jswidget.php?username=Miszon&num...gewidget=1]
02.09.2012 10:22 PM
Znajdź wszystkie posty użytkownika Cytowanie selektywne Odpowiedz cytując ten post
Miszon Offline
Stały bywalec
*****

Liczba postów: 11 428
Dołączył: Aug 2008
Post: #56
RE: Bezustanny Top Wszechczasów - odsłona I.1.
Zdaje się, że piąty utwór z "zapomnianych", dołączonych w tym roku:
Aretha Franklin THINK 1968 Aretha Now
w BTW od: 2012


Na początku tego filmiku można posłuchać także o samym nagrywaniu pierwszej płyty zespołu. Dodatkowo - zespół tu wygląda przedziwnie i wręcz komicznie Icon_lol . Jak widać - mieli się wkrótce mocno zmienić nie tylko muzycznie, ale i wizerunkowo.

Jak dobrze widać też widać w tym wideo - to też Purple jeszcze nie w tym najsłynniejszym składzie. Zaledwie 3/5 zespołu będzie grało w nim dalej (pozostali to Rod Evans na wokalu i Nick Simper na basie i w chórkach). Ale w 1988 zespół nagrał to ponownie w klasycznym składzie, zresztą też czyniąc z tego singla.
Muzyka to raczej hippisowskie klimaty z lekką tendencją do progresji, niż przyszły hardrock. Piosenkowość, a nie wirtuozeria solówek. Mimo to - rzecz kręci i działa Icon_smile2 . Aczkolwiek wydaje mi się, że lepiej znam (a na pewno więcej słyszałem) wersję Kula Shaker, jakoś z okolic 1997 roku. Nie wiem nawet, czy nie jest fajniejsza, dając przede wszystkim w refrenie większego kopa (tutaj jest on taki lekko niezobowiązujący, leciutkawy bym rzekł).
Pierwsza płyta zespołu była dużym, głównie dzięki tej piosence (#4 w Hot 100, #2 w Kanadzie), dużym przebojem za oceanem, a z kolei kompletnie poległa w UK. Dopiero potem, niejako "rykoszetem", zaczęła się sprzedawać na Wyspach i w Europie. Przez długi czas uważałem DP za zespół amerykański (kierując się głównie ich brzmieniem), więc może faktycznie coś w tym było? Icon_wink2

Dodatkowy plus za ten niesamowity, słynny akord. Nie pamiętam już dokładnie, jaki to akord, ale kiedyś kolega muzykolog się nim zachwycał i dał mi nawet długi wykład na ten temat Icon_wink2 .

Ciekawostka: wersja Purpli też była coverem! W 1967 był to niewielki przebój w Stanach (tuż poza 50-ką) niejakiego Billy Joe Royala.

[Obrazek: jswidget.php?username=Miszon&num...gewidget=1]
02.09.2012 10:29 PM
Znajdź wszystkie posty użytkownika Cytowanie selektywne Odpowiedz cytując ten post
Miszon Offline
Stały bywalec
*****

Liczba postów: 11 428
Dołączył: Aug 2008
Post: #57
RE: Bezustanny Top Wszechczasów - odsłona I.1.
Dziś jeszcze dokończenie roku 1968:

The Beatles HEY JUDE 1968 singiel
w BTW od : początku, czyli 1995


Tutaj zapis jest nieco niejednoznaczny i mylący, ale to dlatego że utwór ukazał się zarówno na płycie Mamy Cass, jak i całego zespołu, płyta zespołu była co prawda wcześniejsza (maj '68 vs. październik '68), ale na okładce singla widnieje napis Mama Cass with the Mamas & the Papas (ale strona B jest już jako sam zespół, niezłe zamieszanie). I tym się ostatecznie kierowałem. Wcześniej zapisywałem to po prostu jako The Mamas & The Papas. Wynikało to podobno z tego, że zespół miał kryzys jeśli chodzi o popularność, był na skraju rozpadu i w ten sposób próbowano wypromować solowo wokalistkę.

