Odpowiedz 
 
Ocena wątku:
  • 0 Głosów - 0 Średnio
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
Rozpad R.E.M.
michal91d
Unregistered

 
Post: #1
Rozpad R.E.M.
[Obrazek: REM.jpg]

Po 31 latach działalności grupa R.E.M. przestaje istnieć.

W tekście, członkowie zespołu, Michael Stipe, Mike Mills i Peter Buck zwracają się wprost do fanów: "Jako R.E.M., długoletni przyjaciele i wpółspiskowcy, zdecydowaliśmy o końcu działalności zespołu. Odchodzimy w poczuciu wdzięczności, pełności i zadziwienia tym wszystkim co udało nam się osiągnąć. Tym, na których nasza muzyka miała wpływ dziękujemy za słuchanie. R.E.M."

Całość do przeczytania na stronie:
http://remhq.com/news_story.php?id=1446
21.09.2011 09:36 PM
Cytowanie selektywne Odpowiedz cytując ten post
michal91d
Unregistered

 
Post: #2
RE: Rozpad R.E.M.
A teraz coś ode mnie. Wielka szkoda, naprawdę. Nigdy nie zgłębiałem się w twórczość tego zespołu, choć powinienem był to zrobić. Znam i bardzo lubię ich największe przeboje, dlatego chyba w najbliższym czasie zafunduję sobie przesłuchanie całej ich dyskografii. Michael Stipe na scenie, to coś, co bardzo trudno będzie zastąpić... Czy odchodzą w dobrym momencie? Nagrali dobrą płytę, na ich koncerty przychodziłyby tysiące fanów, no cóż - to ich decyzja.
21.09.2011 09:44 PM
Cytowanie selektywne Odpowiedz cytując ten post
Listoholik
Unregistered

 
Post: #3
RE: Rozpad R.E.M.
dobrze, że udało mi się z 10 lat temu być na ich koncercie, pozostaną wspomnienia, które już się nigdy nie powtórzą....
21.09.2011 09:59 PM
Cytowanie selektywne Odpowiedz cytując ten post
bugman Offline
Stały bywalec
*****

Liczba postów: 1 630
Dołączył: Dec 2008
Post: #4
RE: Rozpad R.E.M.
zle ze sie rozpadaja, bo ja wlasnie od tego roku zaczalem ich dobrze poznawac. ledwo co kupilem wiekszosc ich plyt najwiekszych (out of tim czy automatic) ostatnia plyta bardzo udana, a powinni sie rozposc po tym jak bym ich koncert zobaczyl Icon_razz2 (razem z saferem Icon_razz2)
21.09.2011 11:05 PM
Znajdź wszystkie posty użytkownika Cytowanie selektywne Odpowiedz cytując ten post
dziobaseczek Offline
Stały bywalec
*****

Liczba postów: 8 095
Dołączył: Nov 2008
Facebook Last.fm
Post: #5
RE: Rozpad R.E.M.
Fatalnie, bo chciałem załapać się na jakiś koncert.

http://www.mycharts.pl/forumdisplay.php?fid=111 Icon_wink
22.09.2011 08:17 AM
Odwiedź stronę użytkownika Znajdź wszystkie posty użytkownika Cytowanie selektywne Odpowiedz cytując ten post
Remo Offline
Stały bywalec
*****

Liczba postów: 3 814
Dołączył: Aug 2010
Last.fm
Post: #6
RE: Rozpad R.E.M.
Cudownie czyli to jednak nie plota ... przynajmniej zdążyłem ich docenić przed rozpadem, a nie po, jak to ma miejsce z MJ czy AW i nie mówię tu o sobie.
Ostatnia płyta cudowna i mam nadzieję, że ta Greatestka się jednak ukaże...
22.09.2011 08:16 PM
Znajdź wszystkie posty użytkownika Cytowanie selektywne Odpowiedz cytując ten post
Listoholik
Unregistered

 
Post: #7
RE: Rozpad R.E.M.
doszperałem się do mojej recencji koncertu R.E.M., na którym udało mi się być, Warszawa, lipiec 2003 r.
odważę się przytoczę całość, którą spisałem po powrocie ze stolicy 8 lat temu Icon_smile


Z hasłem na ustach „Warszafko witaj” udałem się w czwartek w podróż do stolicy. I o dziwo, dopiero pierwszą w moim pełnoletnim życiu. Wszystkie nieudogodnienia tej podróży, jak ganianie konduktora po pociągu w celu wypisania biletu, kwaśny zapach potu w przedziale i przesiadki, znosiłem dzielnie i do celu dotarłem szczęśliwie. Choć nie napiszę, abym padł zachwycony pod urokiem tego miasta, ale napiszę, że odkryłem swoją nową pasję, mianowicie jazdę metrem. Kupiłem 3-dobowy bilet... I mógłbym tak jeździć w tą i z powrotem, w tą i z powrotem – do całkowitego upojenia tym miejscem, gdzie telefony komórkowe tracą zasięg, ale przypomniałem sobie o gwoździu mojego wyjazdy do stolicy, którym był niewątpliwie koncert R.E.M.

