Odpowiedz 
 
Ocena wątku:
  • 2 Głosów - 5 Średnio
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
Dziobasowe kosze obfitości, czyli utwory życia
dziobaseczek Offline
Stały bywalec
*****

Liczba postów: 8 097
Dołączył: Nov 2008
Facebook Last.fm
Post: #41
 
Dzięki za komentarz.
saferłel napisał(a):To chyba najlepiej ''zakrzyczany'' kawałek w historii rocka
- fajnie powiedziane.
saferłel napisał(a):Nikt wcześniej i nikt później w ten sposób nie grał
- prawda w stu procentach.

http://www.mycharts.pl/forumdisplay.php?fid=111 Icon_wink
05.05.2011 08:39 PM
Odwiedź stronę użytkownika Znajdź wszystkie posty użytkownika Cytowanie selektywne Odpowiedz cytując ten post
pabloyd
Unregistered

 
Post: #42
 
Z odsłony 8 oczywiście zdecydowanie najbardziej moje to DCD, o którym bardzo dobrze napisał Rincewind Icon_biggrin3 . Pozostałe też dobre.

Z odsłony 9 oczywiście Nirvana, o której bardzo dobrze napisał gospodarz. I znowu pozostałe dobre.

6/6 kurcze tego się nie spodziewałem.

dziobaseczek napisał(a):niepokorne zielę Icon_wink2
Icon_mrgreen
05.05.2011 11:34 PM
Cytowanie selektywne Odpowiedz cytując ten post
dziobaseczek Offline
Stały bywalec
*****

Liczba postów: 8 097
Dołączył: Nov 2008
Facebook Last.fm
Post: #43
 
pabloyd napisał(a):I znowu pozostałe dobre
- cieszę się, że los wskazuje na lubiane przez Was i popularne formacje. Choć w workach jest jeszcze mnóstwo nieznanych, zapomnianych kompozycji.

http://www.mycharts.pl/forumdisplay.php?fid=111 Icon_wink
06.05.2011 06:42 AM
Odwiedź stronę użytkownika Znajdź wszystkie posty użytkownika Cytowanie selektywne Odpowiedz cytując ten post
dziobaseczek Offline
Stały bywalec
*****

Liczba postów: 8 097
Dołączył: Nov 2008
Facebook Last.fm
Post: #44
10 odsłona - wybory PURH-a
Tool – H.

Pisanie o Toolu powinno nazywać się arcypisaniem, to muzyka wybitna. Pamiętam jaki był szok jak sporo pismaków ochrzciło to metalową poezją. Niektórzy wielcy, tacy jak Tomek Beksiński nie potrafili tego przełknąć. Bo to bardzo trudna, zgrzytliwa, chora i nieokiełznana muzyka. Jest w niej poezja, faktycznie, ale nieco neurotyczna. Tutaj brak jest jakiejkolwiek lekkości, wszystko jest arcyciężkie, ale jednocześnie piękne i pociągające. To brzmienie gitary, świdrujące i pełne zgiełku, to posępne acz przestrzenne brzmienie, rytm kompletnie narkotyczny, zawodzenie Maynarda Jamesa Keenana, przechodzące w krzyk, czasem w jęk, czasem w jakąś modlitwę. To wszystko ma cechy jakiegoś misterium. To jest metal progresywny w najpełniejszym tego słowa znaczeniu. Nie ma tam odlotu w jakieś niedostępne dla nikogo muzyczne bezkresy, bo ta muzyka okazała się sukcesem komercyjnym (sic!), nie ma tam autouwielbienia, bo H. trwa 6 minut a mam wrażenie jakby trwało 2 sekundy i jest poczucie głodu i wielkiej radości tworzenia. Nie ma tam nic w nadmiarze. Płyta idealna. Metal idealny. Aha, przebój? Nic z tych rzeczy.



R.E.M. - Texarkana

Ta formacja tworzy wiele lat i właściwie wogóle się nie zmienia. Można się zastanawiać, jak tak można, toż to świętokradztwo. Świat się zmienia, obyczaje i podejście do muzyki. Po co ten konserwatyzm? Chyba ma to w sens, nie w sprawach gospodarczych czy politycznych, ale muzycznych. Można być tak, jak niektóre formacje wyśmiewane, szydzone, a można brzmieć świeżo i przekonująco. Bo R.E.M. mimo niewielu zwrotów stylistycznych mieli jedną cechę, która ich zawsze wynosiła na piedestał. Przebojowość i umiejętność przyglądania się trendom. Tak. Bo jak trzeba to znalazła się kolaboracja z Peaches, jak trzeba to i Kate Pierson zaśpiewała . I nie ma w tych zestawieniach ni krztyny dyletanctwa i bezguścia. Michael Stipe potrafił wykrzesać z każdej piosenki, z każdego artysty-gościa coś cennego. On się uczy od innych czegoś nowego będąc cały czas sobą. No i ten głos. I Te gitary. Michael jest wokalistą tak oryginalnym i wspaniałym, że nawet jeśli ogłuchnę, to wyczuję jego głos, te wibracje, te emocje. I te śpiewanie w tle Mike’a Millsa, coś nie do podrobienia. No i Peter Buck, powiem nie bez przesady, że to motor tej muzyki. Z pogranicza rocka, country, Folka i innych południowo amerykańskich stylów.



Kate Bush - the sensual Word

Muzyczny obraz pełen erotyzmu i liryzmu. Wierzyć mi się nie chce, że tak zwykła folkowo-rockowa piosenka została zamieniona w pełen seksu manifest miłości. Kate śpiewa tu w sposób niedostępny jakiejkolwiek kobiecie na tym globie. W ogóle porównajcie sobie to z jakimiś wypocinami Rihanny. Jak dla mnie, jak mam mówić o piosence idealnej, to ona właśnie taka jest. Kobieca, piękna, cudownie zagrana, zaśpiewana, lekka, emocjonalna. Ciarki przechodzą mi po plecach, nogach, a to cudowne zawodzenie powoduje dalsze eksploracje ciarek. Zobaczcie teledysk. Wieczór z taką kobietą i można umierać.


http://www.mycharts.pl/forumdisplay.php?fid=111 Icon_wink
09.05.2011 09:21 PM
Odwiedź stronę użytkownika Znajdź wszystkie posty użytkownika Cytowanie selektywne Odpowiedz cytując ten post
p.u.r.h. Offline
Stały bywalec
*****

Liczba postów: 1 070
Dołączył: Jun 2007
Post: #45
 
Skoro pojawia się moja trójka, to chyba wypadałoby coś napisać Icon_wink2 Jak wiadomo moją specjalizacją jest koszyk "ciężki", jednak niestety z tej grupy mogłem wybrać tylko jednego wykonawcę, ale wybór był to z mojego punktu widzenia bardzo prosty i oczywisty Icon_cool2 W przypadku pozostałych dwóch koszyków wybrałem pierwszych wykonawców którzy mi przyszli na myśl: w obu przypadkach może niezbyt często przeze mnie słuchanych ale bardzo szanowanych. I o ile dziobaseczkowy wybór w przypadku Toola i Kate bardzo mnie satysfakcjonuje, to w przypadku R.E.M.ów jestem nieco zaskoczony, bo akurat ta piosenka zupełnie mi wypadła z pamięci Icon_smile2

