Wczoraj w Sportpaleis w Antwerpii odbył się znakomity koncert. Ostro, rockowo, soulowo i bluesowo i jak to u niej balladowo. Znakomita gra świateł. Cztery sceny na jednej dużej. Czarne chórki. Tak wyglądał koncert rockowej damy Holandii czyli Anouk. Kilkanaście tysięcy osób przybyło wczoraj do Antwerpii w tym i ja. I paru Polaków także . Sam słyszałem.
Trochę nietypowy program koncertu zagrany jakby od końca. Najpierw utwory z poprzednich lat powoli przechodzące w teraźniejszość. Zabrakło mi może kilku utworków z najnowszej płyty, jednak zrozumiałem ich brak kiedy mogłem patrzeć i usłyszeć soulowo-rockowo-bluesowe wariacje na scenie . Cztery miejsca z instrumentarium na scenie. W różnych etapach muzycy je zamieniali by w finale zagrać na wszystkich czterech. Na scenie znalazło się wtedy chyba ponad 20 muzyków.
Wrzucam obrazki 'Lost'' - to ten, który wykonywał Piotr Lisiecki i ostatecznie w innej wersji dodał go do swej płyty oraz ''Girl'' i ''It's So Hard''.
I mam dylemat. Koncert The Waterboys z zeszłego tygodnia był znakomity ( emocje, wspomnienia) ale ten wczorajszy jak na razie chyba najlepszy jaki widziałem w tym roku.
Wciąż ubolewam, że Anouk jakoś się nad Wisłą nie przyjmuje. Trójka gdyby ją pogrywała pewnie by się to udało.