Na samym początku pojawił się perkusista i zaczął od solówki. Po minucie pojawili się gitarzyści w liczbie trzech i dołączyli do perkusisty. Po kolejnej chwili wyszedł na scenę frontman, Maciek Balcar. Zaczęli tak jak rozpoczyna się płyta: âKaruzelaâ. Podczas pierwszego utworu doszło do szeregu wydarzeń korygujących. Gitarzysta ledwo uderzył w strunę i przekonał się, że jest źle nastrojona. Szybko wymienił na inną. Basista pokazywał do dźwiękowca że potrzebuje âdo góryâ, z kolei gość z obsługi technicznej pokazywał, że talerze âna dółâ, bo perkusista miał ręce zajęte
. Ale po tych korektach, było już bez kłopotów, a brzmienie i akustyka w klubie były świetne. Czuło się bas w środku ciała, a każdy instrument byl doskonale słyszalny, tak jak powinno być
.
Po pierwszym kawałku, Maciek przywitał się z publicznością i życzył dużo dobrej muzyki w nowym roku. Jak się okazało, przyczynił się do spełnienia tych życzeń.
Kolejne kawałki z nowej płyty: âCzy to widziszâ i âSiedem zdjęćâ. Potem Maciek poinformował że zagrają oprócz nowych kawałków, również trochę standardów i zabrzmiało Space between. Ale to była dopiero zapowiedź tego co miało się dziać później. Kolejne dwa z nowej płyty: âKomu bijeâ i âNiewysłany listâ. A potem âLukaâ. Tak ta Suzanne Vegi, ale w jakiej wersji ! Maciek za instrumentem klawiszowym i piękny śpiew. Wybiórczo śpiewany tekst przez Maćka (pomijane przez większość utworu słowa: âmy name is Lukaâ) i zupełnie inna wersja tego utworu w warstwie instrumentalnej powodowały, że część publiki nie od razu poznała co to. Było już kapitalnie, a potem znowu nowy: âVigaâ i kulminacyjny punkt koncertu czyli âPłonąca stodołaâ z repertuaru Czesława Niemena. Trwająca około 10 minut (dokładnie nie wiem bo na zegarek nie popatrzyłem
) dwuczęściowa wersja wprawiła publikę w ekstazę. W pierwszej części było jazzowo z popisami instrumentalistów i z Maćkiem na klawiszach, w drugiej z kolei Maciek stanął za mikrofonem i był czad jak w oryginale. Wspaniała wersja, wspaniałe wykonanie.
Potem, Maciek Balcar zapowiedział, że zagrają kawałek który będzie drugim singlem z nowej płyty: âPopiół i diamentâ. Następnie kolejny cover tym razem âHunger strikeâ. Ktoś (ânawianyâ
) z sali krzyknął: âa może coś wreszcie po polskuâ. Basista lekko zapalił i odrzekł: âjakie wreszcie po polsku. To co nie było wcześniej po polskuâ, a Maciek zażartował: âMoże ja tak nie wyraźnie śpiewamâ
. Podstawową część koncertu zakończyły 3 utwory z nowej płyty: âMoja rozmowaâ, âOgień i wodaâ i âWolnośćâ.
A potem bisy, a wśród nich ostatnie już dwa utwory pochodzące z nowej płyty: âStop !â i âCzarnoâ oraz magiczne âMercy streetâ z repertuaru Petera Gabriela. Z każdym zejściem ze sceny publiczność caraz głośniej domagała się powrotu na scenę. Trzeci bis, odniosłem wrażenie już był ekstra, zaimprowizowany.
I koniec muzycznych wrażeń, ale jak to zwykle bywa na wspaniałych koncertach są również ciekawe âmomentyâ pozamuzyczne. Tutaj było podpisywanie płyt, rozmowa z gitarzystą Robertem Luberą i jeszcze małe âco nie coâ z tymże
.
Świetny koncert. Było ostro rockowo, było jazzowo, było też spokojnie, lirycznie, szczególnie gdy Maciek stawał za instrumentem klawiszowym. Rockowym brzemieniom bardzo pomagała obecność trzeciego gitarzysty. Zagrali całą nową płytę. No ale tak powinno się robić z albumami, które są równe, dobre i nie mają słabych momentów.
Gorąco polecam, wszak trasa się dopiero rozpoczęła.
Informacje o koncercie:
Data: 13.01.2011
godz. 21:45 â 23:40
Miejsce: Kraków, klub Lizard King
Wystąpili:
Maciej Balcar â śpiew, instrument klawiszowy, gitara
Nie-bo w składzie:
Robert Lubera âgitara
Piotr "Quentin" Wojtanowski â gitara basowa
Kris "Flipper" Krupa â perkusja
oraz gościnnie:
Maciek Mąka âgitara
fragmenty z koncertu rok temu - wersje inne niż w 2011-ym, bez drugiego gitarzysty i bez klawiszy:
Płonąca stodoła
Czy to widzisz
Hunger strike
Czarno