A oczywiście w poprzednich odsłonach też pojawiło się mnóstwo miłych mi dźwięków, jak m. in. Hum, Helmet, Fear Factory, nie wspominając o tak oczywistych sprawach jak Soundgarden, Pantera czy Nirvana, lub z tych mniej oczywistych Dead Can Dance i Kula Shaker. Icon_smile2

[Obrazek: musicbar.php?username=purh50&color=black]
09.05.2011 10:01 PM
Znajdź wszystkie posty użytkownika Cytowanie selektywne Odpowiedz cytując ten post
dziobaseczek Offline
Stały bywalec
*****

Liczba postów: 8 097
Dołączył: Nov 2008
Facebook Last.fm
Post: #46
 
p.u.r.h. napisał(a):bo akurat ta piosenka zupełnie mi wypadła z pamięci
- ja miałem dylemat, bo zastanawiałem się nad Near Wild Heaven i chyba nawet bardziej cenię ten utwór, bo to on jest wizytówką tej formacji. Myśłałem tez nad Drive, znakomitej, nieco nieokiełznanej piosence, myslałem nad Man On The Moon, myślałem ... ale wymyśliłem. Siekam się... Icon_biggrin3. Country-rock cuudo. Słuchajcie do upadłego.
p.u.r.h. napisał(a):A oczywiście w poprzednich odsłonach też pojawiło się mnóstwo miłych mi dźwięków
Udzielaj się częściej .. plizz. Takich jak ty potrzebuje to forum.

http://www.mycharts.pl/forumdisplay.php?fid=111 Icon_wink
09.05.2011 11:24 PM
Odwiedź stronę użytkownika Znajdź wszystkie posty użytkownika Cytowanie selektywne Odpowiedz cytując ten post
Rincewind Niedostępny
Stały bywalec
*****

Liczba postów: 1 734
Dołączył: Sep 2010
Post: #47
 
Kolejne sześć punktów na moją stronę.
Nirvana już nie raz była tu wspominana, więc nie będę się rozpisywał. Nevermind to płyta bez słabych momentów. Podobnie wspomniana tu MTV Unplugged. Niby te same utwory, ale inaczej i to jak ciekawie brzmiące. Koncertów MTV Unplugged było wiele, a ile z nich jesteśmy w stanie wymienić poza Nirvaną. Eric Clapton? Alice In Chains? Może jeszcze paru innych. To nie amnezja ani demencja, po prostu tych niezapomnianych nie było wiele, a wśród nich koncert Nirvany, pokazujący, że Cobain nie tylko potrafił wykrzyczeć do wtóru jazgotliwych gitar. Ból po śmierci? Ależ oczywiście. Ale najpierw niedowierzanie. Jak to? Dlaczego? Czy to na pewno on? Czy to na pewno samobójstwo? A może nie. Może ktoś mu w tym pomógł. Może trzeba było zostawić w spokoju chłopaka, zamiast wynosić go na piedestał. Byłby nadal skromny, nadal by żył. Może nie stworzyłby już podobnie porywających utworów, co byśmy mieli mu za złe. Ale może wręcz przeciwnie. Nie zgadzam się z Tobą. On nie musiał odchodzić.

Kula Shaker. Napisałeś "Kupiłem sobie ich kasetę ... ". Ja też, ale wtedy było to łatwe, na każdym rogu czaiła się budka z kasetami, a kasety miały przyzwoite ceny. Można było sobie kupić co się tylko chciało, oprócz tego tylko, co jeszcze się nie ukazało. Jak tego czego szukałem nie było w jednej budce, to mogło być w drugiej tuz za rogiem, a czasami jeszcze bliżej. To były dobre czasy dla poszukiwaczy. Kula Shaker zachwycało brzmieniem sitara, ale dla mnie sitar był już wtedy chlebem powszednim. W tych poszukiwaniach sięgałem po muzykę różniastą. Na równi z Nirvaną, Metallicą, Simply Red i innymi słuchałem Nusrata Fateh Ali Khana, ale też i Raviego Shankara, który inspirował samych Beatlesów. Ale oczywiście Kula Shaker stało się i dla mnie ciekawym obiektem zainteresowania, ale powiem szczerze, że już wtedy nie wydawało mi się, żeby te hinduskie brzmienia były czymś co można kontynuować. Kula Shaker nagrywa nadal, według mnie nawet całkiem nieźle. Ubiegłoroczny "Peter Pan R.I.P." był przez pewien czas jednym z moich ulubionych utworów. Więc nie jest z nimi tak tragicznie.
The Killers - najmłodsze dziecię z prezentowanych w tym odcinku. Młode to i trudniej się o nim wypowiadać. Zaczęli z wysokiego pułapu i podobnie jak inni przed nimi stanęli przed dylematem. Czy iść tą samą drogą? Czy coś zmienić? Obie drogi dają podobny efekt - utraty części fanów. Jednym nie będzie podobał się nowy kierunek, a inni będą narzekać na to, że zespół stanął w miejscu. Najlepiej więc zawiesić działalność na kilka lat. Odwiesić gitary na kołku i czekać obserwując co się dzieje na rynku muzycznym. Fani będą nadal fanami, przy okazji przybędzie nowych, staniemy się legendą, a wszyscy z niecierpliwością będą czekali na nową płytę. Gdy wreszcie historia zatoczy koło i znów popularny będzie ten styl, to wtedy wydać płytę. Wszyscy powinni być zachwyceni.
Tool - O ile się nie mylę, to już go kiedyś proponowałem w tym wątku. Tool to kwintesencja ciężaru przez powolność. Ciężkie granie, to jedno z moich ulubionych dzieci. A Tool zaistniał u mnie właśnie przez H. W niedziele wieczorem usłyszałem go w radiu, a w poniedziałek w południe już rozrywał membrany słuchawek mojego walkmana. Już wtedy wiedziałem, że Tool jest wielki. Że otworzył furtkę, której nikt wcześniej nie zauważał, a za tą furtką jest ścieżka przez cudowne manowce.
R.E.M. - z Out of Times - spodziewałem się, że to będzie ta płyta . Fajnie, że wcześniej była też Nirvana, bo przypomniało mi się, że był taki okres, że jak się szło do kogoś z akademika, to zza kolejnych drzwi na zmianę Nirvana z Nevermind, REM z Out Of Time i Metallica z czarnego albumu. To wszystko był rok 1991. A płyty w postaci kaset, kupowanych we wspomnianych budkach docierały do nas bardzo szybko. Losing My Religion otwarło R.E.M.-owi drogę do masowego odbiorcy. Nagle R.E.M. znali wszyscy. A ja poznałem ich kilka (może 2, może 3) lat wcześniej. W sobotniej trójkowej audycji, dziś już dla mnie bez nazwy, prowadzonej przez Manna i chyba Wasowskiego usłyszałem Orange Crush i od razu ich polubiłem (mowa o R.E.M. bo Manna i Wasowskiego lubiłem od zawsze).
Kate Bush - to jeszcze dawniejsze czasy. Już za dobrze nie pamiętam, ale Kate za dawnych komunistycznych czasów doczekała się jako jeden z niewielu zagranicznych wykonawców polskiego wydania singla, a nawet kilku. Bo o ile się nie mylę to Wuthering Heights wyszło w formie zwyczajnego czarnego singla na 45 obrotów, a Babooshka w formie pocztówki dźwiękowej. Ale jeśli ktoś myśli, że wystarczyło pójść do sklepu, żeby je kupić, to jest w głębokim błędzie. Po płyty stało się godzinami w długich kolejkach, a jak ktoś miał pecha, to czasami kończyły się tuż przed jego nosem. Kate Bush nagrała jeszcze wiele innych świetnych utworów, zresztą wielokrotnie cytowanych/coverowanych przez innych. Sama też nieraz użyczała głosu, jak chociażby w niezapomnianym Don't Give Up.

