Post: #77

42. Akurat - Prowincja [2003]

Jedno z przyjemniejszych zaskoczeń koncertowych - już o tym pisałem nieraz, zespół poznałem na juwenaliach w Lublinie. Czekając na koncerty Pidżamy Porno i Iry, które były głównymi gwiazdami wieczoru, siedząc sobie gdzieś z boku i popijając piwo usłyszałem jak jakiś nieznany mi zespół zaczyna szykować się do występu. I już te dźwięki przygotowywania mikrofonów zainteresowały mnie na tyle, że jak tylko zauważyłem, że już zaraz zaczną grać, to ruszyłem pod scenę. Okazało się, że to był koncert wieczoru dla mnie! Super zabawa, świetny wokal, w dodatku mimo że nie znałem żadnego kawałka, pląsałem i śpiewałem z ludźmi dookoła, jakbym był fanem zespołu. Bo się nim momentalnie stałem . Nie muszę chyba dodawać, że po powrocie do Warszawy momentalnie kupiłem płytę.
Szkoda, że po płycie "Fantasmagorie" poróżnili się z Kłaptoczem. Ani im, ani jemu w dłuższej perspektywie to nie wyszło na dobre (przypomnijmy: on poszedł do Buldoga, który wydał z nim 2 płyty, ale od dawna milczy, w zasadzie nie istnieje, a oni nagrali jeszcze 4 płyty, ale 2 ostatnie przeszły raczej bez większego echa.
To muzyka która najlepiej brzmi koncertowo, mam też ich debiut, a "Fantasmagorie" kupiłem siostrze i w związku z tym dawno nie słuchałem. Niedawno ją odpaliłem i jest kilka strzałów, ale całościowo to jednak nie to, co na żywo.
Wiadomo, Tuwim to wszech czasowy numer, dlatego może coś innego. Może "Scena po scenie"? Czyli pokaz idealnej dykcji!