Zatem udałem się na Torwar. Pościskałem się trochę w tłumie oczekującym na przejście przez bramkę. A potem niemal odleciałem razem z pięciotysięcznym tłumem żądającym ofiary. Ale może od początku. Najpierw pobrzękiwał sobie support w postaci Pudelsów. Jednak do Maleńczuka straciłem już zaufanie, więc bardziej mnie irytował ten występ niż cieszył. Publiczność też stała zamurowana krzycząc tylko kilka razy ‘Negatyw!’ (którego niestety nie było) a ożywiła się jedynie przy „Wolność słowa”. Później poprawienie nagłośnienia i R.E.M. wkroczyło na scenę. Dla tych, co mówili, że to już nie jest rockowy zespół (a znam takich i to kilku) koncert ten był dowodem na to, jak bardzo się mylili. Większość utworów bardzo żywiołowa, energetyczna i ostra. Przeplatane jedynie wolnymi perełkami lśniącymi na tle kolorowo migającej i zmieniającej się scenografii, jak „Drive”, „I’ll Take The Rain” czy „Everybody Hurts”. Oczywiście do utworów wywołujących największe ciarki na plecach należały „Losing My Religion” i „Man On The Moon”. Publika śpiewała, a kto nie potrafił albo nie znał tekstu, ten wył. Też pomysłowo. W uszach mi dźwięczało podczas całego koncertu i długo jeszcze po jego skończeniu.

Michale Stipe wyszedł na scenę ubrany dość grubo, na tak zwaną cebule. Ale w ciągu dwóch godzin koncertu stopniowo się rozbierał, by podczas bisów pozostać jedynie w spodniach. Koszulka podwijana do góry w różnych momentach i na różną wysokość ostatecznie rzucona została niedbale na scenę. Michale wypełniał sobą całą scenę tańcząc swój charakterystyczny taniec rąk. Wskakiwał na wszystko, co tylko na tej scenie nadawało się do tego, aby na to wskoczyć. Bogata symbolika słów i gestów Michael’a. Ameryka, Biblia, alkohol, używki, miłość. Wspaniały koncert.

Jednak na przedostatnim utworze poczułem, że wyraźnie brakuje mi powietrza do oddychania i musiałem opuścić to mauzoleum przeciskając się do wyjścia na zewnątrz. Bo chyba nie byłbym jednak sobą, gdyby nie przydarzył mi się taki akcent. Bisy się skończyły, zespół podziękował i zakończył – ja już tego nie widziałem, ale i tak czułem się szczęśliwy, że mogłem przeżyć taki wieczór.

Potem, gdy już doszedłem do siebie po kilku oddechach na świeżym powietrzu nastąpił rajd przez całe miasto samochodem niemal wyścigowym poszukując sklepu nocnego. Całe szczęście, że za kierownicą siedział Anioł. Potem rozmowy do czwartej nad ranem w mieszkaniu na 11 piętrze i sen, który nadszedł razem ze wschodem słońca.
Do wysokich pięter miałem szczęście jeszcze następnej nocy, bo tym razem było to piętro 9. I myślę, że to dzięki tym noclegom, jak ręka odjął wyzbędę się lęku wysokości. I teraz sam będę chciał mieszkać w wieżowcu i jeździć windą-błyskawicą. Co do aniołów, to nie koniec z nimi, bo w tym drugim mieszkaniu był jeszcze jeden i do tego Anioł – Gwiazda.
Aaaaa, i ten uśmiech – bardzo w moim guście... Och, jakaś taka platoniczność się we mnie zrodziła... I niedopowiedzenia. Bo niedopowiedzenia są najbardziej trendyIcon_smile

Po spotkaniach koncertowych i towarzyskich wróciłem grzecznie do domu. Gdzie szok, bo domownicy po raz pierwszy od dawien dawna ucieszyli się na mój widok. Przypomniały mi się czasy studenckie i powroty do domu tylko na weekendy. Teraz mam tylko wspomnienia. Ale Warszawo – obojętnie czy płoniesz, czy witasz – nie skreślam cię, a dam Ci szanse i postaram się to zrobić jak najszybciej.




oj, jakie to infantylne pisanie z mojej strony wtedy było Icon_wink2
23.09.2011 05:35 PM
Cytowanie selektywne Odpowiedz cytując ten post
Odpowiedz 


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości