Post: #28

Australia...Nowa Zelandia...Antypody... Przybrana lub rzeczywista ojczyzna wielu niepowtarzalnych muzyków, choćby moich ulubieńców z lat 80. - Real Life i Icehouse (nie zapominajmy o Pseudo Echo). Dla mnie to też największe na świecie w ostatnich latach zagłębie talentów indie i electro. Nie spodziewałem się, że kiedyś tak napiszę, bo zawsze rezerwowałem ten tytuł dla Skandynawii (szczególnie Danii i Szwecji), ale mój kolega z bloga Romanthic Synthesis już dawno słusznie napisał, że można już mówić o "australijskiej inwazji" na alternatywne parkiety. Wiele tych zespołów w Polsce jest prawie nieznana - trzeba coś z tym zrobić! Dlatego zapraszam na mój


Wiadomej piosenki o długim tytule w nim nie ma i paru o krótszych też, m.in. Idea of Happiness, bo z takim krótkim stażem trudno było mi ją obiektywnie ocenić.

1. Gypsy & the Cat - Jona Vark
Moim zdaniem "Gilgamesh" to najlepsza płyta 2010 i jedna z najlepszych ostatnich lat. The Axis of Awesome i Four Chords