Przy okazji. Miałem uzupełnić lekki koszyk, bo The Stranglers się nie nadawało. To może Peter Gabriel, Portishead, Talk Talk a może Air?
15.05.2011 03:00 AM
Znajdź wszystkie posty użytkownika Cytowanie selektywne Odpowiedz cytując ten post
dziobaseczek Offline
Stały bywalec
*****

Liczba postów: 8 097
Dołączył: Nov 2008
Facebook Last.fm
Post: #48
 
Dzięki za fajny komentarz, nic właściwie nie trzeba dopisywać. Zwłaszcza jeśli chodzi o Nirvanę, bo widzę, że i Ty mocno to wszystko przeżyłeś.
Rincewind napisał(a):To były dobre czasy dla poszukiwaczy
- znakomite, sporo kaset kupowałem, czasem pomagały dobre media, gazety, ludzie.
Rincewind napisał(a):Wszyscy powinni być zachwyceni
przedstawiłeś bardzo interesujący punkt widzenia i myślę, że całkiem realny. Szkoda, że tak błyskawicznie mnie sprowadzili do parteru.
Rincewind napisał(a):To wszystko był rok 1991
- co za fantastyczne czasy.
Rincewind napisał(a):To może Peter Gabriel, Portishead, Talk Talk a może Air?
- muszę losować z Twojego losowania Icon_smile2 wybieram tego pierwszego. Do reszty wrócę. Tylko Air chyba nie zasłużyło na pojawienie się w tym zaszczytnym gronie. Przy sporej sympatii do tej fajnej formacji.

http://www.mycharts.pl/forumdisplay.php?fid=111 Icon_wink
15.05.2011 09:41 PM
Odwiedź stronę użytkownika Znajdź wszystkie posty użytkownika Cytowanie selektywne Odpowiedz cytując ten post
dziobaseczek Offline
Stały bywalec
*****

Liczba postów: 8 097
Dołączył: Nov 2008
Facebook Last.fm
Post: #49
 
11 odsłona - Dwójka książąt

Koszyk lekki:
Heart – Alone

Kilka sekund przed wybuchem grunge’u Seattle to była deszczowa mieścina na krańcu Stanów. Mało kto był świadomy co może się stać. Co zrobi kilku facetów we flanelowych koszulach. Heart też stamtąd pochodził i grał muzykę zupełnie odmienną, kilka sekund przed… .To był pop – rock skrojony niemalże idealnie po to by hasał po listach przebojów. Tylko jest w tej muzyce coś ponadczasowego, coś co nie pozwoliło umrzeć tej muzyce po kilku latach, bo z przyjemnością sięgam po nią po dziś dzień. To głos Ann Wilson. Nie oszukujmy się, muzyka Heart zestarzała się, brzmi momentami bardzo źle. Ale od czego są ponadczasowe hity? Takie jak All I Wanna Do Is Make Love To You, jak Alone. Kiedy wydawać się mogło, że śladem Pat Benatar czy Lity Ford, Heart mógł zboczyć na trasę miałkiego, mdłego popu. Ann zawsze tchnęła życie w tą muzykę. Zawsze dzięki niej te banalne piosenki nabierały mocy i ognia. Oczywiście zawsze czegoś tam brakowało, by postawić ich obok the Pretenders. Posłuchajcie tej niesamowitych wokaliz i zrozumiecie, że to był pop najwyższej próby. Kiedy artystyczne odloty schodziły na drugi plan. Kiedy po prosty chciało się posłuchać dobrej muzyki na prywatce. A na takowe chodziłem od czasu do czasu.



Koszyk średni:
Spin Doctors - Two Princes

http://www.youtube.com/watch?v=wsdy_rct6uo

Jeden z najciekawszych kapel jakie chodziły po naszym globie. Większość z nas patrzy na zespół z perspektywy Two Princes, utworu nieprawdopodobnie chwytliwego, radosnego, żywego, z resztą to był mój utwór roku 1993. Sięgnąłem po płytę, a tu psikus. Okazało się, że podobnie jak Train czy Dave Matthews Band panowie zakochani są w jamowaniu. W robieniu rzeczy pokręconych i nietuzinkowych. Kochaja długie, rozbudowane koncerty w klubach. Na singlu wyszły przecież pogięte do cna What Time Is It czy Cleopatra's Cat, czyli najeżonych solówkami songami w klimacie niemalże Primusa. Antyprzebojowe, acz rewelacyjne.Także sukces komercyjny był chyba trochę dziełem przypadku. Musze jednak zaznaczyć, że granica między miłością a niechęcią bywa cienka. Bywało, że ten klimat eksperymentu potrafił na płytach być męczący. Co innego koncerty. Tak czy siak pozostało po nich kilka naprawdę znakomitych piosenek. I własny, łatwo rozpoznawalny styl. No i two Princes – tak przebojowe, że aż zatyka dech w piersiach, ale zaproszenie do ambitniejszego świata Chris z chłopakami wysyłali dopiero kilka sekund później. Niektórzy zaproszenie przyjęli.



Koszyk cięzki:
Vex Red - The Closest

Podmuch mocy, ale też jest coś przykuwającego uwagę, bo piosenka ma w sobie coś z wczesnego Stabbing Westward, czyli przystępny rock industrialny, jest też cos metalicznego, bardzo ognisty klimat ze świata A perfect circle. Can't Smile ma tez coś z klimatu Silverchair. Fast Cars – trochę jak Deftones, Vex Red nieco w klimacie Flaw. Czyli przegląd najlepszego w ciężkiej muzyce. Szkoda, że po jednej płycie się rozstali, bo mogli się jeszcze nieźle rozwinąć artystycznie. Dla mnie to było spore objawienie.



laurka:
Wprowadziłem tzw. laurkę, czyli czwarty utwór, który gra w mojej duszy ale nie roznosi jej na strzępy. Warto posłuchać, zwrócić uwagę, ale nie wchodzi w zakres tzw. hitów mojego życia. Warto posłuchać, bo to były ważne dla mnie piosenki, ale nigdy nie dorównywały tym trzem powyższym koszom.

