AKT!
jegomość
Liczba postów: 24 656
Dołączył: May 2008
|
Black Eyed Peas - The E.N.D.
Powiedzmy sobie szczerze - to forum PRAGNIE tego tematu!
Oto więc i on!
Moja ekspercka opinia, trochę recenzja - trochę pieprzenie od rzeczy, nie mniej jednak o płycie:
aaktt @ soulbowl napisał(a):O co chodzi z nowym Black Eyed Peas?
Prawda, że ostatnio wielu z nas zadaje sobie to pytanie? Gdybyśmy pisali po angielsku, na pewno nie zabrakłoby słynnego âwhat the fuckâ. Mimo wszystko, krytycy obeszli się z Fasolkami wyjątkowo łagodnie, tak że album zdołał uzbierać aż 60 na 100 punktów na Metacritic, czyli więcej od poprzedniego âMonkey Businessâ (który też nie był dziełem geniuszu, ale jego 48/100 wydaje się zupełnie przypadkowe, porównując go z niestrawnym âThe E.N.D.â). Pewne jest, że B.E.P. na pewno znajdzie nabywców nowego krążka, przynajmniej w USA, gdzie w tym roku królują zresztą podobne brzmienia, bo âBoom Boom Powâ spędza właśnie nieprzerwanie swój 10 tydzień na szczycie amerykańskiego Hot 100. Album zresztą wg przewidywań ekspertów i wstępnych danych sprzedaży, ma w pierwszym tygodniu trafić do rąk ponad 200 tysięcy odbiorców w USA, co da mu w kolejnym tygodniu czołową lokatę na Top 200 Albums.
Polscy fani nie są chyba tak pobłażliwi i otwarci. To może i album wspaniale wpasowujący się w standardy radia Eska, ale z opinii poważniejszych słuchaczy, niż dwunastoletnie fanki Lady Gagi, wynika, że jest zdecydowanie źle. Niestety z R&B, Hip-hopem i Funkiem, z którymi kiedyś zespół miał sporo wspólnego, teraz nie ma do czynienia wcale. Resztki tej starej znajomości na płycie słychać chyba jedynie w singlowym âI Gotta Feelinââ i to w wydaniu solidnie przemielonym przez vocoderową maszynkę do robienia elektro-dziadostwa. Abstrahując już zupełnie od brzmienia, trzeba sobie powiedzieć - raz i wyraźnie, że ta płyta jest po prostu głupia. Członkowie B.E.P. nigdy nie byli wspaniałymi tekściarzami, ale tutaj osiągają swoje apogeum antywybitności (czy innymi słowy - żenady). A âBoom Boom Powâ wypada na tle reszty niezwykle dobrze, z racji tego, że zwyczajnie jest o niczym. Zdecydowanie najgorzej jest w tych kawałkach, gdzie podobno ma być o czymś. âThe E.N.D.â, w tytule chyba nie jest jednak dziełem przypadku, bo to faktycznie koniec końców wszelkiej muzyki. Ostatecznie jednak, przyznaję, że nie jest jednoznacznie źle - to idealna płyta na imprezę (czy raczej popijawę, gdzie wszystkim jest zupełnie obojętne, co psuje uszy, gdzieś tam w tle), albo wspaniały prezent dla dwunastoletniej kuzynki, której nie wiemy, co można dać na urodziny, więc jak widać ten album ma jednak jakieś zastosowania!
Na koniec dodam, czysto informacyjnie, że płyta jest do nabycia w Polsce w ramach naszej ulubionej akcji âpolska cenaâ z âMareâ jako bonusem. A jedyną prawdziwą odpowiedzią na podchwytliwe pytanie z tytułu, niechaj będzie fakt, że dzisiaj przechadzając się muzycznymi alejkami jednego z salonów Media Markt, natknąłem się na âThe E.N.D.â na regale z muzyką âtechnoââŚ
— ——————
—— ——— ——————
————— ———————
————
— ————— — ——
———
|
|