Post: #1

Wydawać by się mogło, że pewnych rzeczy nie da się spieprzyć....a jednak. Kompilacja największych przebojów od grupy Goldfrapp mogłaby być pięknym noworocznym prezentem, wspaniałą podróżą przez wszystkie pięć rozdziałów historii jednej z największych popowych grup naszych czasów...niestety - ''mogłaby''. Taka polityka wydawnicza, jakiej udziałem stał się zestaw ''The Singles'' nie mieści mi się w głowie. Zespół wydał w latach 2000-2010 dwadzieścia singli, z czego na albumie podsumowującym ich karierę znajdzie się...dwanaście z nich. Jaki jest sens wydawać ''uroczystą'' składankę okrojoną w tak bezceremonialny sposób? Jaki jest sens wydawać kompilacje, której pojemność nie przekracza standardowego LP z nowym materiałem? I w końcu jaki jest sens kaleczyć własne dziedzictwo? Dwie premierowe kompozycje to bardzo słuszna decyzja, jednak nie jestem pewien czy pokryją one braki wyrażone w takich tytułach jak ''Human'', ''Fly Me Away'', ''Twist'' czy ''Caravan Girl''. Kto wpadł na szatański pomysł wypuszczenia ''The Singles'' w takim formacie? Tego można się jedynie domyślać, oglądając znaczek wytwórni umieszczony na pudełku.

Premiera ''The Singles'' zapowiedziana jest na 6 lutego.

Tracklista:

01 Ooh La La
02 Number 1
03 Strict Machine (single mix)
04 Lovely Head
05 Utopia (Genetically Enriched)
06 A&E
07 Happiness (single version)
08 Train
09 Ride A White Horse (single version)
10 Rocket
11 Believer
12 Black Cherry
13 Yellow Halo
14 Melancholy Sky

Na forum Goldfrapp wszyscy oczywiście świętują, ale ja jakoś nie potrafię Może nie jestem die-hard fanem, a może muszę ponarzekać, ponieważ jestem na gruncie muzyki wymagającym perfekcjonistą i wtedy WYMAGAM. Abstrahując od całej otoczki, same utwory są oczywiście świetne i polecam ten set każdemu, kto nie miał przyjemności zapoznać się dotąd z muzyką Brytyjczyków. Osobiście liczę, że honor ''The Singles'' uratuje jakaś edycja deluxe albo płyta z klipami...oby również nie wybranymi pod kolor garnituru szefów EMI.

Przynajmniej nie ukroili mojej ulubionej kompozycji.