Ultrapull - Out For Me

http://www.reverbnation.com/play_now/8405447

Dziś już anonimowa formacja, której poznanie było dla mnie potężną frajdą. Muzyka niezbyt odkrywcza, bo stylistycznie zbliżona do Everclear, ale płyta From All Directions zabija ilością cudownych melodii.

http://www.mycharts.pl/forumdisplay.php?fid=111 Icon_wink
23.05.2011 05:23 PM
Odwiedź stronę użytkownika Znajdź wszystkie posty użytkownika Cytowanie selektywne Odpowiedz cytując ten post
dziobaseczek Offline
Stały bywalec
*****

Liczba postów: 8 097
Dołączył: Nov 2008
Facebook Last.fm
Post: #50
 
12 odsłona - 25 maja 2011 - Koń zwany wojną

Koszyk lekki

The Sundays - Here's Where The Story Ends

Właściwie to nie koszyk lekki, to arcy-hiper-lekki. The Sundays to muzyka tak delikatna, można mieć wrażenie, że delikatna jak pajęcza nić. Dziś niewiasty dwoją się i troją. Śpiewają w różnych konfiguracjach wokalnych, wydają fortuny na lekcje śpiewu, Rycza, wyją, szepczą. Każda wydaje się wielkim odkryciem, ale żadna nie umywa się do Harriet Wheeler. Oczywiście to nie Elizabeth Frazer czy Sinead O Connor, ale talent wokalny ogromny. Talent wykorzystany w stu procentach, bo tak wielu pięknych piosenek doczekaliśmy się ze stajni The Sundays, bajecznych, pięknych, typowych dla stylistyki 4AD ale mającej coś z klimatu dobrego pop-rocka, praktycznie nie ma tu słabej kompozycji. The Sundays to rzecz obowiązkowa dla każdego, kto ceni sobie eteryczny pięknie zaśpiewany, pięknie zagrany pop-rock, bez łzawej miałkości i ckliwej popowej mdłości. Wszystko jest tu niebiańskie. Muzyka niestarzejąca się. Here's Where The Story Ends – to jedna z moich muzycznych miłości.



Koszyk średni

Moist – Resurrection

Kanadyjczycy wielokrotnie zmuszali mnie do kapitulacji. Kompletnie niesamowitymi melodiami, genialnymi aranżacjami, emocjonalnym sposobem artykułowania, niebywała mocą i sposobem śpiewania. Wykroili mnóstwo rewelacyjnych przebojów, które w gruncie rzeczy przepadły. Oczywiście ci, co lubili Z-rock 50 znają ich doskonale, ale kto zna z-rocka? Maniacy gitarowej muzyki. Weźcie Kill For You z kompletnie szalonym śpiewem i karkołomną solówka gitarową, narkotyczny Liberation, psychodeliczny Leave It Alone, zupełnie majestatyczny Morphine, czy prawdziwy hymn – Silver. Oni są niepowtarzalni i zostaną tylko dla nielicznych. Szkoda. Wstyd nie znać.
Resurrection to kwintesencja rocka. Jakbyście spotkali na swojej drodze Marsjanina i on spytałby się co to jest muzyka rockowa to puście mu Resurrection. Idealna melodia, genialne emocje, świetny teledysk, kapitalny tekst, kapitalne brzmienie.



Koszyk cięzki:

Pride & Glory - Losin' Your Mind

Jak usłyszałem tę pieśń, każdy włos zjeżył mi się na głowie. Muzyka gitarowa zamoczona w południowym brzmieniu niemalże w klimacie klasyków southern rocka – Lynyrd skynyrd. Kupiłem kasetę, nie tylko ze względu na Zakka Wylde’a, jego wywalonych w kosmos solówek, ale przede wszystkim liczyłem na dobrego rock’n’rolla. I stało się. Zakk nie jest megalomanem. Jego muzyka, genialna technicznie ma wszystko co powinna mieć muzyka rockowa. Dowcip, melodię, rytm, fajne brzmienie, wszystko. To wspaniała płyta, właściwie kaseta  Dziś ciężko do mnie dotrzeć z takim brzmieniem, bo muzycy zapomnieli co jest istotą rock’n’rolla. To zabawa i dobra melodia. Ni ma już takich kapel, są tylko podróbki. Muzycy koncentrują się na udziwnianiu i przeginaniu w stronę progresywnej nudy. Losin' Your Mind – idealna piosenka hard rockowa.



Laurka:

Grand National - Drink to Moving On
http://www.youtube.com/watch?v=my2Kyae7m6M

http://www.mycharts.pl/forumdisplay.php?fid=111 Icon_wink
25.05.2011 08:16 PM
Odwiedź stronę użytkownika Znajdź wszystkie posty użytkownika Cytowanie selektywne Odpowiedz cytując ten post
dziobaseczek Offline
Stały bywalec
*****

Liczba postów: 8 097
Dołączył: Nov 2008
Facebook Last.fm
Post: #51
 
13 odsłona - 1 czerwca 2011 - Wieje racewind

Koszyk lekki:

Peter Gabriel - Steam

Peter Gabriel to niezwykła postać, jak na wykształciucha i miłośnika muzyki nie tylko rockowej dał się poznać jako nietuzinkowy artysta, który lubił łamać granice. Pięknie wychodziły mu i ballady i melodramaty muzyczne i art.-rockowe pejzaże, ale miał słabość do soul-rockowych dziwolągów. To moim zdaniem wyróżniki jego twórczości, jego spinki artystyczne. Zawsze jego songi – hiciory były wizytówką jego formy. Tomek Beksiński nie trawił tego oblicza artysty, ja wręcz odwrotnie, każdy pamięta prekursorski Sledge Hammer, do którego teledysk wyprzedzał epokę. Każdy pamięta jego wykręcone Digging In The Dirt, skoczne Big Time czy szalone Kiss that Frog. Skoro pamięta to, to z pewnością pamięta i Steam. Ktoś napisał w recenzji w Q z przekąsem, że Gabriel gra hip hop, oczywiście była to gruba przesada, ale jak znam osobność i niezwykłość jego muzycznego oblicza stać go nawet na takie wyskoki. Wstyd nie znać. Art-rockowy hip hop, jakkolwiek dziwnie to brzmi.



Koszyk cięzki:

biohazard - after forever

Długo zastanawiałem się co począć z tą formacją, bo wykroiła całą masę wielkich kawałków, ale nie było w tym żadnych takich typowych hiciorów, każda płyta to monolit. Nie oszukujmy się, mamy do czynienia z wybitną formacją, bo nikt przed nimi tak agresywnie i jednocześnie przebojowo nie grał.
Nikt nie brzmiał tak przekonywująco, tak dobitnie, mocno i oryginalnie. Duch hip hopu unosił się jak dym w palarni, ale była moc hardcore’a, trash metalu, Black Sabbath i w ogóle wszystkiego co najlepsze w ciężkiej muzyce. Dobry riff, ciężka jazda, ale wszystko tu było prefekcyjnie poukładane. Wybrałem kawałek wybijający się z typowego monolitu. To cover ich wielkich mistrzów, Black Sabbath, dlaczego wybrałem ten kawałek? Po pierwsze ta płyta z której pochodzi ten kawałek to najlepszy „Tribute to.. „ w historii. http://pl.wikipedia.org/wiki/Nativity_in_Black, nie znam i nie poznam lepszego i spójniejszego składaka w tym stylu. Każda formacja, zwłaszcza na pierwszej części zabrzmiała tak jak biohazard, czyli zagrali po swojemu, klasyczny kawałek po swojemu. Kilkanaście kapel natchniętych. Bez cienia przesady.

