Na początek pragnę podziękować wszystkim za miłe przyjęcie. Wypada mi też wyjaśnić co nieco, bo pytań i domysłów już trochę się pojawiło, a jak będzie ich za dużo to się zniechęcę i odpuszczę sobie. No to jazda póki są chęci, pewnie wyjdzie z tego trochę podróż sentymantalna:
Yacy napisał(a):No i intryguje mnie nazwa Listy 50 po 40
.
Faktycznie jest tak, jak niektórzy już zdążyli się domyślić. Nazwę należy czytać jako "pięćdziesiątka po czterdziestce". Głównym znaczeniem jest 50 utworów wybranych przez faceta po 40-stce, ale jakby ktoś chciał, to może się pobawić w szukanie innych znaczeń. Powiem, tylko że "50 po 40" brzmi wg mnie trochę lepiej niż "100 w sobotni wieczór" (czyt. setka ...), a i taka nazwa wchodziła w grę, lecz z kilku powodów z niej zrezygnowałem
.
Yacy napisał(a):widać wpływy lp3 na Twoją listę ?
Nie powiedziałbym. Z tej 50 tylko 10 jest obecnie w trójkowym zestawie do głosowania, (chociaż nieliczne utwory były już trochę wcześniej). Oczywiście, nie mam zamiaru wypierać się swego sentymentu do radiowej trójki, bo to nadal bardzo dobre redio. Jeśli chodzi o LP3, to mogę poszczycić się tym, że słuchałem pierwszych jej notowań z kartką i długopisem w ręku, spisując każdy tytuł. Zabawnie było to czytać po latach i domyślać się co się kryje pod danym zapisem, bo był to mój angielski (wtedy w szkołach uczono innego języka, Internetu nie było, nasze gazety nie drukowały zestawień, a pan Marek N. lubił pobawić się czasami w poetę, z tego powodu Robert Plant w moich zestawieniach trójkowej listy śpiewał Big Love a nie Big Log - ciekawe czy ktoś z Was wie dlaczego?). W tamtych czasach listy słuchałem co tydzień (co było robić były tylko 4 programy radiowe i 2 TV). Do dziś pamiętam jeden sobotni wieczór spędzony w garażu na przednim siedzeniu Wartburga, bo akurat w moim Zodiaku poszedł bezpiecznik, a w aucie było jedyne działające radio.
Yacy napisał(a):Możesz coś napisać od kiedy układasz listę.
Od dawna. Niestety z pewnymi, czasami wręcz długimi, przerwami. Pierwsze w wieku kilkunastu lat. Składające się z utworów nagrywanych z radia na moim Grundigu na wielokrotnie wymazywanych niebieskich i czerwonych stilonówkach, (wtedy nie było ich w sklepach, a jak akurat się pojawiły, to nie było już kieszonkowego, więc za parę złotych kupowało się Mazowsze lub Śląsk, a kawałek taśmy klejącej sprawiał, że można było tam nagrać swoją muzę). Pamiętam jeszcze tamte moje numery 1: Run To You - Bryana Adamsa, In Power We Entrust To The Love Advocated - Dead Can Dance (którego do dziś mogę słuchać zawsze i wszędzie), The Whole On the Moon - The Waterboys, czy Never Understand - The Jesus And Mary Chain. Potem były kolejne powroty do tego pomysłu z różnymi motywacjami: Gdy kupiłem pierwszą wieżę za własne pieniądze w połowie lat 90-tych, z okazji nowego millenium w 2000 i 2001 (dwa nieudane podejścia), później jeszcze jedno, no i ostatecznie półtora roku temu mocne postanowienie z okazji 40 urodzin i nadal udaje mi się to kontynuować, jak znajdę czas i chęci, to może te ostatnie 1,5 roku tu też wrzucę, a jak odnajdę jakieś stare zapiski, to może też coś skrobnę, ale nie obiecuję, bo dość często lubię być leniwy
.
Yacy napisał(a):Ewentualnie coś jeszcze.
Pytanie tylko co. Pisałem już o LP3, ale jeśli miałbym powiedzieć, kto lub co miało największy wpływ na mój "muzyczny rozwój" to powiedziałbym, że są to: Piotr Kaczkowski i Marek Wiernik, trochę też Wojciech Mann (szczególnie w Non-Stop), Rozgłośnia Harcerska i jej lista w kolejnych wcieleniach (łącznie z początkami Radiostacji tej z czasów Pawła Sito), ś.p. Tomek Beksiński (choć niestety zarzynał często moich ulubieńców puszczając całą ich dyskografię), dawne MTV (gdy było jeszcze telewizją muzyczną), Machina, wspomniany Non-Stop i inne czasopisma muzyczne, a z wielkopolskiego podwórka to Radio Afera i Radio Lavina (audycja w poznańskim radiu S prowadzona między innymi przez Grabaza z Pidżamy), nie można nie wspomnieć pierwszego P2P (o nazwie na N), zanim go nie załatwili moi ulubieńcy, a teraz muzyki w necie posłuchać można prawie wszędzie, jeśli się wie czego chce się słuchać.
kajman napisał(a):Brakuje mi jednak na niej przynajmniej jednej piosenki Terry Pratchetta.
Utwory Pratchetta ze względu na rozbudowany tekst raczej do tego zestawienia nie trafią, choć jeśli będzie zapotrzebowanie, to mogę do kolejnych wydań listy dodawać pewne cytaty z poszczególnych kawałków. Ten nick jest dla niego, za całość twórczości i jako takie skromne wsparcie duchowe w walce z Alzhaimerem. A dlaczego Rincewind? Bo chciałbym mieć tę cudowną zdolność, którą on posiadał. Niewiele umiał, a potrafił wyjść cało z najgorszej kabały.
ku3a napisał(a):cieszę z takiej, na której dominuje rock
Nie tylko rock. Ja lubię też określenia alternatywna i niezależna. Alternatywna w stosunku do tego co serwują nam stacje komercyjne, starając się narzucić nam swoją wizję, a tego nie cierpię. Niezależne, bo kiedyś taka muzyka była domeną nie za dużych wytwórni niezależnych. Pamiętam jak Trójka karmiła nas każdą nową płytą z 4AD i innymi albumami z wytwórni niezależnych. W latach 80-tych były osobne zestawienia sprzedaży singli z tych niezależnych wytwórni, z fajną muzyką, było się na czym wzorować. Aż tu nagle pojawiła się pewna wytwórnia niezależna, która produkowała Kylie Minogue, Ricka Astleya i innych podobnych (to był wtedy wielki szok zobaczyć ich na czele takiej listy). Ale określenie Independent lub Indie pozostało w muzyce.
Listoholik napisał(a):z tych wszystkich lepszych i najlepszych rockowych kawałków wybieram bezapalecyjnie ten:
Rincewind napisał/a:
11 Lugola - Pustki
skromne deja vu do lat szczenięcych, bez rockowego pazura na siłę
Tak powrót do młodości (tej wcześniejszej, bo ja nadal jestem młody, w końcu mam tylko 18 lat, i aż 23 lata doświadczenia). W tym roku minie ćwierć wieku od czasu, gdy łykaliśmy płyn Lugola. A maj tamtego roku był wyjątkowo piękny i ciepły. Wigry 3 były na chodzie, na kapsle to już trochę za stary byłem.
dziobaseczek napisał(a):chciałbym byś mocniej się w to wciągnął.
Obiecać nic nie mogę, bo będzie wstyd jak nie dotrzymam słowa, ale będę się starał.
Już więcej dziś nie piszę, bo strasznie długie to wyszło.