Utwór poznałem nieco przypadkiem, dzięki koledze z zespołu, który pożyczył mi kasetę z jakimś kawałkiem, którego miałem się nauczyć. Były tam także inne rzeczy, w tym na drugiej stronie - właśnie ten utwór, w dodatku nagrany 2 razy pod rząd Icon_smile2 . Co pomagało w tym, żeby spisać sobie tekst (o dziwo - spisałem go w 100% dobrze! Mimo, że niektórych słów jeszcze nie znałem w trakcie spisywania Icon_wink2 ), a także nauczyć go grać (bardzo fajne następstwo chwytów, w tym kolejne z moich ulubionych, które występowało także w reklamie Opla Astra II. Tam było to co prawda tercję wyżej, ale wiadomo o co chodzi). Tak czy inaczej - rzecz mnie zachwyciła swoim klimatem, onirycznością i "taką dziwną nostalgią" (odczuwam coś podobnego jak w California Dreamin' tego samego zespołu).

Ciekawostka: rzecz brzmi staro, bo taka jest. Została napisana w 1931 roku, pierwszym wykonawcą był Ozzie Nelson and his Orchestra. Ojciec Michelle Phillips, wokalistki MamasówPapasów, poznał współtwórcę piosenki, Fabiana Andre, w czasach jej dzieciństwa, kiedy mieszkali przez jakiś czas w Meksyku. Dużo wcześniej przed nagraniem, zespół śpiewał tę piosenkę dla rozluźnienia, czy zabawy, w trakcie prób. W końcu pewnego dnia Mama Cass zasugerowała Johnowi Phillipsowi, żeby nagrali ten kawałek.

Ciekawostka 2: zespół i tak długo nie pociągnął i wkrótce ostatecznie się rozpadł. Na pewno miał na to wpływ romans w gronie zespołu (Michelle, żony Johna, z Dennym Dohertym). Mama Cass rozpoczęła karierę solową, która szła jej całkiem nieźle. W 1974 roku, po jednym z koncertów, zmarła na atak serca. John z Dennym jednak się pogodzili, bo w 1980 zaczęli grać razem ponownie, pod szyldem The New Mamas and The Papas (w składzie m.in. córka Johna i Michelle). Denny odszedł z zespołu w 1987, głównie ze względu na narkotykowy nałóg Johna. Zastąpił go też widziany już w tym Topie - Scott McKenzie. Zespół dotrwał aż do 1994. Michelle po rozpadzie zespołu nie poradziła sobie w muzyce, ale za to całkiem nieźle poszło jej w aktorstwie. Jest w tej chwili jedyną żyjącą jeszcze członkinią zespołu.

[Obrazek: jswidget.php?username=Miszon&num...gewidget=1]
02.09.2012 10:35 PM
Znajdź wszystkie posty użytkownika Cytowanie selektywne Odpowiedz cytując ten post
Miszon Offline
Stały bywalec
*****

Liczba postów: 11 428
Dołączył: Aug 2008
Post: #58
RE: Bezustanny Top Wszechczasów - odsłona I.1.
O ile dobrze liczę - dopiero czwarty kawałek śpiewany nie po angielsku. I chyba jedyny w takim "dziwnym" języku, jaki znajdzie się w tej części Topu:

Omega GYÖNGYHAJÚ LÁNY (DZIEWCZYNA O PERŁOWYCH WŁOSACH) 1969 10.000 lepes
w BTW od: 1998


(niestety, to nie jest pełna wersja, tylko jakaś singlowa. Ale w mediaboxie wrzuciłem całą)
Gdzieś przeczytałem na yt, że to jest takie "komunistyczne Stairway to Heaven". Faktycznie - coś w tym jest. Kariera tego kawałka rozpoczęła się wraz z wydaniem go na singlu "Petróleumlámpa / Gyöngyhajú lány" (czyżby strona B?!) w 1970 roku. To też było odważne - taki długas na singlu i tu brawa dla wydawcy za nosa.

