barb42 napisał(a):Decyzja podjęta, prośby o kontynuację zostaną odrzucone?
Zastępca jest i myślę, że to najważniejsze w tym całym zamieszaniu.
barb42 napisał(a):Bardzo Ci dziękuję za całą kadencję, z przyjemnością brałam w niej udział, świetnie prowadzona zabawa!
Lilian napisał(a):Ja też dołączam się do podziękowań dla meniego za prowadzenie zabawy i podliczanie notowań.
Dziękuję pięknie!
Lilian napisał(a):I czekam na jakąś krótka relacje z koncertu DM w Krakowie, jeśli chciałbyś się podzielić wrażeniami, meni
Obecność była obowiązkowa, zwłaszcza w kontekście śmierci Andy'ego. Forma fizyczna Dave'a Gahana fantastyczna, wręcz godna pozazdroszczenia. Wokalnie też wydaje mi się, że śpiewał mniej siłowo niż podczas trasy "Spirit" co uważam za dużą zaletę. Aczkolwiek znam takich co po koncercie twierdzili, że dalej szarpał głosem i moment gdy mikrofon przejął Martin uważali za najlepszy.
Bardzo dopracowane, świetne wizualizacje, z barwnymi, intensywnymi, żywymi kolorami - zdecydowanie atrakcyjniej to wyglądało w stosunku do poprzedniej trasy.
Osobiście uważam, że mieliśmy w Krakowie tę fajniejszą odmianę tracklisty na czele z "Home" i triumfalnie powracającym, intymnie zagranym "Condemnation". Zwłaszcza, że jednym z utworów podmienianych było "Strangelove", które w Krakowie pojawiło się już w 2018 roku, a w dodatku wciąż grają to w wersji balladowej. Jasne, to kapitalny utwór, ale dla mnie pełną moc ujawnia dopiero w oryginale.
Ważne momenty/spostrzeżenia:
- "In Your Room" tym razem grane w wersji singlowej - instrumentarium zrobiło fenomenalną robotę. A ja dzięki temu mam obie wersje przeżyte live za sobą.
- świetne było "Home" z wsparciem publiczności
- agresywne, rzężące, świdrujące gitarami "I Feel You".
- "World in My Eyes" z wiadomą dedykacją
- oczywiste hity ("Enjoy", "Personal", "Never Let Me Down Again"), no ale to jazda obowiązkowa, nic odkrywczego i zawsze cieszy.
Może jedynie partia instrumentalna "Enjoy the Silence" którą zmieniają co trasę, aby się im nie znudziło grać ciągle to samo była mało przekonująca.
- "Everything Counts", które na poprzedniej trasie było momentem kulminacyjnym zabawy z publicznością, tym razem zagrane wcześniej i nieco mniej wyeksponowane