[/youtube]

Koszyk średni:

The Stranglers - Midnight Summer Dream

To Piosenka, po przesłuchaniu której kilkanaście razy można wpaść w schizofrenię, to arcydzieło zimnej fali, to chłód i mrok. To piękno, które nie pozostawia człowieka takiego samego po przesłuchaniu. Nie ma się co łudzić, to jedna z najbardziej ulubionych moich pieśni. Naj.. Naj… Nie wiem, jak to się stało, bo w sumie to prosty motyw, do pewnego momentu to przecież melodeklamacja, z ciągle powtarzanym motywem. Zaczynali jak punkowcy wraz z całą armią wywrotowców, ale zawsze wyróżniali się liryzmem, nawet gdy na singlu wychodził kawałek o cipkach i bzykaniu. Na Female poszli na całość. Pejzaż muzyczny. Nie wiem, jak oni to zrobili, ale zrobili to. Kanon. Wyobraźnia pracuje bez wytchnienia.



Laurka

z koszyka średniego

!!! - Must Be The Moon

http://www.youtube.com/watch?v=wl0XLHy7kes

http://www.mycharts.pl/forumdisplay.php?fid=111 Icon_wink
09.06.2011 06:12 PM
Odwiedź stronę użytkownika Znajdź wszystkie posty użytkownika Cytowanie selektywne Odpowiedz cytując ten post
Rincewind Niedostępny
Stały bywalec
*****

Liczba postów: 1 734
Dołączył: Sep 2010
Post: #52
 
Mam pewne zaległości wobec tego wątku, więc dziś komentarz tylko do ostatniej jego odsłony, bo tak jakby z mojej inspiracji powstała. Już na samym początku muszę powiedzieć, że o ile w wyborze wykonawców nie mam prawie żadnych zastrzeżeń, to wybory utworów często mnie zaskakują. Ja często wybrałbym inne, wybrałbym wiele innych przed tymi, które pojawiają jako "Hity Mojego Życia". Ale to Twoje życie i Twoje hity, w moim życiu hity często bywają inne chociaż hitodawcy często ci sami. Peter Gabriel - niezwykle barwna postać i ciekawy twórca. Niewątpliwie płyta So! jest jego najwybitniejszym dziełem, które powinno znaleźć się na półce każdego miłośnika muzyki rockowej. To tam dopatrywałbym się jego największego hitu, bo takowych tam nie brakuje. Począwszy od wspomnianych Sledgehammera i Big Time, przez Red Rain i In Your Eyes, a na wspaniałym duecie z Kate Bush skończywszy. Może coś ze wcześniejszych jak Biko, czy "Games withot frontiers". "Us" była płytą słabszą, chociaż dało się z niej wykroić kilka dobrych singli. Chciałbym tu jeszcze podkreślić dwa fakty z życiorysu Gabriela. Pierwszy, dotyczy jego działań dzięki, którym świat poznał wielu świetnych afrykańskich muzyków. Drugi, to muzyka filmowa. Nie jest jej za wiele, ale bez niej te filmy nie byłyby tym czym są. Mam tu na myśli przede wszystkim "Ptaśka" i "Ostatnie kuszenie Chrystusa".

Biohazard. Już sama nazwa zespołu jest ostrzeżeniem. Nie zbliżaj się bo grozi ci skażenie biologiczne w dawce śmiertelnej. Chyba, że jesteś już uodporniony, a jeśli jeszcze nie to żeby się uodpornić należy podać małą dawkę skażonego materiału biologicznego, aby organizm był w stanie wygenerować przeciwciała. Nie inaczej jest z muzyką Biohazardu. Jeśli człowiek wcześniej się nie uodpornił na takie dźwięki, to niewątpliwie pierwsza większa dawka od razu go zabije. Jeśli jest już odporny, to nie dość, że przeżyje, to jeszcze będzie z tego czerpał przyjemność. Faktycznie muszę przyznać Ci rację, że trudno wybrać jakiś jeden zdecydowany hicior, Ja wybrałbym "What Make Us Tick", za to że był okres, w którym ten kawałek wbił mi się głęboko w pamięć. Krótki utwór, w którym po niewinnym intro następuje niezły łomot. To był chyba pierwszy utwór, jaki usłyszałem, w którym od samego początku w ten jazgotliwy łomot gitar i bębnów wpleciony został wokal nie ustępujący pod względem mocy instrumentom. Łomot na gitary, bębny i wokal od pierwszego ostrego taktu to była nowość.

Na koniec Stranglersi. Tym razem wybrałeś utwór z mojego ulubionego okresu w ich twórczości. Nie przepadam za ich początkami z czasów Peaches i No More Heroes i dlatego nigdy nie sięgnę po żadne best of w ich wykonaniu. Uwielbiam za to okres, z którego pochodzą Midnight summer dream, Strange Little Girl, czy Golden Brown. Tyle lat minęło, a to nadal brzmi dobrze i świeżo.
10.06.2011 01:20 AM
Znajdź wszystkie posty użytkownika Cytowanie selektywne Odpowiedz cytując ten post
dziobaseczek Offline
Stały bywalec
*****

Liczba postów: 8 097
Dołączył: Nov 2008
Facebook Last.fm
Post: #53
 
Dzięki za komentarz jak zwykle z prawdziwego zdarzenia, byłbym niepocieszony, gdybyś nie napisał dwóch zdań o odsłonie 11 i 12, nie musisz się jakoś strasznie rozpisywać jak nie masz czasu.
Rincewind napisał(a):Ale to Twoje życie i Twoje hity, w moim życiu hity często bywają inne chociaż hitodawcy często ci sami
- podoba mi się słowo hitodawcy Icon_smile, faktycznie sporo osób mówi, że moje wybory są nietypowe, ale jak zauważyłeś to moje hity i poza tym mam często spore dylematy z wyborem. Więc jakby pojawił się tam Games withot frontiers czy Golden Brown to wcale nie byłoby jakiejś wielkiej pomyłki. Mimo to to one ostatecznie wygrały, Biohazard - opisałeś rewelacyjnie, niech to będzie recenzja ich muzyki Icon_smile

http://www.mycharts.pl/forumdisplay.php?fid=111 Icon_wink
11.06.2011 09:30 AM
Odwiedź stronę użytkownika Znajdź wszystkie posty użytkownika Cytowanie selektywne Odpowiedz cytując ten post
dziobaseczek Offline
Stały bywalec
*****

Liczba postów: 8 097
Dołączył: Nov 2008
Facebook Last.fm
Post: #54
RE: Hity Mojego życia
14 odsłona - 8 czerwiec - szmata do szmaty

koszyk ciężki:

Queens Of The Stone Age - If Only

Josh Homme to jedna z najbardziej inspirujących postaci w muzyce. To dzięki niemu stoner rock wyszedł poza strzechy, to on nadał jako jeden z nielicznych w muzyce przełomu wieku niepowtarzalne brzmienie i klimat swojej muzyce, tak mocno, że praktycznie każdy jego ruch gitarą jest rozpoznawalny i jedyny w swoim rodzaju. To on współtworzył jedno z najbardziej niezwykłych zjawisk w muzyce rockowej – Kyuss. To on inspirował tak silnie inne formacje jak np. Arctic monkeys, która z przeciętnej rock’n’rollowej kapelki zamieniła się w rasową rockową załogę. To on nigdy nie schodzi poniżej pewnego poziomu, a nawet jego poboczne projekty jak Eagles of Death Metal, Them Crooked Vultures, Desert Sessions brzmią fascynująco i świeżo. Choć przecież każde jest zupełnie inne, Eagles – radosne rock’n’rollowe, to drugie bliskie klasycznej muzyki rockowej, Desert Sessions – to niemalże pustynny jazz, improwizacje na środku pustyni. Dziś każdy chce grać z nim i podziwiać jego muzyczne ego. Jego wszechstronność, łatwość komponowania świetnych melodii, kreowania karkołomnych solówek, tworzenia rockowych przebojów, kilkugodzinnych jamów z muzykami z innych światów muzycznych. Jest sobą i nigdy nie przestał nim być i jak słucham np. Make It Wit Chu z ostatniej płyty to jestem pewien, że będzie mnie jeszcze wiele razy zachwycał, bo jego wszechstronność nie pozwala mu zamknąć się w 4 ścianach muzycznych. Wielki szacun.





koszyk lekki:

Gus Gus – Ladyshave

Islandia to kraj, w którym nie brakuje niezwykłych wykonawców, z różnych muzycznych światów. Gus Gus to jeden z najbardziej niezwykłych. Na początkach kariery był to zespół stworzony przez dziewięć osób, różnych osobowości, z których każda dawała coś od siebie. Trzonem ich muzyki był trip-hop, elektronika czasem pop i dance, ale ta muzyka zawsze ze względu na liczne inspiracje unikała łatwym klasyfikacjom, każde jej szufladkowanie było krzywdzące. Pierwsze albumy były wyjątkowo udane i fascynujące. Oczywiście tworzyli też znakomite przeboje i łatwo wpadające w ucho melodie, nawet po przetrzebieniu składu. Mimo, że mariaż z muzyką techno i house uważam za nieudany, było czuć ciągle w tej muzyce coś niepowtarzalnego.




koszyk średni:

Eels – Susan’s house

Bohaterem średniego koszyka jest E. Nie będę ukrywał ani ściemniał – kocham tego faceta. Eels to jedna z moich ulubionych kapel. Kocham Facia za całokształt, za to że jego życiorys tak bardzo przypomina mój, może dlatego, że jego muzyka jest na wskroś autentyczna, że w każdej kompozycji, nawet tej wesołej czuć ból i lęk. Ostatnio Eels wydają płyty za często, zdecydowanie, ale nawet na tych najnowszych można znaleźć jakąś perłę. Natomiast mają za sobą kilka naprawdę wybornych, fantastycznych. Ten głos, to brzmienie, ten luz, ten niepowtarzalny klimacik zadumy i jakiejś wątpliwości. Wskazanie jednej piosenki nie jest łatwe, bo czy wezmę bujający Novocaine For The Soul, czy bajkowy Fresh Feeling, przesympatyczny ale mocno przewrotny Rags To Rags, balladowy It's A Motherfucker – to każdy utwór jest inny, jazzujący Hospital Food, bluesowy Dog Faced Boy, lekki jak piórko Trouble With Dreams, czy rockowy Mental, czy w końcu chore do cna cancer for the cure, czy znane ze Shreka My Beloved Monster czy przekochane Your Lucky Day in Hell i kilkanaście innych. Same perły. Nie wiem co wybrać. Nie da się. Bo cała ta twórczość jest magiczna. Moim zdaniem , nie znać to straszny obciach. Kiedyś któryś pismak bardzo nieładnie napisał, że Gobain popełnił samobójstwo ponieważ nie był w stanie nagrać takiej płyty jak Beautiful Freak, nie podobał mi się ten tekst, ale nie mam wątpliwości, że Kurt nie pogardził by taką płytą. Lekką a pełną emocji.






Laurka:

Thompson Twins - Doctor! Doctor!



http://www.mycharts.pl/forumdisplay.php?fid=111 Icon_wink
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 05.07.2011 07:15 PM przez dziobaseczek.)
05.07.2011 07:12 PM
Odwiedź stronę użytkownika Znajdź wszystkie posty użytkownika Cytowanie selektywne Odpowiedz cytując ten post
dziobaseczek Offline
Stały bywalec
*****

Liczba postów: 8 097
Dołączył: Nov 2008
Facebook Last.fm
Post: #55
RE: Hity Mojego życia
15 odsłona - 15 czerwiec - świt

Koszyk średni

The The – Slow Emotion replay

To był wielki przebój, utwór w Polsce zupełnie niezauważony, przeoczony. To piosenka pełna bólu i smutku, ale zagrana z niespotykaną na co dzień pasją i uczuciem. Matt Johnson wielokrotnie udowadniał swoją klasę, będąc zawsze skromnym i dość trudnym, w gruncie rzeczy, człowiekiem. Płyta the dusk, z której pochodził ten utwór była kolejną znakomitą płytą. Mocno zaangażował się w jej produkcję Johnny Marr i to słychać. Utwór, tak jak cała płyta przebojowy i porywający, ujmujący piękna partią harmonijki ustnej, kapitalnie pulsującą linią wybijaną przez basową gitarę i ten niepowtarzalny pełen emocji głos, piękna melodia, piękny tekst, jakich w twórczości tej ignorowanej przez polskie media wspaniałej formacji.





Koszyk ciężki:

Static-x – Push it

To podmuch mocy, kawałek zmiata z powierzchni ziemi, nie pozostawia żadnej cząstki. Nie ukrywam, że okres pojawienia się tej piosenki na listach był najlepszy z możliwych, ponieważ czułem silną fascynację taką muzyką. Okres przecież całkiem niezły. Muzyka tej formacji to odmiana nu-metalu i trash metalu okraszona lekko industrialnymi brzmieniami spod znaku White Zombie, potem formacja zaczęła grzęznąć w przystępniejsze oblicze rocka industrialnego a potem ugrzęzła zupełnie w marazmie, miewając czasem przebłyski dobrej formy. Push it ma tyle mocy, że aż prąd przepływa po plecach.