W zasadzie nie mam pojęcia (i ciekawe, czy ktoś ma?) jak to się stało, że akurat ten kawałek stał się taką legendą w praktycznie całym bloku sowieckim. Co więcej - wyszedł nawet poza żelazną kurtynę, zdobywając popularność szczególnie w Niemczech (a kiedy Scorpions nagrali w 1995 wersję angielską, "White Dove", to już cała Europa go usłyszała, jeśli przypadkiem tego wcześniej nie znała). Bo owszem - kawałek jest świetny, a jak na 1969, to można śmiało powiedzieć, że nie ustępuje w ogóle zachodnim standardom z tamtego czasu. Ale - ten WĘGIERSKI! Prawie nikt nie wiedział zapewne, o czym tam śpiewają Icon_wink2 (mój ulubiony fragment: "kysz kysz elefant", które tłumaczyłem sobie jako "a kysz, słoniu" Icon_mrgreen ).
Było sporo zespołów, które pewnie jakoś dużo gorzej nie grały, miały inne dobre utwory, ale to właśnie Omega z tym utworem zdobyła sobie nieśmiertelność w całej środkowej Europie (PS. Jugosłowianie mieli swoje Bijelo Dugme, było też Lokomotiv GT, szkoda że jakoś Polacy nie mieli chyba żadnego takiego rockowego hiciora, tylko Czerwone Gitary i Marylę... Bo Niemen raczej aż taki popularny nie był, a Breakout głównie w ZSRR, gdzie indziej już słabiej). Powstało masa coverów w różnych lokalnych językach, włącznie z litewskim. No jak nic - takie nasze komunistyczne "Stairway to Heaven" Icon_wink2 .

[Obrazek: jswidget.php?username=Miszon&num...gewidget=1]
06.09.2012 10:33 PM
Znajdź wszystkie posty użytkownika Cytowanie selektywne Odpowiedz cytując ten post
Miszon Offline
Stały bywalec
*****

Liczba postów: 11 428
Dołączył: Aug 2008
Post: #59
RE: Bezustanny Top Wszechczasów - odsłona I.1.
No dobra. Co tu dużo mówić - Abbey Road:

The Beatles SOMETHING 1969 Abbey Road
w BTW od: 2009. Ano jakoś tak późno Icon_wink2


W tym momencie wielka gula rośnie w gardle, bo już czuć, że to jest naprawdę pożegnanie. Piękne, ale pożegnanie. Z fanami, z zespołem. Już nigdy... nie będzie... takiej muzyki... Już nigdy... nie będzie... (i tu wstawiamy dowolny fragment z Filandii).

Paul mówił, że w refrenie starał się zaśpiewać najmocniej jak się dało. I mam mu to za złe. Wydarcie się w refrenie w dużym stopniu burzy bajkowy, kołysankowy nastrój zwrotki. Paul inspirował się XVII wiecznym wierszem "Cradle Song", autorstwa Tomasza Dekkera, który zobaczył (wraz z nutami) gdzieś w domu rodziców, zdaje się kartka z nim leżała na pianinie. Ponieważ nie znał nut, ułożył własne. Nieco zmienił też tekst. Mimo to, nie wpisał Dekkera jako współautora.
Druga rzecz, jaka mnie wkurza w tym kawałku, to to że nie potrafię go zaśpiewać. Albo zwrotkę, albo refren mogę. Jak próbuję całość, to wtedy niestety w jednym lub drugim nie daję rady. Icon_redface2
W nagraniu nie brał udział John, bo jak pisałem już wcześniej, odbywał na początku lipca 1969 rekonwalescencję po wypadku drogowym. Dopiero w dogrywkach brał udział.

Ciekawostka: ale nie historyczno-encyklopedyczna, tylko związana z moim odbiorem tego utworu. Oczywiście nauczyłem się go grać na pianinie i spisałem słowa. Ale nieco się przesłyszałem, bo zamiast "to get back homeward", usłyszałem "to get back hope world" Icon_smile2 . Też pasuje, zmienia nieco sens, ale w sumie może być, no nie? Icon_wink2

Coveru tu nie będzie, ponieważ cover też się znajduje w BTW. Ale to dopiero w jego czwartej lub piątej części będzie. Czyli hoho, ile to lat! Icon_razz

edit:
Co do Abbey Road jeszcze - o ile dobrze liczę, to będzie jeszcze conajmniej jedna płyta z pięcioma kawałkami w BTW. Ale to już nie w tej części. I pewnie niektórych zaskoczy, jaka to płyta Icon_wink2 .

[Obrazek: jswidget.php?username=Miszon&num...gewidget=1]
06.09.2012 10:44 PM
Znajdź wszystkie posty użytkownika Cytowanie selektywne Odpowiedz cytując ten post
Miszon Offline
Stały bywalec
*****

Liczba postów: 11 428
Dołączył: Aug 2008
Post: #60
RE: Bezustanny Top Wszechczasów - odsłona I.1.
Co by teraz nie było, to by zabrzmiało słabo (no, może przesadzam, ale jakoś tak wyszło, że teraz kilka kawałków z innej półki). Zatem - zmieniamy klimat na mniej podniosły:
Shocking Blue VENUS 1969 At Home
w BTW od: 2011 (dopiero przy tworzeniu płytki dodałem)


(troszkę dziwna wersja)
Sztandarowy zespół nurtu jazzrocka. Takiego "popowego jazzrocka". W swoim największym przeboju. I chyba największym przeboju w ogóle tego gatunku. 3 tygodnie na pozycji nr 2 Billboardu to godne uwagi osiągnięcie. A jak dodamy jeszcze Grammy za najlepsze nagranie instrumentalne (chociaż nie było instrumentalne, dziwna kategoria Icon_wink2 ), nominacje do nagrania roku i czegoś jeszcze, oraz nagrodę dla albumu za album roku (pokonało Johny'ego Casha, Erę Wodnika, Crosby/Stills/Nash, oraz Abbey Road!), to widać że zespół zgarnął naprawdę spore splendory.
A warto wspomnieć, że przed nagraniem tej płyty z zespołu odszedł główny wokalista i jeszcze dwóch innych członków zespołu. Zastąpił go David Clayton-Thomas, który napisał właśnie ten numer, z nim święcili największe triumfy i aż trzykrotnie potem odchodził z zespołu. Zespół z przerwami istnieje do dziś, a grało w nim sumie pewnie ze 100 osób Icon_wink2 .
Ode mnie nie będzie żadnych prywatnych historii. Po prostu - dobry numer i z ciekawych zastosowaniem klasyki na końcu (jakaś austriacka pieśń ludowa. W wersji singlowej to wycięli, podobnie tutaj w tym video). Zresztą, na płycie był jeden kawałek (w zasadzie w dwóch wersjach) będący w całości wariacją na temat muzyki "poważnej".

Ciekawostka: jednym z wokalistów rozważanych zanim zaangażowano Claytona-Thomasa, był Stephen Stills. Konkurent do Grammy w 1970 jak pisałem wyżej Icon_smile2 . A jeszcze ciekawsze jest to, że innym z wokalistów, który odmówił zespołowi, czego później żałował był... Czesław Niemen!

[Obrazek: jswidget.php?username=Miszon&num...gewidget=1]
13.09.2012 12:03 AM
Znajdź wszystkie posty użytkownika Cytowanie selektywne Odpowiedz cytując ten post
Odpowiedz 


Podobne wątki
Wątek: Autor Odpowiedzi: Wyświetleń: Ostatni post
  Bezustanny Top Wszechczasów - odsłona I.3 (1982-1990) Miszon 162 41 971 15.09.2022 11:42 PM
Ostatni post: Miszon
  Bezustanny Top WszechCzasòw odsłona I.4 (1989-1994) Miszon 17 4 231 15.09.2022 11:10 PM
Ostatni post: Miszon
  Bezustanny Top WszechCzasów Miszon 49 6 517 29.12.2019 02:09 PM
Ostatni post: Miszon
  Bezustanny Top WszechCzasów I.5 Miszon 199 23 540 06.05.2019 08:21 PM
Ostatni post: Miszon

Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości