Trochę pojechałeś, bo zestawiłeś 4 odmienne specyfiki obok siebie. Zwłaszcza ATB odstaje, który właśnie w czasach "Ecstasy" był doskonałym łącznikiem popu i trance.
Rzecz w tym, że na żadną z nich nie ma obecnie popytu - nawet sam Andre robi modny hałas zamiast melodyjnej muzyki. Ostatnio brzmiał tak:
Body 2 Body. Żal słuchać, po prostu dramatyczne.
Dlatego starzy zdradzają swoje ideały jeżeli chcą pozostać na rynku czyt. ATB. Przecież te wszystkie Sylvery, Milk Inc. czy inne Lasgo zamilkli, bo się zestarzeli, wokalistki zmieniały się w zespołach jak rękawiczki a jednocześnie bezskutecznie dopasowywali się do trendów (a niektórzy próbowali). Muzyka taneczna jeńców nie bierze.
A zastępców nie ma, bo młodzi z kolei nie chcą robić muzyki, której nikt nie będzie słuchał.
Zresztą, przecież oni wszyscy wyrośli też na trendzie - szerokiej popularności trance z początku wieku. Zauważ, że wszyscy (!) wyżej wymienieni są z Belgii. Mam swoją teorię, że sąsiedzi pozazdrościli sukcesu Holendrom i zrobili swój spłycony, ultra melodyjny i koniecznie śpiewany przez kobietę trance. Popularnie nazywa się to vocal trance, ale dla mnie to po prostu odłam eurodance w wydaniu '00s. Żeby nie było, ja tę muzykę z czasów jej świetności bardzo lubię, ale nie mogę nie zauważać jej słabości.
Co do hands-upu - oczywiście, że mieli swoje utwory, ale tych coverów było od groma w tym czasie i nie w sposób zauważyć że na tym się wybili do szerszej publiki.