Koszyk lekki:

Madonna - This Used To Be My Playground

Nie da się nie znać Madonny, bo to ona jest niekwestionowaną królową muzyki pop. Ostatnio słyszę co rusz o róznych nowych koronowanych, najgłośniej o Lady Gaga, u nas w Polsce jest to Doda, strach wymieniać włoski odpowiednik. Chyba te wokalistki zdają sobie sprawę, że na to miano trzeba sobie zasłużyć, nie tylko fajerwerkami na koncertach, ale przede wszystkim latami na scenie, ilością ponadczasowych przebojów, może też umiejętnością znalezienia się w określonym czasie z zachowanie twarzy. Tę umiejętność Madonna posiadała przez ponad 15 lat nie schodząc poniżej wysokiego poziomu. Od okresu Music zaczęła się ostra równia pochyła. Ważne w jej muzyce jest to, że mimo, że to pop-music – jest ona bardzo charakterystyczna, a każda płyta jest niezbitym dowodem na ciągły rozwój, wynikajacy także z osobistych perypetii. Każdy pamięta bajecznie piękne, z dziecięcym teledyskiem Dear Jessie, przebojowe, przesycone hiszpańskim klimatem La Isla Bonita, kapitalne, przepełnione erotyzmem, ba, niemalże pornografią, Erotica, Kapitalnie wyprodukowane i skrojone przestrzennie Frozen, naiwne na wskoś Material Girl, delikatny jak piórko Secret i mnóstwo innych. Przebój gonił przebój. Nawet najwięksi przeciwnicy pop-music nie mają wątpliwości – geniusz w swej klasie. Ja bardzo cenię sobie płytę Erotica ale wybranie jednego największego, mojego ulubionego łatwe nie jest. Wybiorę zatem utwór z okresu, gdy Madonna była nieco znudzona kontrowersyjną postawą i nagrała liryczne, kojące i piękne dzieło Bedtime Stories i utwór This Used To Be My Playground, który na tej płycie się nie znalazł tylko na jakimś soundtracku. Madonna do smakowania.





Laurka:

The Kooks - Naive




http://www.mycharts.pl/forumdisplay.php?fid=111 Icon_wink
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 07.07.2011 10:45 PM przez dziobaseczek.)
07.07.2011 10:40 PM
Odwiedź stronę użytkownika Znajdź wszystkie posty użytkownika Cytowanie selektywne Odpowiedz cytując ten post
dziobaseczek Offline
Stały bywalec
*****

Liczba postów: 8 097
Dołączył: Nov 2008
Facebook Last.fm
Post: #56
RE: Hity Mojego życia
16 odsłona - 22 czerwiec - Kwiaty w oknie

Koszyk lekki

Red Box – Chenko

Red box to właściwie zjawisko. Co ciekawe sporą popularność zyskało w Polsce za sprawą popularyzacji przez Trójkę. Szkoda, że to radio nie spopularyzowało mnóstwo innych niemniej wartościowych w tym czasie wykonawców, ale z drugiej strony pamiętam jak ogromne kłopoty sprawiały „Niedźwiedziowi” ściąganie płyt, jak on to nazywał – długogrających. Każda jego wizyta w Londynie to było potężne wydarzenie. Dziś w dobie Internetu to się nie mieści w głowach. Do rzeczy. Red Box zrobili coś zupełnie niepowtarzalnego, coś unikatowego na wskroś. Nie tylko dotyczy to tego arcy-utworu, tego arcydzieła muzyki pop, ale o inne niesamowite utwory, szalony Train, przebojowe For America, kapitalne Heart of the Sun, które po dziś dzień brzmi świeżo i porywająco, bajeczne Hungry itd. Oczywiście formacja nie uniknęła mielizn, ale w ogólnym rozrachunku bilans tej zapomnianej na świecie grupy jest zamknięty ogromnym plusem.

Oryginalny teledysk:





lub wersja do odsłuchu





Koszyk ciężki:

Rollins Band – Liar

Wokalista, poeta, pisarz, aktor, wydawca, twórca rozmaitych opowiadań i anegdot, człowiek starający połączyć rozwój duchowy (czytanie, pisanie książek) z fizycznym (codzienne treningi), nie pije, nie pali. To nie mowa o duchownym czy o mnichu. To jeden z protoplastów hardcore’a. Henry Rollins. Nie ma w tych grama przesady, to człowiek renesansu, który jest mocno zaangażowany również politycznie. Zostawmy Rollinsa, skupmy się na muzyce. A tu jest ostra i ciężka jazda, gdzie nie brakuje odniesień do hardcore’a, punk rocka, czasem i heavy metalu i hard rocka. Utwór Liar to apogeum Rollins Band, lekko funkujące canto nie zapowiada niesamowitej nawałnicy jaka przetacza się przez ten utwór, Rollins właściwie nie śpiewa, ale melorecytuje, ryczy, szepcze, wrzeszczy, nawet śmieje się. Moc i genialny tekst, bardzo dobry teledysk, wymowny, kapitalna praca instrumentarium i niesamowite budowanie napięcia. Siła tego kawałka poraża do cna. Paraliżuje. Absolutne arcydzieło hardcore’a.





Koszyk średni:

Travis - Flowers In The Window

Mało jest kapel, które miały tak dużą łatwość komponowania pięknych melodii, a tej formacji udawało się to aż za często. Flowers In The Window jest tak genialny, że nie mogę się uwolnić od ej piosenki po dziś dzień. Jest przepiękna. Lekka, ale nie przesłodzona. Spokojna, ale nie mdła. Radosna, ale i pełna refleksji. Nie nudzi się nigdy, a jeszcze ten fantastyczny teledysk. Jeden z najfajniejszych pop-rockowych kawałków, jakie się pojawiły w moich małżowinach usznych.





Laurka:

Formacja Niezywych Schabuff - Żółty rower

http://www.youtube.com/watch?v=wM0fa8fIsow

http://www.mycharts.pl/forumdisplay.php?fid=111 Icon_wink
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 12.07.2011 08:38 PM przez dziobaseczek.)
12.07.2011 08:35 PM
Odwiedź stronę użytkownika Znajdź wszystkie posty użytkownika Cytowanie selektywne Odpowiedz cytując ten post
thestranglers Offline
Moderator
*****

Liczba postów: 31 109
Dołączył: Dec 2014
Post: #57
RE: Hity Mojego życia
Witaj!

Wielki szacun za podejscie do tematu hitów zycia, madrze wytlumaczyles podejscie do sprawy, mysle ze spokojnie starczy Ci trzech numerów tygodniowo do konca Twych dniIcon_wink

A teraz przejde do dwóch kapel, do których czuje od x lat wielka sympatie, mianowicie RED BOX i TRAVIS:

1) Red Box, hmm, wiec tak, zalapalem sie na plyte Motive i do dzis pamietam jakie wrazenie robily TRAIN i HUNGRY. Oba kawalki obecne oczywiscie w moim TOP TEN kilkanascie tygodni lekko. Dwadziescia lat mialem w glowie nagranie, ktore raz zagral w swej audycji sp. Tomasz Beksinski, mianowicie THE POWER IS DOWN. Przypomnialem sobie je dopiero w tym roku przy okazji odsluchu Motive jako plyty tygodniaIcon_smile
The Circle and The Square mozna sluchac na okraglo, a i tak sie nie znudzi. Na tym chyba polega sila tej plyty: wzorcowy pop-rock. Nawet nie jestem w stanie wybrac konkretnych utworów bo bym musial wypisac 7, 8 tytulów. Wyrózniam FOR AMERICA, bo to taki hit z mojego dziecinstwa, no i pierwszy utwór o który poprosilem Marka Niedzwieckiego w jego Muzycznej Poczcie UKF, która w 1991 roku prowadzil w czwartki jesli dobrze pamietam.

2) Travis... jedna z niewielu waznych grup, których w naszym kraju chyba jeszcze nie bylo. Mieli byc na jakims festiwalu pare lat temu ale zostal odwolany.
Ich dobra passa zaczela sie od drugiego LP The Man Who, wielce ale to wielce w naszym kraju niedocenione WRITING TO REACH YOU, TURN czy COMING AROUND. Pozniej najlepiej sprzedajacy sie LP The Invisible Band (ale nie najlepszy!) z pierwszym nr 1 u mnie (SIDE) no i z moim ulubionym PIPE DREAMS.
No a teraz uwaga!!! Jedna z dwudziestu moich plyt dekady - Twelve Memories. Opus magnum tych skadinad sympatycznych chlopaków! Wyrózniam dwa numery 1: RE-OFFENDER i LOVE WILL COME THROUGH (ach ten uroczy teledysk) i najlepszy w calej twórczosci WALKING DOWN THE HILL.
Po Twelve Memories, nie wiem, jakby uszlo z nich powietrze, poza Closer niczym nie porwali...

thestranglers

Ps. A czy jakis numer The Stranglers pojawi sie w Twoim podsumowaniu?Icon_smile
13.07.2011 09:34 AM
Znajdź wszystkie posty użytkownika Cytowanie selektywne Odpowiedz cytując ten post
dziobaseczek Offline
Stały bywalec
*****

Liczba postów: 8 097
Dołączył: Nov 2008
Facebook Last.fm
Post: #58
RE: Hity Mojego życia
thestranglers napisał(a):Wielki szacun za podejscie do tematu hitów zycia, madrze wytlumaczyles podejscie do sprawy, mysle ze spokojnie starczy Ci trzech numerów tygodniowo do konca Twych dni
wreszcie ktoś tu coś pisze Icon_smile - pomysł zrealizowany głównie dla siebie, zawsze chciałem zrobić coś takiego i przy okazji pozarażać innych.coś
thestranglers napisał(a):Dwadziescia lat mialem w glowie nagranie, ktore raz zagral w swej audycji sp. Tomasz Beksinski, mianowicie THE POWER IS DOWN. Przypomnialem sobie je dopiero w tym roku przy okazji odsluchu Motive jako plyty tygodni
-kapitalnie, że pamiętasz te czasy i to dość dobrze. THE POWER IS DOWN nie znam - pora to zmienić.
thestranglers napisał(a):Ps. A czy jakis numer The Stranglers pojawi sie w Twoim podsumowaniu?

http://best-dziobaseczek.blogspot.com/
przejrzyj pozostałe odsłony to znajdziesz i ich.
Świetnie napisałeś o Travis, właściwie wszystko to ja chciałbym ale brakowało mi pełnej wiedzy. Dzięki. Rozumiem, że Rollins nie bałdzo Icon_smile

http://www.mycharts.pl/forumdisplay.php?fid=111 Icon_wink
13.07.2011 09:44 AM
Odwiedź stronę użytkownika Znajdź wszystkie posty użytkownika Cytowanie selektywne Odpowiedz cytując ten post
thestranglers Offline
Moderator
*****

Liczba postów: 31 109
Dołączył: Dec 2014
Post: #59
RE: Hity Mojego życia
Hej!

Przejrzalem pozostale fragmenty hitow zycia i mysle ze jeszcze zabiore glos w niejednej trójceIcon_smile zalapalem koszyki, ale o co chodzi z kwestia laurki? Tzw. odrzuty to chyba nie sa bo albo sie jest na takiej liscie albo nie, hmm, taki czwarty do brydza po prostu?Icon_smile

Teraz juz na temat dusicieli. No wielka radosc mi uczyniles wyborem MIDNIGHT SUMMER DREAM, jeden z najlepszych, w rzeczy samej, mimo tego ze gdzieniegdzie ograny. Zgadzam sie, ze zycie jest inne gdy sie uslyszy juz sam wstep, ze muzyczny pejzaz i sam tez nie wiem jak oni to zrobili, zwlaszcza gdy ma sie w uszach poprzedzajacy, calkowicie odmienny LP LA FOLIE... Muzyczna rewolta Editors na "In this Light and on this Evening" to tzw. pikus przy zmianie, jaka zaszla w muzyce Stranglers na LP FELINE.

A propos, chyba pomyliles tytuly stwierdzajac w opisie, ze "poszli na calosc na FEMALE". Miales na mysli chyba wspomniany tytul FELINE, a mogles po prostu zasugerowac sie tytulem innego sztandaru - EUROPEAN FEMALEIcon_smile

No coz, czy musze dodawac ze STRANGLERS to mój zespól zycia a FELINE to moja plyta zycia?Icon_smile Byla, jest i bedzie, taki aksjomat i juz!Icon_wink

Przymierzam sie do sklecenia jakiejs recenzji tej plyty (byl juz plebiscyt na plyte zycia na forum?), sam tez jestem ciekaw w jakim stopniu znasz caly LP.

thestranglers
13.07.2011 12:20 PM
Znajdź wszystkie posty użytkownika Cytowanie selektywne Odpowiedz cytując ten post
dziobaseczek Offline
Stały bywalec
*****

Liczba postów: 8 097
Dołączył: Nov 2008
Facebook Last.fm
Post: #60
RE: Hity Mojego życia
thestranglers napisał(a):zalapalem koszyki, ale o co chodzi z kwestia laurki
laurka w założeniu - piosenka mojego życia, ale mniejszego kalibru, czasem jedna wybitna piosenka zespołu, którego poza nią nie był w stanie nic więcej zaproponować, takie wyróżnienie mniejszego kalibru. Ale z pewnoscia ważna piosenka w moim życiu.
thestranglers napisał(a):STRANGLERS to mój zespól zycia a FELINE to moja plyta zycia?
- pomieszałem z tytułami płyt, dlatego, że nie mam takiego fioła na ich punkcie jak ty, natomiast darzę ją wszystkimi pozytywnymi uczuciami, jakie można darzyć muzykę. Płyty znam, ale nie doszczętnie. Z pewnością wrócę jeszcze do tych albumów.

http://www.mycharts.pl/forumdisplay.php?fid=111 Icon_wink
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 13.07.2011 12:47 PM przez dziobaseczek.)
13.07.2011 12:46 PM
Odwiedź stronę użytkownika Znajdź wszystkie posty użytkownika Cytowanie selektywne Odpowiedz cytując ten post
Odpowiedz 


Podobne wątki
Wątek: Autor Odpowiedzi: Wyświetleń: Ostatni post
  40 Lat minęło - Czyli wielkie podsumowanie Ciężkiej Muzyki Wszech czasów dziobaseczek 24 22 608 01.05.2022 12:30 AM
Ostatni post: santosz
  40 Lat minęło - Czyli wielkie podsumowanie Lekkiej i Średniej Muzyki Mojego Życia dziobaseczek 114 16 229 09.02.2021 11:44 AM
Ostatni post: AKT!
  10 Lat Minęło - Czyli Podsumowanie 10 Lat Dziobasowej Listy Antyprzebojów dziobaseczek 75 35 395 21.07.2019 09:34 PM
Ostatni post: dziobaseczek

Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości