Odpowiedz 
 
Ocena wątku:
  • 2 Głosów - 5 Średnio
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
Dziobasowe kosze obfitości, czyli utwory życia
dziobaseczek Offline
Stały bywalec
*****

Liczba postów: 8 097
Dołączył: Nov 2008
Facebook Last.fm
Post: #141
RE: Best of dziobaseczek
Odsłona 48: Walka ołówkiem
Koszyk Ciężki:
Atomship - Pencil Fight
Progresywny metal zużył się i wyświechtał na całego, wszelkie formy AD 2013 właściwie już to agonalne wierzganie nogami. Przeżyją tylko najsilniejsi. Ci, którzy tworzą dobre piosenki. Z melodiami, z chwytliwymi motywami, przebojowymi solówkami, fajnym sposobem śpiewania. Liczy się tylko piosenka. Pseudoambitne chały fan wyczuje na kilometr. Atomship idzie tym samym śladem, co Flaw czy Stereomud. Sporo kontrastów w obrębie jednej piosenki, trochę łagodności, trochę wrzasku, gdzie trzeba to jest krzyk, jest i wyciszenie. Jest szept, jest mocne szarpnięcie strun, jest krew, pot i łzy. Pencil Fight to właśnie uosobienie tych trzech nierozłącznych czynników. Do tego można dorzucić emocje i uczucie. Muzyka niewyprana z emocji.



Koszyk średni:
The Chemical Brothers - Where Do I Begin
Mam kolegę, który w nieprawdopodobnie precyzyjny sposób potrafi znajdować szufladki różnych odmian elektroniki. Ja nigdy nie byłem w tym biegły, dlatego stylistykę The Chemical Brothers i podobnych określam jako ambitna muzyka taneczna. I właściwie do sporej części twórczości można tak podchodzić, ale niestety nie zawsze. Bo jak tańczyć przy pokręconym Where Do I Begin, który kończy się kompletnym kataklizmem muzycznym? Jak pokracznie wyglądałby taniec przy Let Forever Be? Na szczęście niejedną dyskotekę umili fantastyczny The Boxer, poskakać śmiało da się przy Not another drugstore, czy Star Guitar. Można by tak wymieniać, ale gdzie da się tańczyć? Nie w Polsce, bo u nas hołduje się zupełnie innej zorcie tanecznych wykonawców. Nawet już nie próbuję być zły i bezsilny. Po prostu mam to gdzieś. Ja już nie potrzebuję dyskotek, niech się martwią młodzi zabijani wątpliwą finezją młócki rodem z siłowni.



Koszyk lekki:
The Other Two – Selfish
Jakim zespołem jest New order? Odpowiedź może być tylko jedna: wybitnym. Każdy odłam cechuje się bardzo charakterystyczną manierą stylistyczną i bardzo charakterystyczną, niepodrabialną finezją. Czuć ten polot także w The Other Two, efemerydzie, która przysporzyła mi sporo radości swego czasu. Genialnie zaśpiewane piosenki popowe mają tyle wdzięku po dziś dzień, że duch geniuszu Curtisa został dziedziczony nawet w tak odległych od Joy Division klimatach. Selfish to doskonały utwór, bije na głowę nieco wtórny Tasty Fish (tu odniesienia do Bizarre są zbyt namolne) Wiadomo, to nie to co New Order, ale wspaniale się wraca do tych pozornie błahych piosenek.



Laurka:
Help She Can't Swim - Fermez La Bouche




http://www.mycharts.pl/forumdisplay.php?fid=111 Icon_wink
09.10.2012 06:27 PM
Odwiedź stronę użytkownika Znajdź wszystkie posty użytkownika Cytowanie selektywne Odpowiedz cytując ten post
dziobaseczek Offline
Stały bywalec
*****

Liczba postów: 8 097
Dołączył: Nov 2008
Facebook Last.fm
Post: #142
RE: Best of dziobaseczek
Odsłona 49: Jedzenie szkła

Koszyk Ciężki:
The Dillinger Escape Plan - Unretrofied

Niesamowity kawałek, który tak naprawdę został przez fanów potraktowany z niechęcią. Bo zbyt przebojowy, bo zbyt lekki, bo flaki nie latają po ścianie. Sporo w tej muzyce wpływów takich tuzów jak Faith no More, sporo melodii, znakomitego budowania napięcia i sugestywnego klimatu. Bo pod koniec z pozornie błahej piosenki robi się z tego niezła zawierucha. Końcówka to już to, co typowego dla The Dillinger Escape Plan, czyli chory noisowy zgiełk. Ale kończy się znowu spokojnie. Oczywiście ta piosenka może wprowadzić w błąd, bo ekipa z New Jersey gra ekstremalnie ciężką muzykę z pogranicza metalcore’a i mathrocka, noise’a. Ciężkie granie, nie dla każdego, choć Unretrofied może spodobać się każdemu. Tak czy siak, bardzo istotna formacja w ciężkiej, nowoczesnej odmianie metalu.




Koszyk średni:
Bloc party - Like Eating Glass


Był taki okres, że łaknąłem takiej muzyki, debiut Bloc party spadł na mnie jak deszcz w suszy, oniemiałem. Zatkało mnie. Świetnie rytmicznie rozwiązana muzyka, pełna niesamowitej energii, inwencji, bogata w świetne melodie, nieprawdopodobnie udana pod względem aranżacyjnym. Silent Alarm była jak fatamorgana. Ciekawym aspektem był czarnoskóry frontman , który doskonale czuł się w teoretycznie białej stylistyce. Czuć było trochę stylistyki tanecznego rocka (który notabene wtedy się rodził) ale było sporo odniesień do punkowej zadziorności i eksperymentu spod znaku TV on the radio. Na swojej ścieżce kariery Bloc Party miewali kryzysy, ale ostatni album przekonuje mnie, że mamy do czynienia z jedną z najlepszych kapel ostatnich lat.




Koszyk lekki:
David Bowie - Real Cool World


David Bowie jest postacią z innej planety. Jego muzyka nawet, gdy była bardziej nośna i komercyjna odkrywała niezwykłe oblicze tego artysty. Jego klasa zawstydzała największych tego świata, choćby dlatego, że jego płyty, były artystyczną wypowiedzią, śmiałym manifestem, bądź po prostu genialnym krążkiem. Nie zapomnimy, gdy zaczynał dawno temu od bardzo ambitnego grania, określanego wtedymianem glam rocka w garniturze. Pomimo ewidentnego balansowania na granicy kiczu i artystycznej prawdy, zawsze był godnym zaufania. Może dlatego, że jego Ziggy to był w gruncie rzeczy nieco zagubiony everymanem. Nie zapomnimy także popowego okresu, gdzie jego twórczość, choć chwytliwa, była tak niecodziennie elegancka, że właściwie należało by słuchać na baczność. Bo przecież nikt już nie nagra kolejnego Let's Dance, nikt już nie zanuci czegoś lepszego niż ponadczasowe China Girl, nie zanudzi kompletnie wspaniałym Blue Jean, uraduje cudownym Modern Love, zauroczy w This is not America. Nie zapomnimy jego słabości do eksperymentów i odwagi startowania w świecie rocka industrialnego (Little Wonder) czy ewidentnie pogiętej psychodelii (Afraid of American). Artysta, którego szanuję, jak mało kogo w tym świecie. Wspaniały, odważny i nietuzinkowy muzyk – artysta przez duże A.




Laurka:
Broken Bells - The Ghost Inside

http://vimeo.com/12239340

http://www.mycharts.pl/forumdisplay.php?fid=111 Icon_wink
29.11.2012 10:31 PM
Odwiedź stronę użytkownika Znajdź wszystkie posty użytkownika Cytowanie selektywne Odpowiedz cytując ten post
thestranglers Offline
Moderator
*****

Liczba postów: 31 109
Dołączył: Dec 2014
Post: #143
RE: Best of dziobaseczek
Dziobas, dzięki za Like Eating Glass!

To przecież niezapomniane wspomnienia związane z poznawaniem nowej sensacji roku 2005 dzięki Pawłowi Kostrzewie i jego wtedy jeszcze "Muzycznemu Ekspresowi". Ach, potem były pierwsze odsłuchy Editorsów (no ja mam nadzieję że i o nich nie zapomnisz), "X & Y" Coldplay'a a potem Paweł odszedł z "Trójki"... Icon_sad

Widzisz jakie wspomnienia u mnie wywołujesz jednym nagraniem? Icon_smile
30.11.2012 05:13 PM
Znajdź wszystkie posty użytkownika Cytowanie selektywne Odpowiedz cytując ten post
dziobaseczek Offline
Stały bywalec
*****

Liczba postów: 8 097
Dołączył: Nov 2008
Facebook Last.fm
Post: #144
RE: Best of dziobaseczek
Odsłona 50 - Uwaga, szukam kłopotów

Koszyk cięzki:

(Hed) Planet Earth - Bartender
Arcykiekawa kapela, która na pewnym etapie po prostu mnie rozwalała i szokowała. Bazą był popularny wtedy rapcore. Czyli sporo odniesień do ciężkiej muzyki zamoczonej w czarnym rytmie. Bo nie brakowało odniesień do reggae, do ska, do rapowania spod znaku Body Count, do zwykłego surowego hip hopu, do switchowania typowego dla Bad Brains. Ale nie brakowało też odniesień do metalowych noisowych w stylu Rage Against the machine czy System of The down. I Got You ma w sobie coś z Korna, Beware Do We Go jest jak Limp Bizkit. Bartender jest jak wsza na dupie. Gryzie wszelkie sumienia i podkęca do zrobienia czegoś nieodpowiedzialnego. Mama, don’t trust me tonight. Swan Dive to już apogeum moim zdaniem, wygar i energia właściwie nie do poskromienia. Sporo bujałem się w tych brzmieniach. Dziś w 2013 roku jest to nie do pomyślenia, bo dziś już tylko wspominam tamte imprezy, tamte bujanie się i tamte fajne brzmienia. To były niesamowite czasy. A płyta Broke to kopalnia niesamowitych, ciężkich piosenek o różnych obliczach. Każdy miłośnik ciężkiej muzyki koniecznie musi ją poznać.




Koszyk Średni:
Manic Street Preachers – La Tristesse Durera (Scream To A Sigh)

Wypadło na jedną z największych kapel na tym globie. Dla mnie oni są Bogami za to przekazali mi i za to co od nich usłyszałem. Nie ma w tym krztyny przesady. Owszem, nie z każdym ich poglądem politycznym o silnie lewicującym kierunku się zgadzam. Nie wszystkie idee są mi bliskie, nie do końca popieram odstrzeliwanie rodziny królewskiej i inne szalone koncepty ulepszenia świata. Ich wybór, mogą mówić w 21 wieku w Wielkiej Brytanii takie, a nie inne rzeczy. Ich pełne prawo. Ale każdy ich tekst jest tak przemyślany i tak rozsądnie poukładany, że za każdym razem czytam i śpiewam z dużą dozą krytycyzmu i z pełną świadomością, że nie jest takie zwykłe tralala la. Jest dużo o cierpieniu, o lękach, o patologii, z jaką musisz się stykać każdego dnia. A które uważasz za niebyłe i nieistniejące. Żyj dalej w złudzeniu. Każda ich płyta, nawet ostatnio słabsze i wydawane trochę na siłę, mają sporą dawkę i potencjał ideologiczny. Wybranie jednej konkretnej piosenki jest właściwie niemożliwe, bo niewiele jest tak znakomitych wykonawców o tak ogromnej umiejętności tworzenia przebojów. Wspaniałych. Czy to będzie chore i zimne jak lód Archives Of Pain, czy pełne paranoi i choroby The Intense Humming Of Evil, czy pełne punkowej energii You Love Us, czy niezapomniany hicior Motorcycle Emptiness, czy też mocne rockowe Sleepflower, czy lekkie i pełne słońca roses in the hospital, czy też skoczne, popowe You Stole the Sun from My Heart, czy pełne głębi i refleksji Little Baby Nothing, czy pełne jakiejś wspaniałej tęsknoty Australia. Można wyliczać bez końca. Tak, jak bez końca nie mogę uwierzyć, że można było stworzyć tak niesamowitą ilość wspaniałych przebojów, kipiących energią, pomysłem, radością grania, mądrością i żywiołowością.




Koszyk lekki:

the Lemonheads - If I Could Talk I'd Tell You

Evan Dando zawsze jawił mi się jako strasznie dziwny koleś, taki dandys, koncentrujący się często na różnych pozamuzycznych akcjach. Czasem ta koncentracja była tak duża, że błądził i wpływał na mielizny muzyczne i popadał w sztampę. Zawsze jednak z twórczości Lemonheads można było wyłuskać wiele wspaniałych popowych piosenek. Zaczynali od dość przaśnego punk rocka, by potem zakolegować się ze sceną ówczesnego Indie popu. Trampoliną do sukcesu był cover Mrs. Robinson z repertuaru Simona and Garfunkela. Potem bywało bardzo różnie artystycznie. Ale wyróżniali się niebagatelną łatwością tworzenia znakomitych melodii. Bo It's About Time, Into Your Arms czy It's a Shame about Ray mają kosmicznie piękne melodie. Nie zapomniane dl;a ludzi, którzy poznali I się zakochali. Owszem maniera wokalna Dando, monotonne granie i tendencje do ucieczki w niezbyt udane artystyczne mieszanki, trochę utrudniały łatwe odbieranie muzyki. Ja wybrałem jedną z mniej efektownych i mniej znanych piosenek z późniejszego okresu. Prościutka, lekka , wręcz banalna melodia o takich różnych ludzkich bzdetach. Piękna melodia ubrana w proste country rockowe pipkanie. Iluż artystów zamieniło by całe dyskografię na kilka tak chwytliwych piosenek.




Laurka:
Butter 08 - Butter of 69




http://www.mycharts.pl/forumdisplay.php?fid=111 Icon_wink
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 10.01.2013 06:43 PM przez dziobaseczek.)
10.01.2013 06:38 PM
Odwiedź stronę użytkownika Znajdź wszystkie posty użytkownika Cytowanie selektywne Odpowiedz cytując ten post
thestranglers Offline
Moderator
*****

Liczba postów: 31 109
Dołączył: Dec 2014
Post: #145
RE: Best of dziobaseczek
Co do Maniców to dorzucę dwa numery z ich tłustych lat: "Life Becoming a Landslide" tak przepełnione żalem że aż boli no i nieprzemijającą melodię "There By The Grace Of God".
11.01.2013 05:42 PM
Znajdź wszystkie posty użytkownika Cytowanie selektywne Odpowiedz cytując ten post
dziobaseczek Offline
Stały bywalec
*****

Liczba postów: 8 097
Dołączył: Nov 2008
Facebook Last.fm
Post: #146
RE: Best of dziobaseczek
Odsłona 51: Koła
Koszyk Ciężki:
Chevelle - Send The Pain Bellow
Chevelle na pewnym etapie życia byli dla mnie bardzo ważni. Niebywałe jak bardzo się zmienia gust ludzki w zależności od wielu czynników. Na studiach żywiłem się taką muzyką i nie wyobrażałem sobie życia bez takich jak ta piosenek. Można powiedzieć, że to muzyka mojego studenckiego życia. Wszystko jest to takie szczere. Jest ból zapisany nutowo, cierpienie na taśmie. Początki Internetu w życiu i spełnienie niejednego marzenia. Spędzałem wiele dni i tygodni słuchając takich rzeczy. Dziś ta stylistyka nie wywołuje u mnie już takich emocji. To chyba efekt posuwania się w wieku. Chevelle przypominają delikatniejszą wersję Toola, bardziej hitową, listową (jakkolwiek jest to śmierdzące porównanie) są tu silne emocje ubrane w niesamowitą moc przekazu, jest siła i dostawność. Nie ma za to bezmyślnej agresji i bezsensownej łupaniny. Co ciekawe kapela, pomimo sporej wydajności wydawniczej nadal trzyma poziom i bardzo dobrze radzi sobie z presją mijających lat . Truizmem jest mówienie, że najlepsze lata mają za sobą, bo faktycznie pierwsze hity po prostu powalały. The red właściwie jest hymnem pokolenia, Blank Earth jest kompletnym oszołomieniem, Forfeit to siła i na koncercie nie ręczę za swoje reakcje, Point #1 to ból. Send the Pain Below to wyrzucenie tego bólu w świat, w który nie każdy chce wejść. Albo nie jest w stanie. Arcydzieło muzyki rokowej!


Koszyk średni:
Feeder - Buck Rogers
To, że Feeder jest świetną kapelą wiedziałem dużo wcześniej niż młodziaki. Oni od początku sygnalizowali mi, że potrafią tworzyć rewelacyjne piosenki. Mało tego, oni dziś już tworzą tylko piosenki, a w okresie mojej młodości tworzyli hiciory! Buck Rogers tętni życiem i świetną melodią, Cement jest właściwie pomostem między grunge a popem, High jest jedną z najpiękniejszych ballad wszechczasów, Andrzej, wiesz o czym mówię Icon_wink Shatter to totalna impreza, Stereo World to świadectwo inspiracji hardcorem, Seven Days In The Sun ma w sobie coś ze stylistyki Ash, Just A Day ma w sobie coś z punkowego Travisa. Dziś to właściwie takie bezpłciowe pinkanie. Nie wiem, jaki to ma sens. Tworzenie dla samego tworzenia, wydawanie dla wydawania. Może tak trzeba, by wyżyc.



Koszyk lekki:
Computers Want Me Dead – Circles
Młodzi to zaraz do kąta. Tylko ci co rządzą światem mają być, rzeknie maluczki. Nie, stanowcze nie. Bo to oni będą rządzić światem kiedyś. I oni będą mówić co jest trendy a co nie. Computers Want Me Dead rozwijają myśl, jaką rozpoczęli Junior Boys. Oni powiedzieli A, natomiast komputery mówią V. Czyli bawią się muzyką, bawią się i podskakują. Pisząc to AD2013 to stwierdzam, że zabawa jest trochę za długa, bo przydało by się płyta długogrająca, jako pewnego rodzaju standard w muzyce. I to trochę niespełniona nadzieja. Ale przywilej cyklu hity, to to, że może tu się znaleźć nawet moja ciocia. Pod warunkiem, że nagra piosenkę marzeń. Dziobasowych marzeń. Co tu mamy? Elektronikę ośmiobitową obraną w genialną melodię i wspaniałe rytmiczne podskakiwanie. Circles to piosenka, z którą mam świetne wspomnienia, wszak tłukłem ją na cudownym Hiszpańskim urlopie. Tłukłem i oglądałem, jak piękne jest to miejsce, jak kochana jest Hiszpania, jak fajny jest tam klimat. Gdyby nie cholerne bezrobocie tam panujące to bym się tam wyniósł i dożył spokojnej starości. Circles jest tak pomysłowe, że boję się, że nic ciekawszego komputery nie wygenerują. Choć In your blood nie odstawało specjalnie a Little Steps wydany półtorej roku temu też było znakomite. Czekam na płytę. Czekam na kolejne cuda



Laurka:
Marc Almond - The Days Of Pearly Spencer




http://www.mycharts.pl/forumdisplay.php?fid=111 Icon_wink
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 26.02.2013 05:14 PM przez dziobaseczek.)
26.02.2013 05:10 PM
Odwiedź stronę użytkownika Znajdź wszystkie posty użytkownika Cytowanie selektywne Odpowiedz cytując ten post
thestranglers Offline
Moderator
*****

Liczba postów: 31 109
Dołączył: Dec 2014
Post: #147
RE: Best of dziobaseczek
dziobaseczek napisał(a):Marc Almond - The Days Of Pearly Spencer
Miałem na liście, miłe wspomnienia, beztroskie lata 90. Icon_smile
26.02.2013 07:06 PM
Znajdź wszystkie posty użytkownika Cytowanie selektywne Odpowiedz cytując ten post
dziobaseczek Offline
Stały bywalec
*****

Liczba postów: 8 097
Dołączył: Nov 2008
Facebook Last.fm
Post: #148
RE: Best of dziobaseczek
Odcinek 52:
Koszyk ciężki: Bóg istnieje
Ra – Violator
Bóg słońca ma imię Ra w jakiejś prehistorycznej religii. Bodajże egipskiej. Ra od początku mieli w sobie coś mistycznego. Moc okraszona szczyptą orientalnej ciekawości świata. Dwie płyty, które po dziś dzień brzmią doskonale. Sahaj Ticotin – to nazwisko już samo w sobie brzmi niedzisiejszo, to jakiś Marsjanin, ani chybi. Nie ukrywam, że łatwo mnie kupić mądrymi, nienachalnymi przeszkadzajkami. Fantastycznie brzmi tam razem bębenek w zestawieniu z mocną gitarą. Mam alergię na muzułmańskie jęczenie, ale Sahaj robi tu niezłą robotę, staje na rzęsach, bym nie widział szariatu i kamieniowań. Da się? Da się! Genialnie wygląda tu praca sekcji rytmicznej i przejścia rytmiczne, doskonała produkcja, wszystko cuda na kiju. Oczywiście zaraz rzuci się ekipa fanów, że to Do You Call My Name jest najlepsze, że to oni najlepiej we wszechświecie przerobili Every Little Thing She Does Is Magic Policjantów, że to rectifier działa jak kofeina. Ale to Violator jest kwint esencją ich doskonałości. To wtedy dopełnili tego, o co chodzi każdemu artyście. O pełny artystyczny wydźwięk.

http://www.mycharts.pl/forumdisplay.php?fid=111 Icon_wink
26.07.2013 06:08 PM
Odwiedź stronę użytkownika Znajdź wszystkie posty użytkownika Cytowanie selektywne Odpowiedz cytując ten post
albarn92 Offline
Dużo pisze
****

Liczba postów: 458
Dołączył: Jun 2012
Post: #149
RE: Best of dziobaseczek
Jakie piękne słowa o The Cure... Icon_surprised Rety, nie wiedziałem, że jesteś takim fanem tego zespołu... No cóż, wszystko to prawda.
26.07.2013 09:05 PM
Znajdź wszystkie posty użytkownika Cytowanie selektywne Odpowiedz cytując ten post
thestranglers Offline
Moderator
*****

Liczba postów: 31 109
Dołączył: Dec 2014
Post: #150
RE: Best of dziobaseczek
Każdy ma wizę The Cure w paszporcie, taka prawda Icon_wink
27.07.2013 05:58 AM
Znajdź wszystkie posty użytkownika Cytowanie selektywne Odpowiedz cytując ten post
dziobaseczek Offline
Stały bywalec
*****

Liczba postów: 8 097
Dołączył: Nov 2008
Facebook Last.fm
Post: #151
RE: Best of dziobaseczek
Odcinek 53: Zbawca świata
Koszyk Średni
Low – California

Nik nie był wirtuozem i zbawcą świata, ale kilka razy udało mu się to, o czym marzy każdy artysta. Miał swoje 5 minut. Poza tym, jest bardzo łatwo rozpoznawalny – szczególnie dla ludzi, którzy nie nasłuchali się podobnych stylistycznie wykonawców. Wypłynął jako współpracownik Eltona Johna i właściwie temu duchowi muzycznemu pozostał wierny do końca. Radio Musicola jest pięknym hitem przypominającym dokonania Level 42, Don Quixote ma w sobie w warstwie rytmicznej coś z Franky Goes to Hollywood a melodycznej Howarda Jonesa, świetny Wide Boy ma w sobie coś z Haircut 100, największy hit Wouldn't It Be Good jest faktycznie jego muzycznym credo, wyśmiejnicie skomponowanym i wyprodukowanym kawałkiem mających w sobie bardzo ciekawe przejścia i niezapomniane solo gitar przekrzyczane trąbkami, Wielu z pewnością też bez problemu rozpozna silnie folkowo zabarwioną The Riddle. Mało kto wie też, że Stachursky śpiewa piosenkę skponowaną przez niego dla Chesneya Hawkesa. Spod jego pióra wyszły też nuty do wybornej Seventeen zagranego przed trio Let Loose. Trochę jednak namieszał ten człowiek, przyglądając się mu bliżej – być może też ocalił komuś świat. Wcale bym się nie zdził słuchając dostojnego , pięknego i pełnego fajnych zmian tempa Wide Boy.

Laurka z kosza lekkiego
Moderat - Rusty Nails


Nie będę ukrywał, że sporo wysiłku kosztowało mnie polubienie tej muzyki, ale dziś nie ma wątpliwości, że w swoim światku są naprawdę solidni i bardzo przekonywujący.

http://www.mycharts.pl/forumdisplay.php?fid=111 Icon_wink
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 20.01.2017 09:45 PM przez dziobaseczek.)
20.01.2017 09:36 PM
Odwiedź stronę użytkownika Znajdź wszystkie posty użytkownika Cytowanie selektywne Odpowiedz cytując ten post
thestranglers Offline
Moderator
*****

Liczba postów: 31 109
Dołączył: Dec 2014
Post: #152
RE: Dziobasowe kosze obfitości, czyli utwory życia
Ech, Nik Kershaw - popowe gwiazdki do dziś wypłakują oczy za ułamkiem jego czaru...
20.01.2017 10:42 PM
Znajdź wszystkie posty użytkownika Cytowanie selektywne Odpowiedz cytując ten post
Odpowiedz 


Podobne wątki
Wątek: Autor Odpowiedzi: Wyświetleń: Ostatni post
  40 Lat minęło - Czyli wielkie podsumowanie Ciężkiej Muzyki Wszech czasów dziobaseczek 24 22 610 01.05.2022 12:30 AM
Ostatni post: santosz
  40 Lat minęło - Czyli wielkie podsumowanie Lekkiej i Średniej Muzyki Mojego Życia dziobaseczek 114 16 237 09.02.2021 11:44 AM
Ostatni post: AKT!
  10 Lat Minęło - Czyli Podsumowanie 10 Lat Dziobasowej Listy Antyprzebojów dziobaseczek 75 35 399 21.07.2019 09:34 PM
Ostatni post: dziobaseczek

Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości