Piłka nożna.
Najważniejsza z rzeczy nieważnych.
Powszechnie ten cytat przypisywany jest Karolowi Wojtyle, inne źrodła twierdzą, że jego autorem jest Albert Camus.
Twórca "Dżumy" na pewno powiedział: "
Prawie wszystko, co wiem o obowiązkach i moralności, zawdzięczam uprawianiu sportu i temu, czego się nauczyłem, stojąc na bramce w RUA”.
Jerzy Pilch: „
Kto nie zna uczucia, jakie ogarnia jestestwo ludzkie, gdy piłka siądzie na podbiciu i po chwili zatrzepocze obok rozpaczliwie interweniującego bramkarza w siatce, ten może i jest człowiekiem. Ale częściowym. Ani świata, ani drugiego człowieka w pełni nie zrozumie nigdy”.
To może jeszcze cytat z autora nieco mniej lotnego:
„
Piłka nożna zmienia świat. Wierzę, że dzięki niej świat stał się lepszym miejscem. Nie dlatego, że ustały konflikty, ale przez to, że ludzie rozumieją, iż istnieje Dobra Walka, inny sposób na wyrażenie naszych naturalnych i niezaspokojonych instynktów współzawodnictwa, męskości, strategii, logistyki, żądzy zwycięstwa, wzajemnej współpracy i zależności, przestrzeni do indywidualności z jednoczesnym zrozumieniem znaczenia tego, że nie jest się samemu - wszystko to bez konieczności bycia agresywnym”.
(Dla formalności... to oczywiście Paulo Coelho)
---
Czym jest piłka nożna dla mnie?
Przy mojej fotograficznej pamięci - przede wszystkim kalendarium życia.
Kliszami, które nigdy się nie prześwietlą.
Wspomnieniami niemożliwymi do wymazania z pamięci.
Każdy kolejny turniej, finał, mecz reprezentacji Polski...
Doskonale pamiętam - gdzie, z kim, dlaczego, w jakich okolicznościach to wszystko przeżywałem.
Czuję te smaki i zapachy do dziś.
Futbol przez wiele lat był też treścią mojego życia, wyznaczał jego rytm.
(I tu na razie postawię trzykropek, bo dopóki nie zobaczę papieru...).
---
World Cup'94, początek.
Pierwszy numer tygodnika "Piłka Nożna", której przez następną dekadę nie kupiłem tylko jednego wydania, gdy byłem za granicą. Zawsze zaczynając od felietonów Atlasa i Zarzecznego - to byli moi mistrzowie jeśli idzie o władanie piórem.
A ten pierwszy numer miał taką okładkę:
Wywrócił do góry nogami świat 9-letniego chłopca.
To z niej uczyłem się flag, barw, geografii. Od rozkładówki na dwie strony z grafikami strojów wszystkich drużyn podzielonych na grupy tak naprawdę wszystko się zaczęło (do dziś widząc flagę Italii dziwię się, że nie jest niebieska, a na holenderskiej nie ma pomarańczy).
Wszystko, co pierwsze jest najpiękniejsze, więc tamten mundial na zawsze będzie właśnie takim.
Najbardziej kolorowym, z prawdziwymi liderami w każdej z ekip.
Do tego wszystkie historie okołopiłkarskie, z których może nie od razu, ale trochę później uczyłem się świata (zabójstwo Escobara, doping Maradony, masakra w irlandzkim pubie podczas meczu z Włochami).
Oczywiste więc, że wielu bohaterów tego turnieju się tutaj pojawi, nawet jeśli dziś to będzie bardziej mitologizowanie niż odzwierciedlenie rzeczywistości.
Takie prawo pierwszego razu.
Do dziś pamiętam każdy wynik i skład każdej grupy (w tym tej najfajnieszej w historii, gdzie na koniec Włochy, Irlandia, Norwegia i Meksyk miały po 4 punkty).
---
Jakich piłkarzy lubiłem najbardziej?
Na początku tych długowłosych, co nie było mądre, więc może dlatego tak bardzo moje.
Boiskowo inteligentnych, technicznych, charyzmatycznych, kolorowych, z jakąś skazą (bo z czasem coraz więcej uwagi poświęcając historii, drodze, okolicznościom).
Wybór 50 najbardziej ulubionych w historii był trudny, ale był też przyjemnością.
Najwięcej problemów miałem z umiejscowieniem piłkarzy polskich, to jest jednak zupełnie inna "nakładka".
Jakoś sobie z tym poradziłem, z przekonaniem, że top tylko polskich piłkarzy też kiedyś zrobię, w trochę innej formule.
Z prezentacją będę trochę gonił, bo prawdopodobnie od sierpnia (a na pewno od września) będę miał czasowy problem z dostępem do Wi-Fi, a publikacja z telefonu byłaby trudna.
Zacznę jutro.