Artur.O napisał(a):Akurat ja mam tu zupełnie odwrotne odczucia.
Nie, nie, właśnie że się zgadzamy, tylko beznadziejnie skonstruowałem to zdanie i można było mnie źle zrozumieć. Biję się pierś, pojechałem za dużym skrótowcem myślowym.
Chodziło mi właśnie o zjawisko o którym piszesz:
Artur.O napisał(a):Tymczasem wraz z popularyzacją zjawiska w Ameryce, okazało się, że laicy nazywają tak pojedyńcze style, i to w opozycji do każdego innego rodzaju... elektronicznej muzyki tanecznej, do tego czasami przypisując im jakieś nadnaturalne właściwości.
Artur.O napisał(a):EDM to pierwotnie termin zastępczy ukuty dawno temu przez Paula van Dyk - coby nie określać się jako DJ techno, czy trance, twierdził on, że gra po prostu elektroniczną muzykę taneczną (czyli w skrócie - EDM).
I osobiście dokładnie tak samo to traktuję - duża nadrzędna rodzina taka jak "pop", "rock", "jazz" etc. Niemniej to wciąż określenie rodziny gatunkowej, a nie słowo zapychacz jakim EDM się stał.
Dyfeomorfizm napisał(a):gdyby nie fakt, że wedle danych empirycznych ta muzyka sprzedaje się znacznie gorzej niż kilka lat temu i została praktycznie wyparta z imprez młodych ludzi
Bo u młodych rządzą rzeczy konkretne, a że akurat masowa muzyka klubowa jest w momencie "rozmycia" i koślawego brzmienia to stała się muzyką drugiego/trzeciego wyboru. Swoją drogą ten slap house to brzmi jak pochodna future house, ale... no właśnie. Jest totalne spłycona i toporna - ewidentnie zaszedł tutaj proces o którym wspominałem wyżej.
Dyfeomorfizm napisał(a):niemniej w czasach gdy byłem nastolatkiem nie przyszłoby mi do głowy, żeby jakkolwiek utożsamić z housem NATHAN EVANS - Told You So (Digital Farm Animals Remix); no ale to pewnie kwestia jakiegoś mojego nostalgicznego wyobrażenia
Ależ dla mnie to też nie jest house w zdrowym rozumieniu tego gatunku. Dla Artura na ile go znam podejrzewam, że też nie.
Co nie zmienia faktu że ktoś takową szufladkę wymyślił, przyjęła się i funkcjonuje w życiu publicznym. Cóż zrobić, skoro powstała no to się korzysta, bo ułatwia życie.
Dyfeomorfizm napisał(a):niemniej mam wrażenie, że "muzyka elektronicza" schodzi do undergroundu,tylko takiego, który niczym nie różni się od głównego nurtu
Z tym zdaniem zupełnie się nie zgadzam -> patrz słowa Artura. Może to nie jest muzyka pierwszego wyboru jak dawniej, niemniej wciąż obecna w mediach.
Ale zostawiając z niego tylko tyle:
Dyfeomorfizm napisał(a):niemniej mam wrażenie, że "muzyka elektronicza" schodzi do undergroundu
To powiem, że to akurat najlepsze co może się stać
Adam1992 napisał(a):Wyżej wspomniany Oliver Heldens tworzy obecnie coś takiego:
I jakże pięknie wpisuje się to o czym pisał Dyfeomorfizm:
Dyfeomorfizm napisał(a):a jeśli takowa się zdarza, to można w ciemno zakładać, że mamy do czynienia z "coverem";
To odgrzewany kotlet, ale z dobrego mięsa, a kucharz nic nie przypalił więc wyszło przyzwoicie - niemniej siła oczywiście pochodzi z oryginału.