(Przy okazji: podsumowania statystycznego roku nie będzie, bo byłoby to trudne, przy zmieniającej się liczbie utworów na liście, poza tym nie byłem tu przez cały rok. Na blogu w pierwszym tygodniu stycznia pojawi się subiektywne podsumowanie albumów i singli).
Jak widać udzielił mi się ostatni wysyp topów wszech czasów i tym podobnych zestawień Nie będzie tu obowiązywał mój ulubiony przepis: "Wpisy, że ledwo wieje będą banowane" , ale tak jak Dziobas w hitach swojego życia będę się tu obnażał. Postaram się, żeby nie była to wyliczanka w stylu "ten się już do mnie nie odzywa, tamta mnie rzuciła i ogólnie w życiu mi nie wyszło", chociaż mam ciągle wrażenie, że w kwestiach pozamuzycznych najlepsze dopiero mnie czeka i na pewno będziecie o mnie po zakończeniu tego cyklu wiedzieli o mnie o wiele więcej niż ktokolwiek na świecie Ale głównym bohaterem ma być muzyka. Będzie to dla mnie okazja, żeby potem cztery razy nie pisać tego samego w różnych miejscach, ale mam nadzieję, że czymś Wam pozytywnie zaskoczę. Uważam też, że warto zapisywać niektóre rzeczy, zanim się o nich po prostu zapomni. Mam cichą nadzieję, że napiszę kiedyś książkę o muzyce ostatnich lat z lekką nutą autobiograficzną. Łudzę się (pewnie naiwnie), że znajomości, które pewnie nawiążę w kręgach wydawniczych jako początkujący naukowiec, mi w tym pomogą...
Więc ZACZYNAMY!
***
Może Was to zdziwi, ale do 13 roku życia muzyka rozrywkowa była dla mnie bardzo mało istotna. W moim domu i rodzinnym samochodzie nie było zwyczaju słuchania radia, nie było też talerza satelitarnego. Był za to normalny telewizor, a w nim różne teledyski. Sam się sobie chwilami dziwię, że tak wiele ich zapamiętałem po latach, a przecież musiałem je widzieć około 1990 roku, czyli jako 3-4latek. Ale przecież wiele z nich to były obrazki do wielkich przebojów.
(tych to było pełno w TVP!)
(tych też, pamiętam serial animowany
(nauczycielka z tego klipu to była pierwsza kobieta, która kiedykolwiek mnie podnieciła Potem chyba była dopiero Naomi Campbell na billboardzie Triumpha, kiedy w Elblągu pojawiły się takie cuda marketingu)
Kiedyś wydawało mi się, że widziałem klip z Jasonem Donovanem robiącym striptiz, ale to chyba jednak było to
Te teledyski leciały w programach i blokach poświęconych muzyce. W następnych latach oglądałem takie filmiki głównie przed filmami animowanymi na TVP 2. Dominowały cztery:
Do dziś mnie cholernie wzrusza
I jakiś klip prawie na pewno Clannad, chyba coś tam było o łabędziach i dużo zieleni na wizji. Ktoś może kojarzy?
Ale największym telewizyjnym muzycznym wydarzeniem mojego dzieciństwa była zdecydowanie śmierć Freddy'ego Mercury'ego. Jak ja się wtedy bałem tego klipu... Obejrzyjmy jeszcze raz (więcej o Queen niedługo)